mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Niesieni na rękach Maryi. Konf. z 3.10.2023

Konferencja ks. Emila Adlera

Zacisze, 3 października 2023

Mirosław Grzelak Mozaiki

 

Mirosław Grzelak: Cud w Kanie Galilejskiej. Mozaika

Fakt, że jesteśmy niesieni na rękach Maryi mówi wiele o trosce Matki Bożej w stosunku do nas. Z kart Ewangelii możemy się wiele dowiedzieć o obecności Maryi w życiu Jezusa i innych ludzi oraz jak jesteśmy niesieni na Jej ramionach.

Na wesele w Kanie Galilejskiej, gdzie była obecna Matka Boża, zaproszono Jezusa i kilku uczniów. Było to jeszcze przed rozpoczęciem Jego publicznego nauczania. Nikt jeszcze nie wiedział kim jest Jezus. Zaślubiny młodych i wesele są początkiem ich życia małżeńskiego i rodzinnego, a tu brakuje wina. Wina rozweselającego, będącego znakiem miłości, radości i nadziei. Jak budować rodzinę, kiedy już na początku brakuje czegoś, co jest istotne. Nikt jeszcze braku wina nie zauważył tylko Maryja. Nikt też się do Niej nie zwrócił o interwencję. Jej miłość jest uprzedzająca.

Kiedy pojawiają się problemy lub gdy czegoś nam brakuje często postanawiamy udać się z pielgrzymką do sanktuarium maryjnego, wtedy czujemy, że Ona niesie nas na rękach. Tam przedstawiamy Jej swoje sprawy. To nie jest tak, że Matka Boża o czymś nie wie. Maryja widzi nasze sprawy nawet wtedy, gdy jesteśmy czymś zajęci, tak jak weselnicy weselem. Nie zauważamy braku wina miłości, wina nadziei, wina radości. Ona mogłaby zainterweniować wcześniej, zanim podjęliśmy decyzję o udaniu się na pielgrzymkę, zanim zaczniemy się modlić, Ona już wie, co nas boli. Przedstawiając Jej swoje sprawy dajemy Jej dostęp do naszego życia.

W czasie wesela w Kanie Galilejskiej, gdy Maryja zwróciła się do Syna słowami: „Nie mają już wina”, usłyszała odpowiedź jakby zniechęcającą: „Niewiasto, jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Zaraz przypominają się inne słowa Jezusa wypowiedziane później na krzyżu: „Niewiasto, oto syn Twój”. Kiedy nie otrzymujemy tego, o co prosimy, myślimy, że Matka Boża jest daleko i nie słyszy naszego wołania, albo zapomniała. Zniechęcamy się i wszystko staje się skomplikowane, tak, że mamy ochotę porzucić modlitwę. Właśnie wtedy jest najlepszy moment na zawierzenie. Tekst Ewangelii jest bardzo skąpy i nie wiemy, co jeszcze usłyszała Maryja od Jezusa, gdy później powiedziała do sług: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Cud nie nastąpił w momencie wyrażenia prośby. Oczekiwany cud w naszym życiu nie pojawi się wtedy, gdy skierujemy prośbę, ani wtedy, gdy udamy się na pielgrzymkę. Zanim poprosimy, to już Ktoś wstawia się za nami. Cud by nie nastąpił, gdyby nie działanie sług, gdyby nie nalali wody do pustych stągwi, nie zaczerpnęli i nie zanieśli do starosty weselnego. Łaska zadziałała, ponieważ słudzy byli posłuszni.

Maryja nas niesie w swoich ramionach, wstawia się za nami u Jezusa, ale i my też powinniśmy działać. Powinniśmy być posłuszni, jak ewangeliczni słudzy. Polecenie Jezusa, które jest do nas skierowane brzmi: Żyjcie Ewangelią. W tym wyraża się posłuszeństwo. Jeśli nie żyjemy Ewangelią, jak możemy prosić Maryję o wstawiennictwo. Życie świętych pokazuje, że Ewangelia daje wskazania inne niż daje świat. Dlatego chrześcijanie ożywieni duchem Ewangelii tworzą szpitale, opiekują się więźniami, pomagają uzależnionym wychodzić z nałogów. Życie Ewangelią, to życie miłością i jest to warunek do zaistnienia cudu.

Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść. Przeciwieństwem miłości jest obojętność. Kapłani z przypowieści Jezusa o Miłosiernym Samarytaninie byli obojętni na los pobitego przez zbójców człowieka. Odwracali od niego wzrok i przechodzili dalej zajęci swoimi sprawami. Miłosierdzie okazał Samarytanin. On nie był obojętny. Nie mógł wiele zrobić, ale podjął się udzielenia pomocy.

W Ewangeliach nie znajdziemy wydarzeń, gdzie Maryja czyniłaby cuda. Tylko Jezus czynił cuda. Bóg jest autorem cudownych uzdrowień w Fatimie i Lourdes, a Maryja czyni tyle, ile może. Po zwiastowaniu idzie służyć swojej krewnej Elżbiecie. Służy, jak potrafi, by objawiła się łaska Boża. Zanim ludzie zadadzą pytania, już działa uprzedzająca miłość Maryi. Ona prosi Boga za nami, zanim poprosimy Ją o wstawiennictwo. Oczekuje od nas postawy miłości, a nie obojętności. Nawet jeśli nie wiemy w jaki sposób pomóc potrzebującemu człowiekowi, jak rozwiązać jego problem, to wystarczy tylko nie być obojętnym. Nie musimy doskonale rozwiązywać problemów. Nie jest najważniejsze sprawne działanie, ale bycie przy potrzebującym. Tak jak Bóg nie musi rozwiązywać problemów, wystarczy, że daje łaski i siły, by się z nimi zmierzyć. Problemy są po to, aby nas uświęcać pomimo przeżywanych trudności.

Jesteśmy niesieni na rękach Maryi, nawet gdy wydaje się nam, że Ona o nas nie pamięta, że nie myśli o nas i nas nie słucha. Ona jest blisko, wstawia się za nami. Nie jest zniechęcona, gdy Bóg od razu nie odpowiada. Jest wytrwała, nawet gdy trzeba długo czekać. Bóg wysłuchał, już wtedy, gdy została podjęta decyzja, aby się do Niego zwrócić. Jesteśmy niesieni na rękach Maryi, która wstawia się za nami. Z naszej strony zamiast zniechęcenia powinno się pojawić zawierzenie, wyjście z obojętności. Kiedy Ona wstawia się za nami, wtedy Bóg czyni cud. Ten cud jest od Boga!

Dziecięce zawierzenie upodobnia nas do Maryi. Konf. 26.09.2023

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze 26 września 2023

Viva Mexico! Viva Matka Boża z Guadalupe! 2019 - Pokój i Dobro

Zawierzenie nas Maryi dokonało się na krzyżu. To nie my się zawierzyliśmy Maryi, ale na słowo Chrystusa Ona przyjęła nas, pokochała, weszła z nami w relację.

Kobieta jeszcze będąc w ciąży nawiązuje relację ze swoim nienarodzonym dzieckiem: mówi do niego, zastanawia się jakie będzie, do kogo będzie podobne, uśmiecha się do niego. Matka Boża również do nas uśmiecha się, zakochuje się w nas i oczekuje wzajemności. Wszelkie dobro, a szczególnie duchowe jakie dokonało się w naszym życiu było Jej dziełem. Nic, co się wydarzyło nie było przypadkowe, wszystko zostało zaplanowane nawet trudne doświadczenia. Wszystko, co otrzymujemy jest zaplanowane i dane na tacy. Naszą troską powinna być gotowość przyjęcia Bożych darów.

Św. Pio powiedział: „Nie wątpcie w to, że to co was spotkało było zaplanowane. Wszystkim rządzi Bóg. On dopuszcza wszystko, nawet upadek, nawet cierpienie zostało przygotowane przez Niego”.

I dalej mówi św. Pio: Nie lękajmy się popadnięcia w zło. Nie lękajmy się, bo jesteśmy w rękach Maryi”.

W Guadelupe Matka Boża powiedziała do św. Juana Diego: Czyż nie jestem źródłem twojej radości? Czyż nie jesteś w zagłębieniu Mojego płaszcza i w skrzyżowaniu Moich rąk. Czy potrzebujesz czegoś więcej? Niechaj cię nic innego nie martwi ani nie niepokoi. Niechaj nie martwi cię choroba twojego wuja, ponieważ on teraz nie umrze. Możesz być pewien, że już ma się dobrze”. Maryja powiedziała, że o wszystkie sprawy Juana Diego się zatroszczy, on ma być gotowy na przyjęcie tego, co daje Bóg.

Św. Pio powiedział: Matka Boża to jedyne miejsce, gdzie diabeł nie postawił stopy. Wejdź tam, a będziesz bezpieczny”.

Jesteśmy zawierzeni Matce Bożej. Czy wracam myślą i sercem do tego zawierzenia. Maryja chce żyć ze mną w komunii i czeka na odpowiedź. Nie ważne, ile mamy lat. Może teraz, kiedy stajemy się słabsi, nękają nas choroby jesteśmy bardziej otwarci na współpracę z Matką Bożą?

Nasze działania są odbiciem tego, co dzieje się w naszych sercach. Różne sytuacje nas zaskakują i nasza reakcja może być zaskoczeniem dla nas samych i dla otoczenia. Nieraz sami nie spodziewamy się, jak się zachowamy. W każdej sytuacji bądźmy z Matką Bożą, by Ona nas przez nie poprowadziła. Ona wie, jak najlepiej przeprowadzić nas przez niespodziewane wydarzenia. Poda nam światło w czasie medytacji Słowa Bożego, albo w czasie Mszy świętej, w czasie rozważania tajemnic różańcowych, w słowach innego człowieka, a nawet w oglądanym filmie.

Jesteśmy kuszeni, aby czuć się mocnymi i łatwo zapominamy, że jesteśmy zawierzeni Maryi, albo jesteśmy zbytnio pewni siebie, albo żyjemy tak, jakby Maryja była daleko. Pycha sprawia, że nie wchodzimy pod płaszcz Maryi i chcemy żyć sami, bez Niej. Dlatego często powtarzajmy Jej słowa: ufam Tobie, powierzam się Tobie, mam tylko Ciebie. Jesteśmy kuszeni do zapominania o naszej godności wynikającej z zawierzenia się Maryi. Szatan wie, że chcemy być z Maryją, gdzie nie ma do nas dostępu. Kusi nas: zostaw to, to nie jest dla ciebie.

Matka Boża daje nam predyspozycje byśmy stali się od Niej zależni i z Nią i dla Niej żyli. Kiedy dojdziemy do kresu życia, wielką łaską będzie umierać w Jej obecności, na Jej rękach. Ona nas przyprowadzi do Jezusa.

Maryja oddała się całkowicie nam i oczekuje naszego całkowitego oddania. Jezus oddał nas pod opiekę Maryi. Jego zamiarem jest byśmy zostali uformowani na wzór Maryi. W Niej ukształtował się Chrystus i w Niej jesteśmy przeobrażani do zjednoczenia przeobrażającego w Chrystusie.

Tekst nieautryzowany

Aby zawierzyć Maryi, trzeba zgodzić się na bycie ewangelicznym dzieckiem. Konf. 19.09.2023

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze 19 września 2023

GALERIA] Obrazy, które udowadniają, że Maryja była też zwyczajną mamą

Jezus umierając na krzyżu oddał swojego ucznia Jana Maryi, a swoją Matkę Maryję Janowi. Z tego aktu czerpiemy inspirację naszej drogi życia, czyli przyjęcie Matki Bożej na wyłączność i na zawsze. Wielu świętych i błogosławionych szło drogą maryjną. Do tego grona należą między innymi: św. Jan Paweł II, bł. Stefan Wyszyński – Prymas Polski, św. Maksymilian Kolbe, św. Ludwik Grignion de Montfort – autor Traktatu o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Napisał w nim: „Jednak władza Maryi (…) zabłyśnie w czasach ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy: na wierne Jej dzieci i pokorne sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. W oczach świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani (…) Lecz w zamian za to będą bogaci w łaski Boże, których im Maryja obficie udzieli.”

Zawierzenie się Maryi jest przyjmowane z entuzjazmem, ale po pewnym czasie niektórzy czują się zawiedzeni. Może zapomnieli, zaczęli żyć po swojemu, albo liczą wyłącznie na swoje talenty, znajomości i wiedzę. W czasie rekolekcji wakacyjnych podkreślano, że trzeba stać się ewangelicznym dzieckiem Bożym, aby Maryja miała do nas coś do powiedzenia w naszym życiu i nim kierowała.

Dzieci uważają swoich rodziców za najważniejsze osoby, dzięki którym żyją, rozwijają się, czują się bezpiecznie. Im młodsze dziecko, tym bardziej jest zapatrzone i ufne wobec swoich rodziców. Starsze dzieci podobnym zaufaniem obdarzają swojego nauczyciela w szkole, ale dalej ufają swoim rodzicom, choć coraz starsze lub zupełnie samodzielne, to jednak ważne jest dla nich co powiedzą rodzice.

Na dziecięcą ufność należy się zdobywać w stosunku do Maryi. Zawierzenie się Maryi zakłada ufność ewangelicznego dziecka. Życiowe kłopoty, niespodziewane wydarzenia, doświadczenia ograniczające siły i zdolności połączone z oddaniem się Matce Bożej stają się drogą prowadzącą do uświęcenia i zbawienia. Przeżywając swoje trudności trzeba zaufać prowadzeniu Bożemu, bo zawierzenie Maryi doprowadzi do zaufania Bogu.

Przypomnijmy sobie, w jaki sposób ostatnio doświadczyliśmy pomocy Matki Bożej? Czy w czasie słabości i ograniczeń dostrzegaliśmy szansę na pogłębianie dziecięcej relacji z Maryją? Co nas do tego skłaniało lub zniechęcało? Módlmy się, by Matka Boża działała w nas i przez nas.

Zawierzenie odpowiedzią na miłość Maryi. Konf. 12.09.2023

Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Zacisze, 12 września 2023

Centrum Duchowości - Dom Rekolekcyjny Jezuitów w Częstochowie

Za miłość można zapłacić tylko miłością. Te słowa św. Tereski od Dzieciątka Jezus są właściwym komentarzem do tematu jaki dziś rozważamy. Bo Komu możemy zawierzyć swoje życie? Czy możemy zawierzyć, zaufać osobie, która nas nie kocha? Jest to ogromnie ryzykowne a nawet niewłaściwe. Możemy i powinniśmy zaufać i zawierzyć swoje życie Osobie, która nas kocha. Najlepiej takiej osobie, która ukazuje tę miłość w sposób bezinteresowny.

Tą Osobą jest Bóg, który ukazał swoją Miłość w Jezusie Chrystusie. Tę Miłość Jezus ukazał w sposób całkowity na Krzyżu. Tę Miłość Jezus Chrystus ukazał także w akcie zawierzenia swojego ucznia Matce Bożej. Tak to opisuje Ewangelia według św. Jana: "Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój»". Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie." (J 19, 26 - 27) Wiemy jak trudno jest dostrzegać kogoś drugiego obok nas, gdy sami cierpimy. Jezus będąc na drzewie krzyża w chwili cierpienia i umierania, dostrzega Matkę i ucznia. Myśli o człowieku. To jest miłość. Miłość, która nosi w swoim sercu drugiego człowieka. Można tu wspomnieć dzieło stworzenia człowieka, gdy Bóg dostrzega fakt: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2, 18).

Akt zawierzenia jakiego dokonuje Jezus Chrystus to czysta miłość, która pamięta o człowieku i jego potrzebach.  Miłość przejawia się w tym, że chce ratować. Jezus Chrystus ratuje Jana od pustki. Chce by jego życie było sensowne. Ks. Kardynał Stefan Wyszyński nauczał: „Człowiek śmiertelny najskuteczniej życie swoje spędza w łączności z Tym, który nie umiera. Jeśli ku Bogu kieruje swoją dobrą wolę, choćby słabą, w Nim odnajduje wszystko, co było przedmiotem jego trudów, wysiłków, osiągnięć czy przegranych całego życia”.

Maryja jako Matka Jezusa nosi w swoim sercu Jego naukę. To Ona jak każda Matka może nauczyć ucznia Jezusa mowy wiary ewangelicznej. Można to porównać do sytuacji dzieciństwa każdego człowieka. Po urodzeniu, gdyby nasi rodzice nie ubraliby nas - to byśmy umarli z zimna; gdybyśmy nie byli zaopatrzeni w jedzenie i picie - to umarlibyśmy z głodu; gdybyśmy nie słuchali mowy naszych rodziców – to nie nauczylibyśmy się mowy języka polskiego, trudno by nam było porozumiewać się w przedszkolu. Gdy poszliśmy do przedszkola i spotkaliśmy naszych rówieśników, których nie znaliśmy i gdy usłyszeliśmy słowa naszego nauczyciela by usiąść na krześle to każdy z nas, pomimo że pochodziliśmy z różnych domów zrozumieliśmy to polecenie. Zrozumieliśmy, bo tego nauczyli nas nasi rodzice, którzy nas kochają. Nie zostaliśmy zawiedzeni.

Jak zatem najlepiej żyć – zawierzyć się Komuś Kto Miłuje.  Inaczej czeka człowieka los, który opisuje Papież Franciszek: „Kto nie chce zawierzyć się Bogu, zmuszony jest słuchać głosów wielu bożków, wołających do niego: «Zdaj się na mnie!» Wiara, ponieważ związana jest z nawróceniem, jest przeciwieństwem bałwochwalstwa; jest odsuwaniem się od bożków, by powrócić do Boga żywego dzięki osobistemu spotkaniu. Wierzyć to znaczy powierzyć się miłosiernej miłości, która zawsze przyjmuje i przebacza, wspiera i ukierunkowuje egzystencję, okazuje się potężna w swej zdolności prostowania wypaczeń naszej historii. Wiara polega na gotowości otwarcia się na wciąż nową przemianę dokonywaną przez Boże wezwanie. Oto paradoks: zwracając się nieustannie do Pana, człowiek znajduje stałą drogę, co uwalnia go od chaotycznych ruchów, do jakich zmuszają go bożki”. Papież Franciszek Lumen Fidei

Odpowiedzią na Miłość Boga i Maryi jest „życie według Ducha Bożej Miłości, której uczy Maryja. Miłość jest fantastyczną cechą. Jest w jednym środkiem i celem, biegiem i metą, drogą, która prowadzi do niej samej. Co zatem należy czynić, by kochać? Do tego nie są potrzebne żadne triki, trzeba po prostu kochać. Tak samo, jak uczysz się grać, grając, albo tańczyć tańcząc. Św. Franciszek Salezy.

Maryjo chcę się uczyć odpowiadać na Twoją Obecność i Miłość zawierzeniem