mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Porównanie postaw Maryi i Zachariasza. Konf. 20.12.2016

Na podstawie konferencji ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 20 grudnia 2016

http://biblia-swieci.pl/ilustr/elzbieta.jpg

Dwa Adwenty – porównanie postaw Maryi i Zachariasza.

Teksty zwiastowania radosnych nowin o narodzeniu się Jana i Jezusa wydają się początkowo podobne w odpowiedzi Zachariasza i Maryi. Stąd może budzić się nasze zdumienie, dlaczego archanioł Gabriel zganił przyszłego ojca Jana, a Maryję nie. Jej odpowiedź została uznana za wzór otwarcia się człowieka na wolę Bożą.

Zachariasz usłyszał od archanioła, że jego modlitwa o dar rodzicielstwa, jaką zanosił do Boga od początku swojego małżeństwa z Elżbietą, została wysłuchana. Usłyszał też, jaką rolę spełni jego syn w planach Bożych. Upragniony potomek będzie napełniony Duchem Świętym. Zdumiony tymi słowami Zachariasz pyta: „Po czym to poznam, skoro jestem stary ja i moja żona?” Pytanie to zakłada brak możliwości poczęcia dziecka według ludzkiego rozeznania Zachariasza, a jednocześnie jest ukrytą prośbą o dodatkowy znak.

Odpowiedź Maryi wydaje się podobna. Stawia Ona pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Pytanie to jest postawione na fundamencie wiary w przesłanie Boże skierowane do Jej osoby i nie neguje możliwości poczęcia dziecka. Maryja akceptuje przesłanie anioła o Synu i o Jego roli w planach Bożych. „Jak to się stanie?” - to pytanie postawione na gruncie wiary. Ona wierzy, że to mówi Bóg. Ona tylko się pyta w jaki sposób wypełni się Boża obietnica. Maryja pełna łaski, kiedy otrzymała odpowiedź, w jaki sposób stanie się Matką Jezusa, odpowiedziała od razu, że przyjmuje wybór i Boże obdarowanie i nie żądała dodatkowgo znaku.

Zachariasz stawiajając pytanie: „Po czym to poznam?” domaga się kolejnego znaku, jakby samo widzenie Gabriela i jego słowa nie były wystarczającym znakiem. Oczekuje dodatkowego potwierdzenia. Pytanie Zachariasza wynika z jego niedowiarstwa i nieufności. Zachariasz otrzymał dodatkowy znak. Stał się niemy (1). Bóg dał Zachariaszowi czas na głębsze przemyślenie, tego co się wydarzyło w świątyni. Ten znak był dla Zachariasza darem Bożego miłosierdzia.

Urodzenie się syna Jana po dziewięciu miesiącach milczenia jeszcze nie było w życiu Zachariasza przełomem. Odzyskuje mowę dopiero, gdy razem z żoną okazuje wierność Panu Bogu. Zaczyna mówić, gdy podjął się obrony słów archanioła i jego sugestii, co do imienia nowonarodzonego dziecka, wbrew opinii innych, zapisując na tabliczce: „Jan, mu będzie na imię”. Przełomem był moment, gdy potwierdził swoją wierność i zaufanie Panu Bogu, a także pokorną zgodę na realizację Bożego planu w swoim życiu. Wtedy wypowiedział jedną z najważniejszych modlitw, jaką Kościół zanosi w Liturgii Godzin w Jutrzni, tzw. Pieśń Zachariasza, zaczynającą się od słów: „Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój nawiedził i wyzwolił...” (2). W Ewangelii zapisane są słowa "język mu się rozwiązał". Chodzi tu o prawdę, że wierność Słowu Boga rozwiązuje więzy niewoli języka i pozwala podobnie jak Zachariaszowi - uwielbiać Boga. Wierność Bożemu Słowu pozwala wypowiadać słowa ważne i budujące. Dodatkowy znak pozwolił Zachariaszowi dojść do pełni aktu wiary.

Kiedy Bóg obdarowuje nas darem wyróżniającym rzadko reagujemy uniżeniem przed Nim. Jesteśmy zadowoleni z daru, albo z samych siebie. Czasem myślimy, jacy jesteśmy wspaniali. Pokorna Maryja odpowiada w sposób uniżony: „Oto ja służebnica Pańska”. Przyjmowanie Bożych darów powinno prowadzić do pełnego zaufania i do uniżenia. Maryja słysząc słowa Zwiastowania, przyjmuje je w postawie pokory, pełnego zaufania i gotowości do ich spełnienia. Zachariasz potrzebował dziewięciu miesięcy, aby przyjąć Boże słowo podobnie jak Matka Boża. Kiedy doszedł do pełni aktu wiary i zjednoczenia z Bogiem, dodatkowy znak został cofnięty.

Przygotowując się na dar Bożego Narodzenia przyjrzyjmy się tym dwóm wydarzeniom z życia Zachariasza i Maryi.

Zapisano na podstawie notatek Elżbiety Myśliwiec. Tekst nie stanowi całości wypowiedzi.

  1. Afazja to utrata zdolności mowy. Afazja jest spowodowana organicznym uszkodzeniem struktur mózgowych u człowieka, który już uprzednio posługiwał się mową i ją rozumiał. Najczęstsze przyczyny afazji to: udar mózgu, uraz mózgu, guz mózgu. Afazję dzielimy na ruchową i czuciową. Afazja ruchowa wyraża się brakiem możliwości wypowiadania słów, przy jednoczesnym rozumieniem ich. W afazji czuciowej człowiek ma możliwość wypowiadania słów, ale ich znaczenia nie rozumie.

    Analizując treść Ewangelii o zapowiedzi urodzenia się św. Jana, można domyślać się, że Zachariasz został dotknięty afazją ruchową. Rozumiał informacje, jakie do niego wypowiadał anioł i inni ludzie, zachowaną miał zdolność do logicznego myślenia, mógł gestami wyrażać swoje myśli, a także je zapisywać (zapisał na tabliczce słowa: Jan mu będzie na imię). Zachariasz tylko nie mógł wyrażać swoich myśli za pomocą słów.

  2. http://www.obrazki.witkm.pl/files/piesn_zachariasza.jpg

Działanie łaski Bożej w duszy. Rekolekcje adwentowe 7.12.2016

Rekolekcje adwentowe

Zacisze 7.12.2016

ks. Dariusz Kowalczyk

Znalezione obrazy dla zapytania dobre uczynki obrazy

zdjęcie pochodzi z www.vismaya-maitreya.pl

„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.”(Ga 2, 20) Te słowa wypowiedział św. Paweł Apostoł, aby opisać swoją relację z Jezusem. W naszym Ruchu składany jest Akt oddania się Chrystusowi, w którym wyrażona jest nasza relacja do Jezusa słowami: „Ufam, że to On (Jezus) będzie żył we mnie i za mnie, aby doprowadzić mnie do zjednoczenia przeobrażającego. Wierzę, że w ten sposób ostatecznie już nie ja będę żył, ale Chrystus we mnie.”

Ksiądz Tadeusz Dajczer w książce „Rozważania o wierze” napisał: „Miłość – agape, która zstępuje do ciebie z góry, od Boga i którą przyjmujesz przez wiarę, nie może być w tobie zamknięta. Miłość, jako dobro musi się rozlewać, musi być przekazywana. Agape, to Chrystus, który żyje i który przez ciebie i w tobie chce kochać innych...Agape jest miłością nie tyle emocjonalną, ile miłością woli, która chce obdarzać dobrem. Stworzone przez nią więzi międzyludzkie potrafią przetrwać nawet samą śmierć. Nie jest ważne, kim jest ten drugi: brzydki czy ładny, miły czy niemiły, pełen wad i grzechów czy też nie. Ważne jest, że miłość chce go kochać, aby mógł stawać się lepszym. Ta miłość agape, która wzrasta w tobie na skutek zstępowania do twojego serca Chrystusa, wyraża się często w drobiazgach, w gestach, w spojrzeniach. Bardzo jest ważne, abyś tę miłość rozdawał w cieple swojego spojrzenia, w akceptacji, w podziwie, w stałym życzliwym przyjmowaniu drugiego człowieka.” (str 201)

Czy jest w tobie życie Jezusa? Zawsze możesz o to prosić. On chce usłyszeć prośbę dziecka: Napełnij mnie miłością agape. I On chce nam taką miłość ofiarować. Płomień miłości Bożej pragnie ogarnąć wilgotne drewno naszych dusz i przemienić w siebie. Św. Tereska składając Akt oddania się Miłości Miłosiernej dała swiadectwo, że Bóg nadał jej życiu pełnię miłości. Tak pisze o tym święta: „Oceany Bożej miłości zalały moją duszę. Miłość mnie przenika, ogarnia, oczyszcza, odnawia. Teraz pragnę do szaleństwa kochać Jezusa. Moim jedynym zajęciem jest miłość.” Pewnego dnia Teresa odkryła swoje prawdziwe powołanie. „Znalazłam swoje miejsce w sercu Kościoła. Moim powołaniem jest miłość.” Miłość znalazła w jej sercu swój tron.

Bóg uzdalniał Teresę do miłości w sposób niesamowity. Kiedy trudno jej było zdobywać się na życzliwość wobec siostry, która ją drażniła, dziękowała Jezusowi za wszystkie łaski jakich ta siostra doznała. Teresa unikała narzekania, lecz we wszystkim starała się widzieć dobro. Kiedy miała wolny czas specjalnie zatrzymywała się koło infirmerii, aby można ją było poprosić ją o pomoc. Na rekreacji najczęściej siadała obok sióstr, które nie były lubiane. Pragnęła ofiarować się Bogu za wszystkie małe dusze, które chcą iść do Boga drogą miłości. Tych kilka przykładów pokazuje, że była świadkiem miłości.

Jak pielęgnować w sobie nowe życie? Kiedy się oddamy Jezusowi, On nas przemienia i stajemy się nowymi ludźmi. Jednak nie jest to akt jednorazowy. Trzeba, aby nowy człowiek stale, na nowo przynosił Jezusowi swoją słabość i małość. Nowy człowiek powstaje na zasadzie łaski i cudu. Zawsze potrzebujemy cudu. Kiedy będziemy przychodzili do Jezusa, jako mali, słabi i będziemy prosić, to w każdej chwili może się dokonywać cud nowego życia. Jeśli przestajemy prosić nie dokonuje się żaden cud. Przyjście Jezusa wywołuje w małym i słabym człowieku eksplozję radości i uwielbienia. Żyjąc na zasadzie cudu będziemy czuli, że nie możemy poprzestać na własnych siłach. Nasza słabość będzie przypominać, że stale potrzebujemy cudu przemiany.

Droga Jezusa jest drogą miłości, której chce nam udzielać. My jesteśmy grzeszni i niewiele możemy, więc potrzebujemy coraz bardziej Jego działania. Kiedy człowiek się starzeje ubywa mu sił fizycznych i intelektualnych. Tłumacząc to duchowo jest on przygotowywany do tego, by się działy wielkie cuda. Nie wolno nam nigdy zwątpić, ale zawsze powinniśmy oczekiwać wszystkiego od Jezusa. Zwątpienia podsuwa zły duch i nasza natura, która lęka się słabości, lęka się tego wszystkiego nad czym nie panuje. Nie dziwmy się lękowi. Jezus Stwórca nie czeka, aż się wyleczymy, czy staniemy się mocni, aby się nami zająć. On przychodzi do małych i słabych. Towarzyszące nam w życiu słabości i upadki przypominają nam, że jesteśmy żebrakami. Istnieją takie grzechy, które nie zasmucają Pana Jezusa. Są to grzechy, za które żałujemy i grzechy przypominające nam o naszej małości.

Jeśli rzeczywiście doświadczymy, że Jezus w nas żyje, to przestaniemy forsować własne, czasem po ludzku świetne pomysły na życie. Duch Święty pozwoli nam się uwolnić od czynności własnej, aby własna wola, nie blokowała Boże cudów.

Świętość jest zjednoczeniem woli wolnych osób, gdzie posłuszeństwo nie jest niewolą. Posłuszeństwo uwalnia moc Boga i pozwala Mu czynić cuda. Dziś Jezus pyta nas, czy chcemy żyć cudem Jego łask i mocy nawet za cenę zmiany planów? Może czasami mówimy po cichu: niech ksiądz nie przesadza, niech ksiądz nie robi nadziei na cud i rozwiązujemy problemy pomijając Boga. Lecz może przyjść taka sytuacja, że nasze kalkulacje nie pomogą nam. Nie możemy ulegać modzie na singli, którzy chcą być samowystarczalni i nie potrzebują pomocy, chcą sami się rządzić i działać. Taka postawa blokuje działanie łaski Bożej. Nie ma czegoś takiego, jak my sami. Jeśli zostaniesz sam, bez płaszcza Bożej łaski, jesteś jak pisklę w lesie, które z łatwością może porwać drapieżnik. Pan Jezus powiedział: „Gdzie jest padlina, tam się zgromadzą i sępy.”(Łk 17, 37b) Gdy nie ma w nas życia Bożego szybko zgromadzą się diabły. Papież Franciszek określił to innym przykładem: „Kto nie modli się do Boga, ten modli się do diabła.”

Prawo miłości, wiąże ze sobą i uzależnia. Ale jest to słodkie jarzmo i brzemię lekkie. To jest zniewolenie słodkie i upragnione.

Tutaj przed Najświętszym Sakramentem powiedz Jezusowi, że pragniesz z Nim się związać, uzależnić od Niego i by cię uczynił narzędziem Bożej miłości.

Zapis z prywatnych notatek Elżbiety Myśliwiec, nie stanowi całości wypowiedzi.

Znalezione obrazy dla zapytania adwent 2016 obrazy

Pokochać własną słabość. Rekolekcje adwentowe 6.12.2016

Rekolecje adwentowe

Zacisze, 6.12.2016

ks. Dariusz Kowalczyk

Znalezione obrazy dla zapytania orły obrazy
zdjęcie pochodzi z DinoAnimals.pl

Patronką dzisiejszego dnia rekolekcyjnego będzie św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Święta posiadała głębokie rozumienie Bożego Ojcostwa. Jej droga do świętości nazywana „małą drogą” zachwyciła wielu ludzi, którzy chcieli ją naśladować. Na wniosek wielu biskupów i kardynałów papież Jan Paweł II w 1997 roku ogłosił ją Doktorem Kościoła.

W 1895 roku św. Teresa ułożyła Akt oddania się Miłości Miłosiernej, który był wyrazem jej miłości do Boga i do którego złożenia zachęcała współsiostry w zakonie karmelitańskim. Akt oddania zaczyna się od słów: „O mój Boże! Trójco Błogosławiona, pragnę Cię kochać i starać się, by Cię kochano.” Boże, chcę Cię kochać – to jest istota oddania się Miłości Miłosiernej. Możemy sobie zadać pytanie, jak pójść drogą miłości świętej Teresy od Dzieciątka Jezus? Prześledźmy jej drogę duchową korzystając m.in. z niedawno wydanej książki pt: „W ramionach Miłosierdzia”, gdzie zawartych jest kilka konferencji o świętej wygłoszonych w czasie spotkań dla RRN w kościele św. Anny w warszawskim Wilanowie.

Aby oddać się Panu Bogu potrzeba, wg świętej, ukochać swoją małość i słabość oraz mieć szalone pragnienia, nie stawiające granic Panu Bogu. Brak zgody na bycie małym może wywoływać w nas uczucie niezadowolenia, dyskomfortu, narzekania na Boga i ludzi. Małość i własną słabość można pokochać i radować się z tego powodu, że staje się ona drogą do miłości Boga. Święta pisze: „Jakże czuję się szczęśliwa, gdy widzę swoją ułomność i że potrzebuję miłosierdzia.” I dalej „ Doznaję żywej radości, gdy inni dostrzegają moją słabość i gdy sama jej doświadczam. Taka radość przewyższa wszystkie pochwały, które tylko mnie nudzą.” Zapewniała, że Bóg podnosi ją i czyni cuda, które przewyższają wszystkie jej pragnienia. Teresa kochała słabość nie dlatego, że nie zależało jej na rozwoju życia wewnętrznego, ona miała aspiracje duchowe i nie lekceważyła grzechu. Mówiono o niej, że nie godziła się na grzech, przestrzegała przykazań Bożych. W swej „małej drodze” nie liczyła na własne siły, ale na łaskę Bożą, która wszystko może. Bo przyjąć swoją słabość, to nie godzić się na grzech, ale poznać siebie, swoją nędzę, i by z tej nędzy zagrzmiał okrzyk zaufania Bożemu Miłosierdziu.

Każdy z nas ma swoje słabości, nędze, stany depresji, pokusy, niepowodzenia życiowe. To wszystko może nas przygniatać. Wtedy św. Tereska nam proponuje – spróbuj to pokochać. Bo w tym, co cię gnębi możesz spotkać największą Miłość. „Spodobało się Jezusowi stanąć na mojej drodze i wprowadzić mnie w sam Boski żar miłości.” To jest droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach kochającego Boga Ojca. Tylko mali otrzymują miłosierdzie, bo na nich czeka Jezus. Teresa cieszy się z tego, że jest słaba: „O Jezu, czemu nie mogę powiedzieć wszystkim małym duszom, jak niewypowiedziana jest łaskawość Twoja...czuję, że gdybyś, co nie podobna, znalazł duszę słabszą i mniejszą niż moja, z radością obsypałbyś ją jeszcze większymi łaskami, gdyby tylko z całowitą ufnością powierzyła się Twemu nieskończonemu miłosierdziu.”

Jak sprawić, by Jezus się z nami zjednoczył? Kiedy jedną z sióstr karmelitanek Tereska zapoznała z aktem oddania się Miłości Miłosiernej, ta potrzebowała czasu na przygotowanie się, w czasie którego poznała swoją małość i niegodność. Przyszła do Teresy, mówiąc, że z tego powodu nie może złożyć Aktu. Wtedy Teresa się rozpromieniła i powiedziała: „ Jedynym przygotowaniem, którego Bóg żąda od ciebie jest pokorne przyznanie się do swojej niegodności, a więc oddaj się Jemu bez obawy.”

Jedyne przygotowanie, to pokorne przyznanie się do swojej niegodności. Kiedy mówimy, że trzeba przyjąć i pokochać swoją słabość, nie myślmy o postawie duchowego kloszarda. Kloszard prosi o wsparcie, a potem pije. Problemem jest to, że nie chce nic zmieniać w swoim życiu, nie ma wielkich pragnień i jest zgorzkniały.

Święta mówiła, abyśmy pokochali słabość, nie bali się swoich upadków, ani braku sił, a uwierzyli Jezusowi, który chce do nas przyjść i wszystko zmienić. Jesteśmy dziedzicami Królestwa Bożego. Naszym dziedzictwem jest to, że Bóg nas kocha i my możemy kochać. Duchowy kloszard wzgadzi miłością Boga i jej nie odwzajemni. Duchowe dziecko, choć jest słabe chce, aby Bóg wziął je na ręce i zaniósł do swojego domu.

Święta rozumiała, że Jezus pragnie być kochanym i chce by ona odpowiedziała na to Jego pragnienie miłością. „W niedzielę 9 czerwca 1895 r. w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, podczas Mszy św. otrzymała natchnienie, by ofiarować siebie, jako ofiarę całopalną Miłości Miłosiernej Boga, aby przyjąć do swego serca całą Miłość wzgardzoną przez stworzenia, którym chciała się udzielić.” Wtedy tak odpowiedziała Jezusowi: „Boże, oto serce, które pragnie doświadczyć Twojego miłosierdzia. Czy miłość wzgardzona ma pozostać w Twoim sercu?”

Ludzka małość i słabość może być ogarnięta miłością Ojca. Bóg cierpi, gdy ludzie gardzą Jego miłością i nie potrzebują Go. Tereska pyta Boga: „Czy miłość wzgardzona ma pozostać w Twoim sercu?...O mój Jezu! Niech ja się stanę tą szczęśliwą ofiarą, niech ogień Twej Boskiej Miłości strawi złożone Ci całopalenie!”, „Panie, Ty mnie kochaj, chcę Cię ciągle potrzebować.”

Teresa mawiała: „Jezus nie potrzebuje naszych dzieł, On potrzebuje naszej miłości.” Chce mieć dzieci, które mógłby kochać, dlatego nie obawia się prosić, jak żebrak: „Daj Mi pić.” Jezusowi brakuje serc, które oddadzą się Mu bez zastrzeżeń. Bóg szuka tych, co pozwolą się Mu kochać. Szuka tych, co chcą być słabi i pragną, aby je Bóg uratował.

W Teresie były bezmierne pragnienia, więc pytała: „Jakże to możliwe, że osoba tak mała, jak ja, tak pragnie Twojej miłości?” Święta Tereska przekładała najtrudniejsze prawdy teologiczne na język dziecka, używając w tym celu wielu porównań. Tereska dusze wielkie nazywała Orłami, siebie natomiast małą ptaszyną pokrytą jedynie puchem. Nie uważała siebie za orła. Przyznała jednak, że ma orle oczy i serce, bo – pomimo ogromnej maleńkości – miała śmiałość wpatrywania się w Boskie Słońce, Słońce Miłości. Pisała, że mała ptaszyna chce lecieć ku temu świetlanemu Słońcu, chce naśladować swych braci Orłów, ale niestety może jedynie podnieść swe małe skrzydełka, natomiast wzniesienie się nie leży w jej małych możliwościach.

„O gdyby wszystkie dusze czuły, że zdobędą sam szczyt Góry Miłości.” - pisze święta. Jezus przygotował nam szczyt Góry Miłości i na nas czeka. „Im Bóg chce więcej ofiarować, tym więcej każe pragnąć” Najgorsza jest sytuacja, gdy nie mamy pragnień, gdy dojdzie do wypalenia. Jak wzbudzić pragnienia? W Teresie wzbudzał pragnienie kontemplacji i adoracji Najświętszego Sakramentu oraz rozważania Słowa Bożego. „O Słowo Boże, Boski Orle... pozwól mi powiedzieć, żeś nas umiłował, aż do szaleństwa...Jakże miłość może mieć granice?” Trzeba odkryć szaleństwo Boga. On budzi pragnienie, ale trzeba dać się Mu rozbudzić. On może to zrobić stopniowo lub w jednej chwili.

Tereska zauważyła również, że ptaszyna, nawet jeśli pozostaje pod działaniem promieni Słońca, może być pochłonięta ziemskimi błahostkami, takimi jak bieganie za robaczkiem, napotykanie na małą kałużę i maczanie w niej skrzydełek. Jednak po tych wszystkich czynach mały ptaszek, zamiast ukryć się w kącie i opłakiwać swoją nędzę, może zwrócić się ku Swemu Umiłowanemu Słońcu, nadstawić pod jego dobroczynne promienie swe małe, zmoczone skrzydełka i kwiląc jak jaskółka, opowiedzieć o swych niewiernościach, sądząc, że swą zuchwałą ufnością ujmie sobie i zjedna większą miłość Tego, który nie przyszedł wzywać sprawiedliwych, ale grzeszników. Jeśli nic nie zostało z naszych wielkich planów, trzeba przyjść i zwierzyć się z naszych niewierności i ufać. „Miłość może wyciągnąć korzyść ze wszystkiego. Miłość, obróci wszystko na korzyść i zostawi głęboki pokój.”

Teresa powiedziała, że Bóg obdarzył ją nieskończonym miłosierdziem. My też możemy iść drogą małości, ale i też szalonych pragnień i ufności.

Dewiza świętej brzmi: „Za miłość płaci się miłością.” Rozważmy to zaproszenie, które zachęca nas, by ukochać małość, bo Jezus chce nad taką słabością rozlewać swoje miłosierdzie. Amen.

Zapis z prywatnych notatek Elżbiety Myśliwiec, nie stanowi całości wypowiedzi.

Znalezione obrazy dla zapytania adwent 2016 obrazy