Zacisze, 6 maja 2017
Konferencja ks. Adama Kurowskiego
Zdjęcie Stockowe od Dreamstime
Wszyscy słuchamy codziennie bieżących wiadomości. Mamy nawyk dzielić je w uproszczeniu na dwie kategorie: na złe lub na dobre. Wiadomości wiążące się z cierpieniem z reguły określamy jako złe. Wiadomości sprawiające nam radość określamy z kolei jako dobre. Jest to niestety ogromne uproszczenie i swoiste przekłamanie. W porządku duchowym wszystkie wiadomości są dobre, tylko jedne są trudne, a inne łatwiejsze. Jak nazwalibyśmy wiadomość przekazaną uczniom przez Pana Jezusa, że będzie cierpiał i umrze na krzyżu – za dobrą, czy złą? Wiadomość ta była dobra, choć skrajnie trudna.
Wydarzenia mają bardzo ważną rolę do spełnienia. W nasze życie wpisane jest cierpienie, niekoniecznie zasłużone przez nas samych. Jednak możemy być zaproszeni do przyjęcia cierpienia za drugiego człowieka, w jego intencji. Cierpienie jest po to, byśmy otwierali się na Boga i na Jego łaskę oraz jest elementem naszej życiowej drogi.
Znamy piosenkę, w której zapisane są słowa: Daj Boże mój, obecność Twoją czuć. Czy brak świadomości obecności Boga, choć się tego pragnie jest łaską? Nie wiemy na ile Tobiasz, bohater dzisiejszego I czytania czuł obecność Boga. Wiemy tylko, że był wierny Bogu. Utrata wzroku była trudną łaską, a w perspektywie Bożej pedagogiki miała sens i znaczenie dla niego oraz całej jego rodziny.
Wsiadając dziś do pociągu, usłyszałem za plecami, że jedzie on w kierunku przeciwnym do zamierzonego. Zapytałem: skąd pani wie, gdzie jadę. A ona: słyszałam, jak pan kupował bilet. Nie ma złych wiadomości, tylko są trudniejsze lub łatwiejsze do przyjęcia. Wszystkie mają nam pomagać odkrywać obecność Bożej opatrzności, zwracać nasze serca do Jezusa i na Nim się opierać. To nie my tworzymy scenariusz naszego życia, lecz Bóg jest jego reżyserem.
Tobiasz miał scenariusz na życie żony i oburzał się na nią, że mogła mieć związek z ewentualną kradzieżą. Ona zniecierpliwiona chorobą i podejrzeniami męża, również po swojemu wyobrażała sobie jego życie. Uważała, że za swoje sprawiedliwe i wierne Bożym przykazaniom życie Tobiasz powinien cieszyć się dobrym zdrowiem i powodzeniem. A było tak bardzo inaczej.
Każde, bez wyjątku wydarzenie może mieć dla nas dobre skutki. Nawet własny zły czyn może przekonać nas o naszej niedoskonałości i prowadzić do większej pokory i zawierzenia się Bogu. Chciejmy w takich doświadczeniach ufać bardziej Bogu, a nie sobie i swojej mądrości. W każdym człowieku jest coś ze starego człowieka, który myśli, że za dobre czyny nie może go spotkać cierpienie. Jedynym sprawiedliwym jest Pan Jezus. Tobiasz musiał wiele przejść, by nabrać pewności, że dobro nie jest darem człowieka dla Boga, lecz jest darem, jaki Bóg udziela człowiekowi. Sprawiedliwy człowiek, to ten, który ufa Bogu i Jemu przypisuje dobro. Święci nawet w najtrudniejszych okolicznościach widzieli okazję do tego, by ku Bogu wzrastać. W Nowym Testamencie cierpienie nabiera nowego znaczenia. Tak o nim mówi Jezus: „Wy będziecie się smucił, a świat będzie się weselił. Wy będziecie się smucić, ale wasz smutek zamieni się w radość” (J 16, 20). Smutek, to oczekiwanie na prawdziwy powód do radości, jakim jest sam Bóg. Nie należy zbytnio wybiegać w przyszłość i wyobrażać sobie jak będzie wyglądało nasze prawdziwe dobro.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii został postawiony wobec podchwytliwego pytania faryzeuszy. „Czy należy płacić podatek cezarowi?” (Mt 22, 16) On znalazł rozwiązanie, bo ufał Ojcu, Który je znał. Bóg jest większy także od ludzkiej przewrotności. On wie, jaki jest sens sytuacji pozornie bez wyjścia. Próbujmy nie nazywać trudnych wiadomości złymi. Chciejmy oczekiwać z ufnością na rozwiązania Boga. Sprawiedliwym ostatecznie jest Bóg, Który „wie czego nam potrzeba” (Mt 6,8). On ukazuje prawdziwy sens wydarzeń, które według naszych przekonań, uważamy za złe, a jest nim to, byśmy zwracali się z pokorą do Boga przekonani o Jego mądrości i o trosce o nasze życie.