Archiwum

Nie zniechęcać się swoimi błędami. Konf. 24 11.2020

Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Zacisze, 24 listopada 2020

Thomas Alva Edison człowiek dzięki któremu zatarła się granica miedzy dniem  a nocą - Systemy Fotowoltaika

Thomas Alva Edison

Przez upadki stajemy się bardziej pokorni i przyznajemy, że dobro jest łaską Bożą. Człowiek, który upadł już wie, że ufność może pokładać tylko w Bogu i w Nim szukać ratunku. Jest takie powiedzenie, że człowiek jest mocny tylko wtedy, gdy zabezpieczy wszystkie swoje słabe strony. Człowiek wierzący wie, że jest tylko wtedy mocny, jeśli jego słabe strony zabezpiecza Bóg, któremu ufa.

Św. Maksymilian Kolbe powiedział: Jak można mieć odwagę być świętym, jeśli jest się słabym grzesznikiem? Jeśli jakiegoś drania Matka Boża podniosła do świętości, o jakiej nawet nie myślał, to i my starajmy się o świętość. Maryjo, jeśli wpadnę do piekła, to i innych do niego pociągnę, a jeśli pozwolisz mi, abym poszedł do nieba, to innych do nieba pociągnę.

Z upadków mamy powstawać, ale w nich nie trwać. Powinniśmy wyciągać do Boga ręce, uczyć się powstawania z upadków i ciągle iść za Jezusem. Św. Faustyna miała swoje słabości, jak wszyscy ludzie, ale potrafiła przeprosić i innych budowała taką postawą. Jeśli myślimy, że święci byli bez grzechu, to się mylimy. Oni chcieli być ratowani przez Boga.

W Psalmie 40 czytamy: „Złożyłem w Panu całą nadzieję, On pochylił się nade mną i wysłuchał mojego błagania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki. Włożył w moje usta śpiew nowy: pieśń dla naszego Boga”. (Ps 40, 1-4)

W walce ze słabościami warto wyznaczać sobie małe odcinki. Pokonanie wszystkiego naraz jest trudne. Jeśli wyznaczamy sobie małe etapy, to możemy dojść do celu. Zimą w górach dwaj turyści pokonywali trudny etap wspinaczki. Nagle jeden z nich złamał nogę. Drugi starał się go dociągnąć do obozu, ale sam zaczął się ześlizgiwać i w końcu odciął linę z kolegą, aby ratować się samemu. Do obozu wrócił ze złamanym sercem. Jednak ranny w cudowny sposób został ocalony. Wracając wyznaczał sobie krótkie odcinki: tylko do tego kamienia, tylko do tej zaspy. Do obozu dotarł żywy. W życiu duchowym też powinniśmy wyznaczać sobie małe etapy, aby dojść do celu.

Kiedy rozpoczęły się ostatnie strajki zastanawiałem się, jak Jezus na nie by zareagował. Przecież On, kiedy był skazywany na śmierć, tłum krzyczał przeciwko Niemu. Jezus widząc skandujący tłum przeciwko Niemu mógł powiedzieć w swoim sercu: „Ojcze jest za kogo umierać. Oni naprawdę potrzebują tej ofiary, by mogli przejrzeć na oczy i zacząć powstawać z upadku. Ofiara Jezusa ma sens, ponieważ On oddał życie, aby każdy człowiek mógł być jedno z Nim.

Bóg nas zna i chce nam okazać pomoc. Nie zobaczymy, jak bardzo potrzebujemy pomocy, jeśli nie poznamy własnych słabości. Jeśli je poznamy, wtedy będziemy mogli krzyczeć, aby nas ratował i pozwolił nam być takimi, jak On.

W proszeniu o pomoc potrzebna jest wytrwałość. Św. Jan Paweł II za św. Michałem Kozalem powiedział, że od przegranej gorszy jest upadek ducha. Wątpiący przestaje być sojusznikiem Boga. Wielu przestaje walczyć, ponieważ nie mają dobrego przewodnika. Edison zanim zbudował żarówkę przeprowadził około 10 tysięcy prób. Ile razy w tym czasie mógł przeżywać zwątpień, ile razy mógł się zdenerwowany. Jednak miał cel i wiedział, że drogą prób osiągnie cel.

Na koniec podzielę się pewną anegdotą – co to znaczy być dzieckiem. Pewna matka przyszła z małym synkiem do zakrystii, aby porozmawiać z siostrą zakonną. Chłopiec widząc kielich, podszedł do niego wziął do ręki hostię i ucałował ją. Zakonnica zwróciła mu uwagę, że hostia jest jeszcze przed konsekracją i nie ma w niej Pana Jezusa. Chłopiec jej odpowiedział: To jeśli jeszcze nie ma tu Jezusa, to mój całus na Niego już czeka.

Niech Matka Boża nas prowadzi, szczególnie w naszych powrotach do Jezusa. Panie chcę przy Tobie trwać i okazywać Ci moją skruchę i wdzięczność. Bądź uwielbiony.