Inauguracja nowego roku formacyjnego w Zuzeli 18.09.2021

Inauguracja nowego roku formacyjnego 2021/2022 w Zuzeli

W sobotę 18 września 2021 w niespełna tydzień po beatyfikacji ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego w Zuzeli, w małej wiosce, gdzie się narodził i został ochrzczony odbyła się ogólnopolska inauguracja nowego roku formacyjnego Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Z całego kraju przyjechało przeszło 700 osób z 15 diecezji, w tym 35 kapłanów. Z naszej diecezji warszawsko-praskiej przybyło przeszło 100 osób. Gospodarzem spotkania był RRN z diecezji łomżyńkiej. Byliśmy pierwszą tak liczną grupą po ogłoszeniu kościoła w Zuzeli sanktuarium bł. ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego. Mottem spotkania były słowa błogosławionego Prymasa „Wszystko postawiłem na Maryję”.

To Prymas Wyszyński zabiegał, by nazwać Maryję "Matką Kościoła". Jego  pragnienie się spełniło! | Stacja7.pl

Pierwszym punktem inauguracji było zawiązanie wspólnoty. Przyjeżdżające grupy witał ks. Andrzej Stypułkowski, moderator RRN z diecezji łomżyńskiej. Proboszcz i kustosz zuzelskiego Sanktuarium ks. kan. Jerzy Krysztopa opowiedział o historii parafii i oczywiście o wielkim jej Parafianinie, który w tej wiosce przyszedł na świat 3 sierpnia 1901 roku o godz. 3.00, a o godz. 16.00 został ochrzczony. Przyszły Prymas na tej ziemi spędził pierwsze lata życia. Kościół, w którym byliśmy nie był tym samym, który pamiętał z dzieciństwa bł. ks. Stefan. Tamten został w 50 % zniszczony w czasie działań wojennych. Po II wojnie światowej odbudowany.  Z poprzedniego kościoła zachował się jedynie obraz Matki Bożej, przed którym modlił się mały Stefan z rodziną i chrzcielnica.

W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu rozważaliśmy słowa bł. Stefana Wyszyńskiego. Po modlitwie z uwagą wysłuchaliśmy świadectw Agaty i Andrzeja mówiących, jak Matka Boża prowadzi ich samych i ich rodziny.

242275948 3017739895105420 6187073987668521830 n

Do naszej wspólnoty przybył ks. biskup Tadeusz Bronakowski, który przewodniczył Eucharystii i wygłosił homilię. Ksiądz biskup, przypomniał wydarzenie z okresu wojny, kiedy ks. Stefan udzielając pomocy duchowej żołnierzowi zauważył rolnika, który w czasie ostrzału niemieckiego pracował na polu. Wszyscy się bali i uciekali, a on spokojnie siał. Na pytanie zdumionego kapłana o sens tej pracy rolnik odpowiedział, że zboże w stodole może zostać spalone, a wsiane w ziemię wyda plon i da chleb temu, kto je zbierze. To wspomnienie jest symboliczne dla tych, co troszczą się o rodzinę. Kiedy sytuacja staje się coraz trudniejsza, czy mamy się poddać? Mamy robić swoje i nigdy się nie poddawać. W rodzinie każdy człowiek może doświadczyć prawdziwej miłości do Boga, do bliskich i do ojczyzny. Mały Stefan Wyszyński w swojej rodzinie wzrastał w atmosferze religijnej i patriotycznej. Rodzina jest ważna w życiu człowieka, to jest kuźnia cnót moralnych i szkoła odróżniania dobra od zła. Naród bez rodziny jest jak drzewo bez korzeni. Podczas zaborów w rodzinach podtrzymywana była mowa polska, tradycja i najważniejsze wartości. Choć obecnie rodzinę przedstawia się, jako źródło opresji i promuje inne związki, to z nich nie będzie ani Kościoła, ani ojczyzny. Trzeba zastanowić się nad losem narodu, w którym rodzi się coraz mniej dzieci, szerzą się nałogi, nawet wśród kobiet. Trzeba wychowywać dziewczęta, by były otwarte na rodzinę. Chłopców należy uczyć abstynencji od alkoholu. Polską racją stanu jest ratować dzieci. Polacy nie mogą być wrogami życia, a Polska nie może być krainą śmierci.

Po zakończonej Mszy świętej można było posilić się ciepłym posiłkiem w namiocie, a później przy gorącej herbacie lub kawie poczęstować się smacznymi ciastami. Wiele osób odwiedziło dawną szkołę przekształconą w Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa, gdzie zostały umieszczone sprzęty domowe z początku XX wieku oraz izba lekcyjna z ławkami szkolnymi. Można było nabyć ciekawe książki, w tym „Zapiski więzienne” bł. ks. Stefana Wyszyńskiego.

Po dwugodzinnej przerwie w kościele rozpoczęła się modlitwa Koronką do Miłosierdzia Bożego, a później wysłuchaliśmy dwóch konferencji.

Ks. Stefan Czermiński, moderator RRN diecezji katowickiej wspomniał, że beatyfikacja ks. Prymasa została opóźniona o rok, tak jakby Syn chciał poczekać na Matkę – bł. Elżbietę Różę Czacką. Był czas, kiedy Prymas Tysiąclecia został poddany kwarantannie i izolacji. Trzyletni okres odosobnienia był tak dotkliwy, że Więzień był gotowy na śmierć. Czas beatyfikacji Opatrzność Boże dobrze kontroluje, bo może dla nas nadchodzi czas prześladowań i zagubienia.

Co było tajemnicą mocy tych Dwojga Beatyfikowanych? Odkryli czułą miłość Boga do człowieka i nią promieniowali. Odkryli miłość Maryi i Jej się oddali. Prymas zwracał się do wiernych słowami „Umiłowane dzieci Boże”. Czuło się Jego miłość czystą i pokorną.

Prymas w swoich wspomnieniach zapisał, że kazał czekać ks. kard. Hlondowi jeden dzień na odpowiedź, czy przyjmie godność biskupa lubelskiego. Zarzucał sobie później, że nie odpowiedział natychmiast, tak jak od razu odpowiedziała Maryja: Oto ja Służebnica Pańska. Te wyrzuty potęgował fakt, że usłyszał to pytanie 25 marca 1946 roku, czyli w dniu, w którym Kościół obchodzi Święto Zwiastowania. Po siedmiu latach Prymas zostaje aresztowany i wywieziony do miejsca odosobnienia. Traci ludzką, fałszywą godność, a nabywa Bożą godność: godność pewności Bożej miłości, poczucia bezpieczeństwa i opieki Maryi. Modlił się: „Jeśli to jest potrzebne, zabij mnie. Jeśli Ci to jest potrzebne, zgadzam się na procesy, oszczerstwa, pośmiewisko. Jeśli to jest Ci potrzebne, to rób co chcesz”. I spadł ciężar z serca. Mając poczucie swojej niegodności skierował do Boga taką modlitwę: „Dziękuję Ci Ojcze, że stajesz w obronie Kościoła, że bronisz go przede mną i moją niegodną służbą przynoszącą więcej szkody i że z mojej nieobecności wszyscy skorzystają.” Za cud Ślubów Narodu Polskiego trzeba było zapłacić. Tą zapłatą była jego nieobecność, będąca większym darem niż obecność. Tu pusty fotel na Jasnej Górze przyozdobiony pękiem róż był bardzo wymowny dla wszystkich.

Pasją Prymasa było życie żarliwością dla Pana, aby inni poprzez jego posługę ujrzeli Pana. Z tej pasji zrodziła się idea ratowania Narodu Polskiego i zawierzenia go Maryi. Jeśli nie uratujemy Narodu, to wszyscy zginiemy. Nie zgadzał się na Polskę przepitą, bezdzietna, bez wiary i ideałów. Wiara i poświęcenie są potrzebne nie tylko na froncie wojennym, ale przede wszystkim na froncie życia.

Kolejną konferencję wygłosił jeszcze ks. Dariusz Kowalczyk, moderator krajowy RRN, który przypomniał uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II w Rzymie, na których zgromadziły się ogromne rzesze ludzi i beatyfikację ks. Stefana kard. Wyszyńskiego, która zgromadziła garstkę. Zmieniły się czasy i ludzie. Wtedy nikt nie wstydził się łez wzruszenia, modlitwy, teraz niemalże obojętność. Na nowe czasy mamy Patrona.

Święty wyprasza nam wstawiennictwo u Boga. Wstawiennictwo jest jego największą służbą. Dzięki niemu Bóg będzie z nową mocą działał. W czasie beatyfikacji Prymas był mały, niewidoczny, by Bóg był wielki. Teraz jest czas działania Boga przez Maryję, czas porywu łaski Ducha Świętego, czas działania Matki Bożej, która wyprasza nam dary Boga i inspiruje Jezusa, aby czynił cuda.

Przyjechaliśmy do Zuzeli, jak do Nazaretu, gdzie Jezus żył przez 30 lat w ukryciu. Beatyfikacja była skromna, ukryta w roku św. Józefa, który w cichości pracował dla Bożego dzieła. Nie widział chwały Syna, nie słyszał Jego słów i nauk, nie widział cudów, nie był świadkiem śmierci i zmartwychwstania. Służył Synowi Bożemu z całą miłością ojcowskiego serca.

Mamy odnowić w sobie charyzmat duchowości Nazaretu. Kościół buduje pokorna i cicha służba na wzór św. Józefa. Jak on nie musimy widzieć owoców naszych modlitw i pracy. Ojciec Prymasa, Stanisław Wyszyński nie wiedział jaki wpływ na syna i na Naród Polski będzie miała jego modlitwa. Wszystko postawiłem na Maryję. Zawierzamy się Maryi, aby Ona działała w nas i przez nas, aby była widoczna Ona, a nie my.

Prymas nie mógł pojechać do Rzymu, aby odebrać insygnia kardynalskie. Zdradzony został przez wszystkich, nawet przez Episkopat. Nie ma już Prymasa – cieszyli się komuniści. A on w więzieniu 8 grudnia 1953 roku złożył osobisty Akt Oddania się Maryi w niewolę. Kiedy czuł się najbardziej słaby, Ona zaczęła działać. To był Jej czas. Może i nam coś zabrał covid. Zamknięte kościoły, niepokoje na ulicach, może ktoś stracił zdrowie. Może jest to po to, by Matka Boża wkroczyła w nasze życie i zaczęła na nowo żyć w nas. Ona wybiera to co słabe i bezradne. Nasza słabość jest przynagleniem, byśmy zrobili miejsce dla Niej. Internowanie było największą łaską i Prymas nie zamienił by tego czasu na nic innego. Wtedy przygotował Naród Polski na odnowienie Ślubów.

W czasie zaborów w Gietrzwałdzie wezwanie Maryi podjęte przez Polaków poskutkowało odzyskaniem niepodległości. Gdy widzimy kryzys wiary, kryzys w Kościele chcemy coś zrobić. Odnowa pochodzi od wewnątrz. Jeśli złe sprawy pochodzą od wewnątrz, tym bardziej dobre sprawy pochodzą od wewnątrz. Król Sobieski pod Wiedniem zwycięstwo nad islamskim najeźdźcą przypisał nie sobie, ale Bogu za przyczyną Maryi. Posłuszny św. Stanisławowi Papczyńskiemu zaufał, że Maryja wszystko załatwi i załatwiła nawet pieniądze dla wojska, kiedy Sejm nie pozwolił sponsorować ze skarbca wyprawy wiedeńskiej. Prymas w Komańczy zachęcony przez Marię Okońską ułożył tekst Ślubów Jasnogórskich, które zostały odczytane w obecności 1,5 milionowej rzeszy wiernych, którzy przybyli z całej Polski pomimo przeszkód stawianych przez komunistyczne władze.

Bóg chcąc zrealizować swoje dzieło, chce się posłużyć człowiekiem, a my możemy mieć w tym osobisty wkład. Chciejmy w sobie odnowić charyzmat Nazaretu, charyzmat Matki Bożej.

Ostatnim akcentem dnia skupienia było błogosławieństwo udzielone wszystkim uczestnikom przed wyjazdem do domów.

Relację przygotowała E. Myśliwiec

W relacji homilia ks. biskupa Bronakowskiego i konferencje kapłanów zostały omówione i nie stanowią całości wypowiedzi. Całość można wysłuchać na zapisach filmowych umieszczonych na stronie ogólnopolskiej RRN www.rrn.info.pl