Relacja z inauguracji roku formacyjnego 2025/2026 w Ożarowie Mazowieckim
27 września 2025 uczestniczyliśmy w ogólnopolskiej inauguracji roku formacyjnego. Gospodarzem spotkania była wspólnota Ruchu Rodzin Nazaretańskich archidiecezji warszawskiej. Miejscem spotkania było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim, które jest Świątynią Jubileuszową Roku Nadziei. Przybyło ponad 600 osób, w tym z diecezji warszawsko-praskiej ok. 100 osób.
W 2025 roku mija 40 lat od założenia RRN, przez księdza profesora Tadeusza Dajczera, duszpasterza akademickiego i kierownika duchowego. Mamy okazję, aby z perspektywy minionych lat, przeżytych w Ruchu, popatrzeć na swoje życie, dokonać bilansu duchowego i z całego serca podziękować Miłosierdziu Bożemu i Matce Najświętszej za lata formacji, modlitwy, pracy duchowej, korzystania z sakramentów, z posługi kapłanów i z kierownictwa duchowego, które leżą u podstaw rozwoju życia wewnętrznego.
Przybyłych powitał ks. proboszcz Radosław Wileński, pallotyn. Sanktuarium zbudowane w latach 80 ubiegłego wieku zachwycało swoją urodą. Na ścianie frontowej świątyni znajduje się potężny witraż, największy w Europie i drugi co do wielkości na świecie, przedstawiający Chrystusa Pantokratora. Witraż ten jest widoczny w dzień i w nocy, ponieważ specjalne oświetlenie umożliwia podziwianie obrazu po zmroku. Na ścianach budynku znajdują się witraże przedstawiające: króla Dawida, powrót syna marnotrawnego, baranka symbolizującego Chrystusa oraz witraż Matki Bożej Ostrobramskiej. Witraże są wykonane specjalną techniką umożliwiającą oglądającemu, widzieć witraż jako mozaikę.
Konferencję pod tytułem „Maryja, Matka nadziei” wygłosił ks. Stefan Czermiński. Tytuł konferencji nawiązuje do ogłoszonego przez papieża Franciszka Roku Jubileuszowego, który rozpoczął się na początku Adwentu 2024 i zakończy za dwa miesiące, czyli 27 listopada 2025. Chrześcijaństwo, to nie pesymizm, ale rewolucja radości. Matka Boża jest Matką Nadziei. Poniżej zostały zapisane niektóre myśli przekazane przez ks. Stefana.
Dlaczego poddajemy się rozpaczy? Największym grzechem chrześcijan jest smutek. Stan smutnego chrześcijanina jest gorszy od stanu człowieka niewierzącego. To jest zgorszenie dla świata i zranienie serca Chrystusa, i grzech na miarę Judasza. Ukrywamy naszą udrękę grzecznością, uśmiechem, a zachowujemy się jak sieroty opuszczone przez Boga. Dlaczego poddajemy się beznadziei? Nadzieja jest funkcją wiary. Jak maleje kontakt z Bogiem, to maleje wiara. Wtedy mina smutnieje, nadzieja topnieje, depresja szaleje, a diabeł się śmieje.
Jak zawalczyć o nadzieję? Jak ożywić wiarę? Trzeba wrócić do miejsca, gdzie dokonało się zbawienie. Na Golgotę, gdzie jest krzyż, a pod krzyżem Maryja. Golgota, to nie historia, przeszłość, ale rzeczywistość tu i teraz. To wydarzenie dokonujące się na każdej Eucharystii.
Jak Pan Jezus zawalczył o naszą nadzieję? Ratuje nas nasz Ratownik – Jezus Chrystus. Ratownik wykonuje skok. Skacze do piekła, aby nas ratować, poślubić i zjednoczyć się z nami, wydrzeć z nas z choroby i grzechu. On wynurza się z nami z piekła i wtedy nabieramy powietrza. Apostołowie przeżywali to całym sercem. Wyrażają to liczne fragmenty Listów Apostolskich. Autor Listu do Hebrajczyków tak pisze:
„ My, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei, trzymajmy się jej jak bezpiecznej i silnej dla duszy kotwicy, która przenika poza zasłonę”. (Hbr 6, 18-19) Dalej: „Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę”. (Hbr 10, 23) I jeszcze kolejny cytat z Listu Św. Pawła do Rzymian: „Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować?” (Rz 8, 31-32)
Jak rozumieć nadzieję? Nadzieja jest naszym skarbem i kotwicą. Obecnie wydaje się, że nadzieja wyparowała na skalę światową. Nikt tak już teraz nie mówi: będę w niebie albo do zobaczenia w niebie. Lekceważymy to, co Jezus powiedział i uczynił. Zajęci sobą, uważamy, że sobie sami w życiu poradzimy. Ale to nie jest prawda. Jezus to wie i dlatego daje nam jakby dodatkową aplikację, jaką jest Maryja. Alpinista wspinając się zobaczył na jednej z półek skalnych krzyż, a na nim Jezusa z jedną ręką oderwaną od krzyża. Trzymał w niej linę, którą podawał wspinaczowi. Tą liną jest Maryja. To był czytelny znak. Inny obraz. Jezus z krzyża przytula jedną ręką św. Franciszka. Czy Ten, który przytula może wtrącić do piekła? Na Golgocie Jezus spojrzał na ucznia. Maryja dała znak Janowi, a gdy podszedł przytuliła ucznia. Wtedy on usłyszał słowa Pana: „Oto Matka twoja”. Matka współczująca z Chrystusem, współczuje również nam swoim dzieciom. Jej wrażliwość sprawia, że idzie na bój na całego. Jak lwica walczy o swoje dzieci i nie spocznie, dopóki nas nie ocali.
Co nam daje dar macierzyństwa Maryi? Matka Boża staje się obecna w naszym życiu. Człowiek rodzi się do dialogu z drugim człowiekiem. Maryja żyje też w innych ludziach, których spotykamy. Ona zwraca szczególną uwagę na najsłabszych, na zatwardziałych grzeszników i łajdaków. Pochyla się nad tymi, którzy są najbardziej chorzy. Ona jest naszą Protektorką, bo ma „chody” u Boga. Nie ma większej protekcji niż Ona. To rzutuje na naszą szansę na zbawienie. Jak się nie radować, że Matka Boża chce i może nas ratować. Szatan nie ma szans, gdy jest z nami Maryja.
W World Trade Center w jednej z wież 15 sierpnia 2001 zerwała się winda i spadła kilkadziesiąt pięter w dół. Jedna z pracujących tam osób, Leokadia nie doznała urazu w czasie tego wypadku. Zadzwoniła do swojej mamy mieszkającej w Polsce. Ta zamówiła Mszę świętą dziękczynną za ocalenie córki. Data zamówionej Mszy świętej została wyznaczona na 11 września 2001. Tego dnia wieże zostały zaatakowane. Ludzie w popłochu opuszczali budynek. Leokadia wraz z innymi zeszła kilkadziesiąt pięter w dół po schodach. Rano wyjątkowo założyła wygodne buty zamiast szpilek. Wyszła podziemnym wyjściem obok kościoła św. Pawła, który był jedynym budynkiem ocalonym wśród ruin. Nie spadła z niego ani jedna dachówka. Po tym wydarzeniu pani Leokadia miała uraz do osób wyznających islam. Kilka miesięcy później spotkała muzułmankę, uśmiechnęła się do niej i została uleczona z uprzedzenia związanego z islamem. Tak Matka Boża dba o najmniejsze szczegóły naszego życia.
Jak przyjąć dar macierzyństwa Maryi? Po pierwsze należy złożyć akt oddania się Maryi autentycznie i w pokorze, jak ewangeliczny żebrak. Choćby człowiek był nie wiem jak słaby, to w Jej ramionach zostanie podniesiony i umocniony. To jest istota wiary, bo więź z Maryją powinna być dobrowolna i zaangażowana. Po drugie, szkołą życia z Maryją jest modlitwa różańcowa. To jest modlitwa żebraków i ludzi bezradnych. Odmawianie różańca pozwala wejść w świat Maryi. Po trzecie, powinniśmy robić Maryi drobne radości, tak postępują dzieci kochające mamę.
Kiedy nas ogarnia ciemność z Maryją dojdziemy do światła Golgoty. Ona jest Matką nadziei i potężną kotwicą utrzymującą nas przy swoim Synu – zakończył ks. Stefan.
Po konferencji każdy mógł zwrócić swoje serce ku Panu Jezusowi w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem.
Bezpośrednio po modlitwie rozpoczęła się Eucharystia, którą sprawowało ok. 35 kapłanów pod przewodnictwem ks. arcybiskupa Adriana Galbasa, metropolity archidiecezji warszawskiej. Czytania mszalne zostały zmienione na prośbę ks. arcybiskupa, by podkreślić, że świątynia ta jest kościołem jubileuszowym Roku Świętego. W homilii (której niektóre myśli poniżej przytoczyłam) ks. arcybiskup zapytał nas, czy korzystamy z czasu Roku Świętego, by doznać łask dla siebie i dla naszych bliskich. Jubileusz jest czasem, kiedy cieszymy się, że Chrystus przyszedł na ziemię, że Jego słowa spełniają się i jest nadal obecny wśród nas, aż do skończenia świata i do skończenia się naszego życia. Kościół przechodzi przez Święte Drzwi z czołem schylonym i bije się w pierś, że nie korzystamy w pełni z czasu łaski. Mamy spełnić prośbę papieża Franciszka, który ustanowił Rok Jubileuszowy.
Skąd czerpiemy nadzieję i jak możemy przekazać ją innym? To ważne zadanie – kontynuował ks. arcybiskup. Nadzieja nie jest tylko optymizmem, bo optymizm jest naiwnym i powierzchownym przekonaniem, że jakoś to będzie. Wprawdzie optymizm jest lepszy niż pesymizm, ale nie jest wystarczający. Św. Paweł napisał: że „nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany”. (Rz 5, 5) Nadzieja nadaje sens. Życie ma sens nawet gdy człowiek nie widzi owoców swoich wysiłków. Rolnik siejący ziarno, początkowo nie widzi efektów pracy, ale ma nadzieję, że warto było pozbyć się zapasów, by zyskać więcej. Nadzieja nie jest „matką głupich” ale mądrych.
Jezus ratuje z największej biedy i otchłani. On przyszedł z Bożym Słowem, pokonał śmierć i powiedział: Ja żyję i ty żyć będziesz. Kościół przekazuje nam orędzie o Ratowniku, który sam siebie uratował i ratuje innych ludzi.
Módlmy się o nadzieję i o to, by Bóg przymnożył nam nadziei. Stacja VII Drogi Krzyżowej mówi nam o Jezusie, który w środku swej męki, po drugim upadku, ma siłę wstać. Nadzieja w Nim nie słabnie. Najlepszą modlitwą jest Msza święta. Po Przeistoczeniu i słowach kapłana: „Oto wielka tajemnica wiary”, odpowiadamy: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Pan Jezus umarł i zmartwychwstał dla nas z miłości.
Otaczajmy się ludźmi, którzy dają nam nadzieję, mają podobne wartości i priorytety. Ludzie też nas podnoszą i dają nadzieję. Święty w towarzystwie grzeszników stanie się grzesznikiem, a grzesznik w otoczeniu świętych stanie się świętym. Przestawajmy z tymi, co dają nam nadzieję, a nie z tymi, co nadzieję odbierają. Ważne jest, czego słuchamy, co czytamy i co oglądamy.
Nie koncentrujmy się na grzechu. Nie mówmy, że wszystko jest do niczego. Na budowie zapytano pracowników, co budują i po co budują. Jeden mówił: kładę te głupie cegły i nie wiem po co pracuję. Drugi powiedział: pracuję, aby utrzymać rodzinę. Trzeci odparł: buduję katedrę i to jest duma mojego życia. Ta sama budowla, a tak różne spojrzenia. To jest ważne jak widzę siebie i jak widzę to, co robię.
Nadzieja życia wiecznego, to klejnot chrześcijaństwa. Życie nie kończy się trumną. Przejdziemy przez tunel śmierci, która może być nagła, albo powolna. Ale nie jest to tunel bez wyjścia. On prowadzi do światła i wielkiej nadziei życia wiecznego. Trzeba żyć pewnością, że śmierć jest progiem życia. Śmierć jest owocem życia doczesnego, a nie jego końcem.
Dziękuję za każdego z was, za wspólnotę RRN, bo tam, gdzie jest Ruch jest życie i dynamika i otwarcie na wzrost na nowo. Tam, gdzie jest Ruch Rodzin tam jest postawa otwartości i zrozumienia, gdzie zyskują wasze rodziny i małżeństwa. Ruch Rodzin jest Nazaretański, bo Święta Rodzina była z Nazaretu i w Nazarecie dorosły Jezus przyniósł nadzieję mówiąc: „Duch Pański nade Mną, ponieważ Mnie namaścił”. Niech nadzieja przezwycięży w was beznadzieję, abyście stali się dla innych nadzieją, a nie beznadzieją – zakończył ks arcybiskup.
Po zakończonej Eucharystii udaliśmy się do pobliskiego hotelu na posiłek w towarzystwie przyjaciół.
Modlitwa Koronką do Miłosierdzia Bożego ponownie zgromadziła nas w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Przed rozesłaniem i zakończeniem naszego dnia skupienia ks. Dariusz Kowalczyk podsumował nasze spotkanie i zaprosił na pielgrzymkę na Adwentowy Dzień Skupienia na Jasną Górę w dniu 29 listopada 2025.
Całość konferencji i homilii w oryginalnym brzmieniu można obejrzeć i wysłuchać na stronie rrn.info.pl