Rekolekcje wielkopostne 2022

Ks. Robert Wyszomirski

Homilia 4 kwietnia 2022

Dzisiejsze I czytanie o uratowaniu Zuzanny, niesłusznie oskarżonej o cudzołóstwo poucza nas, że Bóg przychodzi z pomocą i ratuje tych, co są Mu wierni. Stary Testament zawiera wiele przykładów osób, które zachowywały Prawo, zawierzały się Bogu, a On ich chronił i wspomagał.

Wychowani na tej samej Świętej Księdze faryzeusze i uczeni w Piśmie przyprowadzili do Jezusa kobietę oskarżoną o cudzołóstwo wystawiając Go na próbę, czyli jak pogodzi wierność przepisom Prawa z miłością do człowieka. Jezus pochylił się nad tą kobietą, jakby była najcenniejszym skarbem. Nie chciał jej zniszczyć potępieniem. Do faryzeuszy powiedział: „Nie znacie Mnie, ani mojego Ojca”. (J 8, 19) Nie wiedzieli kim jest Ojciec, którego istotą jest miłość do wszystkich ludzi, w tym także miłość do jawnogrzesznicy i miłość do faryzeuszy. Jezus pochylając się pisze palcem na ziemi imiona oskarżycieli którzy wtedy zrozumieli, że bez Boga są nicością. Jezus zwrócił się do kobiety, uzdrowił ją, podniósł i powiedział: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. (J 8, 11) Wtedy kobieta stała się uczennicą Jezusa, bo zobaczyła w Jezusie oblicze Boga, którego wcześniej nie znała. Postępowanie Jezusa jest pełne miłości bliźniego, czego nie można było zauważyć w postępowaniu faryzeuszy.

W podobnej sytuacji znalazł się św. Józef, który jednocześnie chciał zachować Prawo i miłość do Maryi. Św. Józef był bezradny, bo kochał Maryję i szanował Prawo. Nie wiedział, co ma wybrać. Miłość do Matki Bożej go ratuje, choć wprowadza w ciemności. W tej pustce ogołocenia przychodzi ratunek. We śnie słyszy głos anioła: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki”. (Mt 1, 20) Światło przychodzi w nieoczekiwany sposób. Tym Światłem jest Bóg, który rozświetla ciemności i rozterki Józefa. Powinniśmy stawać się bardziej pokorni, aby przyjmować takie łaski.

Konferencja 4 kwietnia 2022

Bł. ks. Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski został aresztowany jesienią 1953 roku. W miejscach odosobnienia prowadził dziennik, opatrzony tytułem: „Pro memoria”. Dziennik dokumentuje jego trzyletni pobyt w niewoli. Obok kroniki życia codziennego znajduje się w nim notatnik duchowy, listy oraz jego osobiste refleksje. Z tych zwięzłych notatek możemy wyciągnąć wiele praktycznych wskazówek, które mogą się okazać dla nas pomocne w różnorodnych trudnościach. Kardynał w więziennych warunkach nie uległ zniechęceniu czy zwątpieniu. Pomimo obiektywnych trudności kształtował swoje życie duchowe. Uznał, że to jest jego miejsce, w którym odnalazł Bożą miłość i radość.

Analiza zapisków księdza kardynała uczy nas, jak zachować się kiedy obecnie przeżywamy swoje trudne chwile, takie jak ostatnio doświadczana pandemia, kiedy byliśmy przygnieceni informacjami o zagrożeniach, o zachorowaniu bliskich osób, a może nawet ich śmiercią. Teraz przeżywamy wojnę na Ukrainie. Zastanawiamy się jak odkryć Bożą miłość w tych wydarzeniach, które obecnie doświadczamy. Tego możemy uczyć się od ks. Stefana Wyszyńskiego. On wszystko odnosił do Boga, a dany mu czas uznawał za dobry dla siebie.

Aresztowanie

Dnia 25 września 1953 roku ks. Prymasa zostaje aresztowany i przewieziony do miejsca odosobnienia. Tego dnia w Kościele obchodzono uroczystość bł. Władysława z Gielniowa, patrona Warszawy, więc Prymas przeżywał trudne wydarzenie w łączności z błogosławionym. Ten skromny zakonnik nie był zbytnio znany, nie miał pociągającego życiorysu, ale była w nim prawda i to było dla Prymasa pocieszające. To jest światło. To jest środek ubogi. To jest dla nas nauka, że Bóg daje światło, żeby dostrzec Jego miłość i troskę w trudnych okolicznościach. Kardynał odnosił poszczególne dni w roku do świąt i uroczystości kościelnych, odczytując je jako czas opieki Bożej.

Wieczorem samochodami przyjechało kilkunastu funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Aresztowany nie wie, co go czeka, czy będzie torturowany, czy będą na nim wymuszać podpisanie kompromitujących dokumentów, czy będą zmuszać do współpracy i szpiegowania, albo zabiją. Prymas nie zagubił się w tej sytuacji. W chwili aresztowania nikt z najbliższych współpracowników nie protestował, ani go nie bronił, oprócz psa – Bacy, który ugryzł jednego z milicjantów. W tej sytuacji Prymas okazał chrześcijańską wrażliwość. Opatrzył zranioną rękę swojego prześladowcy. To wydarzenia przypomina moment aresztowania Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, kiedy Piotr mieczem uciął ucho jednego ze strażników, wtedy Jezus uzdrowił zranionego. Aresztowanie nie zmieniło w ks. Kardynale nastawienia do bliźniego. Nie odczuwał satysfakcji z powodu krzywdy winowajcy. Nie miał żalu do niego i nie życzył mu źle. Czym ja żyję? Jakie są moje myśli, kiedy doznaję krzywdy od bliźniego? Kardynał nie ulegał też fałszywej pokorze, nie lubował się w porażkach. Nie zgadzał się na swoje uwięzienie, nie poszedł dobrowolnie, ale dopiero wtedy, kiedy użyto wobec niego siły.

Funkcjonariusze informują, że Prymas ma się spakować. Nie jest zapobiegliwy, zabiera ze sobą brewiarz i różaniec. Źródłem jego umocnienia jest spokojne spojrzenie na tabernakulum i na obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. To są znaki obecności Bożej, by nie ulec przerażeniu, zastraszeniu i lękowi. Prymas oparł się na środkach ubogich. Wyprowadzają go w nocy. Podobne jak aresztowanego Jezusa wyprowadzano w nocy.

Pierwsza noc w klasztorze kapucyńskim w Rywałdzie

Ks. Prymas Wyszyński zostaje zawieziony do Rywałdu Królewskiego. W pokoju więziennym przykuwa jego uwagę obraz Matki Bożej, pod którym znajduje się napis „Matko Boska Rywałdzka, pociesz strapionych”. To wywołało jego radość.

Czego się lękał ks. Prymas? W czasie wojny siedemnastu jego kolegów z Seminarium zostało wywiezionych do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. Część z nich nie przeżyła pobytu w obozie. Ci, którzy wrócili zginęli w więzieniach komunistycznych. Ks. Prymas jako jedyny z tej grupy przeżył i zastanawiał się dlaczego nie mógł cierpieć dla Jezusa tak, jak jego koledzy. W Rywałdzie czuł, że dzieje się coś, czego pragnął i dlatego nie może mieć pretensji do swoich prześladowców. Oni pomagają mu w przyjęciu cierpienia dla Jezusa. A funkcjonariusze byli tylko narzędziami w ręku Pana Boga. My też mamy do dyspozycji środki ubogie. Mamy Matkę Bożą, mamy znaki obecności Bożej, czyli Eucharystię, sakramenty.

Po traumatycznych wydarzeniach nocą, przed położeniem się spać Prymas robi rachunek sumienia. Nie ma pretensji do nikogo, nie narzeka, nie pyta siebie dlaczego tak się stało, tylko zastanawia się, czy jego postępowanie jest właściwe, jakim był zwierzchnikiem dla Kościoła, który był mu powierzony. Porządkował sprawy, którymi się zajmował. Robił sobie rachunek sumienia, a nie drugiemu człowiekowi. Chciał spojrzeć na wydarzenia, w których uczestniczył i dostrzegać działającą łaskę Bożą.

Homilia 5 kwietnia 2022

Dzisiejsze czytanie Ewangelii św. Jana prowadzi nas ponownie do świątyni jerozolimskiej. W czasie rozmowy Jezusa z faryzeuszami, zapowiedział On swoją dobrowolną śmierć, co adwersarze zrozumieli, jako zapowiedź samobójstwa. Dalej Jezus zapowiedział swoją chwałę powołując się na starotestamentalny znak węża miedzianego. Kto z ukąszonych przez jadowite węże spojrzał się na niego, został uratowany od pewnej śmierci. Opis rozmowy Jezusa z duchowymi przywódcami Izraela jest bardzo oszczędny i nie wiemy jakie łaski i emocje jej towarzyszyły. Doświadczenie takie trudno opisać, bo są to sprawy pozawerbalne, trafiające wprost do serca. To że dialog był duchowo owocny, świadczy uwaga autora natchnionego, że wiele osób uwierzyło w Jezusa.

Po II wojnie światowej franciszkanie badali okoliczności męczeństwa ojca Maksymiliana Kolbego. Współwięźniowie wspominali pamiętny apel, w czasie którego ojciec Kolbe wyszedł przed szereg i zwrócił się do niemieckiego oficera, że zgłasza się dobrowolnie na śmierć w bunkrze głodowym zamiast innego więźnia. Już samowolne wyjście z szeregu i odezwanie się bez polecenia było wcześniej karane śmiercią. Świadkowie mówili, że temu wydarzeniu towarzyszył pewien majestat. Niemcy, dotychczas panowie życia i śmierci, byli umniejszeni. To ojciec Kolbe decydował, a niemiecki oficer pozwolił na wymianę, choć wcześniej nie byłaby możliwa taka wymiana. To doświadczenie podniosło na duchu świadków. Ojciec Maksymilian zwyciężył. Zdecydował, kiedy chce oddać życie, a Niemcy nie mieli nic do powiedzenia. Taka była wola Boża. Taka była wola Niepokalanej. Ujawniła się moc miłości, która się ogałaca.

W czasie dialogu z faryzeuszami Jezus mówi o swojej bliskości z Ojcem. Mówi to, co usłyszał od Ojca i działa tak, jak widział działającego Ojca, ponieważ jest jednością z Bogiem. Przekonuje świadectwem swojej relacji z Ojcem. Zaprasza uczestników rozmowy do wejścia w relację z Ojcem. Wtedy wszyscy poznają, kim On jest. „Kiedy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja Jestem”. (J 8, 28), a wcześniej „Jeżeli nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach swoich”. (J 8, 24) Niewiara i niechęć wejścia w relację z Jezusem jest grzechem. Jezus jest blisko Ojca. Potrzeba uwierzyć, że to jest prawda. Jezusowi bardzo zależy na bliskości z człowiekiem. W relacji Jezusa z Ojcem kogoś brakuje, brakuje człowieka. Ale Bóg nie zmusza, nie grozi, nie zachęca doraźnymi korzyściami. Zależy Mu, aby ta relacja wypływała jedynie z czystej miłości do Jezusa. On, gdy wisiał na krzyżu nie pociągał niczym innym, tylko swoją relacją do Ojca, która daje życie.

Konferencja 5 kwietnia 2022

Kontynuujemy duchową podróż wraz z księdzem Prymasem Wyszyńskim wczytując się w jego więzienne wspomnienia z 1953 roku.

Rywałdzkie porządki

W Rywałdzie ks. Prymas w pierwszej kolejności stara się porządkować swoje sumienie. Pyta siebie: co zrobiłem, w czym zawiniłem, że tak się stało. Nie obwinia władzy, która doprowadziła do aresztowania i uwięzienia, ale analizuje i ocenia własne postępowanie.

Następnie rozgląda się po pokoju, w którym przebywa i zauważa nieład i kurz na podłodze. Przystępuje do porządkowania i sprzątania celi, z której wcześniej został wyrzucony zakonnik.

Zastanawia się, ile dotychczas wygłosił konferencji, homilii na temat Matki Bożej, od kiedy został biskupem, aż do chwili aresztowania. Obliczył, że było to około tysiąca wystąpień. Prymas był człowiekiem nastawionym na pracę, na kontakty z ludźmi, częste wyjazdy, ciągle był w ruchu. A teraz zamknięty, nie mógł kontynuować dawnej aktywności. Dlatego uznał za konieczne ustalenie programu dnia w więziennej rzeczywistości. Nie chce bezmyślnie tracić czasu, ani zbyt długo spać. Postanowił, że będzie wstawał o godz. 5.00, a kończył dzień o 22.00. Wyznaczył czas na modlitwę, pracę i rekreację. Jego praca to głównie czytanie książek i rozważania. Ten rytm porządkował jego życie, by nie dać się zwieść i nie marnować czasu. W sytuacji trudnej można ulec zachwianiom, a brak rytmu dnia pogłębia wytrącenie z codzienności.

Ks. Prymas czynił spostrzeżenia i zapisywał wskazówki odnoszące się do modlitwy: „Nie przejmuję się sobą. Na modlitwę w myślach zwołuję bliskich i zapraszam tych, za których się modlę, w tym za osoby, z których powodu znalazłem się w więzieniu”. Modli się również za tych, którzy z racji jego uwięzienia mogliby popaść w smutek. Osoby, które starają się zawierzyć Bogu, często tracą cierpliwość i popadają w lęk, jeśli nie otrzymują tego, o co proszą. Każda zwłoka wywołuje w nich niepokój. Dlatego Prymas modli się za nich, aby ich wiara nie uległa zachwianiu. Ks. Kardynał domyśla się, że jego sprawa potrwa długo. Trzeba czekać, nie tracić ducha męstwa i nie popaść w lęk. Łaska, o którą się prosi działa, choć nie jest od razu widoczna.

Ostatni dzień pobytu w Rywałdzie

Dnia 12 października 1953 roku, czyli po osiemnastu dniach od uwięzienia Ks. Prymas coraz wyraźniej widzi, że więzienie jest najwłaściwszym miejscem dla niego. Po modlitwie, zastanowieniu się i rachunku sumienia przyjmuje niewolę, jako dar od Boga. Nie wpada w pokusę skupiania się na sobie czy zastanawiania się: co z nim będzie, jak potoczy się jego sprawa? Kardynał uczy innego postrzegania swojej rzeczywistości. Myśli o innych, o Kościele, nie traci ducha, ani pokoju serca. Powraca myślą do Matki Bożej i do wydarzeń ze swojego życia, w których odczuwał obecność Maryi. Przypominał sobie swoją matkę, która zmarła, gdy miał osiem lat. Wspominał wyjazdy z nią do Wilna do Matki Bożej Ostrobramskiej. Wspominał pobyt w seminarium, święcenia kapłańskie, Laski i uświadomił sobie, że wszystkie najważniejsze wydarzenia z jego życia działy się w dniach poświęconych Matce Bożej. To stało się dla niego programem pracy. Wspominanie wydarzeń stało się ważne, bo wtedy działała Maryja. To było dla niego pociechą i umocnieniem.

Wyjazd do Stoczka Klasztornego

Następnego dnia wieczorem zostaje przeniesiony do nowego miejsca uwięzienia. Znowu wszystko dzieje się w tajemnicy. Funkcjonariusze każą się szybko spakować, nie mówią gdzie go wywożą, wszystko dzieje się pod osłoną nocy. Wtedy poczuł się, jak rzecz, ale bez lęku oddaje się pod opiekę Maryi i św. Józefa. Uznaje, że podróż w ciemnościach nadaje się do rozważań i do modlitwy.

Trafia w lepsze miejsce do Stoczka Klasztornego. Ma do dyspozycji większe pomieszczenie, dostęp do ogrodu i dwóch towarzyszy niedoli: siostrę Marię Graczyk ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi i księdza Stanisława Skorodeckiego. Widzi ich zalęknienie, więc pociesza ich: będziemy razem się modlić i pracować oraz czekać na zmiłowanie Pańskie. Wtedy ksiądz i siostra po raz pierwszy się uśmiechnęli. Zanim spotkali ks. Prymasa mieli za sobą długie pobyty w więzieniach i ich zrujnowana psychika była typowa dla więźniów: mówili cicho, skradali się chodząc i ciągle oglądali za siebie.

List do ojca

17 października 1953 roku ks. Prymas pisze list do swojego ojca i pociesza go, prosząc, aby nie tracił sił na smutek. Pisze: „Dzięki modlitwie Twój smutek zniknie. Ja jestem spokojny i ufny”. Chce by najbliżsi nie skarżyli się na nic, by najmniejsza skarga nie pojawiała się w ich myślach i słowach, by nie szemrali. Ludzie szemrzą przeciwko Bogu, że jest niedobry i przez to brakuje im wiary. Szemranie prowadzi do wyniszczenia, lęku i smutku. Tak szemrali Izraelici. To jest mocny dla nas przekaz, by nie szemrać, nie skarżyć się. Nawet najmniejsza skarga nie powinna powstać w myślach i słowach. Za to należy dopatrywać się śladów Bożej miłości. Ks. Prymas pisze: „Spokojna, ufna radość jest obecnie dominująca w moim życiu”.

Powyższe rozważania obejmują okres trzech tygodni z życia Prymasa poddanego wielkiej presji. W tym czasie pilnowało go około trzydziestu funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Były formułowane zarzuty, że ks. Stanisław i siostra Maria byli donosicielami na usługach Służby Bezpieczeństwa. To nie musi być prawda. Wspomnienia Kardynała dają dużo światła. Widoczne są ślady Bożej miłości w wydarzeniach więziennego życia. Każdy jego dzień był przeżywany w łączności z Bogiem. Ks. Prymas nie pisał swojego dziennika z wieloletnim dystansem. Pisał na bieżąco, przekazując to które przeżywał danego dnia. Może Bóg przez te więzienne zapiski chce nas przygotować na większe trudności i chce, byśmy nie tracili ducha.

Plan dnia ułożony przez bł. ks. Prymasa w więzieniu.

5.00 Wstanie.

5.45 Modlitwy poranne i rozmyślanie.

6.15 Msza święta księdza Stanisława.

7.00 Moja Msza święta.

8.15 Śniadanie i spacer.

9.00 Horce minores i cząstka różańca.

9.30 Prace osobiste.

13.00 Obiad i spacer (druga cząstka różańca).

15.00 Nieszpory i kompletorium.

15.30 Prace osobiste.

18.00 Matutinwn cum Laudibus.

19.00 Wieczerza.

20.00 Nabożeństwo różańcowe i modlitwy wieczorne.

20.45 Lektura prywatna.

22.00 Spoczynek.