Świadectwo
W moim rodzinnym domu nie było kultu maryjnego i z domu nie wyniosłam nabożeństwa do Matki Bożej. Mój mąż jednak ustalił datę naszego ślubu w uroczystość Matki Bożej Nieustającej Pomocy i powiedział że Matka Boża pod tym wezwaniem będzie patronką naszego małżeństwa. Nie dyskutowałam z nim, ale było to dla mnie trochę niezrozumiałe, gdyż w moim myśleniu maryjność kojarzyła mi się z Polską tradycją pobożnego ludu. Fakt ten okazał się brzemienny w swoich skutkach w naszym życiu małżeńskim i rodzinnym. Po 15 latach małżeństwa weszliśmy na drogę nawrócenia w Ruchu Rodzin Nazaretańskich.
W RRN bez przerwy mówiło się o Matce Bożej oraz o beznadziejnej sytuacji grzesznika, któremu może pomóc wołanie do Maryi. Ja bardzo potrzebowałam pomocy Pana Boga, gdyż życie stawało się pasmem trudności i udręk. Denerwowało mnie też infantylne traktowanie i mówienie o Maryi. Znosiłam to cierpliwie, gdyż nie miałam pomysłu na rozwiązanie trudnych spraw. Brałam też pod uwagę to, że czegoś nie wiem i nie rozumiem, skoro tacy ludzie jak Jan Paweł II, kard. S. Wyszyński i M. Kolbe zawierzyli swoje życie Maryi i tak wiele osiągnęli.
Gdy pojawił się w RRN Akt oddania się Maryi, to podjęłam starania o złożenie tego Aktu. Kierowałam się jednak zachętą kapłanów i ludzką opinią bez wewnętrznego przekonania. Dlatego też mój kierownik duchowy nie zgodził się, abym złożyła go za pierwszym razem. Podjęłam modlitwę i po czasie zrozumiałam że Akt to nie jest moje „widzimisię”, lecz dar Pana Jezusa, który powierza mnie Maryi i Maryja staje się moją Matką, a ja jej córką w wymiarze duchowym. Z ulgą jednak przyjęłam kryzys w RRN i z mężem odbyliśmy rekolekcje dla małżeństw i 3-letnią formacje małżeńską. Muszę nadmienić, że zaangażowanie w RRN nie było czasem sprzyjającym pogłębianiu relacji małżeńskich, gdyż ja często pełniłam funkcje animatora, co wiązało się z moją nieobecnością w domu z powodu różnych spotkań.
Odeszliśmy z RRN na 7 lat. Był to bardzo dobry czas dla naszego małżeństwa. Doświadczyliśmy, że nędzni grzesznicy potrafią cieszyć się, tańczyć i uwielbiać Pana Boga. Przeszliśmy 2 - letnią formacje biblijną i doświadczyliśmy życia braterskiego. Wracaliśmy jednak do tego co otrzymaliśmy w RRN. Zachłysnęliśmy się wolnością i radością, ale prawdę o swojej kruchości, ograniczoności skłonności do zła i że takimi Pan Bóg nas kocha odkryliśmy w RRN. Zawdzięczaliśmy też formację trójki naszych dzieci. Nie mówię tu już o darze kierownictwa duchowego, którego nie przerwaliśmy pomimo odejścia z Ruchu.
5 lat temu zmieniliśmy nasze miejsce zamieszkania i diecezję. Wtedy to zrodziła się myśl powrotu do starej wspólnoty. Bodźcem takim było uczestnictwo w akademickiej Mszy św. na Kobielskiej i odczytany akt oddania młodzieży Matce Bożej. Słowa te były tak piękne, że poczułam się jak w domu i dwa lata temu wróciłam do RRN. O dziwo wróciłam ze względu na maryjność tego Ruchu i zawierzenie swojego życia Maryi w tej wspólnocie. Po tych wszystkich latach na nowo odkryłam Jej obecność i zrozumiałam jak wielkim jest darem i pomocą.
Szczególnie doświadczyłam Jej opieki gdy umierał mój mąż. To Maryja przeprowadziła mnie przez ten trudny czas. Potrzebowałam Jej pewności i zaufania w Bożą miłość oraz Jej siły, aby tak jak Ona stać pod krzyżem. To Maryja ochroniła mnie przed rozpaczą i buntem i to z Nią wielbiłam Pana Boga przy łóżku umierającego męża, bo wielkie rzeczy uczynił mi Pan dając mi takiego męża, wspaniałe dzieci, dom rodzinę, życie i czas aby kochać i być kochanym.
Dla mnie życie z Maryją to powierzanie wszystkich nawet tych najdrobniejszych spraw oraz jak dziecko wpatrywanie się i naśladowanie Matki.
Królowo Różańca Świętego módl się za nami.
Hanna Kawka