mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

13 maja 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. Kazimierza w Kobyłce

Aby działała w nas moc Bożej miłości. Konf. 7.01.2020

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 7 stycznia 2020

Milosc_Blizniego.jpg
Obraz z Portalu Tezeusz

Mamy wiele sytuacji w życiu, które pobudzają nas do okazania miłości. Jedną z nich jest narodzenie się dziecka. Dziecko jest owocem miłości i gdy przychodzi na świat przynosi radość, otwiera serca, wnosi nową jakość życia w rodzinie. Po prostu prowokuje do okazania miłości.

Zadaniem ewangelizatora jest wzbudzenie w sercach wiary, że Bóg kocha człowieka miłością bezgraniczną, a także zachęcenie do okazania miłości Bogu oraz drugiemu człowiekowi. W człowieku, który uwierzy w miłość Boga i doświadczy jej, zostają pobudzone, dotychczas uśpione, pokłady nowych możliwości. Tak jak widok narodzonego dziecka wzbudza w sercach najbliższych radość i miłość oraz chęć służenia mu, tak podobnie się dzieje w sercu człowieka, który odkrył miłość Bożą.

Bóg nas stworzył na swój obraz; zdolnych do przyjęcia miłości Bożej i zdolnych do okazania miłości. Nie dał nam nic złego. Zły jest tylko szatan. W sercu człowieka miłość może być przysypana, uśpiona. Rolą ewangelizatora jest tę miłość obudzić. Dla miłości tragedią nie jest ani śmierć, ani rozłąka. Dla miłości tragedią jest obojętność. Świat nas prowadzi do obojętności, do okazania rezerwy emocjonalnej bliźniemu. Prowadzi do tego, aby każdy człowiek stał się samotnym i niezdolnym do bliskich relacji. A Bóg stworzył nas tak, by przekaz miłości realizował się w naszym życiu.

Powinniśmy praktykować dobro na co dzień poprzez dobre słowa, dobre uczynki. Jeśli w ciągu dnia nie spełniliśmy żadnego dobrego uczynku wobec bliźniego – to dzień jest zmarnowany. Powinniśmy codziennie zastanowić się: co dobrego zrobiłem, czy nie zraniłem złym słowem, jak się zachowałem, czy wykorzystałem okazję jaką miałem dziś do okazania dobra?

Często mówimy do drugiego: przynieś, po co to robisz, nie zawracaj mi głowy, nie bałagań, przeszkadzasz mi i wiele innych. Rzadziej się zdarza powiedzieć nam: lubię cię, jesteś wspaniały, chodź razem to zrobimy, nie bądź smutny, chcę cię wysłuchać, ładnie wyglądasz. Łatwo nam jest wskazywać bliźniemu jego niewłaściwe zachowanie, trudniej jest powiedzieć mu coś, co go podniesie na duchu. Tylko miłość nas ożywia. Nie znaczy to, że nie powinno się upominać, gdy ktoś źle postępuje, ale w relacji z drugim człowiekiem nie mogą być tylko same upomnienia. Miłość nas ożywia. Św. Teresa z Lisieux mówiła, że sercem Kościoła jest miłość. Kiedy to serce nie będzie ożywiała miłość – świat umrze, bo nie będzie męczenników, ani wyznawców.

Miłość jest nam dana przez Ducha Świętego. Szczególną okazją, by człowiek dostrzegł i przyjął miłość Bożą jest – nawrócenie. Człowiek nawrócony staje się „przezroczystą taflą” przez którą można zobaczyć miłość Bożą i dobro. Staje się świadkiem Bożej miłości. Bóg nas stworzył z miłości i mamy tą miłością promieniować.

Często pycha nie pozwala nam na gesty miłości i mówić „ludzkim głosem” do bliźniego. Jednak pomimo oporów, które w nas są powinniśmy codziennie praktykować dobre uczynki. Nieraz uświadamiamy sobie, że nie potrafimy kochać drugiego człowieka. Staramy się, ale nie potrafimy okazać uczucia. Może to wynikać z wcześniejszych zranień. Nawet jeśli czujemy się bezradni, to Bóg jest wszechmocny. Nie ma takiej sytuacji, aby można było powiedzieć, że nic nie możemy zrobić.

Drobne wydarzenie w historii ludzkości. Na obrzeżach rzymskiego imperium narodziło się Dziecko, które zmieniło życie wielu ludzi, społeczeństw, państw. Może także zmienić nasze dusze. Do Jezusa przyszły tłumy, aby Go słuchać. Żal Mu było puścić głodnych do domów, więc do swoich uczniów powiedział: wy dajcie im jeść. Jak mieli nakarmić ich kilkoma rybami i chlebem. Sami nic nie mogli, ale z Jezusem stało się to możliwe.

Nie ma przypadków, przypadkowych osób. Każde spotkanie z człowiekiem jest zaproszeniem do miłości. Warto zapamiętać, że choć nasze uczynki są mierne, niedoskonałe, może wynikające z niskich pobudek, to jednak ważne, by były podejmowane. Lepsze to niż nic. Małe, mierne uczynki oddawane Matce Bożej nabiorą nowego znaczenia. Ona je wzmocni, tak że staną się pięknym darem. Trzeba dawać wszystko z siebie, nawet jeśli nie widzimy efektu. Matka Boża obróci nasze uczynki w dobre dary. Nawet jeśli zepsujemy, to Matka Boża naprawi nasze błędy. Tak działa miłość.

Siłę do spełniania dobrych uczynków czerpać można z adoracji Najświętszego Sakramentu. Od Jezusa otrzymujemy inspirację do pełnienia dobra. Nawet zastanawiamy się jak to się dzieje, że nasze serca otrzymują dar miłości. Nasze dobre uczynki sprawią, że inni będą chcieli być w naszym otoczeniu. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy pozwolić Bożej miłości działać. Jest to miłość rzeczywista i prawdziwa. Daje żyć i cieszyć się radością nam i naszym bliźnim. Bóg nam jej udziela. Świat jest głodny miłości.

Rekolekcje adwentowe - 20 i 21 grudnia 2019

Rekolekcje adwentowe 2019

prowadzone przez ks. Stefana Czermińskiego z RRN archidiecezji katowickiej

Znalezione obrazy dla zapytania Rekolekcje adwentowe obrazy

Homilia

Tajemnica wiary jest niesamowita. Wydarzenia wskazują, że stało się coś więcej niż co było opowiedziane w przypowieści o Synu Marnotrawnym. W przypowieści syn po dramatycznych przejściach, zagrożony utratą zdrowia, a nawet życia, sam przychodzi do ojca, prosi o przebaczenie i o możliwość pozostania w domu na warunkach służącego. W tajemnicy wcielenia sam Syn Boży prosi Ojca Boga: „Dosyć tułactwa ludzi. Idę do nich, do świata grzechu i rozpusty, żeby ich odnaleźć i przyprowadzić do Twojego Domu. Jeśli znajdę serca otwarte to będę ich nauczał, uzdrawiał. Będę się jednoczył z sercami zagubionymi. Tym bardziej, że już jedno serduszko czeka ma Mnie, to jest serce Mojej Mamy Maryi.

Święty Bernard wygłosił kazanie ku czci Najświętszej Maryi Panny, które możemy znaleźć w Liturgii Godzin z dnia 20 grudnia (Godzina Czytań)

Usłyszałaś, Dziewico, że poczniesz i porodzisz Syna; usłyszałaś, że stanie się to nie za sprawą człowieka, ale z Ducha Świętego. Wyczekuje anioł na odpowiedź, bo trzeba mu już było powrócić do Boga, który go posłał. Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania, nieszczęśni i przygnieceni wyrokiem potępienia.

Oto jest Ci ofiarowana cena naszego zbawienia: jeśli się zgodzisz, natychmiast będziemy wyzwoleni. Wszyscy zostaliśmy powołani do życia przez odwieczne Słowo Boże, a musimy umierać. Dzięki Twemu słowu mamy zostać odnowieni i przywróceni życiu.

Błaga Cię o to, Panno litościwa, nieszczęsny Adam wygnany z raju razem z nieszczęśliwym swoim potomstwem; błaga Cię Abraham, błaga i Dawid. O to się dopominają wszyscy pozostali święci ojcowie, którzy byli Twoimi przodkami, bo i oni mieszkają jeszcze w cieniu śmierci i mroku. Tego wyczekuje cały świat, do stóp Twoich się ścielący.

I słusznie, ponieważ na Twoich ustach zawisło pocieszenie nieszczęśliwych, odkupienie niewolników, wyzwolenie skazańców; słowem, zbawienie wszystkich synów Adama, całego ludzkiego plemienia, które jest i Twoim plemieniem.

Odpowiedz więc, Dziewico, co prędzej, odpowiedz aniołowi i nie zwlekaj; odpowiedz mu, a przez niego i Panu. Wyrzeknij słowo i przyjmij Słowo; wypowiedz swoje i pocznij Boże; rzeknij słowo, które przemija, a posiądź to, które jest wiekuiste.

Czemu się ociągasz? I czemu się lękasz? Uwierz, wyznaj i przyjmij. Niech pokora nabierze śmiałości, a powściągliwość ufności. Choć nie przystoi, aby dziewica, będąc niewinną, zapomniała o roztropności, to jednak tutaj, Dziewico roztropna, nie lękaj się śmiałości. Miła jest powściągliwość milczenia, lecz teraz bardziej konieczne jest słowo zmiłowania.

O błogosławiona Dziewico! Otwórz Twoje serce dla wiary, usta wyznaniu, a łono Zbawicielowi. Oto upragniony przez wszystkie narody stoi z zewnątrz i kołacze do drzwi Twoich. Jeśli zaś Cię minie, bo się ociągasz, znów zaczniesz, bolejąc, szukać Tego, którego miłuje dusza Twoja. Powstań więc, pobiegnij i otwórz. Powstań przez wiarę, pobiegnij przez oddanie, otwórz przez wyznanie. "Oto, mówi Maryja, ja, służebnica Pańska; niech mi się stanie według słowa twego".

Św. Bernard staje się głosem synów marnotrawnych wołając do Maryi, by zgodziła się przyjąć zwiastowaną Jej Dobrą Nowinę. Woła w naszym imieniu: Zmiłuj się nad nami Maryjo i przyjmij Słowo.

Bóg jest zakochany w nas i nigdy z nas nie zrezygnuje. Od dnia naszego chrztu walczy o nas, jak lew o nasze zbawienie. Bóg ma uczucia oblubieńca, walczy o nas miłością zazdrosną. Robi „sceny zazdrości”. Pyta: Czemu Mnie zdradzasz? Czemu o Mnie zapominasz? Bóg ciągle daje łaski, a nawet płaci za naszą wierność.

Achaz, izraelski władca, o którym słyszeliśmy w I czytaniu, walcząc o zachowanie władzy poprosił Asyrię o pomoc kusząc zapłatą, jaką były złote przedmioty ze świątyni jerozolimskiej. Wcześniej złożył bożkowi pogańskiemu Molochowi ofiarę z życia własnego syna. Bóg kieruje do niego przez proroka słowo: Proś o znak. Nie będę prosił – pada odpowiedź. Nie będę kusił Boga. Czy wcześniej nie postępował obłudnie i nikczemnie, czy nie kusił Boga?

Każda Msza święta jest zaproszeniem do Nazaretu, do ciemności wiary. Jesteśmy zaproszeni do chodzenia w ciemności wiary. Mamy tylko ufać, że Bóg nas nigdy nie opuści.

Kocham tę ciemność i wiem tylko jedno, że Mnie kochasz i chcesz się ze Mną zjednoczyć. Ja nie umiem bez Ciebie żyć.

20 grudnia 2019

Konferencja: Zaproszenie do Nazaretu.

Jezus pyta się nas: „Czy chcecie wejść w ciemność?” Wiara nie jest jasnością, tylko ciemnością. Kroczeniem w ciemności za Bogiem. Wiara jest wsłuchiwaniem się w głos Boga w ciemnościach naszego serca.

Ks. Dajczer był religioznawcą. Uzyskał doktorat badając religie ludów prymitywnych. Określił, jaka jest różnica między wiarą pogańską, a wiarą chrześcijańską. W religiach pogańskich wszystko musi być jasno określone, jest rytuał oczekiwanych zachowań. Kto się temu podporządkuje jest akceptowany, a kto nie, jest przeklęty. Nas Bóg zaprasza do kontaktu ze sobą i do zaufania, byśmy nie wiedzieli na pewno, ale przeczuwali. Daje nam dużo możliwości, nawet daje kierownika duchowego.

Wyróżniamy trzy etapy życia wewnętrznego:

Etap pierwszy
Bóg objawia swoją miłość. Człowiek z radością ją odkrywa i przyjmuje. Nawiązuje osobistą relację z Panem Bogiem, zachwyca się Słowem Bożym. Potem następują wzloty i upadki, ponieważ człowiek jest zawodny.

Etap drugi
Nawrócenie na progu nocy zmysłów. To jest moment, kiedy dużo małżeństw się rozwodzi, kapłani odchodzą, siostry opuszczają zakony. Przychodzi refleksja: czy po to się nawróciłem, aby przechodzić przez taką ciemność. Aby wejść w noc zmysłów potrzebna jest odwaga. Człowiek myśli, że jego droga do nieba się wydłuża, albo wydaje się mu, że ją zgubił. Jest to czas, kiedy Bóg go oczyszcza. Prowadzi surowo, ale konsekwentnie.

Etap trzeci
Nowe nawrócenie, w którym Bóg oczyszcza zmysły, ciało, aby doprowadzić do większego zjednoczenia ze sobą. Niektórzy nie są w stanie przyjąć zjednoczenie z Bogiem na ziemi i staje się to możliwie w czyśćcu. Tylko święci pozwalają się wprowadzić w etap oczyszczenia, ale większość ludzi nie jest do tego gotowa.

Każdy z nas ma cudowną osobowość. Kiedy spotkamy się w niebie zobaczymy, jacy jesteśmy piękni, pięknem samego Boga. Teraz to piękno jest ukryte pod zranieniami. Piękno to miłość, ofiarowanie, zapomnienie o sobie. Dobrze zostało to opisane przez dzieci z Fatimy, którym objawiła się Matka Boża. Otaczało Ją światło, postać wydawała się być prześwietlona promieniami. Ubrana na biało, twarz miała poważną. Rysy nie do opisania, bo od nich bił blask. Prowadziła z dziećmi rozmowę, która kończyła się pytaniem: „Czy chcecie się ofiarować za grzeszników? Musicie wiele wycierpieć, ale łaska Boża będzie z wami.” Mówiąc łaska Boża rozchyliła ręce i widzieliśmy siebie w świetle Bożym. Bóg nas przenika swoim światłem, ale my nie mamy tyle wiary, by to zobaczyć. Człowiek nagle oświetlony może być oślepiony. (Zanim wejdziesz z ciemności do oświetlonego pomieszczenia najpierw zamknij oczy, a potem powoli je otwieraj.) Bóg chce nas oczyścić i włączyć do swojego królestwa miłości, abyśmy byli Jego narzędziami, podobnymi do Maryi.

Bóg prowadzi nas w mroku, aby wyprowadzić z pychy i nauczyć zaufania. Człowiek jest antykoncepcyjny, ponieważ przeszkadza w poczęciu się życia Bożego, blokuje łaskę, zakłada Bogu kajdany. Takiemu pyszałkowi, który sam chce się zbawić i nie jest odporny na pokusy szatan podsuwa grzechy, w tym nieczyste. Wszystkie grzechy są owocem pychy. Naszym powołaniem jest walka i zwycięstwo nad smokiem, który uwodzi pychą. Można ją pokonać pokorą. Tylko zastępy Bożych wojowników utworzone z najmniejszych i najsłabszych mogą zwalczyć smoka. Fatima jest upadkiem fałszywych bożków, które muszą wyjść na jaw i skompromitować się. Bóg potrzebuje najmniejszych. Szatan nie słyszy ciszy, nie widzi „maleńkiej gorczycy”, tylko serca z poczuciem wybujałego „ja”.

21 grudnia 2019

Konferencja: Maryja na drodze człowieka przeżywającego ciemności wiary

W Ewangelii św. Łukasza zapisana jest najważniejsza chwila w historii świata. Mówi o ciemności wiary, jaka ogarniała świat. W tej ciemności Bóg zaprosił Maryję do całkowitego zawierzenia. Ona przeżywała wielką ciemność, bo Bóg burzył Jej plan na życie. Pierwszym sygnałem zmiany kierunku była miłość okazana Jej przez anioła. Mówił Jej, że jest pełna łaski. Dla Niej to powitanie jest niepokojącą ciemnością. Nie przesłania Jej obrazu samej siebie. Ona pamięta, że jest potencjalnym grzesznikiem, który zawsze może zawieść. To speszenie pokazuje, że Maryja była całkowicie otwarta na Boga. Była jak pusty „flet”, na którym Bóg mógł zagrać piękną melodię. Ta „pustka” zadrgała Bożym impulsem. Zwiastowanie dla Maryi było bolesne. Powiedziała, zrobię co chcesz, ale jak to się stanie? Bóg Jej wyjaśnił, że ma Ją zaciemnić Duch Święty, ma począć Syna Bożego mocą Ducha Świętego. Maryja zobaczyła, jak wielka jest miłość Boga, któremu zaufała. Choć tego nie rozumiała, to zgodziła się na wszystko. Nam również Bóg chce dać wszystko, jeśli Jemu zaufamy. Jesteśmy zaproszenie do podobnego związku z Bogiem. Mamy się z Nim złączyć. Poczuć Boga w sobie. Maryja wyznacza nam drogę. Ona sama staje na drodze życia człowieka i mówi: idź za Mną, a zaprowadzę cię do Jezusa.

Jesteśmy przywiązani do pewnych form zachowań, z których Bóg chce nas oczyścić i postawić na nowej drodze z Maryją. Skoro Bóg powierzył się Jej swojego Syna, to i my możemy się Jej powierzyć. Oddanie się Maryi wybija nas z drogi pychy i egoizmu.

Małe dziecko w ciągu pierwszych lat życia otrzymuje od rodziców wiele sygnałów, że jest najważniejsze. Jeśli jest jedynakiem trudno jest go wybić z poczucia wyjątkowości. Nic tak nie uzdrawia dziecka z pychy, jak drugie dziecko i wtedy zaczynają się zbawienne kłopoty. To są konflikty i wykańczające spory. Drugi bliźni jest „wiertłem dentystycznym”, który ujawnia naszą pychę i egoizm. Kiedy Bóg chce nas oczyścić daje Mamę, Maryję. Przy Niej wszystko otrzymuje nowy sens.

Rodzaje pychy

Warto poznać, jakie są rodzaje pychy, byśmy byli świadomi, jakimi jesteśmy grzesznikami i byśmy wiedzieli z czego mamy opróżnić nasze serca.

Pycha koncentracji na sobie,
pycha posiadania rzeczy,
pycha ciała – pragnienie bycia pięknym,
pycha rozumu – ja wiem najlepiej,
pycha woli – ja tu rządzę,
pycha duchowa – im więcej wiesz, tym bardziej jesteś winny. Im bliżej jesteś Boga, tym bardziej boli Go twoja pycha,
pycha opowiadania kawałów – uciążliwy rodzaj pychy,
pycha braku punktualności,
pycha podejrzliwości – co on z tego ma,
pycha manifestowania poświęcenia dla wspólnoty, dla rodziny,
pycha zamartwiania się co będzie – muszę dać radę, nie mogę się skompromitować,
pycha niewdzięczności – proszę o dar od Boga i nie dziękuję za niego,
pycha niecierpliwości,
pycha upominania innych bez litości,
pycha gadulstwa nie liczącego się z innymi,
pycha obrażania się,
pycha ostatniego słowa,
pycha pierwszego miejsca,
pycha wyjątkowości,
pycha ważności swojego statusu społecznego,
pycha względów ludzkich – co inni sobie o mnie pomyślą, to polska cecha,
pycha oczekiwań – żyjemy nadzieją, a coś się nie spełnia, nie udaje. Myślimy, że już Bóg nas nie kocha,
pycha zniechęcenia,
pycha zwątpienia,
pycha rezygnacji – i tak nic nie ma sensu,
pycha strachu przed kompromitacją,
pycha obawy przed trudnościami,
pycha pretensjonalności – wszystkich krytykuje, że nie są doskonali,
pycha przekory – chce mieć inne zdanie niż wszyscy,
pycha przesadnego planowania przyszłości,
pycha wiary w moc modlitwy – Bóg nas musi wysłuchać,
pycha próżności.

Bóg nas nie oskarża, podaje rękę, nie brzydzi się choć nasze ręce są brudne. Juan Diego bardzo przeżył spotkanie z biskupem, który potraktował go jak śmieć. Wewnętrznie czuł się urażony, albo obrażony, ale nie wyrażał tego na zewnątrz. Maryja znając go, jego myśli i uczucia powiedziała: bardzo dobrze. Bardzo dobrze i to chodziło, by nie czuł się ważny. Biskup musiał poddać próbie czasu Juana Diego, by ocenić, czy informacje przez niego przekazywane nie są wewnętrznie sprzeczne. Biskup był zadziwiony logicznością przekazu. Na końcu poprosił o znak. Juan Diego był wielkim grzesznikiem, bo zlekceważył prośbę Maryi, zlekceważył możliwość spotkania się z Nią, dla zająć się swoimi sprawami, czyli opieką nad chorym wujem. (1)

Maryja śpieszy się, by nas znaleźć dla Jezusa, aby nas mógł uratować ten „Boży Ratownik”. Tajemnicą wielkich świętych jest Maryja. Tak o swoim doświadczeniu powiedział św. Jan Paweł II: „Do zamachu na swoje życie wszystkie decyzje podejmowałem sam. Po dniu zamachu, to Maryja gra rolę papieża i działa za mnie.”

Jak nie zapraszać Maryi, która chce prowadzić wszystkie nasze sprawy i nas do Jezusa. Nikt nie kochał Jezusa, tak bardzo jak Matka Boża. My możemy kochać Go Jej sercem, a nawet by Ona sama kochała w nas Jezusa i naszych bliźnich. Jezus chce nas przemieniać przez swoją Matkę. Chce nam dać swoje siły, byśmy nie bali się zobaczyć siebie w prawdzie, nie bali się umierać dla grzechu, nie bali się wyznawać grzechów. Chce, byśmy poczuli się zaproszeni do komunii życia z Maryją.

Powinniśmy uznać, że jesteśmy pod płaszczem Maryi, w Jej ramionach. Uwierzyć, że Ona naprawdę nas kocha. Powinniśmy otworzyć się na Jej miłość. Maryja nas urodziła pod krzyżem i chce, byśmy pozwolili, by Bóg mógł bez przerwy przychodzić na świat. Abyśmy promieniowali miłością Maryi. Aby Ona miała swobodę prowadzenia innych przez nas i byśmy nie gasili w bliźnich światła, które chce dać im Maryja. Św. Maksymilian Kolbe powiedział: Nikt mnie tak nie kocha, jak Niepokalana.

Jezus chce nas kochać przez swoją Matkę.

Zadanie domowe:
Popatrzmy w naszą przeszłość i znajdźmy trzy dowody miłości Maryi, jakie nam okazała w życiu i podziękujmy Jej za nie.
Po obudzeniu się ze snu – uśmiechnąć się do Maryi – na dzień dobry.

Relację przygotowała – Elżbieta Myśliwiec

(1) Na prośbę biskupa o znak czekała Maryja. Powiedziała Juanowi Diego, by przyszedł następnego dnia, ale on już zrezygnował z misji. Już postanowił, że więcej się z Nią nie spotka. Wtedy zachorował wuj. Była to okazja, by prosić o uzdrowienie, ale nie dla Juana Diego. Dla niego choroba wuja była dla niego „usprawiedliwieniem”, „ratunkiem” - przecież miał ważny obowiązek do spełnienia. Dopiero pogarszający się stan zdrowia krewnego zmusił go do wyjścia z ukrycia i udania się po kapłana. O rezygnacji z misji przez Juana Diego świadczy fakt, że wybrał inną drogę, może dłuższą, może trudniejszą byleby mieć pewność, że nie spotka Maryi. Juan Diego był wielkim grzesznikiem, człowiekiem pysznym. Z powodu urażonej pychy wolał zrezygnować ze spotkania z Maryją. Z powodu urażonej pychy mógł zaprzepaścić szansę nawrócenia się własnego narodu i otrzymania potężnego znaku Maryi z Guadelupe. Tylko Maryja, mimo że została zlekceważona, nie obraziła się i dalej prosiła Juana Diego o współpracę – wyjaśnienie od autora relacji)

Msza święta w 25 rocznicę śmierci śp. ks. Andrzeja Buczela, Zacisze, 3 grudnia 2019

Znalezione obrazy dla zapytania ks. Andrzej Buczel obrazy

Zdjęcie archiwalne. Pierwszy z lewej strony ks. Andrzej Buczel

W kościele Świętej Rodziny została odprawiona Msza święta w intencji śp. ks. Andrzeja Buczela, współzałożyciela naszego Ruchu, którego 25 rocznica śmierci przypada 5 grudnia 2019. Mszy świętej przewodniczył ks. Andrzej Mazański.

Msza święta

W czasie Liturgii Słowa usłyszeliśmy Ewangelię wg św. Łukasza „W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”. Łk 10, 21-24

Homilię wygłosił ks. Andrzej Mazański, w której wyjaśnił znaczenie Adwentu, okresu liturgicznego, który właśnie rozpoczął się w Kościele. Ten szczególny czas jest nam dany przez Boga, byśmy otworzyli serca i umysły na oczekiwanego Mesjasza i jednocześnie pozwolili, by nasze oczekiwanie było kształtowane przez Bożą łaskę. Izraelici przez wieki oczekiwali na przyjście zapowiadanego Mesjasza, a kiedy przyszedł Go nie rozpoznali.

Kierujemy nasze oczekiwanie ku Jego przyjściu na końcu czasów. To oczekiwanie przeniesione w daleką przyszłość nie zawsze otwiera nas na Bożą łaskę i miłość. Oczekiwanie, to czas - tu i teraz. Mesjasz tu i teraz przychodzi. „Szczęśliwe oczy, które widzą, to co wy widzicie”. Jezus przychodzi do nas na Eucharystii. Mamy rozpoznać Tego, który jest naszym Panem, Ratunkiem i Zbawicielem, chociaż Jego obecność może być przed nami zakryta.

Przygotowujmy się na spotkanie z Jezusem w postawie prostoty, ponieważ On ukrywa się przed wielkimi, a objawia prostaczkom. Postawa prostoty, to postawa milczenia, czuwania i uśmiechu. Właśnie uśmiech pokazuje, że nie czujemy się ważni. Uśmiech wskazuje, że Ten, który ma przyjść przynosi radość, pokój i bezpieczeństwo. Postawa adwentowa skłania do czujności, by usłyszeć Słowo Jezusa i przez uśmiech dać świadectwo wiary, która podnosi i daje radość.

Przykładem adwentowej postawy był ks. Andrzej Buczel. Wielu pamięta Jego uśmiech. Potrafił słuchać drugiego człowieka, nie wyrywał się ze słowami. Dla niego słuchanie było oczekiwaniem, że w spotkaniu z bliźnim będzie obecny Pan. Słuchając bliźniego oczekiwał, że Bóg będzie mówić, i będzie mógł rozpoznać Tego, który daje radość, pokój, miłość i wszystko, czego potrzebuje.

Film o ks. Andrzeju Buczelu

Po zakończeniu Mszy świętej obejrzeliśmy krótki film przygotowany przez Grażynę Pawłowską, która zbiera wspomnienia o ks. Andrzeju Buczelu wśród osób, które go spotkały. Na prezentowanym filmie ks. Andrzeja wspominało małżeństwo pp. Baranowskich, którzy są spokrewnieni z Nim. Mogliśmy zobaczyć zdjęcia rodzinne z okresu dzieciństwa i młodości księdza, a także z jego lat kapłańskich. Szczególnie wzruszające były zdjęcia przedstawiające rodziców i księdza Andrzeja w dniu prymicji. Na zdjęciach z dzieciństwa można było również zobaczyć przyszłego kapłana, który wyjeżdżał na wakacje z zaprzyjaźnionym z rodziną Buczelów ks. Tadeuszem Dajczerem. Usłyszeliśmy też, że mały Andrzej już od najmłodszych lat pragnął służyć Bogu.

Konferencja: Duchowe ojcostwo

Po zakończonej projekcji filmu ks. Dariusz Kowalczyk wygłosił konferencję: O duchowym ojcostwie, którego tajemnicą jest Maryja.

Ks. Dariusz przypomniał słowa Matki Bożej wypowiedziane w Guadelupe do Juana Diego: „Mój mały ukochany synu, czy nie stoisz w moim cieniu?” Stać w cieniu Matki Bożej, to znajdować się w Jej strefie bezpieczeństwa, bez trosk i zmartwień. Stać w Jej cieniu, to być małym i nieważnym. Znikać w cieniu Maryi, to wszelkie dobro Jej przypisywać.

W życiu św. Jana Chrzciciela pojawił się taki moment, kiedy zaczął znikać. Wskazał na Jezusa, jako na oczekiwanego Mesjasza. Powiedział o Nim: „On ma wzrastać, a ja mam się umniejszać”. To umniejszanie wiązało się ze zgodą na odejście uczniów, na odrzucenie i na śmierć męczeńską. Św. Jan jest wzorem prawdziwego apostoła.

Ks. Andrzej Buczel był uczniem ks. Tadeusza Dajczera i razem z nim współtworzył Ruch Rodzin Nazaretańskich. Kiedy ks. Tadeusz zrezygnował z funkcji Moderatora Ruchu, to naturalnym następcą wydawał się ks. Andrzej. Jednak on również usuwał się w cień dając miejsce innym kapłanom. Przychodzili kolejni penitenci i po roku, dwóch, czasem trzech „szli” do innych kapłanów. Potem pojawiła się choroba i przedwczesna śmierć, w czasie kiedy wydawało się, że jest najbardziej potrzebny. Wtedy kończono redagowanie 20 zeszytu o komunii z Maryją. W redakcji dwudziestu pierwszych zeszytów ks. Andrzej miał wielki udział. Po Jego śmierci wydawane były kolejne zeszyty. To był dla nas znak, jak być narzędziem Matki Bożej i Jej współpracownikiem - narzędzie musi znikać, by był widoczny Bóg.

W czasie Adwentu wpatrujemy się w Maryję oczekującą na przyjście Boga. Anioł powiedział do Niej: „Bądź pozdrowiona Maryjo. Znalazłaś bowiem łaskę u Boga”. Te słowa wskazują, że Maryja musiała tej łaski wcześniej szukać. Bóg przyszedł ze względu na Jej pragnienie, oczekiwanie i Jej osobisty Adwent. Była w Niej tęsknota, na którą Bóg odpowiedział wysyłając archanioła Gabriela. Usłyszana Dobra Nowina zaspokajała Jej pragnienia, ale i zaskoczyła Ją.

W archiwalnej konferencji ks.Tadeusza Dajczera, usłyszanej na Jasnej Górze (30.11.2019), pojawił się obraz dziecka, które wytrwale wali piąstkami i kopie nogami w zamknięte drzwi, by zostały otworzone. Taka jest postawa Maryi. Ona dobija się do zamkniętych drzwi. Pragnienie Maryi ma niezwykłą moc nad Bogiem. Ściąga Boga na ziemię. Jezus począł się z Jej pragnienia i tęsknoty. Poczęła Go przez wiarę. To jest właśnie tajemnica duchowego rodzicielstwa, którego biblijnym wzorem jest Abraham, który uwierzył wbrew nadziei.

Kiedy Abraham 70 lat, a jego żona 60 został wezwany, by opuścić ziemię rodzinną i udać się do Ziemi Obiecanej. Patrząc w rozgwieżdżone niebo uwierzył Bogu, że jego potomstwo będzie tak liczne, jak gwiazdy na niebie. Potem czekał 27 lat, a szanse na dziecko po ludzku zmniejszały się do zera. Wreszcie stuletniemu Abrahamowi i dziewięćdziesięcioletniej Sarze urodził się Izaak. Abraham był jak żebrak. Miał puste ręce, a Bóg te ręce napełnił, bo uwierzył wbrew nadziei.

We Francji znajduje się figurka Maryi z rękami wyciągniętymi, w postawie oczekiwania na przyjście Jezusa. Oczekuje na Syna w postawie żebraka. Puste ręce sprawiają, że Bóg przychodzi. W czasie Bożego Narodzenia w tych rękach umieszczana jest figurka małego Dzieciątka Jezus. Maryja teraz też oczekuje. Patrząc się na naszą nędzę może tracimy nadzieję, czy coś się może w nas zmienić. Ona nie traci nadziei. Ona wyciąga ręce, jak żebrak prosząc o przyjście Jezusa dla nas.

Możemy sądzić po zewnętrznych znakach, że ks. Andrzej żył postawą wyciągniętych rąk. Wyciągał puste ręce w nadziei, że Bóg będzie działał, kiedy spowiadał penitentów. On zapraszał Maryję do swojego kapłańskiego życia. Przynosił Jej swoich penitentów, duchowe dzieci i cały Ruch, prosząc: „Ogarnij ich swoimi ramionami”.

Bóg dał przykład księdza Andrzeja nie tylko do podziwiania, ale byśmy też zapraszali Maryję do swojego życia. Każdy jest wezwany by mieć udział w dziele Matki Bożej. Ona chce nas włączyć w swoje pragnienia. Powinniśmy zgodzić się na postawę duchowego żebraka i mieć puste i wyciągnięte ręce. Mamy tylko jeden grosz. Maryja chce, byśmy tego grosza nie zatrzymywali dla siebie ale Jej oddali. Tak jak uczniowie oddali 5 chlebów i 2 ryby Jezusowi, a zostało nakarmionych tysiące ludzi. Gdy oddamy jeden grosz Maryi, Ona sprawi, że wyrośnie drzewo i będą się działy cuda. Będzie to duchowe rodzicielstwo.

Możemy się włączyć w Adwent Maryi, choć wszystko może się wydawać beznadziejne. Jej modlitwa pod krzyżem sprawiła, że nawrócił się łotr. Nawet jeśli zejdziemy na samo dno, modlitwa Maryi podniesie nas do Boga. Staniemy się, jak syn marnotrawny na powrót przywróceni do rangi dzieci Bożych. Możemy w ten sposób przyprowadzić do Maryi wielu ludzi. Prymas Stefan Wyszyński powiedział do wiernych: „Nie pytałem was o zgodę, gdy oddałem was Maryi, tak jak Jezus nie pytał uczniów o zgodę, gdy na krzyżu oddawał ich Maryi”. Nie przejmujmy się tzw. „tolerancją”. Św. Maksymilian Kolbe nie pytał się o zgodę, tylko po kryjomu wszywał w ubrania nieznanych osób medaliki. Przez jego ufność i modlitwę, Maryja działała.

Maryja powołała nas do tego dzieła, bo chce nas włączyć w swoje pośrednictwo łask Bożych. Ona te łaski wyprasza, wyciąga po nie swoje ręce, wali piąstkami, żebrze o miłosierdzie dla swoich dzieci.

Możemy dziękować Maryi, że zostaliśmy zrodzeni z Jej pragnienia i z pragnienia ks. Andrzeja. Mamy zgodzić się na ostatnie miejsce i oczekiwać, że Bóg uczyni cud. Wszystko ma sens. Za wszystko z góry Bogu dziękujmy, tak jak ks. Andrzej Buczel.

Relacja z Adwentowego Dnia Skupienia na Jasnej Górze 30.11.2019

 

 

Imieniny księdza Andrzeja"

Już od rana napełniasz mnie sobą, bym w radości przeżył mój dzień

Dnia 30 listopada 2019 animatorzy i członkowie Ruchu Rodzin Nazaretańskich przybyli na Jasną Górę na Adwentowy Dzień Skupienia. Hasło przewodnie spotkania brzmiało: Uniżać się i służyć. W obecnym roku przypada 10 rocznica śmierci ks. Tadeusza Dajczera i 25 rocznica śmierci ks. Andrzeja Buczela. Dzień 30 listopada jest dniem patronalnym św. Andrzeja Apostoła, a zatem dniem imienin ks. Adrzeja Buczela. Czuliśmy się uczestnikami, jakby przyjęcia imieninowego naszego Założyciela, które zostało wyprawione w Domu i pod „okiem” Maryi, Matki Bożej na Jasnej Górze. Jak na prawdziwym przyjęciu imieninowym były „prezenty”, tyle że otrzymywali je goście. Były, jak uśmiech, którym byliśmy obdarowani przez Solenizanta, Jego przyjaciela Tadeusza dzięki miłości Maryi, dla której uniżali się i służyli przez całe życie.

Pierwsza część Adwentowego Dnia Skupienia miała miejsce w Sali Papieskiej.

Tam przybyłych witał ks. Adam Kurowski z RRN diecezji warszawsko-praskiej, przedstawiając z jakich miast i diecezji dotarli. Przybyło blisko 1000 osób autokarami, samochodami, pociągami z różnych stron Polski.

 

Bym mógł cieszyć się szczęściem z Tobą

Prowadzący spotkanie ks. Dariusz Kowalczyk, moderator krajowy RRN zapowiedział pierwszy „prezent”: archiwalne nagranie konferencji ks. Tadeusza Dajczera wygłoszonej pod koniec lat osiemdziesiątych w warszawskim kościele św. Anny, gdzie odbywały się pierwsze spotkania Ruchu. Większość zgromadzonych miała okazję po raz pierwszy usłyszeć głos ks. Tadeusza, który w sposób niezwykle plastyczny przedstawił historię chłopca wychowanego wśród Nomadów na pustyni.

Dorośli przytłaczali go swoją mentalnością i przyziemnym myśleniem, skupieniem na codziennych troskach i kłótniach. Chłopiec nocą wyszedł przed namiot. Zachwycił go księżyc i gwiazdy. Dostrzegł piękno świata, jego niezwykłość i tajemniczość. Przeczuwał, jakby cały świat na coś czekał. Dziecko zafascynowane tą tajemnicą wyrwała z marzeń krzykliwa, stara opiekunka. Chłopiec protestował: „Zobacz, co za noc. Może dzisiaj przyjdzie Mesjasz”. Stara opiekunka postawiła na swoim i chłopiec wrócił do namiotu. Smutny usiadł w kącie namiotu. Nie interesowały go banalne sprawy dorosłych.

Ta historia pokazuje, że w każdym z nas, niezależnie od tego, ile mamy lat, tkwią dwie natury. Natura dziecka i natura starego. Bóg jest młody i chce nam ofiarować swoje wszystko. Tylko dziecko jest otwarte i może dostrzec piękno stworzenia i otrzymać królestwo. Maryja miała naturę dziecka, we wszystkim wierzyła Bogu, dlatego została tak wspaniale obdarowana. Dzieci rządzą światem. Człowiek z duszą dziecka ma moc nad Bogiem. Może otrzymać wszystko, nawet księżyc, albo jak św. Tereska - śnieg. Doświadczenie Boga jest doświadczeniem Obecności zdumiewającej. Świat ciągnie w inną stronę. Starość duchowa blokuje ręce Boga. „Twoje życie, by się inaczej potoczyło, gdybyś był dzieckiem, bo dziecko ma moc nad Bogiem” – zakończył konferencję ks. Tadeusz.

 

Uśmiech jest moim wytrwaniem

Kolejny „prezent”, to świadectwa osób, które miały łaskę spotkać ks. Tadeusza i jak zapowiedział ks. Dariusz: „kontynuowały opowieść księżycową”.

Ks. Wiktor pochodzi z Legnicy, gdzie stacjonowały wojska radzieckie i środowisko było mocno laickie. Szukając Boga trafił na spotkanie RRN w Warszawie. W rozmowie z ks. Tadeuszem usłyszał 3 razy powtórzone pytanie: „Czy kochasz Matkę Bożą?” Był zaskoczony i zdziwiony pytaniem. A ks. Tadeusz odpowiedział za niego: „Tak, kochasz.” Zrozumiał, że znalazł się na drodze dochodzenia do komunii z Maryją i zawierzenia się Jej. Kierunek szukania Boga został od tej chwili mu nadany.

Alina i Stanisław, małżeństwo z Warszawy wspominają ks. Tadeusza, jako człowieka niezwykle skupionego. Zachęcał ich do zaufania Bogu i życia w Jego ciągłej obecności i szukania Bożej woli. Alina bardzo chciała jechać na pielgrzymkę do Lichenia. Jej lekarz sprzeciwił się planom podróży, ze względu na dobro dziecka, które nosiła. Zapytała księdza, jaka jest wola Boża. Usłyszała, że decyzja lekarza jest wolą Bożą. W dniu swoich imienin w święto Judy Tadeusza – patrona spraw beznadziejnych, powiedział, że jesteśmy „beznadziejną sprawą” Matki Bożej. Stanisław przywołał zapamiętane przez siebie słowa Księdza: „Boga będziecie mieli na tyle, na ile w Niego uwierzycie”.

 

Twoja miłość przewyższa to wszystko, co mnie może spotkać, co dzień

 

Eucharystia, to miłość Pana Jezusa do człowieka, za którego ofiarowuje swoje życie i którego obdarza swoim zbawieniem. Druga część spotkania miała miejsc w Bazylice jasnogórskiej, gdzie uczestniczyliśmy w Eucharystii koncelebrowanej przez 25 kapłanów.

Liturgii przewodniczył ks. Stefan Czermiński z RRN archidiecezji katowickiej. Homilię wygłosił ks. Dariusz Kowalczyk. Ksiądz Moderator powiedział m. in: „Dziś na tym dniu skupienia w szczególny sposób wspominamy dwie osoby, współzałożycieli naszego ruchu - ks. Tadeusza Dajczera, który zmarł 10 lat temu, i ks. Andrzeja Buczela, który odszedł 25 lat temu do Pana. I przez nich większość z nas tu obecnych, może wprost, a może nie wprost, usłyszeliśmy to wezwanie: „pójdź za mną”. Niektórzy zapytani, jak trafili do Ruchu Rodzin Nazaretańskich, mówią: Matka Boża mnie tu przyprowadziła. I rzeczywiście Matka Boża działa w naszym życiu. Myślę, że możemy tak powiedzieć bez wątpliwości, Ona działa w naszym życiu, posługując się ludźmi, ale działa z mocą”. Dalej Ksiądz powiedział: „Dziękujemy dzisiaj o. Tadeuszowi i o. Andrzejowi, i jeszcze wielu innym. Dziękujemy, żeście nam przynieśli woń Niepokalanej, że mogliśmy zobaczyć w waszych oczach, w waszych słowach, w waszym działaniu Jej światło, dziękujemy za to. Ale my chcemy tą misję podjąć i stać się Jej narzędziem. Często mówiliśmy, że Matka Boża nas zaprasza do udziału w swoim dziele, dzieło Maryi, dzieło Niepokalanej – podkreślał ks. Dariusz Kowalczyk – Dziękujemy Niepokalanej, że posłużyła się kapłanami, założycielami naszego Ruchu, aby tego ducha w Polsce odnowić. I to jest nasze zadanie. Maryja zaprasza nas do wielkiej bliskości ze sobą, ale pod warunkiem, że weźmiemy udział w Jej dziele, w Jej misji”. 

 

Uśmiech jest moją modlitwą

Trzecia część Dnia Skupienia miała miejsce ponownie w Sali Papieskiej. Spotkanie rozpoczęła adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Na początku odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a potem trwaliśmy na modlitwie słuchając wybranych fragmentów z książki ks. Tadeusza Dajczera. Żywa obecność Pana Jezusa, modlitwa we wspólnocie, a dzięki świętych obcowaniu wierzymy, że wraz z Ojcami Założycielami, były dla nas „prezentem”, łaską Pana Jezusa otrzymaną w domu Maryi.

 

Uśmiech jest moją wiernością

Ksiądz Dariusz zapowiedział kolejny „prezent”, jakim była możliwość wysłuchania oryginalnego nagrania konferencji ks. Andrzeja Buczela wygłoszonej na początku lat 90 – tych na spotkaniu Ruchu w Warszawie.

Najpierw usłyszeliśmy słowa Aktu oddania się Maryi w niewolę, ułożone i zapisane przez Prymasa Polski ks. Stefana kard. Wyszyńskiego (1). Później ks. Andrzej wyjaśniał znaczenie słów: „sługa” i „niewolnik” użytych w Akcie Zawierzenia Prymasa. Zwrócił uwagę, że w polskim tłumaczeniu Ewangelii, Maryja nazywa siebie, jako „Służebnicę Pańską”, zaś w tłumaczeniu hiszpańskim zastosowano określenie: „Niewolnica Pańska”.

Maryja jest wolna od wszystkich przywiązań i bożków, jest otwarta na Boga i na Jego wolę i tę wolę chce spełniać, jak niewolnik wolę pana. Dopóki nie oddamy się w niewolę Maryi nie będziemy potrafili przyjąć Bożej niewoli.

Oddanie się w niewolę jest naśladowaniem Boga, który oddał swojego Syna Jezusa w ręce Maryi. Jest naśladowaniem Jezusa, który oddał się do dyspozycji apostołom. Nasze oddanie się Maryi jest aktem sprawiedliwości. Jeśli chcemy, by królował Bóg w naszym życiu, to musimy oddać się w niewolę Matki Bożej.

Bóg nie szczędził Maryi prób wiary. Narodzenie Jezusa, to ciężar pogardy i poniżenia. Odnalezienie w świątyni, to wysłuchanie publicznego napomnienia przez Syna, który nawet nie rzucił się w ramiona Matki zmartwionej Jego zaginięciem. Pod krzyżem przyjmuje cierpienie z powodu naszych grzechów. Tylko sługa, niewolnik może tak cierpieć.

Jako naród zostaliśmy oddani przez Prymasa w niewolę Maryi. Zawierzając się Maryi nie robimy nic większego. My ten akt ponawiamy i aktualizujemy. Nie ma na ziemi nic droższego niż oddanie się Maryi w niewolę. To nas wiąże z wiarą ojców bardziej, niż więzy krwi. Teraz ten akt oddania musimy zaktualizować w naszym życiu.

 

Uśmiech jest moją miłością

Prowadzący spotkanie ks. Dariusz zaprosił kolejne osoby do złożenia świadectwa o życiu ks. Andrzeja Buczela.

Elżbieta z Chojnowa spotkała się ks. Andrzeja 30 lat temu. Zachęcił ją, aby zaprosiła Matkę Bożą do swojego życia, do swoich myśli, mowy, słuchania, do serc swoich bliskich, do serc osób zamkniętych na Boga. Był to dla niej czas szaleńczego zawierzenia Maryi, której chciała się mocno uchwycić. Czuła obecność Matki Bożej opiekując się swoją chorą mamą, która pod koniec życia otrzymała łaskę przyjęcia sakramentu spowiedzi. Na ostatnim spotkaniu z Księdzem zwróciła mu uwagę, że jest wychudzony i źle wygląda. Na to jej odpowiedział: „ Nic się nie stało. Wszystko w porządku.” A były to ostatnie dni Jego życia.

Ks. Kazimierz podzielił się swoimi wspomnieniami. Był wtedy młodym kapłanem poszukującym kierownictwa duchowego. Opowiedział księdzu Andrzejowi o trudnościach z jakimi się zmagał. W odpowiedzi usłyszał, że to, co uważa za trudność jest darem. Trudności stały się okazją do zapraszania Matki Bożej i zaufania Jej.

Teresa z Warszawy zapytała nas wszystkich: „Czy wy wiecie, że jesteśmy rodziną?” Cała sala odpowiedziała: „Tak”. Przez zawierzenie się Maryi jesteśmy związani ze sobą silniejszymi więzami niż więzy krwi. Teresa zapamiętała ks. Andrzeja Buczela, jako człowieka cichego, pokornego, cierpliwego. Był „przezroczysty”, bo dzięki niemu widziało się Jezusa. Zawsze lekko uśmiechnięty, co odczytywała, że uśmiechał się do Maryi. Budził szacunek i zaufanie. W rozmowie zachęcał do refleksji, pytał o stan duszy. Komunię świętą udzielał powoli, aby przyjmujący miał czas na zastanowienie się, Kogo przyjmuje. Kiedy kończyła się Eucharystia, którą odprawiał, to nie chciało się odchodzić. Do Jego konfesjonału były zawsze kolejki. Na spotkaniach z grupą uczył zawierzenia się Maryi. Uczył języka wiary i modlitwy. Zaszczepił w nas pragnienie świętości.

Przed błogosławieństwem i rozesłaniem mieliśmy możliwość wysłuchania krótkiego wywiadu z ks. Petersonem z Brazylii, który kilkanaście lat wcześniej spotkał się z duchowością Ruchu Rodzin Nazaretańskich i został zawierzony Matce Bożej. To było i jest istotnym doświadczeniem w jego posłudze kapłańskiej. Teraz wystosował apel do nas o wsparcie misyjne, ponieważ nasz Ruch i jego duchowość jest potrzebna Kościołowi w Brazylii.

 

Twoja radość musi w nas trwać

Tego dnia nie spodziewaliśmy się otrzymać takiej ilości „prezentów” w Domu Matki Bożej. Czujemy się wdzięczni za czas Bożej Obecności i braterskiego spotkania. Wdzięczni jesteśmy za Bożych Ludzi, którzy zapalili w nas wiarę i miłość do Boga i do Maryi, ponieważ tę wiarę i miłość sami wcześniej otrzymali i o niej świadczyli całym swoim życiem. Usłyszeliśmy, że uniżenie i służba były treścią Ich życia. Nie wiadomo, jak by potoczyło się nasze życie, gdyby nie dobroć i łaska Boga okazana nam przez Nich. Świadectwo życia Ojców Założycieli jest dla nas zachętą i wezwaniem do życia z Maryją dla Jezusa, byśmy uniżając się służyli Bogu i bliźnim.

Adwentowy Dzień Skupienia 2019 został organizacyjnie przygotowany przez członków Ruchu z archidiecezji warszawskiej (na zdjęciu Ksiądz Moderator Robert Wyszomirski) i z diecezji warszawsko-praskiej. W czasie Eucharystii i spotkań w Sali Papieskiej towarzyszył nam śpiew scholi, którą wraz z muzykami współtworzyli członkowie Ruchu z obu warszawskich diecezji.

 

Śródtytuły zastosowane w relacji są zaczerpnięte z tekstu piosenki „Uśmiech”, której autorem jest ks. Andrzej Buczel. (2)

Relacja została napisana na podstawie osobistych notatek. Konferencje i świadectwa można odsłuchać w całości w zapisie audio na stronie www.rrn.info.pl.

Przypisy:

      (1) Akt osobistego Oddania się Matce Bożej Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego:

Święta Maryjo, Bogurodzico Dziewico, obieram sobie dzisiaj Ciebie za Panią, Orędowniczkę, Patronkę, Opiekunkę i Matkę moją. Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. Nie pozwolę nigdy, aby inni cokolwiek czynili, co uwłaczałoby czci Twojej. Błagam Cię, przyjmij mnie na zawsze za sługę i dziecko swoje. Bądź mi pomocą we wszystkich moich potrzebach duszy i ciała oraz w pracy kapłańskiej dla innych. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności. Pragnę przez Ciebie, z Tobą, w Tobie i dla Ciebie stać się niewolnikiem całkowitym Syna Twojego, któremu Ty, o Matko, oddaj mnie w niewolę, jak ja Tobie oddałem się w niewolę. Wszystko, cokolwiek czynić będę, przez Twoje Ręce Niepokalane, Pośredniczko łask wszelkich, oddaję ku chwale Trójcy Świętej - Soli Deo!

Maryjo Jasnogórska, nie opuszczaj mnie w pracy codziennej i okaż swe czyste Oblicze w godzinę śmierci mojej. Amen.

Stoczek, 8 grudnia 1953.

 

      (2) Tekst piosenki ks. Andrzeja Buczela „Uśmiech”

1. Już od rana napełniasz mnie sobą,
    bym w radości przeżył mój dzień.
    Bym mógł cieszyć się szczęściem z Tobą
    i nie zalał mnie smutku cień.

Ref: Uśmiech jest moją modlitwą,
        uśmiech jest moją wiernością.
        Uśmiech jest moim wytrwaniem,
        uśmiech jest moją miłością.

2. Twoja miłość przewyższa to wszystko,
    co mnie spotkać może co dzień.
    Więc nie martwię się i nie lękam,
    bo Ty jesteś i czuwasz, wiem. Ref.

3. I choć czasem nadejdzie cierpienie,
    Twoja radość musi w nas trwać.
    Bo w ufności nasza nadzieja,
    więc uśmiecham się też przez łzy. Ref.

Relacja została napisana na podstawie osobistych notatek. Konferencje i świadectwa można odsłuchać w całości w zapisie audio na stronie www.rrn.info.pl.

Relację przygotowała Elżbieta Myśliwiec

https://youtu.be/NcUGf7u6Svc?t=52