Archiwum

Rekolekcje w Małym Cichym 2013 - relacja

 

W dniach od 30 czerwca do 9 lipca w Małym Cichym odbywały się rekolekcje wakacyjne Ruchu Rodzin Nazaretańskich diecezji warszawsko-praskiej. Uczestniczyło w nich około 300 osób. Chociaż trwały dłużej niż w poprzednim roku, to wiele osób żałowało, że były za krótkie.

Hasło rekolekcji brzmiało: NIE LĘKAJ SIĘ WŁASNEJ SŁABOŚCI, ZAUFAJ MI. Słowa tego hasła były zaczerpnięte z homilii papieża Franciszka wygłoszonej w Niedzielę Miłosierdzia Bożego dnia 7 kwietnia 2013 r. W czasie rekolekcji rozważaliśmy teksty wybrane z książki Josepha Tissota „Sztuka korzystania z własnych błędów, według św. Franciszka Salezego.” Na wstępie ks. Adam Kurowski – moderator rekolekcji, zaznaczył, że czas rekolekcji to darowane chwile, by uczyć się od nowa spotykać z Panem Bogiem, a jeśli coś komuś nie wychodzi, może się to okazać dobre dla tej osoby lub innych, mamy przecież wyprowadzać wnioski duchowe z błędów własnych lub cudzych dla naszego zbudowania.

Dzień rekolekcyjny rozpoczynał się od półgodzinnej modlitwy medytacyjnej, opartej na wybranym fragmencie z Pisma świętego, odnoszącym się do tematu dnia. Mogliśmy wybrać medytację indywidualną w ciszy albo prowadzoną przez jednego z uczestników rekolekcji. Każdego dnia słuchaliśmy konferencji wygłaszanej przez jednego z księży, zaś w domach, gdzie mieszkaliśmy spotykaliśmy się na grupach dzielenia. Teksty z książki J. Tissota dawały inspirację do podzielenia się własnymi doświadczeniami wiary z innymi. Myśli św. Salezego zachęcały nas do ufności w miłosierdzie Boże i do nie zniechęcania się własymi błędami. W trakcie konferencji i grup dzielenia najmłodsi uczestnicy rekolekcji mieli swoje spotkania w grupach dziecięcych prowadzonych przez młodzieżowy zespół animatorów.Centralnym punktem dnia była Eucharystia sprawowana nie tylko w Małym Cichym, ale także w innych podhalańskich sanktuariach. Dzień rekolekcyjny kończyła wieczorna adoracja Najświętszego Sakramentu w małociszańskim kościele.

W czasie rekolekcji mieliśmy zaszczyt  gościć  księdza biskupa Marka Solarczyka, który do Małego Cichego przyjechał prosto ze spotkania rekolekcyjnego „Jezus na stadionie” , zorganizowanego przez ks. abp Henryka Hosera na Stadionie Narodowym w Warszawie (uwielbienie Jezusa przez ok.60 tysięcy osób prowadził o. John Baptist Bashobora SJ z Ugandy). Ks. biskup Marek spotkał się z nami, pobłogosławił nas i nasze dzieci. Następnego dnia przewodniczył Mszy świętej i wygłosił homilię w Ludźmierzu do 1500 uczestników rekolekcji RRN przybyłych z różnych diecezjii. (test homilii można odsłuchać na stronie www.rrn.info.pl)

Kolejnym gościem rekolekcji był Ks. Dariusz Kowalczyk, który przez kilka dni przebywał wśród nas i modlił się z nami. Poinformował nas, że dnia 22 czerwca 2013 r. księża biskupi na plenarnym posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski zatwierdzili Statut Ruchu Rodzin Nazaretańskich.

Przez cztery dni ks. Andrzej Tulej z archidiecezji warszawskiej prowadził dla nas warsztaty biblijne. Zajęcia te, cieszyły się dużym zainteresowaniem od pierwszego do ostatniego spotkania. Ksiądz przybliżał nam związki, jakie łączą chrześcijaństwo z judaizmem. Wykazywał jak Stary Testament zapowiada przyjście Mesjasza, że Biblia napisana pod natchnieniem Boga, a spisana przez ludzi jest podobna do słowa ludzkiego z wyjątkiem błędu. Zachęcał do głębszego poznania Słowa Bożego, które słyszymy na Mszy św. i które jest podstawą dla naszej modlitwy indywidualnej. Znajomość realiów historycznych jest potrzebna, aby teksty natchnione lepiej zrozumieć i przyjąć. Pismo Święte jest nie tylko słowem spisanym, ale żywym, skutecznym, prawdziwym, prawdziwym i jednolitym SŁOWEM BOGA, zawierającym potencjał, który niesie łaskę. Przez lekturę Słowa Bożego wchodzimy w komunię z Chrystusem. On sam wyjaśnia nam sens Pisma Świętego. Ks. Andrzej na podstawie jednego z czytań z Ewangelii ukazał sens dosłowny, duchowy tego tekstu. Na ostatnim spotkaniu ksiądz zachęcał do pogłębiania swojej wiedzy na temat Pisma świętego. Zaproponował dla chętnych udział w podyplomowych studiach formacji biblijnej w Warszawie. (zapisy pwtw.pl)

W czasie spotkania przy ognisku gościliśmy też Zespół Regionalny z Małego Cichego, który zaprezentował dla nas swoje pieśni, tańce i anegdoty.

Na zakończenie rekolekcji ksiądz Adam Kurowski powiedział, że Bóg przychodzi do nas jako do niedoskonałych. Choć nasze braki związane są z cierpieniem nas, naszych bliźnich i Boga, to trudności przeżywajmy z podniesionym czołem. Św. Ignacy Antiocheński zabraniał modlić się za swoje uwolnienie, gdy przebywał w więzieniu. Chciał być zmielony, jak ziarno w zębach dzikich zwierząt. Modlitwa w czasie prześladowań Kościoła ma wielką moc. Doświadcza się radości bycia przy Jezusie. Kochajmy, jak św. Ignacy nieprzyjaciół z uśmiechem, nie z uśmieszkiem.

Ostatniego dnia po Mszy św. animatorzy rekolekcji Joanna i Olgierd Radoń podziękowali wszystkim, którzy przyczynili się do przygotowania i przeprowadzenia rekolekcji szczególnie księżom: za odprawienie Mszy świętych, spowiedzi, konferencje, homilie, za opiekę duchową. Animatorom dziecięcym i domów za ich trud i modlitwę za uczestników rekolekcji. Później został przeczytany list do księdza arcybiskupa Henryka Hosera, w którym wyraziliśmy swoją radość z przeżytych rekolekcji oraz  poparcie dla naszego Pasterza z powodu ataków medialnych wobec Jego Osoby. List podpisali uczestnicy rekolekcji.

Dziękujemy Bogu za dar rekolekcji, na które nas zaprosił osobiście, aby okazać nam Swoje Miłosierdzie i abyśmy też potrafili być miłosierni dla naszych bliźnich.

KONFERENCJE

Każdego dnia na rekolekcjach wygłaszane były konferencje. Zaprezentowane poniżej konferencje są zapisem ze słuchu i przedstawiają tylko niektóre myśli z wypowiedzi.

I dzień – Miłość Ojca potrzebuje naszej małości

Każdego dnia możemy odkryć, że jesteśmy kochani w Duchu Świętym i w tym Duchu możemy wołać ABBA, OJCZE. Nawet gdy byliśmy daleko, Jezus Chrystus stał blisko nas i wołał za nas Abba, Ojcze. Nawet, gdy grzech nas upokarza nie powinniśmy rezygnować ze zwracania się do Boga – Ojcze. Na kolanach Ojca łatwiej uznajemy własną grzeszność i nie buntujemy się z powodu trudności. Ojciec Maksymilian Kolbe tak pisał z Oświęcimia do swojej matki: „Bądź spokojna moja mamo, bo doświadczam miłości Boga.” Mała św. Tereska rozważała chętnie słowa modlitwy „Ojcze nasz” i zwracała się do Boga słowem – Tatusiu. Bóg, jak dowódzca stawia nas obok siebie do walki, byśmy walczyli ze złem nie własną siłą, lecz mocą Bożą. Nie pycha, ale silna wola Boga jest siłą twórczą. Potrzeba by On wzrastał, a my mamy się umiejszać. Miłość Boga jest żywa, prośmy byśmy przyjmowali tę miłość, by nie była historią ale żywym doświadczeniem. Ziarno obumierając pokonuje wiele, aby wznieść się ponad ziemię, bo potrzebuje obecności słońca, tak my potrzebujemy obecności Boga. (ks. Janusz Kopczyński – MC)

 

II dzień – Skrucha wobec grzechu, który rani miłość i niszczy człowieka

Grzech to osłabienie więzi z Bogiem, rani człowieka, niszczy wspólnotę Kościoła, pozbawia świętości i jest formą odwrócenia się od woli Bożej. Zły zasiał nieufność wobec Boga pod płaszczykiem dobrych intencji, Nawet grzech lekki może doprowadzić do utraty wiary, przez co staję się niewolnikiem grzechu. Gdy nie wierzę w swój grzech przykrywam go, swoją bezradność i nagość. Odkrywam swoje nic i boję się Boga, boję się, że będę odrzucony przez Niego i ludzi. Grzech nieufności jest najgorszym z grzechów, rodzi krytykę i szuka autorytetu gdzie indziej, niż w Bogu. Czy pytam Boga: w jaki sposób Ciebie zraniłem, zgrzeszyłem? Czy przeżywam swoje chrześcijaństwo, jako dziecko Boże? W jakim duchu idę do spowiedzi,czy spodziewam się miłosierdzia, czy boję się kary, potępienia jak najemnik? Jestem dziedzicem, wolnym synem, dzieckiem, które kocha Bóg. Mam zadziwić się miłością swojego Ojca. Chcemy zadośćuczynić, wynagrodzić za grzech, aby być porządnym przed Bogiem. Ale nie wypłacę się nigdy za grzech. Skrucha nie jest możliwa do wypracowania. Skrucha jest wypadkową prawdy o mnie, odwagi stanięcia w prawdzie, a tajemnicą miłości Boga. Skrucha rodzi się w czasie spotkania z Jezusem, spotkaniu z miłością, wtedy otrzymuję serce dziecka. Grzech pomaga odkryć prawdę o mnie, abym z odwagą opowiedział o sobie. Najczęściej chcemy się poprawić z tego, co nam przeszkadza. Nie myślimy jak, to wygląda ze strony Boga. Najbardziej boli obojętność i życie tak, jakby Bóg nie istniał. Nie pytamy, co Mu się podoba. Od tego powinniśmy zaczynać swoje spowiedzi. Boże serce raduje się naszą pokorą i skruchą. Gdy nie wiemy, jak sobie pomóc i jesteśmy sami sobą załamani, idźmy na adorację, na Mszę św. Idźcie do Jezusa z Maryją. Idźcie z waszą nędzą i bólem. Sprawicie Jemu radość. Wyznanie w towarzystwie Maryi daje więcej radości Jezusowi. Wiem, że zasługuję na karę, ale mnie przyjmniesz z Maryją. Wtedy nie przychodzi najemnik, ale syn. Dziecko nawet, gdy zgrzeszy inaczej przychodzi, niż obcy. Wszystko obraca się w dobro. (ks. Kazimierz Sztajerwald – Wiktorówki)

 

III dzień - Miłosierdzie większe niż grzech

Wiara w Boże miłosierdzie może być heroiczna, gdy pojawiają się trudności. Kaprysy dzieci znosimy, grożąc im, żeby to było ostatni raz. Metodą strachu sobie przykręcamy śrubę. Jedynym lekiem na zło, jest miłość. Ona nie cofa się przed trudnościami. W Roku Wiary uwierzymy w miłość, uwierzymy, że miłosierdzie jest rozwiązaniem wszystkich problemów. Nieraz musimy doświadczyć skutków zła, aby zrozumieć istotę miłosierdzia. Musimy pocierpieć. By zrozumieć wagę zła i go nie chcieć. Nieraz można bagatelizować zło. Mówić: nic się nie stało. Ale to nie jest rozwiązanie. To, co rozwiązuje nasze zło jest Boże miłosierdzie. Jak leczyć duszę z grzechu? Co nas nawraca? Spowiedź, czyli nazwanie grzechu, rachunek sumienia, odrzucenie zła, żal za grzechy, wyznanie ich, postanowienie poprawy i zadośuczynienie. Publiczne bicie się w piersi nic nie da, tak postąpił Judasz. Spojrzenie Jezusa, którego się zaparłem. To spojrzenie daje moc, by się zmienić. Nie lękaj się swojej słabości, zaufaj Mi. Mimo, że zasługujesz na potępienie i ludzie to widzą, to Ja mam lekarstwo. Idziemy drogą miłości, nie porządności. Miłość nigdy się nie cofa. Nawet po wielkim grzechu, dokona się taka przemiana, że łaska będzie większa niż grzech. Czasem trudno uwierzyć, że Jezus mnie kocha, nawet gdy chłoszcze mnie gradem. Wiara ma wznieść się ponad uczuciem. Taką wiarę miała kobieta cudzołożna przychodząca do Jezusa. Faryzeusz nie rozumiał słów: „odpuszczają ci się twoje grzechy”. Jezus boleje, że dusze wybrane nie rozumieją, co znaczy miłosierdzie. Jeśli nie wierzymy Jego słowom, uwierzmy Jego ranom.

W czasie tej konferencji na Głodówce, którą wygłosił ks. Dariusz Kowalczyk rozpętała się potężna burza z piorunami i gradobiciem. Wszyscy, którzy nie mogli się schronić byli przemoczeni „do suchej nitki”. Zaraz po konferencji burza ustała i zaczęło świecić słońce. 200 metrów od miejsca konferencji nie było żadnego deszczu. Burza była punktowa, tylko w tym miejscu, gdzie byliśmy. Na koniec dnia ks. Dariusz, tak skomentował to zjawisko i wydarzenie w tym dniu rekolekcyjnym. Zło jawi się nam jako potężna siła, której nie potrafimy się przeciwstawić, potrafi wszystko zniszczyć. Wszyscy znamy wagę zła. Zaś miłosierdzie wydaje się czymś delikatnym i słabym. Jednak przez tę burzę i grad, Bóg chciał nam pokazać, że Jego Miłosierdzie jest silniejsze od każdego zła i grzechu. On nad wszystkim panuje.

 

IV dzień – uznać prawdę o swoim grzechu i nie zniechęcać się słabością

Rozpoznanie woli Bożej jest ciągłym wysiłkiem. Sumienie pomaga nam rozpoznać wolę Bożą. A gdy ją rozpoznam powinienem ją wprowadzić w swoje życie. Jest to droga posłuszeństwa i droga pokory, pozbawiająca mnie złudzeń doskonałości, wyrywająca korzeń pychy. Droga pokory, to droga odkrywania i zgody na doświadczenie słabości. Św. Paweł odkrył, jak iść drogą pokory i zgadzania się na własną słabość, gdy Pan skierował do niego słowa: „wystarczy ci mojej łaski, bo moc w słabości się doskonali”. Św. Paweł stwierdza: „ilekroć nie domagam, tylekroć jestem mocny”. Św. Paweł nawet chlubi się swoją słabością. Pan prowadzi go drogą pokory i pozbawia korzenia pychy. W doświadczeniu słabości potrzebna jest wytrwałość, gdyż może pojawić się zniecierpliwienie i niepokój. Św. Salezy pisze: „powinniśmy nienawidzić naszych błędów, ale nienawiścią spokojną i stanowczą, nie zaś wzburzoną i zaciekłą”. Nic tak nie utrwala słabości, jak niepokój i pośpiech w ich zwalczaniu. Wielu z niepokojem przezwycięża słabości, ale Bóg chce byśmy w powoli kształtowali postawę pokory, która by nas przybliżała do Boga, by służyć naszym bliźnim. Jaki jest zamysł Boga, który dopuszcza nasze grzechy. Dobry Pasterz stosuje wobec nas, swoich owiec, trzy rodaje rózg.

Pierwsza to rózga korygująca – są to przeciwności losu (np. ładna pogoda, grad). Jest to najdelikatniejsza rózga.

Druga to rózga próby – są to pokusy, by nas właściwie ukierunkować, byśmy wiedzieli, że bez Niego się nie ostoimy. Jest to pomoc byśmy szli we właściwym kierunku.

Trzecia to rózga gniewu – jest to dopuszczenie do zaistnienia grzechu. W ten sposób najmocniej i najszybciej pozwala nam zobaczyć prawdę o sobie i o swojej rzekomej doskonałości. Tym sposobem Bóg posługuje się najchętniej wobec swoich przyjaciół, by szli drogą właściwą. Nasz Pan dopuszcza, że będziemy w tych małych doświadczeniach pokonani i upokorzeni, byśmy wiedzieli, że jeśli przezyciężyliśmy niektóre pokusy, to uczyniliśmy tego własnymi czynami, lecz dzięki Bożej pomocy. Modlitwa odsłania korzenie grzechu, pychę, drogi nieposłuszeństwa, byśmy mogli przyjmować dary łaski Pana Jezusa. (ks. Andrzej Mazański -MC)

 

V dzień – Być dzieckiem, to uznać wszystko za dar, oczekiwać na cud i nieustannie dziękować.

Pewien chłopiec usłyszał przypadkowo, jak rozmawiają o nim ze sobą jego rodzice. Jak martwią się o jego przyszłość. O czym Bóg mówi o nas, rozmawiając z Jezuem w Duchu Świętym? Jak spojrzeć na siebie oczyma Boga? Św. Tereska mówi, że być dzieckiem to: nieustannie dziękować, uznawać swoją nicość, oczekiwć wszystkiego od Boga, nie gromadzić zapasów, nie przypisywać sobie cnót ale wszystko przypisywać Bogu. Spróbuj zobaczyć siebie oczyma Boga. Traktujemy dorosłość jako niezależność. Nikodem miał się powtórnie narodzić, by stać się dzieckiem. Walka o dziecięctwo jest trudną walką. U nowonarodzonego dziecka dziecięctwo jest naturalnym darem. Gdy dorastamy zaczynamy tracić ten naturalny dar, gdyż wkrada się pycha. W życiu duchowym trzeba dorosłego człowieka uczyć bycia dzieckiem. Kto jest dzieckiem zawsze się zadziwia i fascynuje, tak jak bohater z filmu „Atomowy kochanek”. Potrzeba na nowo odkryć radość dziecka. Matka Boża potrafi zastosować wobec nas terapię odtruwającą nas z dorosłości. Gdy Bóg przebacza nam w sakramencie pokuty, czujemy się jak dzieci. Warto być dzieckiem, które oczekuje na cud. Nie poczujesz się dzieckiem, jeśli nie zobaczysz Ojca. W niebie też rozmawiają o rekolekcjach, o nas, byśmy mogli zobaczyć w sobie dziecko Boże. Największy cud w życiu każdego z nas już się dokonał w chwili chrztu, gdyż staliśmy się wtedy dziećmi Bożymi. Gdzie można nauczyć się być dzieckiem Bożym? Przy Matce Bożej. Przy Panu Jezusie na adoracji. On cieszy się obecnością osoby, którą kocha. Mamy przysiąść się blisko Niego, a często jesteśmy z tej cząstki odarci. Dziecko czuje się dzieckiem w bliskości rodziców. Potrzebujemy rekolekcji by poczuć się dziećmi. (ks. Andrzej Kopczyński – Bachledówka)

 

VI dzień – Prawdziwa pokora zachowuje od grzechów.

Św. Tereska odkryła, że jest zachowywana od grzechu, gdyż otrzymała łaskę uprzedzającą. W naszym życiu też dzięki łasce jesteśmy zachowywani od grzechów. Można być wdzięcznym Ojcu za opiekę i leczenie pozwalające na powrót do zdrowia. Ale też można być wdzięcznym Ojcu za to, że usuwa przyczynę choroby i dzięki temu jesteśmy cały czas zdrowi. Miłość Boga zachowuje nas od wielu grzechów. Jezus modli się w czasie ostatniej wieczerzy prosząc Ojca, aby zachował uczniów od złego, a także tych, którzy będą wierzyć, dzięki ich słowu, aby byli zachowani w Jego Imieniu. Zanim przyszliśmy na świat Jezus modlił się za nas. Prawdziwa pokora św. Tereski przejawia się w przekonaniu, że jej wolność od grzechu jest darem miłości Boga. Spowiednik upewniał ją, że nie popełniła żadnego grzechu, lecz ona wie, że to nie jej zasługa, lecz dar Boży. Pokora nasza ujawnia się w tym, że jesteśmy wdzięczni za uratowanie nas od wielu grzechów. Nie zwalnia nas to jednak z czuwania i duchowej walki. Trzeba czuwać, by zły nie pokonał nas, gdyż jesteśmy święci przed obliczem Boga, chociaż nasza dusza ma strukturę kruchą i skłonną do grzechu. Bóg zachowuje nas od grzechu, lecz pozwala by do duszy przybliżali się „szpiedzy”. Musimy być świadomi walki duchowej, by być wolni od grzechu. Dlatego:

- Trwajmy przy Bogu zachowując praktyki religijne np.: adoracja, różaniec, medytacja, udział we Mszy św. Te praktyki zabezpieczją nas przed łatwym popadaniem w grzech.

- Często z niektórymi grzechami nie dajemy sobie rady, wtedy stawajmy w pokorze przed Bogiem, uznając niedostatek swych sił.

- Gdy ulegamy myśleniu, że sami sobie damy radę, prośmy Boga o pomoc, bo jest On mocniejszy od nas. Jest to zwycięstwo nad samym sobą. Brak pokory jest aktem pychy, której uległ sam św. Piotr. Sakramenty nie chronią od pokus. Poczucie własnej słabości mobilizuje do szukania pomocy u Boga. Czynne wyrzeczenie zapobiega zaistnieniu gzechu, chodzi o to, by nie czekać na owoc pokusy.

- Jezus uczył w modlitwie Ojcze nasz – Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Prośmy całym sobą, o uratowanie nas od grzechów. Czy ta modlitwa wypływa z naszego przekonania, myśli, woli? Jeśli nie, to stąd nasze upadki. Bóg nie patszy na ruszające się wargi, ale na gorące serca.

- Wykorzystując pamięć o grzechach z przeszłości, nigdy nie zapominajmy o grzechach z przyszłości. Chory zdrowiejąc zrobi wszystko, by nie powróciła choroba. Mobilizuje się by podjąć działania zaradcze. Gdy przypominamy sobie, co straciliśmy przez grzech, pamiętajmy, żeby grzechów unikać.

- Przyjmując pokornie różne niedoskonałości w życiu, można w ten sposób, walczyć z grzechem. Wykorzystujmy pokorę, gdy słusznie i niesłusznie jeteśmy oskarżani. Gdy słusznie, cieszmy się, że powiedziano nam prawdę. Gdy niesłusznie prośmy o to, byśmy mogli tego grzechu unikać. (ks. Jacek – MC)

 

VII dzień – Spotkanie z Miłosierdziem uzdalnia do miłosierdzia

Miłosierdzia nie można wyczerpać. Gdy nie umiemy zaakceptować siebie lub innych, to odwołujmy się do Miłosierdzia Bożego. Nie zniechęcajmy się, że nie jesteśmy niegodni. Doświadczenie niemocy w przebaczeniu komuś lub sobie jest potrzebne by do Miłosierdzia nauczyć się zwracać. Miłosierdzie, to być lub nie być dziecięctwa Bożego. Jezus wzywa do przebaczania z serca, bo miłosierdzie jest ważniejsze od ofiary. Ważne jest, by nie zatrzymywać się nad tym, co chwilowe (np. wada lub niedoskonałość brata). Próbujmy stawać wobec Miłosierdzia Bożego. Dobre relacje oparte na ludzkich siłach kończą się na braku akceptacji osoby, która nie pasuje. Nie wiemy, kto następny nam podpadnie. Prośmy Jezusa, by przychodził do naszych serc i u Niego uczmy się miłosierdzia dla nas samych i naszych bliźnich. ( ks. Adam Kurowski – MC)

 

VIII dzień – Maryja darem Miłosierdzia Bożego

Konferencję w Ludźmiedzu wygłosił ks. Dariusz Kowalczyk. Można ją od słuchać na stronie www.rrn.info.pl