Konferencja ks. Wojciecha Lipki
Zacisze, 6 lutego 2024
Fritz von Uhde (1848 - 1911): Pieta, czyli ucieczka do Egiptu
Zwykłe, codzienne życie potrafi zgasić nasze wspaniałe plany, a nieraz podcina nam skrzydła. To, co miało być niezwykłe staje się szare i mało ciekawe. Ktoś zwierzył się, że kiedyś bardzo cenił swojego spowiednika. Słowa księdza były dla niego cenne, traktował je niemal, jak proroctwa. A teraz po latach pouczenia spowszedniały i już je tak nie przeżywa. To co kiedyś było super, teraz już nie jest tak ekscytujące.
Jak to było u Maryi? Początek był świetny. Pojawił się archanioł Gabriel i przedstawił niezwykłą propozycję. A potem było „pod górę”. Najpierw podróż do św. Elżbiety, by sprawdzić, czy anioł powiedział prawdę. Potem trudy wyprawy do Betlejem. A tam okazało się, że nocleg w betlejemskim domu, wśród ludzi Jej się nie należy. Tak jakby mówili: „Idź stąd, w pole, do zwierząt. Tam Twoje miejsce”. A miało być tak wspaniale, że klękajcie narody. Później okazało się, że nie tylko Betlejem było niegościnne. Zabrakło miejsca w całym kraju i musiała uciekać do Egiptu. Dlaczego Bóg dopuścił, że Matka Mesjasza musiała uciekać? Panie Boże, czy nie można było tak pokierować Jej życiem, aby było normalnie? Maryja nie straciła wiary, ale rozważała wszystko w swoim sercu. Tylko jedno wspaniałe wydarzenie, jakim było spotkanie i rozmowa z aniołem musiało przeważyć wszystkie trudności i zagrożenia, jakie były udziałem Maryi przez przeszło 30 lat. Tego nas uczy Matka Najświętsza.
Jeśli spotkałem Boga i żyję Nim, to nie oczekuję by mnie rozpieszczał, obsypywał pocałunkami. Muszę trwać w wierze mimo wszystko. Inni mają uniesienia, wizje, a my nic. Pewna kobieta powiedziała, że wymodliła wiele dobrych rzeczy. Można pomyśleć: „Dobra jesteś. Ale czy w wierze, czy w pysze?” Wiara, to jest trwanie bez bodźców. Poleganie na jednym słowie przez dziesięciolecia. Tak powiedziane przez małżonków przed ołtarzem, obowiązuje przez całe zwyczajne życie.
Jak zachować wierność w zwyczajności życia? Jak zachować taki sam stan gorliwości wiary, jak wtedy kiedy się nawróciliśmy, odkryliśmy Boga, doznaliśmy przemiany? Matka Boża patrzyła na Dzieciątko Jezus i widziała Jego nieporadność i bezbronność, którego tak, jak inne dzieci trzeba umyć, nakarmić, przebrać. To nas uczy, by patrzeć na drugiego człowieka, nie tylko, jak na przykład: Marka czy Zofię, ale jak na brata i siostrę w Chrystusie. Takie spojrzenie wiary zachwyca. Zachwyca, że Bóg przeprowadza nas przez szarość i codzienność i potrafi nas kształtować. On się pyta: Czy jesteś ze Mną tylko wtedy, kiedy ci dobrze „płacę”? Jak długo jesteś w stanie trwać przy Mnie bezinteresownie? Ukryte życie w Nazarecie jest ideałem naszego życia. Dlatego jesteśmy w Ruchu Rodzin Nazaretańskich, bo chcemy dostrzegać i odkrywać Boże życie w codzienności i mówić „wierzę”, choćby Bóg powiedział do nas tylko jedno pociągające słowo.
Nasze negatywne reakcje i nastroje biorą się z braku wiary. Ostatnio ukazały się wywiady z byłymi księżmi. Mówili, co spowodowało, że opuścili stan kapłaństwa. Na początku podawali sensacyjne informacje o tym, że ks. biskup ich nie rozumiał, mówili o niedobrej atmosferze wśród kapłanów, o tym że Kościół to biurokratyczna i bezduszna instytucja. Ale na końcu wywiadu przyznali, że powodem odejścia była utrata wiary. Jeśli nie pilnujemy wiary i nie otaczamy się szklanym kloszem, to byle wiatr może nam tę wiarę zdmuchnąć. Nie wystarczy, że jesteśmy ochrzczeni. Potrzebna jest stała troska o utrzymanie ognia wiary.
Taka była wiara Maryi. Dlatego nie załamała się kiedy Jezus odszedł z domu, kiedy wybierał tłumy zamiast Niej. Nie załamała się kiedy Jezus umierał na krzyżu. Nasza wiara jest poddawana różnorodnym próbom. Uczmy się od Maryi wytrwałości, stateczności. Zaufałem Bogu i bać się nie będę.