Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego
Zacisze, 30 listopada 2021
W Liturgii Godzin, w Jutrzni z dzisiejszego dnia czytamy następującą antyfonę do kantyku Zachariasza: Witaj, dobry krzyżu, weź mnie od ludzi i zwróć mnie Chrystusowi, Mistrzowi mojemu, który zawisł na tobie. Słowa te przypisuje się św. Andrzejowi Apostołowi, którego wspomnienie obchodzimy. Słowa te św. Andrzej miał wypowiedzieć bezpośrednio przed swoją męczeńską śmiercią na krzyżu i są one podsumowaniem jego drogi życia. Św. Andrzej w obliczu śmierci pragnie przywitać krzyż, jako dobro, które daje Bóg i które ukierunkowało jego życie. Słowa świętego Apostoła wiążą się z obumieraniem czy w życiu, czy w momencie śmierci. Każdy z nas będzie mieć udział w obumieraniu w momencie śmierci, ale i też za życia na drodze duchowej.
Niewiele wiemy o życiu św. Andrzeja. W Ewangelii znajdujemy kilka sytuacji, w których zaznaczona jest obecność św. Andrzeja. W opisie powołania i spotkania z Jezusem bierze udział św. Jan, autor tej relacji i świadek św. Jan i Andrzej. Byli oni uczniami św. Jana Chrzciciela, który wskazując na Jezusa, powiedział o Nim: Oto Baranek Boży. Uczniowie słysząc te słowa natychmiast poszli za Jezusem i spędzili z Nim dzień i wieczór. Potem Andrzej udał się do Piotra, którego też chciał poznać z Jezusem. W postawie Andrzeja widoczna była gotowość do apostołowania, chociaż jeszcze nie był apostołem.
Możemy się zastanowić, jak my rozumiemy apostolstwo. Uważamy, że należy słowem lub postępowaniem wpłynąć na kogoś, by poznał i umiłował Chrystusa. Przyjmując taką postawę, po pewnym czasie, łatwo się zniechęcamy, kiedy widzimy jej nieskuteczność. Poza tym myślimy, kim ja jestem, żeby innych pouczać. Apostolstwo nie polega na przekonywaniu innych ludzi, ale na tym, aby kogoś przyprowadzić, wskazać osobę, do której ma się udać. Wtedy nasza osoba nie jest tak istotna, bo mamy tylko wskazać, pokazać drogę. Tu obumiera poczucie własnej ważności i uznanie, że własne słowa nie mogą nikogo przekonać, skłonić do czegoś. Wtedy obumiera zarozumiałość, że to ja coś dobrego czynię. Taki sposób apostołowania dominował od początku istnienia naszego Ruchu. Ks. Andrzej Buczel też w podobny sposób to widział i zwracał uwagę, by tak apostołować. Nie kierować na siebie, ale kierować do kogoś innego, do kapłana. Obumieranie sobie nie dotyczy końca życia, ale jest dojrzałością w wierze i podstawą stylu myślenia i postępowania. W tym kluczu można patrzeć na św. Andrzeja, patrona dzisiejszego dnia.
Kolejne wydarzenie ewangeliczne przenosi nas do miejsca, gdzie do Jezusa przyszła wielka liczba ludzi, aby Go słuchać. Kiedy nastała późna pora, Jezus nie chciał, aby ktokolwiek odszedł głodny i zasłabł w drodze. Zapytał uczniów o zapasy żywności. Wtedy odezwał się Andrzej, że jest z nimi pewien chłopiec, który ma ze sobą kilka chlebów i ryb, ale, cóż to jest na tylu głodnych. Wynikało to z tego, że Andrzej chciał wpłynąć na Jezusa, a Jezus to podchwycił i uczynił cud rozmnożenia chleba i ryb zmuszając uczniów, aby rozmnożone jedzenie roznosili ludziom.
Jeszcze jeden ewangeliczny opis dotyczy osoby Andrzeja. Miał miejsce w Jerozolimie pod koniec działalności publicznej Jezusa. Do Mistrza z Nazaretu chcieli się udać Grecy, a dokładnie greccy żydzi mieszkający w Grecji i mówiący w języku greckim. Andrzej pochodzący z Betsaidy znał ten język, więc dlatego do niego się zwrócili, aby umożliwił im spotkanie z Jezusem. Andrzej spełnił ich prośbę.
Pochylając się nad ewangelicznymi tekstami warto się zastanowić, co one oznaczają. Życie składa się z drobnych spraw i apostołowanie również składa się z drobnych wydarzeń i słów. Postarajmy się wskazać innym wydarzenie, tekst z Pisma Świętego, lekturę, czy osobę, które wskażą na Chrystusa.