Archiwum

Duchowe wymiary charyzmatu RRN. Konf. 03.11.2015

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Charyzmat, wg św. Pawła, to dar udzielony wspólnocie, która w tym darze uczestniczy. Jeśli uczestniczymy w charyzmacie RRN, to ten dar ma nas pobudzać do jedności i do apostolstwa, czyli do budzenia wiary oraz do prowadzenia głębszego życia duchowego. Od początku swego istnienia Ruch zadziwiał tym, że pokazywał, że każdy człowiek może prowadzić głębokie życie wewnętrzne.

Charyzmat RRN ma swoje wymiary duchowe: apostolski, wspólnotowy i modlitwy.

Wymiar apostolski. Apostołowanie to budzenie wiary i zapraszanie innych do prowadzenia głębszego życia duchowego, zapraszanie do świętości i zjednoczenia z Bogiem. Przykładem takiej postawy może być Ananiasz, który na wyraźną prośbę Boga udał się do Szawła, aby modlić się nad nim i wprowadzić dawnego wroga do społeczności młodego Kościoła. Ananiasz uwierzył Bogu, że Szaweł zaniesie Ewangelię poganom (Dz. Ap. 9. 10 – 19). Postawa Ananiasza przekonuje nas, że osoba, do której Bóg nas posyła, a którą uważamy za obojętną religijnie, czy nawet wrogo nastawioną do spraw wiary, jeśli Bóg tak zechce, może być wybranym naczyniem i prowadzić później głębsze życie duchowe niż my sami. Nasze doświadczenie podpowiada, że ci, którym mówiliśmy o Bogu, okazali się później bardziej oddani Bogu od nas i Bóg może przez nich zrobić więcej, niż przez nas. Chodzi o to, byśmy mieli udział w w przybliżaniu ludzi do Boga oraz byśmy zachowali ufność, gdy smucimy się z powodu naszych najbliższych, nie zawsze zakochanych w Bogu, których On może pobudzić ich do wiary większej niż nasza, w czasie, który jest Mu znany. Więcej na ten temat można przeczytać w konferencji z dnia 27.10.2015 pt: „Charyzmat RRN”.

Wymiar wspólnotowy dotyczy takich aspektów jak: dom, miejsce wzrastania, rodzina. Jezus jako młody człowiek w swojej rodzinie wzrastał w latach, w mądrości, w łasce u Boga i u ludzi. Wspólnota RRN otrzymała też dar bycia miejscem wzrastania. Domem, w którym przez obecność Jezusa i Maryi może dokonywać się w nas wzrost w łasce u Boga i u ludzi. Bóg chce, by powstawało środowisko oparte na miłości i na miłosierdziu. Jeśli mamy wzrastać w łasce, to potrzebujemy wspólnoty, rodziny, gdzie ujawniają się nasze dobre cechy, ale też zło i grzeszność, gdzie otrzymujemy miłosierdzie i przebaczenie. Tutaj objawia się moc Bożej miłości, która nas podnosi. Dobrze to ilustruje spostrzeżenie, jakim podzielił się ks. Bp Andrzej Siemieniewski.

Ks. bp Andrzej wczesną wiosną przebywał w Galilei. Był to czas migracji bocianów z Afryki do Europy. Na kilka dni zatrzymały się one nad Jeziorem Genezaret. Można było obserwować setki, tysiące ptaków, które chodziły po łąkach, odpoczywały, szukały pożywienia, machały skrzydłami. Wyglądały na słabe, nieporadne, pokraczne. Ostatniego dnia, a był to drugi dzień wzrostu temperatury powietrza, ptaki zaczęły zbierać się w grupy, które tworzyły kręgi. Poruszając się w tych kręgach z rozłożonymi skrzydłami i nie wykonując nimi żadnych ruchów, za to korzystając ze zjawiska „kominów” gorącego powietrza, zaczęły unosić się do góry. Osiągnąwszy bez wysiłku optymalną wysokość, rozpoczęły swój lot ku wyznaczonemu celowi podróży.

Obraz ten pokazuje, czym jest miłosierdzie. Miłosierdzie nie pozostawia nas na pastwę naszych słabości i grzechów, ale unosi, podnosi do góry i uzdalnia do rzeczy wydwałoby się niemożliwych. Ten, kto nie umie się modlić, modli się żarliwie. Ten, który jest chciwy, rozdaje swoją własność. Leniwy z zaangażowaniem pracuje dla innych. Moc miłosierdzia podnosi człowieka z jego ograniczeń i uzdalnia do spraw, o których nie był wcześniej zdolny, a nawet o nich nie marzył. Jako członkowie Ruchu widzieliśmy jak innych albo nas samych Bóg podnosił. Takie osoby, później zadziwiały swoją łagodnością, cierpliwością, dobrocią choć wcześniej, takie nie były. Stało się tak, bo doświadczyły mocy miłosierdzia Bożego.

Wymiar modlitwy, to wchodzenie w głębię zjednoczenia z Bogiem, i także wprowadzanie innych w modlitwę. Modlitwa buduje mosty między Bogiem a nami w różnych okolicznościach życia. Szczególnie jest to ważne w przypadku, kiedy normalnie człowiek zniechęciłby się do modlitwy lub porzuciłby ją. Tymczasem takie okoliczności należy odczytać jako okazję do odnowienia naszej więzi z Bogiem. Możemy wtedy brać przykład z postaw modlitewnych podanych nam na kartach Ewangelii. Zachętą do pogłębienia więzi z Bogiem może być, np: modlitwa celnika, modlitwa żebraka ewangelicznego, czy modlitwa niewidomego Bartymeusza pod Jerychem. On to słysząc, że obok niego przechodzi Pan Jezus, zaczął głośno wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Ta modlitwa wielokrotnie powtórzona spowodowała, że Jezus zatrzymał się, aby wysłuchać niewidomego. Potem uzdrowiony ze ślepoty Bartymeusz wyruszył w drogę za Jezusem (Łk 18, 35 – 43). Przez modlitwę budujemy pomost między nami a Bogiem, szczególnie wtedy, gdy wydaje się nam, że nie mamy szans na spotkanie z Jezusem. Korzystając z tych sposobów modlitwy podanych w Ewangelii, nie tylko nie oddalimy się od Jezusa ale spowodujemy, że Jezus będzie bliżej nas, a my staniemy się Jego świadkami.

Ciekawostka przyrodnicza o bocianach.

Lot bociani

Używane często określenie, że bocian to żywy szybowiec jest, moim zdaniem, krzywdzące dla tego ptaka. Sugerować by ono mogło, że szybowiec jest czymś doskonałym, na czym wzorować się winny ptaki. A jest przecież odwrotnie. To człowiek nieudolnie skopiował ptaka i osiągów szybowca nawet nie można porównać ze wspaniałym lotem bocianim na dystansach wielu tysięcy kilometrów.

Bocian potrafi latać aktywnie, miarowo uderzając skrzydłami 120-130 razy na minutę lub 1,75 razy na sekundę. Lot taki pozwala na pokonywanie kilkukilometrowych dystansów, zwłaszcza nisko nad ziemią. Jednak na dłuższych odcinkach wykorzystywany jest głównie lot szybowcowy. Ptak wznosi się w powietrze, szeroko rozkłada skrzydła i wykorzystując najlżejsze prądy ciepłego powietrza szybuje w powietrzu. W ciągu kilku minut kołując w tzw. kominach termicznych potrafi osiągnąć granicę widzialności. Lecące grupy ptaków przemieszczają się na wysokości wielu setek metrów nad ziemią i są niewidoczne, a normalny pułap wynosi 1000-2500 m. Lądując ptak początkowo wygina łukowato skrzydła, wysuwa nogi i unosi nieco głowę i w takiej pozycji kręcąc wspaniałe ewolucje w ciągu kilkunastu sekund potrafi z ogromnej wysokości znaleźć się tuż nad gniazdem, czy żerowiskiem. Przed samym lądowaniem kilka energicznych uderzeń skrzydłami powoduje ostateczne wytracenie prędkości i ptak spokojnie siada w upatrzonym miejscu.
Lot szybowcowy wymaga znajdowania kominów ogrzanego, wznoszącego się do góry powietrza. Sprzyja temu wędrowanie stadne. Takie luźne stada liczą zazwyczaj ok. 500 ptaków, lecą frontem kilkuset metrów i kiedy któryś z nich trafi na komin inne szybko dołączają do niego i kołując nabierają wysokości. Tak więc ptaki wędrują od jednego komina do drugiego, a trasa przelotu jest dość ściśle powiązana z warunkami krajobrazowymi. Dobre warunki występują na obszarach łatwo się nagrzewających, jak: góry, pustynie, obszary stepowe. Trudne warunki panują natomiast nad wodami, w tym także morzem Śródziemnym, które ptaki omijają od strony wschodniej lub zachodniej. Co prawda jest sporo obserwacji z wielu wysp morza Śródziemnego, ale są to wyjątki potwierdzające regułę i w praktyce nawet przelot przez 14 kilometrową Cieśninę Gibraltarską stwarza pewne problemy. Szczególnie pasma górskie i wzniesienia pozwalają na kontynuowanie podróży i dlatego ważny szlak przelotu bocianów w Polsce wiedzie wzdłuż Sudetów i Karpat. W okresie wędrówki przez Europę ptaki pokonują przeciętnie 150-200 km dziennie, z prędkością ok. 45 km/godzinę, ale zdarzają się przeloty na dwukrotnie dłuższych dystansach. W gorącej Afryce, gdzie prądy powietrzne sprzyjają jeszcze większym osiągom.

Gdy powietrze się oziębi, co zdarza się wieczorem lub przy załamaniu pogody bociany zmuszone są do lądowania, niekiedy w przypadkowych miejscach.

Obserwacja bocianów w powietrzu wskazuje, że przestworza są naturalnym środowiskiem tego ptaka, gdzie czuje się on bezpiecznie. Dlatego też ptak ten na miejsca spoczynku wybiera takie miejsca jak: narożniki dachów, wysokie drzewa, kominy lub słupy linii energetycznych. W naszym mniemaniu nie są to najwygodniejsze „łóżka”, tym bardziej gdy stoi się na jednej nodze, ale w razie jakiegokolwiek zagrożenia wystarczy rozłożyć skrzydła, rzucić się do przodu i znaleźć się poza zasięgiem niebezpieczeństwa.

(tekst: Lot bociani – Bocianopedia, Z. Jakubiec)