Chrzest święty przymierzem z Bogiem - konf. 13.09.2016

Zacisze 13 września 2016

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Znalezione obrazy dla zapytania chrzest święty

Chrzest święty przymierzem z Bogiem

W Poznaniu 10 września 2016 odbyła się inauguracja nowego roku formacyjnego RRN. W roku 1050 rocznicy Chrztu Polski przybyliśmy do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło dla naszej Ojczyzny. Chrzest Mieszka I był momentem przełomowym w życiu jego i polskiego narodu. Chrzest jest też momentem przełomowym w naszym życiu.

Chrzest jest ostatecznym przymierzem, które Bóg zawarł z człowiekiem w Chrystusie. W czasie chrztu Pana Jezusa w rzece Jordan objawił się Bóg w Trójcy Świętej, a Jego głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. (Mt 3, 17) W czasie naszego chrztu Bóg wypowiedział podobne słowa: „wybrałem ciebie, pokochałem ciebie miłością odwieczną”. Tajemnica chrztu, to tajemnica miłości, która się objawia i wylewa na człowieka.

Moc każdego sakramentu jest zawarta w tajemnicy śmierci Jezusa. W sakramentach Jezus daje nam siebie. W sakramencie chrztu stajemy się dziećmi Bożymi, a kolejne sakramenty wzmacniają nas i odnawiają nasze dziecięctwo. Tak jak małe dziecko skupia oczy rodziców na sobie, tak i na nas skupione są oczy Boga patrzącego na nas z miłością, z czułością. Kiedy oddalimy się od Niego, On nas szuka, upomina. Dopomina się o tego, w którym ma upodobanie. W każdej chwili nawet w naszych bolesnych doświadczeniach jest obecny i nie zapomina o swoim dziecku. Mówi: „przysięgam na mojego Syna, że cię nie opuszczę”.

Chrzest jest bramą do świętości, ale też fundamentem, do którego powinniśmy wracać, ponieważ zostaliśmy wezwani, by być nowym ludem. Bóg zawiera przymierze z nowym człowiekiem. Już nie jesteśmy najemnikami, faryzeuszami, którzy chcą kupić przymierze. Chociaż na zewnątrz będziemy podobni do innych, to wewnętrznie będziemy się cieszyć, że służymy Bogu i możemy pracować na Jego chwałę. Przyjmując miłość Boga stajemy się świętymi, bo mamy udział w jego świętości. Jesteśmy kochani przez Tego, co ukochał nas nad życie i nie może o nas zapomnieć.

Chrzest można porównać do zawarcia małżeństwa. Bóg zawiera z nami nowe przymierze. Przyjmując je wybieramy życie. Kiedy je odrzucamy, to pozostaje tylko piekło, śmierć, brak nadziei. Przyjmując przymierze wybieramy życie. Oddając się Bogu uznajemy, że chcemy żyć dla Niego. Bóg wywyższył nas i staliśmy Jego przyjaciółmi. To jest tak, jakby król wybrał sobie na żonę osobę najniższego stanu i chciał jej służyć. Chce się jej oddać, nadto życie swoje daje za nią. Bóg jak żebrak prosi o miłość. Jego krew jest gwarancją wierości.

Bóg zawierając z przymierze prosi o dochowanie zobowiązań, czyli: przyjęcia Jego miłości i odpowiedzi na miłość. On nie wymaga heroizmu, gdyż to On dokonuje o wiele więcej, niż potrafimy, czy jesteśmy zdolni. Jeśli nie zechcemy podjąć przymierza, to Bóg uszanuje nas wybór i zostaniemy sami. Kiedy przyjmujemy przymierze nasze życie zmienia się, a podstawa naszego działania jest już inna. Nawet, gdy zgrzeszymy, odwrócimy się od Niego, to On na nas czeka.

Jednak w grzeszeniu nie bądźmy zbyt zuchwali. Kiedy do Boga powiemy: zdradziłem Cię, odwróciłem się od Ciebie, to powinniśmy żałować swojego postępowania. Nawet grzech lekki powinien nas boleć. Co by to było, gdyby mąż oświadczył żonie, że ją zdradził z inną, albo, gdyby powiedział: poznałem kogoś i odchodzę. Żona przeżyje szok, będzie rozpaczała. Ktoś, kto nie kocha współmałżonka może sobie myśli: nie przesadzajmy z tą niewiernością, nic się nie stało. Chrystus zagwarantował, że Bóg pozostaje zawsze wierny. Bóg zagwarantował, a my? Nie bądźmy zuchwali w grzeszeniu, bo może być taki grzech, po którym stracić można wiarę. W raju wystarczył tylko jeden grzech, po którym nastąpił cały szereg niewierności. Nie można powiedzieć: wejdę do piekła tylko raz, bez poniesienia konsekwencji.

Miłość autentyczna nie pozwala sobie nawet na lekki grzech dokonany świadomie i dobrowolnie. Powinniśmy uznawać prawdę o własnej grzeszności, ale bronić się przed grzechem. Grzeszymy, gdy wszystko chcemy robić sami, nie oddając się Bogu. Wtedy diabeł ma dostęp do naszego serca. Zróbmy wszystko by Jezus miał wyłącznie dostęp do naszego serca. On jest blisko, jest obecny w każdej chwili. Czy mogę spojrzeć na Niego? Jezus jest w nas zakochany i wpatrzony w nas. Nie zachowujmy się tak, jak wyniosła kobieta siedząca na tronie, którą Król Życia musi prosić o miłość.

Msza święta, komunia święta, to jest coś niezwykłego, duchowa rzeczywistość zjednoczenia się Chrystusa z Oblubienicą - Kościołem. To jest komunia między mną a Bogiem w Chrystusie. Mamy w ręku wielki skarb. Naszą siłą jest jedność z Bogiem i miłość Chrystusa.