Archiwum

Braterskie upomnienie. Konf. 12.09.2017

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze, 12 września 2017

Podobny obraz

W niedzielnej Liturgii Słowa usłyszeliśmy Ewangelię o braterskim upomnieniu:Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. (Mt 18,15-20)

Upominanie jest związane z niedoskonałościami i brakami innych osób. Jezus poleca, aby kiedy dostrzeżemy taki stan u naszego bliźniego, najpierw zwrócili się do niego osobiście. Jeśli upomnienie będzie nieskuteczne, wtedy możemy prosić o pomoc inne osoby, a gdy nie zmieni swojego postępowania, można zwrócić się o interwencję wspólnoty Kościoła. Gdy upomnienie wspólnoty nie przyniesie skutków, to, jak to powiedział Jezus: niech ci będzie jak poganin i celnik. Poganie i celnicy, kobiety cudzołożne czy trędowaci w czasach Jezusa, nie były uznawani za dobrych ludzi, wzbudzali niechęć i pogardzano nimi. Jednak to właśnie osoby z tej grupy społecznej do Jezusa lgnęły i doświadczały w pierwszej kolejności miłosierdzia. Sytuacja bycia odsuniętym, wyizolowanym, osamotnionym stwarza okoliczności, by otwierać się na miłosierdzie Boże. Dlatego właśnie oni mieli wyjątkowe warunki, by otworzyć się na Boże działanie.

Słowo Boże nie kończy się na potępieniu opornego na upomnienia, jest dalsza możliwość działania. Jezus wzywa do modlitwy, do wspólnej i zgodnej modlitwy za człowieka niesłuchającego głosu innych. Cała „procedura” upominania ma swoje ostateczne rozwiązanie w modlitwie do Boga.

Ewangelia powyższa dotyczy nie tylko innych, ale też mnie osobiście. Mogę najpierw samego siebie upomnieć, a gdy będzie to bezowocne może dostrzec moją sytuację ktoś z boku i zwrócić mi uwagę. Gdy go zlekceważę, co raz więcej osób może widzieć mój problem. Gdy i ich nie posłucham, pozostaje jeszcze modlitwa do Boga, który  może podnieść z upadku.

Dzisiejsze czytania zachęcają nas do zakorzenienia się w Panu Jezusie (podobnie, jak kiełkująca roślina zanim wyrośnie najpierw wypuszcza korzenie, aby mieć skąd czerpać siły do wzrostu). Powinniśmy ze wszystkim zwracać się najpierw do Pana Jezusa. Bez Jego pomocy nasze działania nie przyniosą efektu. Udzielanie dobrych rad, napominanie nie zmieni naszego bliźniego, jeśli nie będziemy prosić o interwencję Jezusa. Nie jest istotne to, że jesteśmy niedoskonali. Najważniejsze jest byśmy zwracali się do Pana Jezusa. Chodzi o autentyczne życie z Nim, autentyczne pragnienie Jego obecności, czyli o zakorzenienie się w Nim.

Możemy okazywać się obojętni na wady innych. Myślimy: to nie mój problem, nie moje życie, nie obchodzi mnie to. Próbujmy popatrzeć na wydarzenia, które daje nam Bóg, nie jako coś, co zaburza nam święty spokój, ale jako na pomoc w naszym nawracaniu się. Chodzi o to, byśmy rzeczywiście zwracali się do Niego, doświadczali Bożego działania, życia i obecności.