Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka
Zacisze, 20 lutego 2024
Kadr z filmu Pasja. Reżyser Mel Gibson
Maryja w pełni zaufała Bogu i uważała Go za Ojca. Ona nas objęła swoją miłością, gdy stojąc pod krzyżem na mocy słów umierającego Syna Jezusa przyjęła za swoje dziecko nie tylko stojącego obok Niej św. Jana, ale każdego człowieka.
Sobór Watykański II w swoich dokumentach zapisał, że „Chrystus dokonał dzieła odkupienia w ubóstwie i wśród prześladowań, tak i Kościół powołany jest do wejścia na tę samą drogę, by udzielać ludziom owoców zbawienia”. Żyliśmy do tej pory w czasach zwycięstwa Kościoła i trudno jest nam, gdy widzimy wokół siebie ludzi inaczej myślących niż my, ludzi zmęczonych, zapracowanych w realizacji własnych planów. Możemy się temu dziwić. Dlatego dane jest nam uczestnictwo w życiu Kościoła poprzez przyjęcie ubóstwa, prześladowań i cierpień.
Zwiastowanie było wydarzeniem dla Maryi niezwykle pięknym. Wtedy powiedzenie FIAT było łatwiejsze, niż pod krzyżem, gdyż wiązało się z wyrażeniem zgody na cierpienie Syna i zgody na własne cierpienie. Kiedy Jezus dokonał odkupienia wokół znajdowało się wielu ludzi, z których większość była wrogo nastawiona. To wszystko nie było łatwe dla Maryi, ale mimo to, wypowiedziała trudne FIAT.
Na mocy słów Chrystusa Maryja stała się Matką Kościoła i wszystkich ludzi. Na swoje nowe dzieci od początku patrzyła z niewysłowionym bólem, gdyż widziała jak są prześladowane, torturowane i zabijane z powodu wiary w Jezusa. Jak wiadomo po śmierci Jezusa wybuchło prześladowanie. Pierwsi męczennicy, to ukamienowany św. Szczepan i ścięty mieczem św. Jakub. To były Jej dzieci, ale nie tylko oni. Jej dziećmi byli też ci, którzy nienawidzili i prześladowali pierwszych wyznawców Chrystusa. Bóg nie szczędził Jej cierpień i krzyża, a Ona chciała być uległa i przyjęła nowe powołanie.
Bóg kochał Maryję w sposób wyjątkowy i obdarzył Ją cierpieniem wyjątkowym. Tak Bóg traktuje swoich przyjaciół. Gdyby Bóg nie dotykał cierpieniem swoich przyjaciół, to czy byłoby ich więcej? Przyjmując cierpienia pomagamy Maryi ratować ludzi od potępienia.
Patrząc na postawę Maryi mamy wyrzuty sumienia, że nie potrafimy tak, jak Ona przyjąć cierpienia. Jej próby wiary kończyły się zawsze większym zawierzeniem się Bogu. Ona nigdy Boga nie zawiodła. Nie było w Niej nigdy rozdwojenia pomiędzy słowem, a czynem. My niejednokrotnie chcemy dobrze, mamy dobre zamiary, pragnienia, a spore trudności sprawia nam wykonanie tych zamiarów i postanowień. U nas próby wiary często kończą się cofnięciem się w życiu duchowym, albo odejściem od Boga.
Zawiedzeni rzucamy się w świat marzeń i wspomnień, bo nie czujemy się dobrze w czasie teraźniejszym. Ten świat wydaje się nam inny, nie przystający do Ewangelii, do życia, które znaliśmy. Sama Maryja była wychowywana w świątyni, czytała psalmy, słyszała nauczającego Jezusa. A musiała się spotkać z innym światem. Światem, który nie żył wartościami wpajanymi Jej od młodości. Światem, który brutalnie obszedł się z Jej Synem i który prześladuje i torturuje Jej nowe dzieci. Ona niezmiennie wypowiada trudne FIAT i wstawia się do Boga Ojca za dziećmi prześladowanymi i prześladującymi.
Maryja w Gietrzwałdzie zwróciła się z prośbą do dzieci: módlcie się na różańcu. Modlitwą możecie wiele wyprosić: odzyskanie niepodległości przez Polskę, powrót księży na parafię.
Patrząc na Maryję wyciągajmy do Niej ręce, prosząc o Jej orędownictwo i wstawiennictwo. Nie zawiedziemy się zwracając się do Niej w naszych sprawach i sprawach innych ludzi. Powierzajmy Jej siebie i naszą Ojczyznę.