mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Zaufanie Bożemu miłosierdziu. Konf. 18.04.2017

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 18 kwietnia 2017

http://niedziela.pl/gifs/portaln/624x400/1412157053.jpg

Wśród wielu przymiotów Boga szczególną uwagę w naszych czasach zwraca Jego Miłosierdzie. Oktawa Zmartwychwstania Pańskiego kończy się świętem Miłosierdzia Bożego. Jezus chce udzielać łask ludziom i zachęca, aby wszyscy zanurzali się w Jego miłości miłosiernej i zwracali się do Niego z zaufaniem.

Niedawno skończył się Rok Miłosierdzia, ale zatrzymajmy się nad tajemnicą miłości miłosiernej. Bóg w wielu miejscach w Piśmie Świętym przedstawia się jako miłosierny, zwłaszcza w przypowieści o miłosiernym ojcu. Miłosierny ojciec wychodzi naprzeciw powracającemu synowi i przyjmuje go bezwarunkowo do swojego domu. Dodatkowo jeszcze ubiera go w szaty synowskie i wydaje ucztę spraszając sąsiadów z okazji odzyskania syna. Ta przypowieść oddaje prawdę o Bogu, jakim On jest. Potwierdzeniem są słowa zapisane w Księdze Ezechiela: „Jakom żyw – mówi Wszechmogący Pan: Nie mam upodobania w śmierci bezbożnego, a raczej, by się bezbożny odwrócił od swojej drogi, a żył"(Ez 33, 11).

Jezus, Syn Boży został posłany do "owiec, które poginęły z domu Izraela". To była Jego misja. O sobie powiedział: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, co się źle mają” (Mt 9, 12). Sam chętnie przebywał wśród celników i grzeszników, rozmawiał z nimi, przyjmował zaproszenia do ich domów, zasiadając z nimi do stołu.

Liturgia Wielkiego Tygodnia przypomina mękę i śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. To się wydarzyło, ponieważ Bóg ukochał nas miłością miłosierną. Słowa konsekracji chleba i wina w czasie Ostatniej Wieczerzy są potwierdzeniem, że Jezus ukochał nas miłością miłosierną.

Jak mamy się oddać miłości miłosiernej? Kiedy oddaję się swoje życie drugiej osobie lub coś swojego, to zastanawiam się, czy dobrze postępuję. Kiedy powierza się swoje życie drugiej osobie (np.: narzeczeni w sakramencie małżeństwa), potrzebny jest czas na zastanowienie się, nieraz przeżywany z lękiem, czy jest to właściwy wybór. Podobnie jest w odniesieniu do Boga. Ofiarując swoje życie Bogu doświadczymy lęku przed nieznanym, co się stanie. Pojawiają się myśli: czy Bóg nie obierze wolności, czy dopuści cierpienie, chorobę; jak wtedy będę się czuł czy podołam wezwaniu Bożemu, czy jestem tego godzien?

Św. Teresa z Lisieux otrzymała natchnienie Boże, aby ofiarowała swoje życie Miłości Miłosiernej. Stało się to w Święto Trójcy Przenajświętszej w 1895 r. Święta wiedziała, że miłość Boga jest wielka, zaś ze strony ludzi nie ma godnej odpowiedzi. Zachęcała więc inne siostry do takiego ofiarowania się. Nawet w klasztorze, wśród sióstr spotykała się z rezerwą i z lękiem przed przyjęciem tego Aktu. Siostry obawiały się, że Bóg może skorzystać ze swojej woli i  przeprowadzić je przez próby i doświadczenia, czy choroby. Co się stanie, gdy weźmie je za słowo i zechce sprawdzić szczerość oddania się Jemu?

W naszych czasach wiele osób kreuje się na bohaterów, osoby sukcesu unikając mówienia o swoich porażkach czy słabościach. Nie są zainteresowani poznaniem prawdy o sobie i o swojej małości. Ofiarowanie się miłości miłosiernej jest dedykowane ludziom, którzy przyjmują prawdę o własnej słabości i prawdę o nieskończonej miłości Boga.

Ofiarując się Miłości Miłosiernej będziemy mogli bardziej ukochać Boga, wynagrodzić za tych, którzy Go odrzucają i zanurzyć się w Jego miłosierdziu.

Mała Tereska nie myślała o dodatkowych cierpieniach lecz całkowicie oddała się Bogu. Podobnie św. Faustyna zabiegała o zaufanie Bogu w każdej chwili swojego życia. Podejmowała wyzwania z ufnością w Boże miłosierdzie. Ważna jest nie tylko modlitwa Koronką do Miłosierdzia Bożego, nie tylko godzina 15.00 kiedy Jezus umarł na krzyżu, nie tylko obraz Jezusa Miłosiernego. Ważne jest przede wszystkim, by zaufać i ofiarować się Bożemu Miłosierdziu wynagradzając za zło i grzechy własne i ludzi nie pamiętających o Bogu.

Zechciejmy na "małej drodze" wskazanej przez św. Teresę od Dzieciątka Jezus  jeszcze raz się pochylić nad Bożym Miłosierdziem i zapytać się, czy tak chcę żyć będąc przekonanym o własnej słabości i ogromnym Miłosierdziu Bożym dla grzeszników? Czy chcę żyć w zaufaniu do Boga, który jest samym miłosierdziem?

Kościół Świętej Rodziny - wielkopostnym kościołem stacyjnym 28.03.2017

http://archwwa.net/wp-content/uploads/2017/02/koscioly-stacyjne-miniatura-03-1030x399-710x375.png

Wielkopostna tradycja pielgrzymowania do kościołów zrodziła się w Rzymie. Pielgrzymi indywidualnie lub grupowo nawiedzali każdego dnia inny kościół, adorując Najświętszy Sakrament i w ten sposób przygotowując się do obchodów największej tajemnicy chrześcijaństwa, jaką jest misterium męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Od trzech lat podobna praktyka została zaszczepiona na warszawski grunt. W obu warszawskich diecezjach wyznaczone zostały kościoły, do których można się udać, aby wyspowiadać się, znaleźć czas na adorację Najświętszego Sakramentu, uczestniczyć w Eucharystii i nabożeństwach.

Dnia 28 marca 2017 warszawsko-praska parafia Świętej Rodziny na Zaciszu była wyznaczona na kościół stacyjny Wielkiego Postu. Tego dnia pielgrzymi rzymscy nawiedzali bazylikę św. Wawrzyńca w domu Damazego. Wspólnota RRN, została zaproszona do pielgrzymki do tego kościoła i wzięcia udziału w wieczornej Liturgii.

Nabożeństwo Gorzkich Żali rozpoczęło się wystawieniem Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. To nabożeństwo pasyjne śpiewane tylko w polskich kościołach ma długą historię. Zostało ułożone w 1704 r. przez ks. Wawrzyńca Benika dla członków Towarzystwa św. Rocha, ale szybko zostało przyjęte w innych wspólnotach parafialnych. Gorzkie Żale zawierają motywy z Jutrzni z tamtego okresu i elementy średniowiecznych pasyjnych misteriów liturgicznych.

Ks. Janusz Kopczyński w nauce pasyjnej przypomniał, że to przy pomocy łaski Bożej mogliśmy rozważać tajemnice męki Pana Jezusa. W Ogrójcu Jezus zachęcał swoich uczniów do modlitwy: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Mk 14,38). Także i nas Jezus wzywa do modlitwy, do trwania w Bożej obecności. Modlitwa ratuje nas przed kusicielem, który próbuje nas odwieść od przebywania z Bogiem. Największym błędem człowieka jest opuszczanie modlitwy. Bez niej człowiek grzeszy. Jezus na modlitwie – kontynuował ks. Janusz, stanowił jedno z Bogiem Ojcem. My mamy nauczyć się trwać na modlitwie w zwykłej codzienności. Tak jak apostołowie w Ogrójcu zasnęli z powodu smutku, tak i my możemy ustać w modlitwie z jakiegoś powodu. Należy się zawsze modlić, nie ustawać. Zaspokojenie doczesnych pragnień nie jest wyłącznym powołaniem człowieka, który „nie samym chlebem żyje, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Pwt 8, 3). Trzeba się modlić, by żyć Słowem Bożym. Tylko dzięki łasce Bożej możemy nauczyć się modlić. „Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami”. (Rz 8, 26). O św. Janie Pawle mówi się, że był człowiekiem modlitwy. Nawet kiedy pracował, to jego praca była modlitwą. Również św. Faustyna cały czas była zatopiona na modlitwie. Wszystko robiła w milczeniu, bo cały czas się modliła i tego uczyła innych. Często powtarzała: „Pan mój i Bóg mój”, My również możemy tak się modlić, powierzając Panu własną duszę i dusze tych, których spotykamy.

Uroczysta Eucharystia była sprawowana przez ks. Andrzeja Mazańskiego wraz z ks. Adamem Kurowskim z parafii św. Barnaby Apostoła w Warszawie. Rozpoczęła ją pieśń do Świętej Rodziny o głębokiej medytacyjnej treści (1). Główny celebrans przypomniał, że kościół dzisiejszego dnia był szeroko otwarty dla parafian i gości. Sam Pan Jezus zapraszał: „Spragnieni, przyjdźcie do wody, chociaż nie macie pieniędzy, przyjdźcie i pijcie z radością” (antyfona na wejście). Msza święta była sprawowana w intencji tych, którzy w dniu dzisiejszym przybyli do tej świątyni.

Czytania pierwsze pochodziło z Księgi Ezechiela (Ez 47, 1-9, 12), w której autor przedstawił wizję życiodajnej rzeki mającej swe źródło spod progu świątyni. W Ewangelii wg św. Jana (J 5, 1-16) usłyszeliśmy, jak Jezus uzdrowił człowieka chorego od 38 lat. (Zachorował ok. 5 lat przed narodzeniem się Jezusa) W czasie homilii ks. Andrzej powiedział, że tak, jak w czasach Jezusa i dziś nie brakuje ludzi chorych. W Ewangelii jest mowa o wielu chorych oczekujących na poruszenie się wody przy sadzawce Betesda, z nadzieją na uzdrowienie. Jeden z nich liczył na pomoc drugiego człowieka w dotarciu do sadzawki, bo sam nie mógł chodzić. Liczenie na drugiego człowieka jest częste, gdy dotyka nas choroba, ale czy zawsze jest to zgodne z wiarą? Jezus wchodzi w sytuację rozczarowanego brakiem pomocy chorego i pokazuje, że może być inaczej, niż do tej pory. Uzdrowienie dokonało się na Słowo Jezusa: „Weź swoje łoże i chodź”. Słowo Jego ma moc sprawczą: może uratować człowieka, ocalić, zmienić sytuację. Dobra Nowina o zbawieniu, to prawda, że Jezus jest pośród nas, jako Ten, który ratuje, ocala i zbawia. On dla nas stał się człowiekiem i możemy doświadczyć owoców spotkania z Nim. Woda wypływająca ze świątyni (czytanie z Księgi Ezechiela) rozlewa się i z ziemi wyrastają drzewa dające owoce. Bóg stał się człowiekiem – kontynuował ks. Andrzej – i możemy Go dziś spotkać w uprzywiliowanym miejscu, w tej świątyni. Co jest potrzebne byśmy mogli doświadczyć mocy Chrystusa Pana? Żywa wiara pozwala zaczerpnąć ze zdrojów zbawienia. Nie jest łatwo doświadczyć mocy wiary, która jest łaską. Jezus pomaga nam byśmy uczynili akt wiary. Ona jest potrzebna w doświadczeniu owocności spotkania z Chrystusem. Doświadczenie wiary cechuje się łagodnością. Jezus pokazuje, że warto wierzyć i, że wszystko jest możliwe dla tego, który wierzy. A nawet usuwa przeszkody, czy lęki nie pozwalające na zrodzenie się aktu wiary. Tak jak do ojca proszącego o zdrowie dla dziecka, też mówi do nas: „ Nie bój się, tylko wierz” (Mk 5, 36) i wskazuje, że wiarę możemy zaczerpnąć ze zdrojów zbawienia.

Dziękujmy, że możemy doświadczyć uzdrawiającej mocy wiary. Miłość Chrystusa ma moc przemiany tego świata. Ta miłość jest obecna pośród nas. Dociera do nas poprzez Świętą Rodzinę. Jezus objawia nam moc Bożej miłości i uzdalnia nas do wiary. Dziękujmy za owoce Bożej miłości w nas.

Na zakończenie Eucharystii odmówiliśmy Akt oddania się Świętej Rodzinie z Nazaretu. Ks. Andrzej podziękował wszystkim pielgrzymom i zaprosił na uroczystą konsekrację Kościoła pw. Świętej Rodziny na Zaciszu, która odbędzie się 18 czerwca 2017 r. w czasie Mszy Świętej niedzielnej o godz. 11.00.

(1) Pieśń do Świętej Rodziny
Dobrze złączone Imiona one: Jezus, Maryja, Józef.
Świat ozdabiają, niebo nam dają Jezus, Maryja Józef.
Pomoc żyjącym, umierającym Jezus, Maryja, Józef.
Szczęście jest wszedzie, gdzie tylko będzie Jezus, Maryja, Józef.
W Was ufność wielka i pomoc wszelka Jezus, Maryja, Józef.
Mnie drogę wieczną sprawcie bezpieczną Jezus, Maryja, Józef.
W niebo wprowadzcie, o duszy radźcie Jezus, Maryja, Józef.
Przez szczerą skruchę, sprawdźcie otuchę Jezus, Maryja, Józef.

Spotkanie z ks. bp Rafałem Markowskim na warszawskich Jelonkach 18.03.2017

Dnia 18 marca 2017 członkowie Ruchu Rodzin Nazaretańskich z obu warszawskich diecezji oraz goście przybyli do kościoła pod wezwaniem Bogurodzicy Maryi, aby wziąć udział we Mszy świętej, której przewodniczył ks. Leszek Sitek wraz siedmioma kapłanami. Był to drugi dzień rekolekcji wielkopostnych dla RRN z Archidiecezji, prowadzonych przez ks. Adama Kurowskiego. We Mszy świętej uczestniczyli obecni i dawni członkowie Ruchu .

Ks. bp Rafał Markowski planował przewodniczenie Liturgii, ale z powodu konieczności udziału w pogrzebie kapłana, pojawił się po jej  zakończeniu. Przybył, jak obiecał, by odwiedzić naszą wspólnotę i podzielić się swoimi wspomnieniami o ks. prof. Tadeuszu Dajczerze, jednym z założycieli RRN. Ksiądz biskup wspominał ks. Tadeusza jako swojego nauczyciela akademickiego z czasów, kiedy był studentem Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (obecnie Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Ksiądz Tadeusz zapisał się w jego pamięci, jako wykładowca, który prowadził ciekawe wykłady i cieszył się poważaniem wśród studentów. Zawsze przypominał im o potrzebie pogłębienia życia duchowego. Był to czas, kiedy ks. Dajczer odchodził od pracy naukowej na uczelni, aby poświęcić się kierownictwu duchowemu w Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Ks. Biskup miał z nim jeszcze kontakt bardziej osobisty z racji pisania u ks. profesora pracy doktorskiej.

Ks. Tadeusz Dajczer podjął się dzieła budowania nowego Ruchu wpisując się w misję duszpasterską Kościoła. Mawiał, że nawrócić się można w ostatniej chwili życia, ale życie duchowe należy rozwijać we wspólnocie. Jeśli podstawową komórką Kościoła jest parafia, to niedzielnej Eucharystii powinien towarzyszyć proces pogłębienia wiary. Ks. Dajczer przypominał, że wiara jest procesem obejmującym całe życie człowieka. Jeśli się codziennie rano powtarza Jezusowi „Ufam Ci”, to następuje codzienny wzrost w wierze i Jezus wypełnia życie człowieka. Celem członków RRN powinno być zjednoczenie się z Chrystusem, a kapłanów pogłębianie wiary.

Później ks. biskup Rafał podzielił się swoimi refleksjami na Wielki Post. O czym mogła myśleć Maryja idąc drogą krzyżową i stojąc pod krzyżem Syna? Na pewno towarzyszyła Jesusowi swoją modlitwą, ale też wspominała wydarzenia z przeszłości. Maryja pod krzyżem inaczej spojrzała na swoje życie i powiedziała swoje najważniejsze TAK. Zrozumiała swoje FIAT wypowiedziane w czasie zwiastowania. Zrozumiała, jaką misję powierzył Jej Bóg. My stając pod krzyżem powinniśmy także spojrzeć inaczej na swoje życie i odkryć zamiary Boga. Mamy odkryć własne powołanie i misję, jaką nas Bóg obdarzył.

Na zakończenie animatorzy z diecezji gospodarzy, Barbara i Tadeusz Markiszowie podziękowali za obecność i słowa ks. biskupa Rafała Markowskiego i wyrazili swoją śmiałą nadzieję i prośbę, aby ks. biskup przynajmniej raz w roku odwiedzał naszą wspólnotę, co zostało pozytywnie przez niego przyjęte.

Ksiądz biskup wraz kapłanami i wszystkimi świeckimi udali się do znajdującego się w pobliżu kościoła Domu św. Marty na agapę. Tam posilając się przygotowanymi daniami można było porozmawiać w braterskiej wspólnocie.

Ja wybieram wszystko. Rekolekcje wielkopostne 15.03.2017

Zacisze, 15 marca 2017

Rekolekcje wielkopostne, ks. Sławomir Kowalski.

http://s.srebrnaagrafka.pl/images/SrebrnaAgrafka/prosty%20wisior%20sutasz/DSC02827.JPG

Zdjęcie pochodzi z portalu internetowego: www.srebrnaagrafka.pl

Św. Teresa z Lisieux żyła na świecie 23 lata. Czas ten był wystarczający, by wybrała piękno, dobro i miłość. Powołaniem, jakie odkryła była miłość. „ O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość”. Z miłości do Boga i człowieka uczyniła arcydzieło. Całe życie poświęciła na intensywny rozwój swojego powołania.

Nasze życie jest jedyne w swoim rodzaju, jest nasze i Boga. Nie musimy mieć takich doświadczeń, jak św. Jan w więzieniu w Toledo. Każdy ma przejść własną drogę w życiu. W zwyczajnym życiu nie brak wydarzeń, które nie mogłyby być przepełnione miłością i obecnością Boga. Są ludzie, który biegną za złudnymi manowce, które wyglądają na początku pięknie i atrakcyjnie, ale nie dają żadnego dobra, ani szczęścia. Sprawiają, że możemy roztrwonić wszystko, co dał nam Bóg.

Święta Tereska wiedziała, że jest słaba i delikatna, że na tym świecie nie ma szans na obronę. Chciała, by jej życiem zawładnął Chrystus. Kto mógł ją wyprowadzić z niedoświadczenia do pełni życia, aby się nie pogubiła. Chciała zostawić pustą wolność manowcy na rzecz Chrystusa. Św. Tereska mówiła o sobie, jako o kwiecie, który odkrywa, co dobry Bóg uczynił dla niego, ile otrzymał dobrodziejstw. Święta z Lisieux wspominając swoje dzieje, uświadomiła sobie, ze jeśli jest w niej dobro, to dlatego, że Bóg się nią zajął i interweniował, bo ona sama nie ma w sobie nic szczególnego.

Dom rodzinny dla Reresy i jej rodzeństwa stworzyli święci rodzice, Zeli i Ludwik Martin. Oboje przed poznaniem się chcieli wstąpić do zakonów i obojgu odmówiono. Zelia chciała w zakonie zajmować się dziećmi i dla nich się poświęcić. Przełożona powiedziała jej: wracaj do świata, załóż rodzinę i miej dzieci, które będziesz kochać. Ludwik chciał w zakonie doświadczyć spokoju i ciszy. Przełożony mu odpowiedział: wracaj do świata, znajdź sobie spokojną kobietę i ożeń się. Będziesz miał ciszę i spokój. Oboje wrócili do swiata i stworzyli małżeństwo rozkochane w sobie i rozmodlone. Święci mają w sobie coś takiego, że ludzie chcą z nimi przebywać. Wzubdzali szczery podziw, gdy wspólnie wybierali się na spacey. Dawano sobie ich za przykład dobrego i kochającego się małżeństwa. To była ziemia, na której wyrósł wspaniały kwiat świętości Teresy i jej sióstr.

W rodzinie Martin urodziło się 9 dzieci, ale tylko 5 dziewczynek przeżyło okres wczesnego dzieciństwa. Wszystkie otrzymały od Boga powołanie i znalazły się w zakonach. Rodzeństwo było oddane sobie, a najstarsze córki pełniły rolę matki wobec najmłodszej Tereski, kiedy zmarła matka. Kiedyś dziewczynki dostały do wyboru kolorowe nici z koszyka. Siostry wybrały po kilka kolorów. Tereska złapała cały koszyk, mówiąc: ja wybieram wszystko. Potem odniosła to wydarzenie do spraw duchowych, kiedy stwierdziła, że wybiera wszystko, co jej daje w życiu Bóg.

Pan Jezus chciał zabezpieczyć „mały kwiatek” przed światem i przesadził go na Górę Karmel. Papież zgodził się, aby niepełnoletnia dziewczyna wstąpiła do zakonu, w którym przebywały już starsze jej siostry. Bóg ukrył ją w zakonie przed światem na początku jej dorosłego życia.

A jaka jest nasza droga do świętości? Tereska miała swoją drogę, a każdy z nas ma inną, swoją własną drogę. Nie mieliśmy świętych rodziców, ale ich kochamy. Żyjemy w zwykłym świecie i mamy zwykłe rodzeństwo. Mamy prawo szanować własne życie, bo i Bóg je szanuje. Szanuje wybory, jakie dokonaliśmy. Mamy prawo wybrać wszystko, co daje nam Bóg i co wiąże się z naszym uświęceniem. Z naszego życia wybieramy kilka „kolorowych sznurków”, a inne zostawiamy. Wybieramy to, co wygodniejsze, ale czy zgodzimy się na inne „sznurki”, jakimi są: ból, samotność. One pomogą wypalić zło z naszej duszy i oczyścić ją. Takie decyzje niechętnie podejmujemy, a nawet przed nimi się bronimy. Jednak potrzebne są nam chwile samotności, gdzie możemy popracować nad sobą, przyjrzym,y się własnemu zyciu i wiele spraw przewartościujemy. Ważne są takie miejsca, gdzie będziemy mogli w samotności adorować Pana Jezusa. Bóg chce tam poukładać nasze życie, nadać sens wydarzeniom, szczególnie trudnym.

Bóg może wypełnić nasze życie nadprzyrodzonością na tyle na ile Mu pozwolimy. Pociągnąć do wyższej miłości, do miłości doskonałej. On może nam wyjaśnić nasze życie. Potrzebujemy oczyszczeń i pokory, by dojść do zjednoczenia z Chrystusem. Bóg jest cierpliwy i będzie czekał, byśmy wyznali, że wybieramy wieczność z Nim, i tego Wam życzę.