Misja nie jest owocem programu ani podręcznika - Spotkanie, 14.11.2015

Spotkanie centralne nauczycieli

Dnia 14 listopada 2015, sobota.

Misja nie jest owocem programu ani podręcznika.


„Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!”(Flp 4,4). To uderzające słowa, słowa, które mają wpływ na nasze życie. Paweł każe nam się radować. Praktycznie nakazuje nam się radować. Polecenie to współbrzmi z pragnieniem nas wszystkich – udanego życia, życia sensownego, radosnego. (...)

Jednocześnie jednak wszyscy zaznajemy zmagań codziennego życia. Wydaje się, że wiele staje na drodze tej zachęty do radości. Nasza codzienność często może doprowadzić nas do pewnego rodzaju ponurej apatii, która stopniowo staje się nawykiem, z fatalną konsekwencją: nasze serca są coraz bardziej odrętwiałe. (...)

Co możemy uczynić, aby ustrzec nasze serce od coraz większego odrętwienia i nieczułości? (...)

Jezus daje odpowiedź. Powiedział On swoim uczniom i mówi dziś do nas: Idźcie! Głoście! Radość Ewangelii jest czymś, czego trzeba doświadczyć, czego zaznaje się jedynie poprzez jej dawanie, przez dawanie siebie.

Duch tego świata mówi nam, aby być jak wszyscy, zadowolić się tym, co przychodzi łatwo. W obliczu tego ludzkiego sposobu myślenia, „musimy ponownie odczuć, że potrzebujemy siebie nawzajem, że jesteśmy odpowiedzialni za innych i za świat” (Laudato si’, 229). Jest to odpowiedzialność, aby głosić orędzie Jezusa. Gdyż źródłem naszej radości jest „niewyczerpalne pragnienie ofiarowania miłosierdzia, będącego owocem doświadczenia nieskończonego miłosierdzia Ojca” (Evangelii gaudium, 24).

Wychodźcie do wszystkich, głoście namaszczając i namaszczajcie głosząc. Właśnie to Pan mówi do nas dzisiaj. Mówi nam:


Chrześcijanin odnajduje radość w misji: Idźcie do ludzi wszystkich narodów!
Chrześcijanin doświadcza radości wypełniając polecenie: Idźcie i głoście Ewangelię!
Chrześcijanin znajduje nieustannie nową radość odpowiadając na wezwanie: Idźcie i namaszczajcie! (...)

Jezus nie przedstawił listy, kto jest, a kto nie jest godny otrzymania Jego orędzia, Jego obecności.Zawsze natomiast podchodził On do życia takim, jakim je widział, w obliczach bólu, głodu, chorób i grzechu. W obliczach ran, pragnienia, znużenia, wątpliwości i współczucia. Daleki od oczekiwań łatwego życia, w eleganckim ubraniu i starannej schludności, przyjął On życie takim, jakie napotkał. Nie miało dla Niego znaczenia, czy było brudne, zaniedbane, złamane.

Jezus powiedział: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Idźcie i w moje imię bierzcie życie takim, jakie ono jest, a nie jakim sądzicie, że być powinno. Idźcie na główne drogi i gościńce, idźcie, by opowiedzieć dobrą nowinę bez strachu, bez uprzedzeń, bez wyższości, bez protekcjonalizmu tym wszystkim, którzy utracili radość życia. Idźcie głosić miłosierny uścisk Ojca. Idźcie do tych, którzy są obciążeni bólem i niepowodzeniami, którzy odczuwają, że ich życie jest puste i głoście szaleństwo kochającego Ojca, który chce namaścić ich olejkiem nadziei, olejem zbawienia. Idźcie, aby głosić dobrą nowinę, że błąd, zwodzące złudzenia i kłamstwa nie mają ostatniegosłowa w życiu człowieka. Idźcie z namaszczeniem, które łagodzi rany i leczy serca.

Misja nigdy nie jest owocem doskonale zaplanowanego programu lub dobrze zorganizowanego podręcznika. Misja jest zawsze owocem życia, który wie, co znaczy być znalezionym i uzdrowionym, napotykanym, któremu przebaczono. Misja rodzi się z nieustannego doświadczenia miłosiernego namaszczenia Boga.


Kościół, święty lud Boży, kroczy pokrytymi kurzem ścieżkami historii, tak często przemierzanych przez konflikty, niesprawiedliwości i przemoc, aby spotkać swoje dzieci, naszych braci i siostry. Święty i wierny Lud Boży nie boi się zagubienia swej drogi; boi się, że stanie się zamkniętym w sobie, zamrożony do elit, przywiązany do własnego bezpieczeństwa. Wie, że zamknięcie w sobie, w licznych formach, jakie przybiera, jest przyczyną tak wielkiej apatii.


Więc wyjdźmy, idźmy zaproponować każdemu życie Jezusa Chrystusa (Evangelii gaudium, 49). Lud Boży
może objąć wszystkich, bo jesteśmy uczniami Tego, który ukląkł przed swymi uczniami, aby umyć im nogi.
Papież Franciszek, Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia NMP w Waszyngtonie, 23 września 2015

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/img/09/2109-jonasz_1.jpg

Tekst dla grup dzielenia

Parę dni temu, w dniu święta Aniołów Stróżów, snuliśmy rozważania nad posłuszeństwem Bogu, posłuszeństwem Duchowi Świętemu, które jest drogą świętości i życia chrześcijańskiego. Wczoraj, dzisiaj i jutro liturgia zachęca nas do refleksji nad
przeciwieństwem tego, czyli oporem wobec woli Bożej: nieposłuszeństwem.

Postacią, która się sprzeciwia, jest prorok Jonasz. (...) Jonasz miał swoje pomysły i przemyślenia, i nikt — nawet Bóg! — nie mógł skłonić go do ich zmiany. We wczorajszej liturgii była mowa o tym, jak Pan posłał go do Niniwy, żeby nawoływał do nawrócenia Niniwe, a on udał się w przeciwnym kierunku, w stronę Hiszpanii. Później doszło do rozbicia statku i całej historii, którą znamy (Jon 1). Po tym doświadczeniu Jonasz nauczył się, że winien być posłuszny Panu: „ Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: «Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam». Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak powiedział Pan”. (Jon 3, 1-3) Jonasz posłuchał, idzie i głosi — głosi bardzo dobrze: łaska Boża jest z nim, tak iż miasto się nawraca, czyni pokutę, zmienia życie. Doprawdy, dokonuje cudu, bowiem w tym wypadku odstąpił od swojego uporu i okazał posłuszeństwo woli Bożej, i zrobił to, co Pan mu polecił.

W czwartym rozdziale (Jon 4, 1-11) mowa jest o tym, że Niniwa się nawraca, a wobec tego nawrócenia Jonasz, ten człowiek nieposłuszny Duchowi Bożemu, złości się. „Nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana i mówił: «Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą.” (Jon 4, 1-2)

Tak więc w pierwszym rozdziale jest opór wobec misji, którą mu powierza Pan: «Wstań, idź do Niniwy - wielkiego miasta - i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze» (Jon 1, 2). Później, w drugim rozdziale jest posłuszeństwo, a kiedy jest się posłusznym, dzieją się cuda. Oto więc posłuszeństwo Jonasza woli Bożej i nawrócenie Niniwy. Wreszcie trzeci rozdział: jest tu opór wobec miłosierdzia Boga. Jonasz zwraca się do Pana, jakby chciał powiedzieć: „Ja wykonałem całe zadanie głoszenia, dobrze wykonałem swoją pracę, a Ty im przebaczasz?”. W jego sercu jest ta surowość, która nie dopuszcza Bożego miłosierdzia: ważniejsze jest moje głoszenie, ważniejsze są moje myśli, ważniejszy jest cały szereg przykazań, do których przestrzegania mam nakłonić — wszystko, wszystko, wszystko — niż Boże miłosierdzie.

Tego dramatu doświadczył także Jezus, mając do czynienia z uczonymi w Prawie, którzy nie rozumieli, dlaczego nie pozwolił On ukamienować tamtej cudzołożnej kobiety i dlaczego jadał kolację z celnikami i grzesznikami. Rzecz w tym, że nie rozumieli miłosierdzia.

Psalm 129, którego słowami dzisiaj się modliliśmy sugeruje nam, aby oczekiwać Pana, „bowiem u Pana jest łaska, i obfite jest u Niego odkupienie'”. Zatem tam, gdzie jest Pan, jest miłosierdzie. A św. Ambroży dodawał: 'A gdzie jest surowość, tam są Jego kapłani', odnosząc się do uporu, który sprzeciwia się misji, który sprzeciwia się miłosierdziu. Jako że bliskie jest rozpoczęcie Roku Miłosierdzia, prośmy Pana, aby pozwolił nam zrozumieć, jakie jest Jego serce, co oznacza 'miłosierdzie', co to znaczy, kiedy On mówi: 'Miłości pragnę, nie ofiary'. I dlatego w Kolekcie Mszy św. modliliśmy się tymi słowami tak bardzo pięknymi: „Okaż nam swoje miłosierdzie”, bowiem miłosierdzie Boga można zrozumieć tylko wtedy, kiedy zostało na nas wylane, na nasze grzechy, na nasze niegodziwości.
na podstawie homilii Papieża Franciszka w Domu św. Marty, 6 października 2015