Archiwum

Wola Boża oparciem w służbie bliźniemu. Konf. 11.10.2022

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze, 11 października 2022

Monika – święta żona i cierpliwa matka | Stacja7.pl

Św. Monika i św. Augustyn

Kiedy mówimy o woli Bożej przychodzi nam na myśl wydarzenie opisane przez św. Łukasza: Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą. Lecz On im odpowiedział: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. (Łk 8, 19-21)

Jezus wykorzystuje sytuację, która wydaje się niezręczną do wyjaśnienia wagi woli Bożej w naszym życiu. Gdyby Jezus wybiegł na spotkanie z krewnymi, to by pomyślano, że rodzina była dla Niego ważniejsza od uczniów. Tu nie chodzi o to, że ktoś był dla Jezusa bardziej, a ktoś mniej ważny. Po prostu, w związku z wolą Bożą nie mógł nikogo traktować „po znajomości”, nawet swoich „najbliższych”. Jezus wskazując na uczniów wyjaśnił, że prawdziwie bliscy są Jemu ci, którzy podejmują w swoim życiu Boży zamysł – jak On. Prawdziwi mu bliscy, to ci, którzy myślą i działają na Jego podobieństwo. Nie jak Jezus – bo tylko On jest Zbawicielem, ale na Jego podobieństwo. Nie jest możliwe myśleć i działać na podobieństwo Jezusa, jeśli nie dokona się w człowieku przemiana serca i myślenia.

Kościół daje nam przykład dwojga świętych: matkę i syna, czyli św. Monikę (331-387) i św. Augustyna (354-430). Znamy ich historię rodzinną. Św. Augustyn w „Wyznaniach” przedstawia jaką osobą była jego święta matka. Opisuje w nich też sytuacje, kiedy okazywała się prawdziwą kobietą – kiedy była jeszcze niecierpliwą i nieustępliwą. Kiedyś św. Monika spotkała się z pewnym biskupem (ale nie św. Ambrożym), nalegając, aby ten porozmawiał z jej synem i przekonał do powrotu do wiary. Biskup ten przez wiele lat był związany tak jak Augustyn z manichejczykami. Jednak mimo, że nawet przepisywał ich księgi to na skutek przemyśleń sam postanowił ich opuścić. Rozumiał więc poniekąd sytuację syna natarczywej matki. Odmawiał w tamtym czasie jakiegoś pośrednictwa twierdząc, że nie jest on zdolny na tym etapie swojego życia słuchać jego argumentów. Jednak matka nie ustępowała. Zniecierpliwiony powiedział, aby od niego odeszła i nie męczyła go, ale na pocieszenie dodał łagodnie: „Niemożliwe jest, aby syn tak wielu łez mógł zginąć nie uratowany przez Boga”.

A Augustyn - przyszły biskup Hippony - na różne sposoby doświadczał przeróżnych pomocy ze strony Bożej Opatrzności, aby w jego sercu i myśli zrodziło się w końcu pragnienie powrotu do wiary zaszczepionej mu w domu przez matkę.

Miał rację ów biskup. Jezus znał sposób, by pozyskać dla siebie syna św. Moniki. Zrobił to lepiej i skuteczniej niż mógł to uczynić ktoś ludzkimi środkami. Tymczasem, kiedy w jakiś czas później Augustyn oznajmił swej matce, że postanowił opuścić sektę manichejczyków myślał, że ona bardzo się na tę nowinę ucieszy. Na niej jednak nie zrobiła ona wrażenia, kiedy widziała, że nie był to jeszcze właściwy wybór Chrystusa jako Zbawiciela. Odpowiedziała mu natomiast, że jest pewna doczekania się przez nią za życia jego spotkania i przyjęcia do życia naszego Pana. Tym razem okazała cierpliwość w oczekiwaniu, że Jezus sam poprowadzi Augustyna do pełni nawrócenia. W niej pierwszej dokonała się przemiana. Zdała się całkowicie na wolę Bożą.

My też chcemy służyć bliskim, chcemy ich nawracać, tłumaczyć, przekonywać. Ale może się okazać, że nasze przekonywanie mniej znaczy niż nasza zgoda na to, aby to Bóg sam działał w życiu tych, na których nam zależy. To, co jest właściwe jest z myśli i Ducha Bożego. Nawet matka nie może za swoje dziecko myśleć, narzucać mu swoich rozwiązań, nakazywać jak ma postąpić, wymuszać, by robił tak jak ona chce. Nie kochamy za mocno, ale za mało, kiedy czynimy to jedynie ludzką miłością. Bóg kocha lepiej, mądrzej, inaczej. On wie jak kochać.

Wola Boża to nie tylko konkretne działania, ale także sposób ich podejmowania jakiego może, a z naszej strony musi uczyć nas Panu Bogu. Przecież nie jesteśmy nauczycielami dla samych siebie. Tylko Bóg może nas uczyć jak mamy - możemy - żyć.

Jeśli będziemy skupiali się na sobie i na siłę przeprowadzali nasz własne pomysły na nasze czy kogoś życie możemy spodziewać odwrotnych efektów. Drugi człowiek jako wolny może się zwyczajnie zbuntować. Jeśli pozwolimy Bogu działać i innym w sposób wolny decydować, to możemy ufać, że to czego naprawdę potrzebujemy otrzymamy i będziemy mogli radować się nie z naszych sukcesów, ale z wypełniania się Bożej woli w świecie.