Archiwum

Konferencje z rekolekcji wakacyjnych 2014 w Małym Cichym

 

 Poniższe konferencje są zapisem ze słuchu i przedstawiają tylko niektóre myśli z wypowiedzi kapłanów.

 

KONFERENCJA I

Niewidzialny, który ukazuje się w swoich dziełach.

PEJZ~105

Umiłowani w Chrystusie Panu!

Bóg jest obecny w swoich darach. Widzimy góry zatopione w chmurach lub w słońcu. Mówimy, że to jest piękne. Kto dał temu początek? Kto jest autorem tego, co piękne? Ten świat stworzył Bóg. Skoro podziwiamy ten świat widziany gołym okiem i za pomocą narzędzi, to dlaczego nie pytamy: kto jest autorem stworzenia? Stworzenie, które wyszło z ręki Boga jest określone jako piękne, dobre, mądre. To są także przymioty Boga. Bóg stwarzając piękny świat myślał o człowieku, by czuł się dobrze i by odkrył miłość Stwórcy. Kto z nas tak patrzy na świat? Wielu chce przede wszystkim wykorzystać stworzony świat i coś osiągnąć dla siebie.

Przed wielu laty byt swój zakończyło Państwo Kościelne. Powstało państwo włoskie. Znawcy gospodarki i procesów zachodzących w świecie zauważyli, że gdy państwem rządził papież, dbano o przyrodę, nie przeprowadzano bezmyślnego wyrębu lasów.

Teraz wiele osób wyraża swoją wrażliwość na piękno świata stworzonego, ale czy zadaje sobie pytania: kto stworzył świat?

Wierzący w Boga widzą w świecie obecnego Stwórcę, który zostawił w stworzeniu swoje ślady. Idąc po śladach dojdziemy do celu. Idąc po śladach Boga w Stworzeniu dojdziemy do Niego. Św. Franciszek też tak myślał. Przez stworzenie objawia się Bóg. Możemy patrzeć na piękną przyrodę, jako na znak obecności Boga. Ktoś posiadający trochę wiedzy, poszukujący, wcześniej lub później dojdzie do rozpoznania Boga w stworzonym świecie. W każdym czasie i wieku można poznać istnienie Boga. Dzięki temu możemy poznawać prawa Boże i możemy poznawać swoje życie w świetle poznania Boga. Św. Faustyna była ogrodniczką. Odkryła, że rośliny pnąc się ku słońcu, pną się ku Bogu. Uznała, że ona też ma się piąć ku Bogu, jak rośliny w jej ogrodzie.

Narzędzia miłości Bożej to świat stworzony, ale też rodzina, społeczeństwo, lekarz, kapłan, przebaczenie, kierownik duchowy. Te narzędzia są delikatne i proste w podjęciu i przyjęciu, chociaż ich działanie może ukazywać prawdę i czasem boleć. Człowiek wierzący w Boga patrząc na te narzędzia nie odrzuca ich, ale wie, że Bóg, jak artysta rzeźbi jego duszę.

Bóg spodziewa się odpowiedzi. Takiej, która jest wyznaniem wiary, głoszeniem miłości, dobrym życiem ukształtowanym według Ewangelii. Świat oczekuje objawienia się synów Bożych. Ludzie czekają na miłość. Dziś początek rekolekcji, ale na ich końcu byłoby dobrze, gdyby odmieniło się nasze myślenie, zachowanie, postawa. Ludzie na to czekają.

Najlepszy Ojcze, możemy Ci dziękować, że dla nas stworzyłeś ten świat. Tak nas kochasz, że jednoczysz nas z Jezusem Chrystusem byśmy byli Twoją rodziną, abyśmy na wieki z aniołami uwielbiali Ciebie. Amen. ( MC - ks. Mieczysław Jerzak)

 

KONFERENCJA II

Trwać w miłującej obecności

Duchowe sprzątanie to forma nawrócenia. A nawrócenie, to trud i zmaganie się z samym sobą, starym człowiekiem i z duchem tego świata, którym jesteśmy zarażeni. Jest to walka do samej śmierci. Nie jesteśmy zdani na samych siebie. W duchowości Bożego dziecięctwa jest to łatwe i zarazem trudne, podobać się Bożemu zamysłowi i trwać w Jego obecności.

Bóg objawił swoje Imię Mojżeszowi: „Jestem, który Jestem”. W tym momencie Mojżeszowi to wystarczyło. W Psalmie 8 są zapisane słowa: „Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz?”. Jesteśmy niewielcy wobec kosmosu, czy możliwe, że Bóg może zajmować się drobinką, prochem, niczym. Zdumiewa, ale tak jest. On objawia swoje Imię. Bóg obawia się przez Jezusa Chrystusa i to jest konkret. Każdy ma ojca, który ma swoje imię. Bóg też ma swoje Imię. Jego Imię brzmi MIŁOŚĆ.

Co sprawia, że zapominamy o Bogu Miłości? Grzech. Szczególnie ten pierworodny. Niewinnemu człowiekowi w raju cały stworzony świat mówił o Bogu i o Jego miłości. Kiedy człowiek zaczął wątpić, że Bóg go kocha, uwierzył szatanowi, że jest nagi, niegodny miłości.
A świat, nad którym miał panować stał się miejscem zagrożenia. Świat, miejsce objawienia Boga i Jego chwały, zaczął przesłaniać Stwórcę. Oczy zaczęły zachodzić „bielmem”.

Potrzebny był cud otwarcia oczu, aby przez akty wiary odkrywać miłość Boga. To jest pewne, że Bóg mnie kocha, że nie zapomniał o mnie. Jeśli mam w sobie Ducha Świętego i Jego pokój, to niech nie trwoży się moje serce. Mamy argumenty upewniające nas o Jego miłości, pomimo naszej niewierności i grzeszności. Jezus nas uspokaja, czyni znaki, by nas utwierdzić, że mamy swoje miejsce w Jego sercu i w sercu Boga. Bóg potwierdził słowa Jezusa przez Jego zmartwychwstanie. Bądź spokojny, On ciebie kocha i odpuszcza tobie grzechy. W czasie Mszy św. zdejmuje „bielmo” z oczu, pokazuje, czym nas obdarza, zmienia nasze myślenie i patrzenie na świat. Tego świata by nie było, gdyby nie było człowieka.

Zbytnie zatroskanie jest oznaką małej wiary, braku zaufania Bogu. Brak pokoju nie ułatwia życia, wręcz go uniemożliwia. Modlitwa afirmacji i akceptacji tego świata jest najwłaściwszym rozwiązaniem. (Poziomki można zjeść na dwa sposoby: pierwszy - to zjeść bez zastanowienia, drugi - najpierw podziękować, że znalazłem poziomki, że mi smakują, dziękować Bogu za ten dar.) W pośpiechu ważne sprawy ulatują. Mamy nie wątpić w miłującą obecność. Bóg mówi: Ja „Jestem, który Jestem. Ty jesteś, który nie jest, a między nami jest relacja miłości”. Pomocą w relacji osobowej z Bogiem jest świadomość nicości. Od urodzenia jestem obdarowany, najpierw przez rodziców, potem przez inne osoby. Wdzięczność jest relacją. Mogę myśleć, poruszać się, pisać. Gdy myślę o tych możliwościach, już rodzi się we mnie wdzięczność wobec Boga i bliźnich.

Bóg wejrzał na uniżenie Maryi. Ona miała oczy, które widziały inaczej, niż wszyscy ludzie. Powinniśmy praktykować modlitwę aktami strzelistymi, które są wyrazem troski o relację z Bogiem. Są to: akty skruchy, wiary, miłości, ufności czy uwielbienia. Troska o życie w łasce uświęcającej to troska o inne przeżywanie świata przez nas.

Matka Boża urodziła Miłość, przez Nią dane jest nam niebo. Tam żyje się w obecności miłującego Boga. W niebie nie jesteśmy przywiązani do świata w egoistycznym znaczeniu. Warto podejmować wysiłek, aby oddawać się Matce Bożej. Amen. (Rzepiska – ks. Kazimierz Sztajerwald)

Tutaj ks. Kazimierz przeczytał „Akt oddania się Jezusowi ” - modlitwę przeciw niepokojom, ułożoną przez ks. Dolindo Ruotolo. Poniżej, po ostatniej konferencji znajduje się pełny  tekst tej modlitwy.

Konferencja wieczorna

Trwania w miłującej obecności Boga uczy Święta Rodzina. Wykonywanie obowiązków, rozmowy z ludźmi, zadania nam powierzone i podejmowane są trwaniem w obecności Boga. Modlitwa postawy wyraża się tym, że wszystkie obowiązki wykonujemy dla Niego, w zasięgu Jego spojrzenia. Trwanie w obecności Boga, to praktyka prowadząca do ukształtowania się stylu zachowania. Nasza postawa życiowa powinna polegać na tym, żeby wszystko, co wykonujemy, odnosić do Boga i Jego miłującej obecności.

Sposób postępowania, reagowania, podchodzenia do obowiązków jest rysem upodobniającym nas do życia Świętej Rodziny. Znakiem świadczącym o tym podobieństwie jest to, jak dzisiaj wygląda nasze życie, jak zachowujemy się spełniając nasze obowiązki. Wtedy Bóg udzieli nam łask, o które nie musimy prosić. Trzeba przyjąć dar z prostotą i wdzięcznością. Prostota i wdzięczność są bardziej pociągające dla Boga niż usilne prośby. (Konferencja wieczorna, MC - ks. Andrzej Mazański)


KONFERENCJA III

 

Na straży stworzenia, aby Bóg był bardziej widoczny

1030 004

Bóg dał nam świat. Wszystko jest Jego darem. Można zatrzymać się na poziomie przyrody i uważać stworzenie za bożki. My wierzymy, że świat jest stworzony przez Boga dla nas. Światem rządzą prawa przyrody. Te prawa daje Bóg. Mamy tę ziemię poddaną i jak dzierżawca będziemy rozliczeni. Mamy podchodzić do przyrody umiejętnie i rozsądnie. Jeśli dewastujemy ją, stajemy się odpowiedzialni za choroby innych. Jeśli nie uszanujemy praw natury, zgotujemy sobie zagładę.

Bóg daje się poznać w przyrodzie, ale są dary większe niż przyroda. Wszystko przemija, dlatego jest w nas głód tego, co niewidzialne. Nie samym chlebem żyje człowiek. Stwarzam nową ziemię. Bóg to, co dobre zachowa, a to co złe, przestanie istnieć. Dlatego warto czynić dobro, bo tylko ono zostanie zachowane. Każde miejsce możemy uświęcić. Uświęćmy przez modlitwę te miejsca, w których żyjemy, pracujemy, osoby, którym podlegamy. Ważne jest, kto kieruje społeczeństwem, od nich zależy los innych ludzi teraz i w przyszłości. Módlmy się za Kościół i za ludzi sprawujących władzę. (MC - ks. Lech Sitek)

 Konferencja wieczorna

Swoją pracą, trudem sprawiamy, że coraz bardziej objawia się Bóg. Eucharystia włącza naszą pracę w żywą obecność Boga. Tak samo, owoce naszego działania włączone są w dzieło Boga i w objawienie Boga. Często pracę traktujemy tylko, jako źródło zarobku. Zapominamy, że to Bóg daje pracę, On nas zatrudnia. Jezus i Józef pracując mieli inny stosunek do pracy niż my. Wolą Bożą jest to, czy pracujemy, czy pozostajemy bez pracy. Naszą najważniejszą pracą jest uświęcenie siebie i innych. Traktując pracę, jako wolę Bożą, powinniśmy jedną ręką pracując, drugą mieć wzniesioną do modlitwy. Praca jest wyrazem miłości do Boga, daje zapał. Nawet, gdy praca nam nie odpowiada, to sztuką jest pracować uczciwie. Nie usprawiedliwiają nas trudności, Bóg daje siłę, by się przełamać z Jego pomocą. Bóg oczekuje, że będziemy Jego współpracownikami. (Konferencja wieczorna, MC - ks. Dariusz Kowalczyk)


KONFERENCJA IV

Stworzenie poddane marności przez grzech – prawo przemijania i duchowe śmieci

FOTO12

Człowiek może zrealizować się tylko w Bogu i przez Niego. Temu służą wszystkie stworzenia. W raju człowiek był osobą duchowo – cielesną, po grzechu pierworodnym stał się osobą cielesno – duchową. Stało się to w czterech płaszczyznach:

- człowiek stracił kontakt z Bogiem – gdy słyszy Jego kroki, ukrywa się i boi się jak Adam w krzakach;

- człowiek stracił relację braterską - przykładem jest konflikt Kaina z Ablem (w tamtym społeczeństwie brat był ważniejszy niż żona);

- człowiek ma zaburzoną relację do siebie - nie kocha siebie tak, jak jest kochany;

- człowiek ma zaburzoną relację do stworzenia - wcześniej stworzenie było dobre, teraz staje na przeszkodzie człowiekowi; dewastuje przyrodę; ekologia jest ubóstwieniem przyrody bez Boga.

Bóg powiedział: „Stwórzmy człowieka nasze podobieństwo”. Człowiek przez grzech zdeformował się, mimo to tęskni za Bogiem. Tę tęsknotę człowiek czasem realizuje poprzez bogacenie się, rozwijanie pasji, fascynacje. Człowiek stworzony został do innych spraw; ma w sobie „oko Boga”, czyli sumienie. Chcesz szukać Boga - zejdź w głębię swojego sumienia. Bóg stworzył człowieka i podtrzymuje go przy życiu. Gdyby na chwilę „zasnął”, to byśmy zginęli. Bóg Stworzyciel jest miłością i podtrzymuje świat w istnieniu.

Bóg pragnął naszego szczęścia zanim świat zaczął istnieć. Wtedy też podjął decyzję, że wyśle Jezusa do świata. Ta decyzja zrealizowała się na przestrzeni historii. Na krzyżu Bóg zakończył dzieło stworzenia. To jest najprawdziwszy i najpiękniejszy, i najdoskonalszy: człowiek i Bóg. On jest drogą, bo przez Niego możemy dotrzeć do Ojca. On jest drogą do świętości. Święty nie jest dziwakiem - święty to ktoś inny. Świętość, to zjednoczenie woli człowieka z wolą Bożą. Świętość rodzi się z przebitego boku Chrystusa, a rozpoczyna się w momencie chrztu świętego. Po chrzcie nie powinno się grzeszyć, dlatego spowiedź jest powrotem do stanu łaski. Kapłani przywracają świętość grzesznikom po spowiedzi. Miłosierdzie Boże jest wielkie, a najbardziej obecne w tym sakramencie.

Dramat zerwania człowieka łączności z Bogiem przez grzech można przedstawić za pomocą obrazu kawałka rafy koralowej. Gdy się ją ogląda w miejscu, gdzie rośnie, wygląda pięknie i jest zachwycająca. Jednak, gdy zerwie się kawałek rafy i chce się zabrać ze sobą to, śmierdzi obumierając, a nawet jest trująca. Tak samo stworzenie oderwane od Boga jest martwe, a nawet trujące. „Śmieciomania” jest jedną z chorób duszy. Śmieci - to wszystko, co nie jest związane z Bogiem. Swoją pobożność jako faryzeusz św. Paweł uznał za śmieci. Wartości nie uwzględniające Boga mogą być bezużyteczne.

Przed chorobą duszy ratuje nas Maryja. Na krzyżu Syn zwrócił się do Niej wskazując na Jana: „Oto syn Twój” - Ty tego człowieka narodzisz jeszcze raz dla Boga. „ Oto Matka twoja” - stań się jak dziecko, pozwól, by cię nauczyła żyć i patrzeć na świat. Później, po zmartwychwstaniu do pustego grobu wchodzą Piotr i Jan, ale tylko Jan wchodzi i wierzy. W Maryi płynie życie Boże. Tak należy się do Niej przybliżyć, aby w nas rosła wiara. Ona wzbudza w nas to, co w Niej jest. (Tak jak w znanym z fizyki doświadczeniu obrazującym zjawisko indukcji: prąd zmienny płynący ze źródła przez cewkę wzbudza przepływ prądu w obwodzie drugiej cewki będącej w jej bliskości; żarówka w obwodzie drugiej cewki będzie świecić, mimo, że źródło prądu jest poza nim; im bliżej siebie są obie cewki, tym wzbudzany prąd jest większy i żarówka świeci jaśniej.) Stworzenie bez Stworzyciela zanika, a gdy zapomina o Bogu, zapada się w mroki. (Krzeptówki, ks. Andrzej Banaszek)


KONFERENCJA V 

Gdy stworzenie zasłania Boga – bożki i przywiązania

Konferencję ks. Dariusza Kowalczyka wygłoszoną w Ludźmierzu można odsłuchać na www.rrn.info.pl


KONFERENCJA VI

Gdy zapominamy o Bożej Opatrzności – fałszywe oparcia i zbytnie troski

FOTO1

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?”. To pytanie, które zadał anioł niewiastom poszukującym Jezusa zmartwychwstałego w grobie, przywołał również w katechezie przyjętej, jako rozważanie na dzisiejszy dzień papież Franciszek. Jest to pytanie o fałszywe oparcia i zbytnie troski. Pytanie dotyka też słabości naszej wiary, która potrzebuje pomocy ze strony Boga. Jezus ukazywał się po zmartwychwstaniu, by zmienić, jakość wiary uczniów i niewiast. Bóg posłał anioła, aby zadał to pytanie tamtym niewiastom, a teraz nam. Mamy skłonność do traktowania Jezusa, jako zmarłego. O Nim można porozmawiać, pomyśleć. Jezus umarły nie mówi, nie prowadzi z nami dialogu. Człowiek szukający Jezusa wśród umarłych, a nie wśród żywych, będzie szukał oparcia w rzeczach, w swoich zdolnościach, zabezpieczeniach. Jezus żyjący chce nam towarzyszyć w drodze, jak towarzyszył uczniom zdążającym do Emaus. Ci uczniowie wylewają swoje żale, zniechęcenie, pretensje, o to, co się wydarzyło przed Nieznajomym, nie zdając sobie sprawy z tego, kim On jest. Mówili o Jezusie, którego czas jakby się już skończył, bo nie mieli już z Nim relacji.

Jezus prowadzi ich tok myślenia łagodnie, stopniowo, uwzględniając stan ich umysłu, woli. On zna serce człowieka, wie, co się dzieje w każdym z nas, jakie są zranienia, załamania czy zniechęcenia. Nie traci cierpliwości. Nie żąda, by uczniowie byli inni, niż są. Takie prowadzenie Jezusa: łagodne i cierpliwe, uwzględniające stan ducha, jest prawdziwym oparciem i sprawia, że na nowo będziemy Go szukali. Wtedy udziela nam swoich darów, w takiej mierze, na ile jesteśmy w stanie je przyjąć. To jest Chrystus żyjący. On wie, czego potrzebujemy, zna nasze serca i miłując udziela swoich darów. Nasze życie jest wędrówką, w której obecny jest Jezus w stopniu dostępnym dla naszej duszy.

Uczniowie nie zdawali sobie sprawy, że rozmawiają z Jezusem, dlatego stopniowo otwierał ich oczy i serca, by Go rozpoznali i mogli wrócić do Jerozolimy przemienieni i wzbogaceni. Niedziela jest takim dniem, gdy odkrywamy, że życie jest wędrówką, gdy doznajemy oparcia w naszych radościach i ciemnościach, jakich doświadczamy. To ważne, doznać oparcia w Jezusie. Podziękujmy za dar obecności Jezusa w naszym życiu, w naszych doświadczeniach. Nie tylko po fakcie, ale także teraz, kiedy jest On obecny. Każda niedziela jest okazją, by dziękować za dar Jezusa Zmartwychwstałego na różnorakich etapach naszego życia. (MC, ks. Andrzej Mazański)


KONFERENCJA VII 

Duchowe porządki – aby serce było wolne dla Boga

FOTO11

Czasem ludzie zadają sobie pytanie: dlaczego grzechy powtarzają się? Tyle razy się spowiadają, a jednak się nie poprawili. Myślą, że nie warto się starać, że to nic nie daje i nie ma sensu. Jest w nas wiele bałaganu, zauważamy w nas niepokojące zjawiska. Jednak chcemy uporządkować swoje życie.

Obchodziliśmy ostatnio 25 rocznicę wyborów częściowo wolnych. W Polsce zachodziły wtedy przemiany. Na ważnych stanowiskach wymieniano ludzi na nowych lub młodszych spodziewając się, że nastąpi poprawa stylu życia. Uważano, że gdy wymieni się starą ekipę, to wszystko samo się zmieni. „Nie idzie bowiem w tej chwili w ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie też o wymianę ludzi, ale idzie przede wszystkim o odnowienie się człowieka. Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało "nowych ludzi plemię". Bo jeżeli człowiek się nie odmieni, to najbardziej zasobny ustrój, najbardziej bogate państwo nie ostoi się, będzie rozkradzione i zginie. Cóż bowiem z tego - powiem może trywialnie - że krążąca butelka spirytusu przejdzie z rąk jednych pijaków do rąk innych pijaków! Powiem jeszcze bardziej drastycznie: że klucz od kasy państwowej przejdzie z rąk jednych złodziei w ręce drugich złodziei?! Przecież chyba nie o to idzie, żeby wszyscy złodzieje mieli dostęp do kasy i wszyscy pijacy do wódki, tylko żeby sumienie wszystkich się obudziło, żebyśmy zrozumieli naszą odpowiedzialność za naród, który Bóg wskrzesza”, ks. Stefan kardynał Wyszyński, Nauczanie społeczne 1946-1981, Warszawa 1990, Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych). Zmienili się ludzie, ale nie zmieniła się sytuacja (lub nawet jest gorzej), dlatego, że serce człowieka nie jest wolne dla Boga, za to jest związane z bożkami władzy, pieniądza, mody, popularności, własnej opinii.

Niektórzy mówią, że to pieniądze są ważne w życiu i dają szczęście. Nie są skierowani na Boga, ale na bożki. Inni uważają, że praca jest ważna. Poświęcają się dla niej, zaniedbując rodzinę. Podobnie jak bogatego młodzieńca, wielu ludziom brakuje radykalizmu ewangelicznego. Sam Jezus pochwalił go, dając innym za przykład pobożności, jednak jego serce nie było wolne dla Boga. Czyniąc porządki duchowe, pytajmy: czy w swoim życiu stawiamy na Jezusa i Ewangelię? Jeśli Jezus i Jego nauka są na pierwszym miejscu, to dobrze. To należy taki stan umacniać i podtrzymywać. Ale jeśli jest inaczej i jesteśmy skierowani ku czemuś innemu, to warto to zmienić. Czasem skarżymy się, że spowiedź nie przyniosła nam nawrócenia, szybko się zniechęcamy. Ale jeśli ktoś się uczy gry na instrumencie, to wie, że nauka będzie trwać długo, musi poświęcić się ćwiczeniom mozolnym i nie dającym od razu satysfakcji. Kto nie podejmuje walki duchowej, niech nie dziwi się, że po 3 – 4 dniach wraca do tego, co było dawniej.

Gdy zobaczymy w sobie nieporządek, to nie znaczy, że tak już musi pozostać. Musimy być wytrwali w naszych postanowieniach, aby osiągnąć cel. Bł. Giorgio Frassati, gdy chciał być codziennie obecny na Mszy św. (a liczne zajęcia mu to utrudniały), wyrzucał sznurek za okno swego pokoju, aby rano ogrodnik pociągając za sznurek, budził go. Każdego z nas czeka zadanie walki duchowej i rezygnacji z przyzwyczajeń, aby nasze serca były wolne dla Boga. Znamy własne bożki, wiemy, co nas zbytnio zajmuje. W pustym domu, gdy jest cicho odruchowo włączamy telewizor, chcąc zaspokoić ciekawość. Niby to nic szczególnego, chcemy wiedzieć, co się dzieje na świecie, obejrzeć ciekawy film, odpocząć. Gdy to pozostawimy, zobaczymy, czy nasze serca są wolne dla Boga. Pytanie, czy stawiam Jezusa na pierwszym miejscu, jest pytaniem o mój radykalizm. Walka duchowa to umiejętne korzystanie z tego, co mamy. Możemy się siebie zapytać, czy coś zbytnio nas nie przywiązuje, albo, czy nie czujemy się jak ptaki w klatce? (MC - ks. Mieczysław Jerzak)

 Konferencja wieczorna

Bóg jest mocny i potężny, króluje nad nami. Jego potęga nie jest ludzką potęgą. W niewielkim stopniu ją odkrywamy. Tę potęgę Jezus okazuje w czasie adoracji. Przejawia się w ciszy, łagodności i w bezbronności Jezusa. Ta potęga odwołuje się do innego rodzaju skuteczności. Potęga i moc ujawnia się też w Eucharystii i w sakramentach, np. pojednania. Także w czasie dzielenia, gdy mówimy o Jego działaniu w życiu, widzimy Jego potęgę i moc. Gdyby nie powiedziało się o tym, to byśmy o tym nie wiedzieli. Bóg objawia swoją potęgę i moc w życiu naszych braci. Warto, dlatego uczestniczyć w dzieleniach. Porannej medytacji nie należy zagłuszać własnymi słowami, myślami. Bóg chce obudzić nasze dusze, byśmy mogli Go szukać. Chciejmy do końca Go szukać i ufać, bo niespodziewanie możemy otrzymać to, za czym tęsknimy. Miejmy śmiałość wyrażać Bogu swoje pragnienia. (Konferencja wieczorna, ks. Andrzej Mazański)


KONFERENCJA VIII 

Pozwolić, aby Bóg sam nas oczyszczał

PEJZ~165

Sposób działania Boga, poprzez wewnętrzne oczyszczenie człowieka, jest opisany przez św. Jana od Krzyża. Dusza powinna się oczyszczać i udoskonalać, wtedy Bóg ją otoczy swoją opieką i uleczy z tego, z czego sama nie potrafi. Bez Boga nie oczyści się sama do doskonałego zjednoczenia się z Nim w czystej miłości. Chociaż wysiłki człowieka są niezbędne, to jednak, by wejść na drogę oczyszczeń konieczne jest działanie Boga. To sam Bóg przez swoją miłość oczyszcza człowieka. Bóg buduje w każdym z nas, na swoje podobieństwo, organizm duchowy oparty na naturze. Natura człowieka jest skażona grzechem i charakteryzuje się skłonnością do pożądliwości. Przedmiotem pożądania są bożki, osoby, zdobycie sukcesu, idee albo cele. Gdy przedmiotem pożądania nie jest Bóg, to rodzą się określone skutki. Są to grzechy główne. Przykładem jest dziecko, któremu spodobało się coś i koniecznie chce to mieć. Jeśli nie zrealizuje się jego marzenie, to może zareagować złością, płaczem, gniewem lub obrażeniem się. Gdy za pożądaniem idą reakcje, czyny i działania, przybierają one postać gniewu, chciwości, zazdrości itp. Często przedmiotem pożądania jest miłość własna objawiająca się twardością, bezwzględnością w realizacji celów. Czyny idące w kierunku realizacji pożądania, powiększają możliwość czynienia zła. Gdy miłość pożądliwa ukierunkowana jest na coś, co nie jest Bogiem, to skutkiem jest pojawienie się grzechów głównych.

Przełomem w tej sytuacji jest spotkanie się człowieka z Bogiem i zakochanie się w Nim. Wtedy człowiek może wejść w relację miłości. Miłość do Chrystusa prowadzi do miłości do Boga Ojca. Jezus chce tak nas ukierunkować, byśmy mogli odkryć miłość Ojca. Duch Święty może wypełniać miłością serce człowieka. Jeśli pozwolimy Mu działać, rozpalona będzie w naszych sercach miłość do Boga. Rozpalona dusza, to działanie Ducha Świętego. Gdy uda się ten płomień miłości Bożej zapalić, ma on moc oczyszczania duszy z miłości pożądliwej, ukierunkowanej na bożki. Ten ogień oczyszcza z miłości, która lgnie do stworzeń i rozbudowuje grzechy główne, odsuwające od Boga. To wielki dar, gdy Bóg oczyszcza duszę, ale potrzebny jest też wysiłek nawracania, refleksji i odkrywania tego, co jest w duszy. Mamy oddzielać dobro od zła. Te wysiłki prowadzą do tego, że Bóg rozpala w nas miłość ku sobie. Natura miłości pożądliwej podobna jest do natury miłości do Boga. Umiejętnością chrześcijanina jest zobaczenie, że ta pierwsza miłość niszczy jego życie i jego bliskich. Rodzić się ma w nim pragnienie, by bardziej kochać Boga. Miłość do Boga może czynić wierzącego wolnym wewnętrznie. Miłość do Boga rozpala się przede wszystkim dzięki: sakramentowi pojednania, modlitwie, Eucharystii, adoracji. Wtedy miłość Boga będzie nas oczyszczać. Obraz dwóch płomieni może wyjaśnić istotę miłości pożądliwej i miłości do Boga. Gdy ćma wleci do pierwszego płomienia opali sobie skrzydła, gdy zaś dostanie się w zasięg drugiego płomienia, doznaje uzdrawiającego działania. Pozwólmy, aby Bóg nas oczyszczał od wewnątrz i rozpalał w nas ten płomień.

Wielkość iskier nad ogniskiem nie świadczy, o jakości płomienia. Na zbyt dużym płomieniu nie da się upiec ziemniaków, gdyż się spalą. Dopiero, gdy ogień przygasa, jest wiele zwęglonych cząstek drewna i jest żar ogniska. To on daje on możliwość upieczenia ziemniaków. Żywy ogień łatwo zgasić, żar nie. Żar może być ukryty, ale obecny. Mogę nie znajdować upodobania w modlitwie, mogę mieć pociąg do rzeczy złych. Ale ten żar będzie przywoływał moją duszę do Boga, nawet, gdy odejdę. Jednym z przejawów żaru jest ujawnienie mocy grzechów głównych, by widzieć, jak jesteśmy słabi. Żar powoduje, że dusza nie zniechęca się, ale umacnia się w miłości. Ten żar może trwać na różnych etapach naszego życia. Tylko Bóg może dokonywać oczyszczania naszej duszy. Jednak potrzebny jest wysiłek wyzbywania się bożków i wola, by im nie służyć. Dobra nowina jest taka, że w każdej sytuacji zniewolenia tymi bożkami zawsze mamy możliwość powrótu na drogę miłości Bożej i oczyszczenia duszy od środka. Wymaga to współpracy z łaską Bożą. (MC, ks. Andrzej Mazański)

 

KONFERENCJA IX 

Stawać się narzędziem Miłości 

Jean Francois Millet - Anioł Pański (1857-1859) Paryż Musee dOrsay

Bóg przypomina nam, że cały czas kocha nas i troszczy się o nas. Ludzie nie rozumieją i nie widzą tego. Tylko miłość porusza ten świat, Tylko miłość istnieje. Czy istnieje ciemność? Nie. Istnieje światło. Ciemność jest brakiem światła. Czy istnieje zło? Nie. Istnieje miłość. Zło jest brakiem miłości. Świat i my jesteśmy dowodem na istnienie miłości. Miłość jest jedynym lekarstwem, aby uciekały złe duchy. Bóg błogosławi dobro, chce byśmy współpracowali z Nim i nie męczyli się nad złem. Talent miłości jest zaszczepiony w każdym z nas. Ten świat ma być przez człowieka podnoszony do Boga. Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. To oni odkryli miłość i ten świat podnoszą do Boga, aby był on przeniknięty miłością. Ważne jest byśmy pokazali, że Bóg jest obecny we wszystkich przejawach życia, że życie z Bogiem ma sens. Świat potrzebuje świętych. Bożek zmienia nastawienie do rzeczywistości i odwraca od Boga ku złu. Dlatego powinniśmy podjąć oczyszczenia. Przywiązania sprzeciwiają się Bożej miłości, niszczą ją i ograniczają, nie ma z nich pożytku. To, co służy miłości ma wartość. Wszystko przemija, a my przywiązujemy się do tego, co obróci się w proch i nie da szczęścia wiecznego. Wszystko, co służy Bogu i Jego miłości jest wartościowe i służy uświęceniu. Praca, wysiłek ma sens, dlatego wszystko należy ofiarować Bogu. Gdy tego nie oddaję staję się bezwartościowym sługą. Gdy bronię przywiązań, odzywa się zło. Jest to walka, którą należy toczyć: walka z egoizmem. Jesteśmy apostołami miłości. Jaka jest nasza miłość? Naładowaliśmy się na rekolekcjach, jednak, gdy wrócimy do domów możemy być tacy sami, jak zwykle. Nawet byle co, miernotę i niedoskonałość trzeba ofiarować Bogu, bo nasze dobre uczynki są jak skrwawiona szmata.

Jeśli ktoś uważa Boga za Ojca, a nie żywi dziecięcej miłości do Maryi, ma diabła za boga. Gdyby nie było Matki, dziecko nie nauczyłoby się czułości. Mamy skrzywiony i zafałszowany obraz miłości. Matka Boża oczyści i wyprostuje to, co jest pokrzywione i zafałszowane w nas. Ona oczyści, zapakuje, ozdobi wstążeczką i ofiaruje Bogu Ojcu. Będzie wzmacniać nasze dobre pragnienia. Nie troszczmy się zbytnio o problemy doczesne. Niech Bóg pomnaża w nas dobro. Chrystus nie zmieniał świata politycznie tylko miłością. Nikt nie zastąpi mnie w miejscu i w czasie, w którym mnie Bóg postawił. Pomocą jest cnota pokory, przyznanie, że nie mam nic, mam tylko puste dłonie, potrzebuję łaski. Matka Boża sama była uboga i dzieli się z nami tym, co otrzymała od Boga. Gdy nie udadzą się nam postanowienia, to nie smućmy się. Nic się nie stało, to tylko prawda o nas się odsłoniła. Dalej wierzmy w Boga. On wszystko załagodzi, naprawi. My tylko temu będziemy się dziwili i oddawali Jemu cześć. (MC, ks. Kazimierz Sztajerwald)

 

Akt oddania się Panu Jezusowi według ks. Dolindo

Ks. Dolindo Ruotolo, neapolitański kapłan, który zmarł w opinii świętości, spisał niżej przedstawioną, a otrzymaną od Pana Jezusa naukę o oddaniu się Panu Bogu.

Jezus: Dlaczego pozwalacie się niepokoić i wprowadzać w błąd? Oddajcie Mi swoje zmartwienia, a wszystko ucichnie. Zaprawdę powiadam wam, każde pełne ufności, prawdziwe i całkowite oddanie się Mi, przyniesie taki efekt, jakiego sobie życzycie i rozwiąże waszą trudną sytuację.

Oddać się Mi nie oznacza: bać się, niepokoić i wątpić, i w takim stanie kierować do Mnie swoją niespokojną modlitwę, aby wam pomógł. Oddać się Mi oznacza: spokojnie zamknąć oczy duszy i pozwolić, abym mógł was przenieść na drugi brzeg – jak dziecko, śpiące w ramionach matki.

Tym, co was wyprowadza z równowagi i co wam szkodzi jest nieustanne rozmyślanie nad waszymi problemami i zamęczanie się przekonaniem o konieczności rozwiązania wszystkiego samemu, i za wszelką cenę. Jak wiele czynię, gdy dusza w swoich duchowych i materialnych potrzebach zwraca się do Mnie, patrzy na Mnie i pełna ufności mówi: „Troszcz się Ty, i zamyka oczy, i spoczywa w moich ramionach! Macie mało łask, gdy się (sami) trudzicie, aby je otrzymać; macie ich wiele, gdy wasza modlitwa jest pełna ufności do Mnie.

W cierpieniu modlicie się, abym wam je zabrał, ale w taki sposób, jak wy sobie tego życzycie. Zwracacie się do Mnie, ale jednocześnie chcecie, abym dopasował się do waszych życzeń. Jesteście jak chorzy, którzy proszą lekarza o pomoc, a jednocześnie sami sobie ją przepisują.

Nie róbcie tak, ale módlcie się jak nauczyłem was w modlitwie „Ojcze nasz”, „święć się imię Twoje” tzn.: bądź błogosławiony w naszych potrzebach i kłopotach; „Przyjdź królestwo Twoje” tzn.: przyczyń się do zbudowania Twojego Królestwa w naszych sercach i w świecie; „Bądź Wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi” tzn.: decyduj Ty w naszych potrzebach, tak jak jest najlepiej dla naszego wiecznego i doczesnego życia. Jeśli mi naprawdę powiecie: „Bądź wola Twoja” albo „Troszcz się Ty”, wtedy wkraczam z całą Moją mocą i rozwiązuję najtrudniejsze sytuacje.

Jeśli jednak widzisz, że sytuacja wciąż się pogarsza, zamiast się polepszać, nie niepokój się. Zamknij oczy i mów do Mnie z ufnością: „Bądź wola Twoja, troszcz się Ty”. Powiadam tobie, że się zatroszczę i zadziałam jak lekarz, i uczynię cud, jeśli taka zajdzie konieczność. A gdy zobaczysz, że stan chorego się pogarsza, nie niepokój się, ale zamknij oczy i mów: „Troszcz się Ty”. Powiadam Tobie, będę się troszczyć.

Zamartwianie się i niepokój oraz rozmyślanie nad następstwami jakiejś trudnej sytuacji nie są zgodne z oddaniem się Mi. Przypomina to zachowanie dziecka, które oczekuje od matki troski o jego sprawy, a jednocześnie wszystko chce robić samemu, i tak przeszkadza tylko swojej matce.

Zamknijcie więc oczy i pozwólcie Mi działać. Zamknijcie oczy i nie kierujcie swoich myśli w przyszłość, na kształt jakiejś pokusy. Spocznijcie we Mnie, uwierzcie w Moją dobroć, a przyrzekam wam, na Moją miłość, że gdy w swoich trudnych sytuacjach zwrócicie się do Mnie: „Troszcz się Ty”, to zatroszczę się w pełni, pocieszę, uwolnię i poprowadzę.

A gdy będę zmuszony prowadzić was inną drogą, aniżeli ta, jaką uważacie za słuszną, wtedy was o tym pouczę i poniosę na moich ramionach, gdyż w takiej sytuacji nie ma lepszego lekarstwa aniżeli wkroczenie Mojej Miłości. Jednak zatroszczę się tylko wtedy, gdy zamkniecie oczy tzn., gdy rzeczywiście i w pełni Mi zaufacie.

Moje dzieci, chcecie same wszystko ocenić, poznać, o wszystkim decydować i tak zawierzacie się ludzkim możliwościom, albo jeszcze gorzej – ludziom, gdy wierzycie w ich pomoc, a to z kolei uniemożliwia moje działanie. O, jak bardzo pragnę waszego całkowitego oddania się Mi, aby Was obdarować; i jak bardzo zasmuca Mnie, gdy widzę was zmartwionych i niespokojnych. To szatan stara się wprowadzić was w taki stan, aby was oddzielić ode Mnie i od mojego działania, abyście zawierzyli się jedynie i całkowicie ludzkiej inicjatywie. Dlatego zaufajcie jedynie Mi, spocznijcie we Mnie, oddajcie Mi się we wszystkim, a uczynię cuda, w takim stopniu, w jakim Mi się oddacie i w jakim przestaniecie ufać sobie.

Ofiaruję wam skarby łask, gdy staniecie się ubodzy. Jeśli macie swoje własne źródła pomocy, również te najmniejsze, albo takich szukacie, znajdujecie się na naturalnej płaszczyźnie i idziecie naturalnym biegiem rzeczy, w który często wkracza szatan. Nikt, kto wszystko przedyskutuje, omówi, rozpatrzy albo wyważy i zaplanuje nie uczyni cudu, nawet święty. Ten, kto odda się Bogu działa z Bogiem!

Gdy jednak będziesz widział, że nadal wszystko coraz to bardziej się komplikuje, to także i wtedy mów z zamkniętymi oczami duszy: „Troszcz się Ty”. I odwróć swoją uwagę w inną stronę, ponieważ twój nie spokój utrudnia ci widzieć zło i jednocześnie Mi ufać. Czyń tak we wszystkich swoich potrzebach. Czyńcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie cuda. Zatroszczę się o to, przyrzekam to wam.

W takiej postawie oddania się módlcie się zawsze, a będziecie mieć wielki pokój i spokój, także wtedy, gdy ofiaruję wam łaskę ofiary, zadośćuczynienia i miłości, która włoży (na was) cierpienie. Powiesz, że to niemożliwe? A zatem zamknij oczy i mów całą swoją duszą: Jezu, troszcz się Ty”. I nie obawiaj się, Ja się zatroszczę, i będziesz wielbić Moje Imię.

Wszystkie twoje modlitwy nie mają takiej wagi jak ten jeden jedyny akt pełnego ufności oddania się Mi; przemyśl to.

Nie ma bardziej skutecznej Nowenny, aniżeli ta: „O Jezu, oddaję się Tobie, troszcz się Ty”.