Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda
Zacisze, 3 listopada 2024
Jak modlić się zawierzeniem Matce Bożej w codzienności?
W jakich sytuacjach, okolicznościach powinno się modlić modlitwą zawierzenia? Jaka powinna być dyspozycja duszy? W Biblii ubogich w duchu określa się słowem ptochos. Taka osoba nie szuka innego oparcia, oprócz oparcia się na Bogu i zdaje się wyłącznie na Jego miłosierdzie. Czy chcemy się utożsamiać z ptochos?
Matka Boża była ubogą w duchu, była takim ptochos. Chcemy upodobnić się do Maryi, chociaż nie lubimy czuć się bezradnymi. Podstawową przeszkodą, która nie pozwala nam żyć, jak Maryja, jest nasza pycha. Nie chcemy pójść za Jezusem bez bagażu zabezpieczeń, tego w czym czujemy się mocni. Jeśli nie będzie w nas wołania do Boga, to grozi nam powierzchowność wiary. Kto ma odwagę żyć w prawdzie i przyzna, że wszystko otrzymał od Boga?
Kiedy uczniowie chodzili za Jezusem czuli się mocni. Wśród nich wybuchały spory o pierwszeństwo. Jan z bratem Jakubem wyrazili pragnienie zasiadania na pierwszych miejscach w królestwie Jezusa. Pod krzyżem Jan był już innym człowiekiem. Przygnieciony cierpieniem Jezusa i prawdą o swojej słabości, pragnął więzi z Maryją, potrzebował Jej opieki i bliskości. Pod krzyżem znalazł się nieprzypadkowo. Gdyby Jezus nie zawierzył go Maryi zapewne by zginął. Matka Boża była dla niego ratunkiem.
Nie obawiajmy się sytuacji paraliżujących, powodujących dyskomfort. Skrzywiony obraz Boga powstrzymuje nas przed zawierzeniem. Nie jest najgorsze, że coś się nam nie udaje, czy jesteśmy słabi. Najgorsze jest to, że nie ufamy i nie zawierzamy się Matce Bożej. Nie oddajemy Jej swojego upodobania do złego.
Słowo Boże obnaża prawdę o nas, że nie umiemy kochać, nie umiemy uczestniczyć w Mszy świętej, nie umiemy modlić się. Wtedy możemy zwrócić się do Maryi: Ty za mnie się módl, kiedy nie potrafię. Oddaję Tobie moje serce toporne i twarde, oraz nieskore do wiary. Oddaję moją podejrzliwość, że Bóg może mnie nie kochać, skoro Go zawodzę. Oddaję się Tobie, gdy nie czuję się godzien Jego miłości. Matko Boża, Ty wybierasz małych i ubogich, którzy nie mają w nikim ratunku, którzy nie mają nic. Ty masz upodobanie w małych i ubogich ptochos.
Nie musimy wszystkiego wiedzieć. Wystarczy, że podejmujemy nasze zwykłe obowiązki i pójdziemy za Maryją, za Bogiem. Prozaiczne, codzienne czynności są doskonałymi okazjami, by podejmować modlitwę zawierzenia. Wielkie wydarzenia mogą nas zamykać na łaskę Boga lub powodować lęk. W małych wydarzeniach, codziennych sprawach możemy praktykować modlitwę zawierzenia.
Jesteśmy zawierzeni Maryi i Ona się zobowiązała troszczyć się o nas. Opiekuje się swoimi dziećmi. Ile jest w nas wiary, że Ona jest obecna obok nas? Mamy zdać się na Boga i o nic się nie martwić. Kiedy pojawia się lęk, to mamy oddawać ten lęk Maryi. Przychodząc do Maryi zbliżamy się do Jezusa, doznajemy Jego łaski. Akt zawierzenia się Maryi jest doskonały, więc powinniśmy być spokojni, nawet jeśli pojawią się z naszej strony niewierności. I wierność i niewierność są okazją, by oddać Maryi siebie, sytuacje, inne osoby. Wszystko jest dobrą okazją by oddawać się Maryi.
Jezus jest delikatny, więc jeśli Go nie prosimy, to nie zadziała. Zazwyczaj pozwalamy na Bożą interwencję dopiero wtedy, kiedy już wszystko zawiodło. Ten moment, kiedy ręce opadają jest najlepszy. Bo wtedy nie czujemy się mocni. Kiedy czujemy się słabi, wtedy prawdziwie prosimy o Bożą interwencję. Gdy czujemy się mocni, to ile łask zostaje utraconych, ile napięcia, nieprzespanych nocy, nerwów, popadnięcia w choroby, byleby nie stracić swojego poczucia mocy i pewności siebie. Każda okazja jest dobra do zaufania i do zawierzenia. Nawet niewierność uczy przyjmować pedagogikę Bożą, by zrodziło się zawierzenie.
Matka Boża chce nas prowadzić do zadziwienia się miłością Boga. Ona potrafi zaryzykować i stracić wszystko. Możemy zwrócić się do Maryi: Matko Boża, chcę Cię prosić, byś we mnie żyła nadzieją, odwagą, miłością. To pozwala mi być ewangelicznym ubogim w duchu, ptochosem. Dziękuję Ci, że chcesz posłużyć się taką nicością jak ja.