Św. Faustyna Kowalska w jednym ze swych tekstów napisała, aby nie martwić się o przyszłość i żyć tylko chwilą obecną.
Jeśli w szkole ma zapowiedziany sprawdzian, to uczeń przygotowując się do niego, żyje dniem dzisiejszym, czy jutrem? Jeśli nie przygotowuje się do sprawdzianu, to czy żyje dniem dzisiejszym, czy jutrzejszym? Jak można żyć jutrzejszym dniem nie ucząc się? Można bać się, co to będzie, zamartwiać się, i uciekając od tego przykrego stanu np: grać w gry, pocieszać się, że jakoś to będzie. Jeśli zaprosiliśmy gości i nie przygotowujemy się do spotkania, nie posprzątamy mieszkania, to czy to jest rozwaga, czy paraliż woli?
Zły duch kusi nas pozorami prawdy. Łatwo pomylić odwagę z brawurą, troskę z nadmiernym przejęciem. Takich sytuacji codziennie jest mnóstwo. Wymagają one od nas pewnego zaangażowania. Potrzebujemy rozeznać, z jakiego powodu chcemy czy mamy coś podjąć. Czy może ze strachu i jakiejś obawy? Mamy jakoś przygotować się do czekających nas wydarzeń, lecz lęk powoduje, że martwimy się niepotrzebnie. Czasem przygotowaniom towarzyszy panika lub jej pozorna odwrotność - nonszalancja.
Prośmy Boga, by te niewłaściwe zachowania rozjaśniał światłem swojego Ducha i udzielał nam ufności. Św. Maksymilian Kolbe w czasie różnych doświadczeń zwracał się do Matki Bożej. Nie zawsze dawało to jasności sytuacji, za to dawało poczucie bezpieczeństwa to jasności sytuacji, za to dawało poczucie bezpieczeństwa i było bezcennym ratunkiem, by nie martwić się na zapas.
Czasem stosujemy mechanizmy odwracania uwagi od tematu. Kiedy jesteśmy w niekomfortowej sytuacji, musimy się wytłumaczyć z niewłaściwego zdarzenia czy przeoczenia ratujemy się chwytami pozwalającymi na ucieczkę od problemu, Nie mierzymy się z problemem, tylko go unikamy, np.: gdy ktoś nam zwróci uwagę na nienieuczesane włosy, mówimy, że za to mamy ładnie pomalowane paznokcie. Różne są sytuacje wprowadzające nas w zakłopotanie. Możemy się bronić swoistą nonszalancją, by uciekać od niewygodnego dla nas tematu.
Św. Wojciech, patron dzisiejszego dnia, miał wiele niepowodzeń w życiu, ale Bóg prowadził go w taki sposób, by uczył się pokory. Przeżywał, ale też i podejmował upokorzenia: jako szlachetnie urodzony i jako biskup. Był przyjacielem cesarza. Na zamku nie mając nic do wykonania potajemnie czyścił giermkom buty, ale i tego też zabroniono mu robić.
Pozwalajmy Bogu, by uwalniał nas od przeprowadzania naszej woli, byśmy chcieli, tylko tego co On chce. Jeśli mamy wizję czyjegoś życia, pozwólmy mu zrealizować jego pragnienia, nie nasze. Denerwujemy się, gdy ktoś nie chce słuchać naszych „dobrych rad”, ustąpmy, nie bądźmy niecierpliwi. Nie wiemy z pewnością, czy to „coś" jest dobre dla niego. Możemy powiedzieć to, uważamy, ale też przyjąć to, gdy ktoś nie chce tego uwzględnić. Rezygnacja z własnej wizji będzie zbawienna. Nie jest tak łatwo zrezygnować z własnego pragnienia, trudno jest ustąpić. Nie jest łatwo zrezygnować z rozżalenia, gdy coś się nie udaje, jak zaplanowaliśmy. Oddajmy to Bogu. Może to nie jest właściwy sposób, może jest to właściwa pora.
Pozwólmy uwolnić serce z przekonania, że wiemy najlepiej. Zrezygnujmy z planów, gdy budzą one niepokój. Zapraszajmy Boga, by to On prowadził nas, drugiego człowieka, sprawy, wydarzenia. Prośmy Go, by leczył nas z zacięcia i uporu. Matka Boża nie żyła w gniewie i w uniesieniu i wyniosłości. Ona łagodnie będzie przeprowadzać nas przez życiowe burze i uwolniać z przekonania, że mamy we wszystkim rację. Ona pokaże ostatecznie, co jest prawdziwym dobrem w życiu naszym i innych.