Archiwum

Trudne wydarzenia, okazją do uświęcenia. Konf. 13.10.2015

Zacisze 13.10.2015

ks. Adam Kurowski

W naszym życiu codziennym doświadczamy obok uczuć pozytywnych czy mile widzianych także im przeciwnych, a wśród nich obaw i lęków. Wiele z nich wynika ze strachu przed tym, co inne lub nieznane. Boimy się nowych sytuacji, tego, co może nas zaskoczyć i nie będziemy umieli się zachować lub, że nie będziemy potrafili zapanować nad nową sytuacją.

W tym kontekście, możemy zastanowić się, dla przykładu, nad pytaniem: dlaczego boimy się uchodźców? Pierwsza odpowiedź brzmi: bo są niebezpieczni. Nie wiemy jeszcze, jak to będzie, a już się boimy. Czyli nie boimy się kogoś lub czegoś konkretnego, bo jeszce tego nie ma, ale dlatego, że w nas jest strach.

Dlaczego faryzeusz z dzisiejszej Ewangelii (Łk 11, 37-41) wolał widzieć w Jezusie człowieka nieczystego, niebezpiecznego, wichrzyciela? Ponieważ bał się oddać Bogu na jałmużnę, tego wszystkiego, co było w jego sercu nim, czyli: oskarżania, podejrzliwości, strach przed innością nauki Jezusa. Pan zachęca go, oddaj Bogu na jałmużnę swój grzech, a przestaniesz się bać.

Jałmużna, czyli dar dla Boga. Nie tylko dar modlitwy, wiary, ale też to czego się boję, co mi nie wyszło, przeżywam, do czego boję się przyznać, czyli całą prawdę o sobie. Gdy nas ktoś upokarza nie czujemy się wielcy. A powinniśmy wiedzieć, że naszą wielkością jest pokora, życie prawdą, a nie tym, co nam wyobraźnia podsuwa o sobie samych.

W internecie warto obejrzeć wywiad z Jimem Caviezelem odtwórcą roli Jezusa w filmie „Pasja” Mela Gibsona. Jim daje w nim świadectwo, jak przeżywał swoją rolę. Wcielając się w postać Jezusa, miał poczucie swojej grzeszności, przypominały mu się winy z przeszłości. Nawet nie musiał grać, że umiera na krzyżu, gdyż rzeczywiście był umierający. Naprawdę nie czuł się wielki z powodu odgrywania takiej roli.

Link do wywiadu https://www.youtube.com/watch?v=0LlQvCJELwo

Unikamy raczej rozmowy o swoich trudnych życiowych wydarzeniach. O cierpieniu, o śmierci. Boimy się trudnych rozmów, spotkań, osób drążcych niewygodne tematy. Boimy się pogardy, upokorzenia. Gdy z tego wszystkiego będziemy czynili jałmużnę, czyli dar dla Pana Jezusa, to wszystko to, czego się baliśmy stanie się dla nas drogą zmartwychwstania. Można uciekać od trudności, ale to nic nie da. Potrzeba je przeżywać wraz z Jezusem i by z Nim zmartwychwstawać.

Nie trzeba obawiać się imigrantów, ale obawiać się własnego strachu. Przyznając się szczerze do swoich obaw przed Jezusem nie będziemy czuć się osamotnieni. Jezus ogarnia nasze serca z tym strachem swoją miłością.

Strach nie jest w Syrii, czy na granicy węgierskiej, ale w nas. Nie wiemy, czy uchodźcy rzeczywiście przybędą, czy u nas pozostaną, czy udadzą się do innych krajów, czy może zawrócą do siebie. Nie wiemy, co będzie, ale mamy stawać w prawdzie przed Jezusem. Nie odwracajmy uwagi Bożej od naszej rzeczywistości wewnętrznej. Nie próbujmy oszukiwać samych siebie. To dobrze, że są na świecie wydarzenia, które nas poruszają, czy wybijają z uśpienia. Tu chodzi o naszą więź z Panem Jezusem, czyli o naszą świętość, która nie będzie przez nas wymyślona, tak jak u faryzeuszy (myśleli, że uświęcą się obmyciem). Tu chodzi o autentyczną obecność zbawienia w naszym życiu.

Na wydarzenia przez nas nie chciane, czy nam nie pasujące należy patrzeć, jak na okazję, by się uświęcić. W tych momentach trzeba, można zwracać się do Jezusa i przyjmować Jego zbawienie do naszych serc.