Myśleć po Bożemu, to bezgranicznie ufać w miłosierdzie Boże jak Kananejka. Konf. 23.05.2023

Konferencja ks Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 23 maja 2023

EWANGELIA na 16 sierpnia 2020 – Wiara niewiasty kananejskiej

Jeżeli mówimy o myśleniu po Bożemu, to jest też myślenie po ludzku. Nie trzeba być uczniem, dzieckiem Bożym, żeby myśleć po ludzku. Można zadać sobie pytanie: czy to co robię, myślę jest takie samo jak wszyscy myślą i robią? Do końca życia trzeba stawiać sobie pytania: Co mną kieruje?, Od kogo pochodzą moje myśli? Do czego mnie takie myślenie prowadzi?

Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! Od tej chwili jej córka została uzdrowiona. (Mt 15, 21-28)

W tytule konferencji zawarta jest myśl, że mamy ufać jak Kananejka. W zachowaniu kananejskiej kobiety można prześledzić kilka znaków.

Pierwszy znak – kobieta krzyczy, publicznie odwołuje się do wszechmocy Jezusa i oczekuje łaski. Woła do Niego: zrób coś, czy nie widzisz, co się dzieje z moim dzieckiem? Jezus najpierw milczy, a później po interwencji zniecierpliwionych uczniów odpowiada, że został posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. Teraz mogłoby się pojawić u Kananejki myślenie na sposób ludzki: nie jestem z domu Izraela, więc nie jestem godna łaski, lecz tak się nie dzieje.

Drugi znak – kobieta upada przed Jezusem, z pokorą uznaje prawdę o sobie i nadal prosi: Panie pomóż mi. Prosi o cud. Człowiek myślący po ludzku, kiedy o coś prosi, a nie otrzymuje, to łatwo się zniechęca, uważa, że nie warto prosić. Tak Kananejka nie postępuje.

Trzeci znak – matka słysząc słowa: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom, czyli nie należy ci się tyle łask, jeszcze bardziej się uniża i uznaje, że tak, to prawda, że ja i moje dziecko jesteśmy jak psy. Z nadzieją mówiąc: przecież i szczenięta jedzą z tego, co spadnie ze stołów ich panów. Uznaje niegodność swoją i córki, ale jednocześnie prosi choćby o okruszek z tego, co otrzymują owce z domu Izraela.

O co chodzi w tej historii? Celem rozmowy Jezusa z Kananejką jest uwolnienie córki z rąk demona. Jest to walka, którą ma stoczyć Kananejka. O co chodzi Jezusowi, że tak zwleka? Czy nie obchodzą go prośby, nie obchodzi Go to, że się kobieta uniża? Jezus chce, by matka uwierzyła.

On ją tak samo wychowuje, jak nas wychowuje. Mamy problemy ze sobą, czujemy się gorsi niż wcześniej, może mamy problemy z dziećmi, z wnukami. Prosimy, uniżamy się przed Jezusem, a On nie daje, ale dlaczego nie daje, przecież to, o co proszę jest dobre. Jezus chce przez takie doświadczenia nas formować, aby dać więcej. On w swojej odmowie prowadzi formację i oczekuje ufności, heroizmu, wymaga determinacji. Czy zachowasz się po ludzku, czy po Bożemu? Kobieta nie zrażona odmową, uznała, że jej się nic nie należało, bo jest grzesznicą. Pomimo wewnętrznych przeszkód zdobyła się na ufność. To spowodowało, że Jezus już nie mógł jej odmówić. Szczere wyznanie prawdy o sobie i śmiałe oczekiwanie na łaskę powoduje wylanie wielu łask.

Do zapisanego przez św. Mateusza wydarzenia możemy wstawić nasze historie. Możemy rozpoznać naszą pychę, bezradność, duchową recydywę. Czy potrafię publicznie odwołać się do Bożej mocy, do miłosierdzia? Prosimy po cichu, jakby wstydliwie. Jezus oczekuje odważnego świadectwa, publicznego uznania jego boskiej mocy. Niech ludzie zobaczą, komu ufam! Potrzebne jest wyraziste wyznanie wiary, ufności, by z podniesioną głową przyznawać się do Boga.

Pewna dziewczyna, która bardzo kochała Jezusa i starała się codziennie uczestniczyć we Mszy świętej, zmagała się z czymś w swoim życiu, co okazało się grzechem ciężkim. Spowiadała się z tego grzechu dwa lub trzy razy w tygodniu, by móc przyjmować komunię świętą. Nie przejmowała się względami ludzkimi, że zniecierpliwiony ksiądz nie da jej rozgrzeszenia. Nieraz tak się zdarzało, że nawet w dniu spowiedzi ponownie zgrzeszyła. Prowadziła wewnętrzną walkę, ale po ludzku. Wreszcie uznała, że sama sobie nie poradzić, bo stale wraca do tego samego. Zaczęła się inaczej modlić. Zaczęła dziękować Jezusowi, że tyle razy jej wybaczył ten sam grzech, ofiarowała Mu swoją słabą wolę. Po dwóch miesiącach zauważyła zmianę, bo ostatni raz spowiadała się miesiąc wcześniej. Bóg ją uwolnił od tego grzechu. Poczuła się szczęśliwa.

Czy Jezusowi nie zależało na uwolnieniu dziecka Kananejki? Gdyby tego procesu formacji nie było, to ile pychy byłoby w postawie proszącej osoby. Modliłam się i proszę otrzymałam, należało się mi. Myślenie na sposób Boży kieruje nas do pytania: czy Jezus uwolni mnie już teraz, czy chodzi Mu o coś więcej? Chodzi o serce, o pokorę, o ufność i przede wszystkim o duszę. Jezus tak nas prowadzi, by nasze serca były pokorniejsze.

Dziecko przed I komunią świętą modliło się o rowerek. Jednak wymarzonego prezentu nie otrzymało. Po uroczystościach zaniepokojeni rodzice pytali, co dziecko myśli o Jezusie skoro jego prośba nie została wysłuchana. Chłopiec odpowiedział, że Jezus go wysłuchał, ale nie zgodził się. Ten, kto myśli po ludzku w sytuacji niewysłuchanej modlitwy czuje się smutny, ma pretensję do Boga, nawet jest obrażony. Jakie myśli nam towarzyszą, gdy modlitwa nie jest wysłuchana?

Myślenie po ludzku sprzeciwia się realizacji zamierzeń Bożych. Ile łask możemy otrzymać, jeśli nie sprzeciwimy się Bożemu myśleniu. Jeśli modlitwa nie zostanie wysłuchana, zobaczmy własną niegodność, ufajmy, że Bóg ma plan, inny zamysł, którego w tej chwili nie widzimy. On nadal kocha.

Odmowa – to nie jest znak braku troski. Jezus chce zdrowia dziecka. Odmowa – to narzędzie w ręku Boga do tego, by człowiek otrzymał coś większego, ważniejszego. Jezus chce wychowywać do dorosłości w myśleniu, dorosłości w wierze, która nie poddaje się zniechęceniu. On nie dając natychmiast tego, czego oczekujemy, chce nas wychowywać do większej wiary. Bez takich doświadczeń nie nauczymy się ufać Jezusowi. Każde podobne doświadczenie uczy dojrzałej wiary.