Archiwum

Tobiasz i Anna: wyniszczajaca codzienność

Nie ma osoby kochającej, która nie zrobiłaby każdej rzeczy dla tego, kogo kocha.* Na skrzydłach tego pragnienia można marzyć o małżeństwie, a następnie zdecydować się na nie. Od chwili ślubu, dzień pod dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, niezliczone są rzeczy, które robi się dla drugiej osoby. Wśród nich na pierwszym miejscu, pod względem czasu i włożonego wysiłku, jest praca. Praca poza domem, od zawsze obowiązek męża, a dzisiaj prawie zawsze również żony, oraz praca w domu, od zawsze obowiązek żony, a dzisiaj zbyt często tylko żony. Właśnie obowiązki domowe, te rzeczy, które wykonuje się bez jakiegoś motywu, lecz tylko ze względu na drugą osobę, stają się często powodem pretensji, nierzadko przyczyną kłótni, a niekiedy motywem separacji. Codzienne kłótnie między mężem a żoną nie są obce Biblii.

Anna w okresie choroby męża Tobiasza (stracił wzrok) podejmuje pracę, aby utrzymać rodzinę. Uczciwy Tobiasz, nazbyt zaangażowany w kwestie prawne, zamiast docenić wysiłki żony, zaczyna ją podejrzewać. Dotknięta tym żona przechodzi do ataku. W tym właśnie czasie żona moja Anna przędła, wykonując kobiece roboty. Odsyłała to wszystko pracodawcom, a oni dawali jej za to zapłatę. Siódmego dnia miesiąca Dystros odcięła przędzę i odesłała ją pracodawcom. Oni dali jej pełną zapłatę i dodali do tego koziołka. Kiedy koziołek szedł do mnie, zaczął beczeć. Zawołałem wtedy żonę i powiedziałem: Skąd ten koziołek? Czy nie pochodzi on z kradzieży? Oddaj go właścicielom! Nie wolno nam bowiem jeść niczego, co pochodzi z kradzieży. A ona mi rzekła: Jest to podarunek dodany mi do zarobku. Ja nie wierzyłem jej i powiedziałem, żeby oddała go właścicielom, i wstydziłem się z tego powodu za nią. A ona odpowiedziała: Gdzie są teraz twoje ofiary, gdzie są twoje dobre uczynki? Teraz jest już wszystko o tobie wiadome! (Tb 2, 11-14).

Bywa, że za ciężką pracę dla dobra rodziny nie słyszy się zwykłego „dziękuję". Często nie jest ona nawet doceniana. Zdarza się nie tylko, że ktoś daje dużo a otrzymuje niewiele, lecz nawet tak, że daje wszystko, nie otrzymując nic w zamian. Miłość małżeńska jest jak lampa oliwna. Świeci tylko wtedy, gdy uzupełnia się wypalony olej, w przeciwnym wypadku gaśnie. Nie można wciąż dawać, nic w zamian nie otrzymując. To stwierdzenie zgadza się z Pismem Św., które przypomina, iż jest większa radość w dawaniu niźli w braniu (Dz 20, 35). Możemy przekazać życie dziecku tylko dlatego, że ktoś wcześniej przekazał je nam. Mąż i żona, chociaż nawet są w sobie zakochani, pozostają zawsze tylko ludźmi, podobnymi do strumyków nie mających źródła. Jeśli nie mają skąd czerpać, a zabraknie początkowego zapału, zaczynają wysychać.

Co pomnaża wzajemną miłość? Co może uchronić świeżość miłości przed zwiędnięciem w bruzdach codzienności? Sakrament małżeństwa jest rzeczywistością, w której miłość ludzka zanurza się w miłości Bożej. Trwanie w kontakcie z miłością Boga, bliskość Kościoła są to źródła najważniejsze, które sprawiają, że miłość ludzka wzrasta dzień po dniu, na zawsze. Na samym początku ich drogi, w głębi serc małżonków, została bowiem złożona łaska Boża. Od nich teraz zależy, w jaki sposób może ona przepływać z jednego serca do drugiego. Do tego potrzeba czasem niewiele, proste „dziękuję", ciepłe spojrzenie, czułość. Nie chodzi o wymyślanie słów i gestów, aby podobać się małżonkowi (choć w tym nie ma nic złego, czyż miłość nie jest dawaniem?). Chodzi raczej o to, aby nie oszczędzać słów, nie unikać prostego „dziękuję", nie wahać się przed czułym pocałunkiem, kiedy jest oczywiste, że współmałżonek zrobił dla nas coś miłego.

Temu też może służyć podjęcie planowanych, regularnych dialogów małżeńskich. Może warto zadbać o nastrój, na pewno rozpocząć modlitwą i przede wszystkim nie bać się, gdyż zawierzając się Maryi znajdujemy się pod Jej płaszczem. Jeśli nawet diabeł w nas coś pokrzywił, Matka Boża wyprostuje, uzdrowi, jeśli Jej wszystko oddamy.

1. Jak próbuję uchronić świeżość miłości przed zwiędnięciem w bruzdach codzienności?

2. Jakie mam doświadczenia dialogu małżeńskiego?

* opr. na podst. Historie miłosne w Biblii, Aristide Fumagalli, Kraków 2003.