Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda
Zacisze, 2 kwietnia 2024
Pycha jest korzeniem wszelkiego zła. Z niej rodzą się inne grzechy. W czasie rachunku sumienia i w czasie przygotowania do spowiedzi skupiając się na drobiazgach niejednokrotnie pomijamy najcięższe grzechy, czyli, że „Boga nie kochasz, bliźniego nienawidzisz, Słowu Bożemu nie wierzysz oraz, że przepełnia cię pycha i ambicja. Te cztery grzechy zawierają w sobie całą otchłań zła i całą deprawację naszego ducha. To one są korzeniami głównymi, to z nich wyrasta cała gęstwina naszych grzechów i upadków”.
Warto się przyglądać sobie, odkrywając kiedy ujawnia się pycha, która niszczy naszą duszę, niszczy relację z Bogiem i relację z innymi ludźmi, a do tego niszczy zdrowie, ponieważ człowiek jest nerwowy i czuje się nieszczęśliwy.
Dlaczego ludzie ulegają grzechowi pychy? Diabeł jest podstępny. Kusi pod płaszczykiem pozornego dobra i oszukuje nas. Diabeł to czysta pycha, zachęca do grzechu sugerując człowiekowi: „Będziesz jak Bóg”, a sam grzech ukrywa, tak że sami nie dostrzegamy własnego upadku.
„Uważnie przyglądając się sobie i obserwując bieg mojego życia wewnętrznego, przekonałem się pośród doświadczeń, że Boga nie kocham, brak we mnie miłości do bliźniego, nie wierzę niczemu z dziedziny religii, i jestem przepełniony pychą i ambicją. Wszystko to rzeczywiście w sobie znajduję rozważając, jakie są moje uczucia i czyny”.
Nie jest łatwo zdemaskować pychę, dlatego należy przyglądać się swoim myślom, tęsknotom i pragnieniom. Warto jest się wgłębić w siebie w codziennym rachunku sumienia. Od tego zależy nasze nawrócenie, działanie Boga i nasze zbawienie. Bóg czasami dopuszcza nawet ciężkie grzechy, by ratować nas od pychy. Pychę można porównać do silikonu, który pokrywając nasze dusze czyni je nieprzepuszczalnymi dla Bożych łask. Pychę można porównać również do Morza Martwego. Do tego zbiornika wodnego codziennie wpływa 6,5 mln ton wody pełnej organizmów żywych, ale nic nie przeżywa z powodu zbyt silnego zasolenia. Podobnie tak wiele łask wylewa się na Kościół i świat, a tak mało wnika w ich wnętrza, z powodu podstępnej, przewrotnej pychy.
Czy możemy coś zrobić z pychą? Bóg sobie z nią poradzi. Bóg zgodził się na zaparcie Piotra, który wtedy czuł się zawstydzony i upokorzony swoją zdradą, ale później stał się bardziej chłonny na łaski. Bóg nie chce grzechu, ale tym bardziej nie chce potępienia człowieka. Dopuszcza grzech, by wyzwolić człowieka z pychy. Zawstydzeni z powodu ujawniającej się pychy starajmy się dziękować Bogu za upokorzenia, za porażki, że coś nam nie poszło po naszej myśli. Podziękujmy za te doświadczenia.
Optymizm w rozwoju życia duchowego opiera się na przekonaniu, że towarzyszy nam nieustanna pomoc Boża, której nigdy nie zabraknie temu, kto pokornie i z ufnością o nią prosi. Św. Bernard z Clairvaux podaje 12 wad, które popychają człowieka ku pysze i odrzuceniu Boga. Możemy rozważyć, które elementy „drabiny ku pysze” mają udział w w naszym postępowaniu, myśleniu i w pragnieniach.
Pierwszy stopień pychy, to ciekawość. To zachowanie polegające na nieświadomym pragnieniu poznania, poszukiwania i badania. Polega na niezdrowym zainteresowaniu sprawami innych, a także na pokusie poznania zła i grzechu. Niezdrowa ciekawość potrafi człowieka narazić na pokusę. Przypomina to sytuację z raju, kiedy Ewa została zwiedziona przez ciekawość poznania dobra i zła. Zawsze istnieje moment, kiedy ciekawość staje się grzechem.
Drugi stopień pychy, to lekkomyślność. To stan, kiedy grzesznik nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji własnych poczynań. Odważny jest ten, kto walczy z własnym strachem, bo odwaga wyzbyta ze strachu jest lekkomyślnością. Odważne wkraczanie w grzech jest lekkomyślnością.
Trzeci stopień pychy, to niestosowna wesołkowatość mająca na celu zwrócenie na siebie uwagi. Niestosowna wesołkowatość kpi sobie z ascezy i umartwienia i jest przykrywką dla duchowej pustki. Wielu ludzi chowa się za maską wesołkowatości. Przesłaniają nią swoje grzechy i wady. Jeżeli grzesznik nie płakał nad swoimi grzechami, to tak naprawdę nigdy ich nie żałował.
Czwarty stopień pychy, to chełpliwość. Objawia się ona w wielomówstwie. Jeśli ktoś jest chełpliwy, to pragnie słuchaczy przed którymi będzie mógł się popisać, aby dowiedzieli się o jego wielkości. Chełpliwy grzesznik ma wygórowane mniemanie o sobie i przecenia swoje zalety. Pod natłokiem słów kryje się duchowa pustka. Takie osoby mają problemy z zachowaniem milczenia.
Piąty stopień pychy, to odrębność rozumiana jako lenistwo w wypełnianiu obowiązków wspólnych, ale za to gorliwość w realizacji wszystkiego, co odróżnia pyszałka od innych członków jego grupy. Lenistwo wydaje się być atrakcyjne, jednak tylko praca pozbawiona egoizmu daje pełne zadowolenie. Uciekanie od pracy na rzecz innych, do pracy dla własnej korzyści lub sukcesu sprawia, że człowiek żyje w przekonaniu, że nie potrzebuje innych, a wszystko zawdzięcza sobie samemu. Postawa taka prowadzi do wykonywania rzeczy tylko na pokaz i przekonania, że ma się zawsze rację, a jeśli nie ma sukcesu, to jest wina innych, którzy się na nim nie poznali.
Szósty stopień pychy, to zarozumiałość. Zarozumiały nosi głowę wysoko i nie potrafi przyznać się do błędu. Uważa, że nigdy nie powinien nikogo i za nic przepraszać. Zarozumiałość to pogarda dla myśli drugiego, to egoizm i nietolerancja dla otoczenia.
Siódmy stopień pychy, to zuchwałość. Grzesznik przez zuchwałość mierzy się z Bogiem, wystawia Go na próbę i udowadnia Bogu poprzez swoje grzechy, że jest On słaby i nie reaguje na zło, które może popełnić człowiek. Zuchwałość sprawia, że człowiek traci zdrowy rozsądek i zaczynają nim kierować namiętności. Człowiek usuwa Boga ze swojego życia, a sam zajmuje Jego miejsce. Sam siebie czyni Bogiem. Chce decydować sam o ludzkim życiu i śmierci, sam określa, co dobre, a co złe, relatywizuje prawdę, ingeruje w zastrzeżone procesy natury.
Ósmy stopień pychy, to obrona grzechów. Grzesznik szuka usprawiedliwienia dla swoich grzechów poprzez racjonalizację i wypieranie wyrzutów sumienia. Twierdzi, że popełnia je pod przymusem, że jest zmuszony wybierać zło zamiast dobra. Usprawiedliwianie grzechu zabija żal, który jest fundamentem nawrócenia i pokuty. Grzesznik nie może być sędzią we własnej sprawie, ale powinien poddawać się pod osąd spowiednika i Boga.
Dziewiąty stopień pychy, to kłamliwe wyznawanie grzechów. Pojawia się gdy nic nie daje uporczywe zaprzeczanie czynów znanych publicznie. Grzesznik nie widząc wtedy innego wyjścia z sytuacji udaje przyznanie się do winy i okazuje fałszywą pokorę. Prowadzi to do świętokradczego korzystania z sakramentu spowiedzi. Wtedy zamiast odpuszczenia grzechów tylko je pomnaża i utwierdza.
Dziesiąty stopień pychy, to bunt. Grzesznik wypowiada posłuszeństwo wobec osób, które mają nad nim przewagę moralną, okazywany zwierzchnikom w pracy, hierarchii kościelnej, najbliższym. Bunt jest agresją skierowaną przeciw dobru. Buntownik może pociągnąć za sobą słabych w wierze do popełniania podobnych grzechów, czyli zbuntować ich. Chwalenie się grzechem i przemocą utwierdza grzesznika w przekonaniu, że walczy w słusznej sprawie i oddaje światu przysługę.
Jedenasty stopień pychy, to swoboda grzeszenia. Człowiek nie boi się kary za grzechy, nie wstydzi się publicznie grzeszyć. Człowiek na tym stopniu pychy jeszcze nie wyzbył się bojaźni Bożej i dopuszcza się grzechów nie bez pewnego wahania. Swoboda grzeszenia jako stopień pychy przypomina diaboliczne zachowanie Lucyfera: „Nie będę Ci służył”. Grzech daje pozorne poczucie wolności, jednak ostatecznie okazuje się potężnym zniewoleniem i prowadzi do nałogu grzeszenia.
Dwunasty stopień pychy, to nałóg grzechu. Jeśli grzesznik nie spotyka się z karą Bożą, to szuka nowych rozkoszy. Rozbudza się jego pożądanie, rozum popada w stan uśpienia, a nawet go traci, bezmyślnie zbliża się do śmierci, czyli do potępienia wiecznego w piekle. Mówi w swoim sercu: „Nie ma Boga”. To antywyznanie jest dowodem, że pycha zawładnęła całkowicie sercem człowieka.
Wymienione wady prowadzą do wielkiego niebezpieczeństwa. Uczmy się je demaskować. Patrzmy jak postępujemy, gdy powoli odsłaniana jest nasza grzeszność. W tym duchu powinniśmy przygotowywać się na Mszę świętą, do spowiedzi, by była owocna. Módlmy się przed Mszą świętą i spowiedzią o łaskę pokory. Tylko pokorny ma relację z Bogiem, a pyszny nie ma relacji z Bogiem, tylko ze sobą.
Prośmy Matkę Bożą, by nas uczyła przeżywać Mszę świętą, uczyła patrzeć na siebie w prawdzie, dziękować za trudne łaski, nie złościć się, bo gdy cierpimy to znaczy, że to pycha cierpi i jest to dla nas dobry znak.