Archiwum

Miłosierdzie Boże. II dzień rekolekcji adwentowych 7.12.2015

Dzisiejszego dnia przeżywaliśmy wigilię ogłoszenia przez papieża Franciszka Roku Miłosierdzia. Według słów Pana Jezusa zapisanych w Dzienniczku św. s. Faustyny Kowalskiej – miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Miłosierdzie swoje chce Bóg okazać każdemu człowiekowi.

Homilia:

W dzisiejszym I czytaniu wyczuwamy niesamowity klimat. (Iz 35, 1-10) Słyszymy słowa: Niech się raduje pustynia .. i niech rozkwitnie … wykrzykując z uciechy. Czy może pustynia zachowywać się w ten sposób? Pustynia jest podobna do duszy człowieka spragnionego Boga. Bez Boga nie ma w nim życia. Kiedy Bóg przychodzi, życie „rozkwita”. Zbawienie ma posmak absurdu. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą... język niemych wesoło krzyknie. Przygnieceni nędzą powinni sobie to uświadomić. Miejsca, gdzie legały szakale zamienią się w miejsca bezpieczne. Może w nas legają szakale. W chwilach trudnych „wyskakują” z nas złe uczucia. Nawet nie spodziewamy się, że tak możemy reagować, gdy stracimy nad sobą kontrolę. Jezus te szakale chce wypędzić. W nowym świecie będziemy słyszeć niebiańską muzykę. To, co teraz przeżywamy jest tylko skromną uwerturą do tego, co nas czeka w niebie. Bóg jest Panem niemożliwego. Przemienia rzeczy nieprzemienialne i zaprasza do tej przemiany. Bóg chce, byśmy Go sprowokowali do takiego działania.

Można wyróżnić trzy etapy przyjścia Pana Jezusa:

I etap – obejmuje okres od narodzenia Pana Jezusa w Betlejem, po publiczną działalność, aż po śmierć na krzyżu i Zmartwychwstanie.

II etap – to przyjście do każdego człowieka poprzez wszystkie wieki. Pan Jezus przychodzi poprzez zwykłe, skromne znaki, jak np.: obecność w Najświętszym Sakramencie, wydarzenia ukryte w codzienności.

III etap – to powtórne przyjście w chwale na końcu czasów.

Zależnie od otwarcia naszego serca, proces przyjścia Pana Jezusa w codzienności przyspiesza się albo spowalnia. Główną cechą tego procesu jest miłość. Dziś przeczytaliśmy Ewangelię o uzdrowieniu człowieka sparaliżowanego (św. Łk 5, 17-26). Miłość Jezusa obejmuje zwykłych ludzi, a także uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy licznie przybywali na spotkanie z Panem. Powodowała nimi chęć poznania Jezusa, to też byli ludzie wierzący w Boga. Jednak duchowo byli sparaliżowani. Paralityk symbolizuje każdego z nas, który nie może się otworzyć na łaskę. Wniesiony i spuszczony przed Jezusa chory mógł być nieprzytomy, jednak czterech niosących go ludzi miało wiarę. Jezus łamie schematy, jest Panem w sytuacji niemożliwej do pokonania. Świat jest teatrem, a On reżyserem. Powinniśmy patrzeć i rozumieć, o co Jezusowi chodzi. Jezus daje lekcję uczonym w Piśmie pytając: co jest łatwiej powiedzieć: odpuszczają ci się twoje grzechy, czy wstań i chodź? Miłość Jezusa jest absurdalna, darmowa, przemożna czyli absolutna. Wstań i chodź – to miłosierdzie. Jednak odpuszczają ci się twoje grzechy – to największe milosierdzie.

W filozofii marksistowskiej znane jest sformuowanie „byt kształtuje świadomość”. Czujemy się spokojniejsi, gdy jesteśmy zabezpieczeni finansowo, a niespokojni, gdy nam ich brakuje. Rzeczywistość wydaje się kierować naszą świadomością. Jednak duch jest ważniejszy niż materia. Polscy męczennicy z Peru byli wolni wewnętrznie. Powiedzieli do swoich oprawców: szukaliście kapłanów i macie nas, nie szukajcie kleryków. I oprawcy się zgodzili. Tak samo o. Maksymilian Kolbe w Oświęcimiu powiedział do niemieckiego oficera: ja pójdę na śmierć zamiast ojca rodziny. I oprawca niemiecki się zgodził, choć wcześniej nie było takiej możliwości zamiany. Zło panuje, ale ustępuje przed siłą ducha.

Ojcowie Kościoła twierdzą, że odkupienie jest większym dziełem od stworzenia. Łatwiej stworzyć świat z niczego, niż wyprowadzić człowieka z potępienia. Największe wrażenie zrobi na nas zobaczenie miłości w oczach Jezusa, którego skrzywdziliśmy naszymi grzechami niż zobaczenie miłości w oczach osoby, która jest w nas zakochana. Jeśli miałeś chwilę zniewolenia lub byłeś na dnie, to popatrz w kochające oczy Jezusa. Zobacz, jaka jest w nich siła. On wie, co ty przeżywasz.

Konferencja:

Przeżywamy dzisiaj wigilię ogłoszenia Roku Miłosierdzia. Szatan powiedział do s. Faustyny, aby nie pisała o miłosierdziu, lecz o sprawiedliwości. Sprawiedliwość daje poczucie ładu. Miłość jest niebezpieczna, burząca porządek. Na początku drogi duchowej wydaje się nam, że jesteśmy uporządkowani, mamy wysokie mniemanie o sobie, dobre chęci. Później jesteśmy przerażeni własnymi upadkami, ponieważ robimy to, co krytykowaliśmy u innych. Najpierw nie posądzamy siebie o nędzę duchową, a później jesteśmy nią przerażeni i myślimy, że nie zasługujemy na zbawienie. Właśnie o to chodzi szatanowi, byśmy zwątpili w Boże miłosierdzie. Byśmy kierowali się tylko rozumem i sprawiedliwością i sami siebie potępili. Szatan odnosi zwycięstwo 5 minut po grzechu, kiedy tracimy nadzieję na Boże przebaczenie. Bóg zmienia nasze myślenie, kiedy przyjmujemy Jego miłosierdzie.

W pewnym szpitalu chory odmawiał przyjęcia sakramentów. W dniu jego agonii, podeszła do księdza siostra chorego i poprosiła o namaszczenie brata. Ksiądz powiedział, że nie może tego uczynić, bo chory, gdy był przytomny odmawiał posługi księdza. Wtedy siostra poprosiła, aby przez wzgląd na jej wiarę został namaszczony brat. Na Śląsku w innym szpitalu chory odmawiał pojednania się z Panem Jezusem. Wtedy ksiądz do niego powiedział: chłopie, ja przyszedłem tutaj, bo żona twoja obstalowała. A chory uznał: a to co innego i przystąpił do spowiedzi. Te dwie historie przypominają wydarzenie z dzisiejszej Ewangelii, kiedy paralityk zostaje uzdrowiony ze względu na wiarę osób wnoszących go przed Jezusa.

Jedną ze „sztuczek” jakie Bóg wobec nas stosuje, by nas do siebie przybliżyć, jest czas rekolekcji. Wtedy pada na nas punktowy snop światła Bożego, jak z reflektora teatralnego. Ten snop światła łaski pochodzi od Tego, który jest pełen miłości do tego, który na tą miłość nie zasługuje. To jest najwyższy stopień miłości. Tak samo dzieje się w chwili chrztu.

Bóg nas wcześniej wymarzył, jako dzieci królewskie. Jesteśmy królewiczami i królewnymi, pochodzimy z rodu królewskiego. Bóg przygotował dla nas trony i korony. Nasze ciało będzie promieniować. Promieniować będzie też nasze życie, szczególnie te chwile, w których zawierzyliśmy się Bogu, zaufaliśmy Mu. To jest ta godność, którą otrzymaliśmy na chrzcie. Godność, o której marzył Mieszko I.

W czasie chrztu zmartwychwstajemy, naszym udziałem jest to, do czego powołał nas Jezus. Odnawiajmy swój sposób myślenia przez: modlitwę, medytację, słuchanie Słowa Bożego. Dziękujmy, przepraszajmy, służmy bliźniemu nie z obowiązku czy wyrachowania, lecz dlatego, że należymy do Chrystusa, że jesteśmy Mu poślubieni. Jesteśmy złączeni z Bogiem niedwracalnym przymierzem, który On nigdy nie złamie. Tylko my możemy powiedzieć tragiczne – nie. Bóg zapraszając nas do nadprzyrodzonych więzi z Sobą, upadabnia nas do Siebie. Z kim przystajesz, takim się stajesz.

Jezus zaprasza nas do wnętrza Świętej Trójcy. Oto jak to przeżywała św. Faustyna: Wtem duch mój został zjednoczony z Bogiem, w jednej chwili ujrzałam wielkość i świętość Boga niepojętą, a zarazem poznałam nicość, jaką jestem sama z siebie. Poznałam wyraźnie niżeli kiedykolwiek indziej, Trzy Boskie Osoby: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jednak istność Ich jest jedna i równość, i majestat. Dusza moja obcuje z tymi Trzema, lecz słowami nie umiem tego wyrazić, ale dusza rozumie to dobrze. Ktokolwiek jest złączony z jedną z tych Trzech Osób, przez to samo jest złączony z całą Trójcą Świętą, ponieważ Ich jedność jest nierozdzielna. To widzenie, czyli poznanie, zalało duszę moją szczęściem niepojętym, dlatego że Bóg jest tak wielkim. Tym szczęściem karmią się święci.Może myślimy, jakie to zbyt piękne, my tam nie pasujemy. Jest to możliwe, gdy mamy świadomość swej nędzy. Muszą przyjść doświadczenia, oczyszczenia, kiedy Jezus wszystko wytłumaczy, przemieni od środka. Nie wiemy z czego Jezus nas oczyszcza, bo im dalej od swiatła, tym większa ciemność.

Trudności, słabości, które są konsekwencją grzechu gniewu, mogą się objawiać w następujący sposób:

Pierwsza słabość wynikająca z grzechu gniewu objawia się w duszy, kiedy przeminie „smak cukierków duchowych” wynikających z pierwszego zachwycenia się Bogiem. Pojawia się niezadowolenie, rozdrażnienie. Osoby takie stać się mogą nieznośne dla otoczenia.

Druga słabość wynikająca z grzechu gniewu dotyczy człowieka, który na widok cudzych wad unosi się „świętym gniewem”. Osoby takie są niewyrozumiałe, często pouczają innych.

Trzecia słabość wynikająca z grzechu gniewu dotyczy tych, co gniewają się na siebie, bo nie osiągnęli świętości. Im mniej pokory, tym bardziej się gniewają. Bóg użyczy im świętości, gdy się uniżą.

Najmniejsza wada jest wielka wobec ogromu miłości Boga. Tak, jak kropla kawy na białej sukni panny młodej. Bóg pokazuje nam świat naszej nędzy - pychy, ale nie odkrywa jej całkowicie, byśmy się nie załamali. Gdy z pokorą przyjmujemy prawdę o sobie, wtedy nas pociesza. Tak objawia się miłosierdzie Boże. O tym pisze św. Faustyna: Jezus – Miłość moja, dał mi zrozumieć, jak bardzo mnie miłuje, choć jest tak wielka przepaść między nami: Stwórca i stworzenie, a jednak poniekąd jest jakby równość – miłość wyrównywa tę przepaść. On sam się zniża do mnie i czyni mnie zdolną do obcowania ze sobą. Pogrążyłam się w Nim, tracąc się niejako zupełnie – a jednak pod Jego miłosnym spojrzeniem dusza moja nabiera mocy i siły, świadomości, że kocha i jest szczególnie kochana, wie, że Potężny ją broni.

Podczas rekolekcji Jezus zwrócił się do św. Faustyny: Wyobraź sobie, że jesteś monarchinią ziemi całej i masz możliwość rozporządzania wszystkim, jak ci się podoba...i wtem puka do drzwi twioch jakaś mała dziecina, cała drżąca, ze łzami w oczach, ale z wielką ufnością w twoją dobroć, i prosi o kawałek chleba, aby nie umrzeć z głodu. Jakbyś z tym dzieckiem postąpiła? Odpowiedz mi córko. Rzekłam – mówi św. Faustyna: Jezu, dałabym mu wszystko to, o co mnie prosi, ale i tysiąc razy więcej. Odpowiedział mi Jezus: Tak ja postępuję względem twojej duszy. Jezus chce św. Faustynie wyjaśniać swoje myśli, poruszyć jej wyobraźnią, by wszystko dobrze zrozumiała.

Miłosierdzie Boże jest łatwe do uproszenia. On pokazuje przez św. Faustynę, jak o nie prosić. Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być taką, jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce. Milczeniem modliłam się. Po chwili powiedział mi Jezus: Dziecię Moje, łącz się ściśle w czasie Ofiary ze Mną i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Krew i rany Moje na przebłaganie za grzechy miasta tego. Powtarzaj to bez przestanku przez całą Mszę św. czyń to przez siedem dni. – Siódmego dnia ujrzałam Jezusa w obłoku jasnym i zaczęłam prosić, ażeby Jezus spojrzał na miasto i na kraj nasz cały. Jezus spojrzał się łaskawie. Kiedy spostrzegłam życzliwość Jezusa, zaczęłam Go błagać o błogosławieństwo. Wtem rzekł Jezus: Dla ciebie błogosławię krajowi całemu – i uczynił duży znak krzyża ręką nad Ojczyzna naszą. Radość wielka napełniła duszę moją widząc dobroć Boga. Patrząc na straszne rzeczy powodujące gniew i zniechęcenie możemy być pewni, że Jezus nad tym wszystkim panuje i wszystko może otoczyć Swoim miłosierdziem, byśmy byli przeniknięci Jego miłością. Serce Moje jest miłosierdziem samym. Z tego morza miłosierdzia rozlewają się łaski na świat cały. Żadna dusza, która się do Mnie zbliżyła, nie odeszła bez pociech. Wszelka nędza tonie w Moim miłosierdziu, a wszelka łaska tryska z tego źródła - zbawcza i uświęcająca.

Najbardziej boli Jezusa nasza nieufność. Jest ona jak sztylet, jak ostra igła. Tak o tym pisze św. Faustyna w Dzienniczku: Duszo, wszystkie grzechy twoje nie zraniły mi tak boleśnie serce, jak obecna twoja nieufność, po tylu wysiłkach mojej miłości i miłosierdzia nie dowierzasz mojej dobroci. My wiemy, jak boli nieufność w relacjach ludzkich. W małżeństwie nieufność jest katastrofą. Nie częstujmy nieufnością Jezusa. W niebie zobaczymy, jak cierpiał z powodu naszej nieufności.

Matka Boża jest Matką Miłosierdzia, bądźmy otwarci na łaski, które chce nam ofiarować w dniu jutrzejszego święta, Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Żyjmy zawierzeniem Matce Bożej.