mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Przepaść wdzięczności. Konf. 6.02.2018

Zacisze, 6 lutego 2018

ks. Mieczysław Jerzak

http://parafia-powsin.pl/zasoby/image/wiadomosci_powsinskie/2011_12/07_magnifikat.jpg

Zwracamy nasze serca do Matki Bożej i uczymy się od Niej przeżywać przepaść wdzięczności. Mamy za co dziękować Bogu: za życie, za zdrowie, za ocalenie w trudnych sytuacjach. Każdy ma za co powiedzieć Bogu „dziękuję”. Tak naprawdę w wdzięczności nigdy nie powinniśmy ustawać.

Przepaść wdzięczności wiąże się z przepaścią nędzy. Bóg właśnie pomimo naszej grzeszności i słabości okazuje swoje miłosierdzie. Niestrudzenie okazuje łaskę i przebacza winy. W czasie Mszy świętej słyszymy następujące słowa: „Nasze uwielbienia nie są Tobie (Bogu) potrzebne, ale przyczyniają się do naszego zbawienia”. Powodem naszej wdzięczności jest również to, że Bóg jest wierny pomimo naszych upadków i odejść.

Maryja po Zwiastowaniu natychmiast udała się do krewnej Elżbiety, która nosiła w swoim łonie syna Jana. Dla Elżbiety był to czas niezwykły, ponieważ oczekiwała upragnionego dziecka w późnym wieku, kiedy już straciła nadzieję na macierzyństwo. Maryja chciała się dowiedzieć, jak to się stało i okazać jej swoją pomoc do czasu rozwiązania. Chciała jej przynieść radość, jaka była też Jej udziałem i okazać Bogu wdzięczność za Jego łaskę.

Maryja przyniosła do domu Elżbiety radość i pokój. Tu nie chodzi o ludzką radość i pokój, ale o radość i pokój w Duchu Świętym. Radość, że krewna doznała Bożego miłosierdzia. Maryja okazała radość i wdzięczność, za to, że Boże miłosierdzie rozlewa się na cały świat.

Podejmujemy wiele starań, próbujemy zmieniać się, jednak ciągle popadamy w grzechy. To może rodzić smutek, ale przpaść wdzięczności nie pozwala pozostać w smutku. Wdzięczność wynika z tego, że Bóg ciągle, i pomimo wszystko, pochyla się nad nami grzesznikami ze swoją łaską. Jesteśmy podobni do gliny w ręku garncarza. Kiedy nie udaje się mu wytoczyć dobrego naczynia, podejmuje następną próbę, formując lepsze naczynie od nowa. My, jako naczynia popękane możemy stać się lepszymi naczyniami, jeśli podejmiemy współpracę z Boskim Garncarzem.

Maryjo, Matko Boga i Matko moja, wierzę, że rodzisz mnie i prowadzisz do Jezusa. Chcę, tak jak Ty, być wdzięczny za to, co Bóg mi dał. Wierzę, że za Twoim wstawiennictwem wypełni się we mnie zamysł Bożej miłości.

Życie na wzór Nazaretu. Konf. 30.01.2018

Konferencja ks. Dariusza Kowalczyka

Zacisze, 30 stycznia 2018

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/34/Sir_John_Everett_Millais_002.jpg/800px-Sir_John_Everett_Millais_002.jpg

Christ In the House Off His Parents (Chrystus w domu rodziców).
Obraz Johna Everetta Millaisa powstał w latach 1849-1850. Obecnie znajduje się w Tate Britain.

Jesteśmy Ruchem Rodzin Nazaretańskich, dlatego pojawia się pytanie: jak żyć na wzór Nazaretu?

Św. Maksymilian Maria Kolbe powiedział do swoich braci, że Niepokalanów, to nie są budynki, ani maszyny. Niepokalanów, to nasze dusze oddane Niepokalanej. Również my możemy powiedzieć, że Nazaret, to nasze dusze, nasze serca oddane Matce Bożej.

Jakie powinny być nasze serca?

Nazaret jest tam, gdzie jest Maryja, Matka Boża. Nazaret jest tam, gdzie my tworzymy komunię z Nią. Matka tworzy ognisko domowe. Nie musimy jechać do Ziemi Świętej, aby wprowadzić Maryję w nasze dusze, tak jak św. Józef wprowadził Ją do swojego domu.

Jak budować Nazaret w sercach i wokół nas?

Św. Józef przeżywając rozterki usłyszał od anioła słowa: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, Twej Małżonki. (Mt 1, 20) W Ewangelii św. Jana znajdujemy podobne słowa dotyczące ucznia Jana: I od tej chwili uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 27) Wspólnota Maryi z Józefem była jedyną w swoim rodzaju, wspólnotą oblubieńczą. Jesteśmy zaproszeni do podobnej komunii z Maryją. Jeśli weźmiemy Ją do siebie, pojawi się dom, rodzina.

Jak wziąć Maryję do siebie?

Na budowanie wspólnoty trzeba mieć czas. Statystycznie małżonkowie rozmawiają ze sobą kilkanaście minut dziennie. Rodzice poświęcają podobną ilość czasu na rozmowę z dziećmi. Mamy mało czasu na rozmowę z najbliższymi. A czy mamy czas dla Matki Bożej, na rozmowę duchową z Nią?

Jakie są formy modlitwy do Matki Bożej?

Najczęściej stosowaną modlitwą jest różaniec. Ktoś powiedział, że różaniec jest pójściem na spacer z Matką Bożą. Święci mówią, że z Maryją można normalnie rozmawiać. Jeśli inni nie chcą nas wysłuchać, to należy to powiedzieć Matce Bożej. Ona ma dla nas czas i chętnie nas posłucha. Ona do nas też chce mówić, podzielić się chce swoim bólem i radością. Św. Maksymilian powiedział, że Maryja więcej nas nauczy w cichej modlitwie, niż wszystkie książki.

Co nas czeka w budowaniu komunii z Maryją?

Patrząc na św. Józefa możemy powiedzieć, że „świat wywrócił się jemu do góry nogami”. W dawnych czasach młodzi zawierali małżeństwo, ale przez rok mieszkali oddzielnie. W tym czasie mężczyzna budował wspólny dom dla obojga. Kiedy Józef skończył budowę Święta Rodzina musiała się udać do odległego Betlejem, a później do obcej egipskiej ziemi, gdzie nikt ich nie chciał. Dom Józefa w Nazarecie przez długi czas pozostał pusty. Chcąc budować duchową relację z Maryją trochę myślimy, że Maryja będzie „służącą” spełniającą nasze zachcianki. To nie Ona ma się podporządkować nam, ale my Jej. Mówić do Niej: rób, co chcesz, nawet kiedy się coś rozsypie. Nawet wtedy, gdy „dom,” który budowaliśmy zostanie pusty, a my udamy się do „obcej ziemi”.

Kto nas przyprowadził do Nazaretu?

Mówimy, że to Matka Boża przyprowadziła nas do RRN. Ona dała światło, przez Słowo Boże, przez kapłana, przez usłyszane na grupie świadectwa. Wszystkimi sprawami Ona zarządza. Jeśli przestajemy zwracać uwagę na Maryję, to budujemy królestwo egoizmu i pychy. To nie jest Nazaret. Wtedy Bóg dopuści do tego, że coś się zawali, by do Matki Bożej powrócić, by na nowo rozwijała się komunia z Maryją.

Kto jest w centrum Nazaretu?

W centrum Nazaretu jest Jezus. On ustanowił wszystkie sakramenty. Jednak kiedy ustanowił sakrament małżeństwa? Przyjmuje się, że sakrament małżeństwa został ustanowiony, kiedy Maryja z Jezusem w swoim łonie wprowadziła się do domu Józefa. Wtedy dzieło odkupienia miało początek, a Święta Rodzina służyła dziełu odkupienia. W szczególny sposób Jezus jest obecny na Eucharystii, jest obecny w drugim człowieku. Przyjmujemy Chrystusa o twarzy żony, męża, dziecka. „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim”. (Łk 2, 40) Tak jak Jezus wzrastał w Nazarecie, tak samo w nas wzrasta Jezus, kiedy służymy drugiemu człowiekowi.

Od kogo zależy los rodziny, Kościoła?

Myślimy, że jesteśmy kolumną, filarem, od której zależy los rodziny czy Kościoła. Zapominamy, że jest to dziedzina Ducha Świętego. Maryja i Józef byli tylko wspólpracownikami Ducha Świętego w budowaniu swojej Rodziny. To jest Boże dzieło, w którym Maryja mówi ciągle FIAT. W naszych rodzinach też ma działać Bóg. On sobie da radę. W naszych rodzinach możemy mówić za Maryją FIAT lub Jezu, Ty się tym zajmij. Gdy będziemy się wpierw troszczyć o Królestwo Boże, to wszystko inne będzie nam dodane.

Jak mamy oczekiwać na Jezusa?

Jezus pojawił się w swojej Rodzinie w sposób cudowny. Małżonkowie żydowscy mieli nadzieję, że to w ich rodzinie urodzi się oczekiwany Mesjasz. Każdy dom oczekiwał na narodzenie Mesjasza. Takie samo pragnienie było w Świętej Rodzinie. Jezus przychodzi, jako odpowiedź na ich pragnienia. W naszych rodzinach, wspólnotach też mamy oczekiwać na Zbawiciela. Mamy oczekiwać na Niego w czasie Eucharystii. Czy pragniemy przyjścia Jezusa? Czy tęsknimy za Jezusem i czy pragniemy, aby On narodził się w sercach innych ludzi? Spotkanie Jezusa w Eucharystii daje siłę, by odnależć Go w drugim człowieku.

Kiedy przychodzi Jezus?

Jezus przyszedł do swojej Rodziny w ubóstwie i słabości. Nikt ich nie chciał. W ubóstwie i słabości objawiła się moc Boża. Nasza moc jest również w tym, gdzie doznajemy słabości. Kiedy myślimy o człowieku, który odszedł od Boga, czy wierzymy, że Jezus chce się w nim narodzić? Czy może mamy pokusę, aby go odrzucić? Powinniśmy pragnąć Jezusa i zgadzać się, aby rodził się tam, gdzie jest słabość i ubóstwo. W ten sposób przedłużamy święto Bożego Narodzenia.

Konferencja zapisana na podstawie notatek własnych E. Myśliwiec

Rekolekcje rodzinne RRN 2018 w Czarnej Górze - relacja

 

W dniach 21 – 27 stycznia 2018 odbywały się coroczne rekolekcje RRN diecezji warszawsko-praskiej w Czarnej Górze k/Białki Tatrzańskiej. W tym roku przyjechało 133 osoby, w tym 81 dzieci i młodzieży. Pogodę mieliśmy prawdziwie zimową, gdyż bezpośrednio przed naszym przyjazdem porządnie posypało śniegiem i było trochę mroźnie. Dzięki temu w godzinach popołudniowych można było skorzystać z zimowych atrakcji na stoku.

Hasło rekolekcji brzmiało: Wzrastać razem – na dobre i na złe. W czasie naszych dni skupienia rozważaliśmy wybrane tematy z książki o tym samym tytule, przeznaczonej na spotkania małżeńskie i rodzinne RRN.

http://www.rrnpraga.pl/attachments/article/469/FB_IMG_1517783807443.jpg

Ks. Kazimierz i ministranci w kościele w Czarnej Górze

Rekolekcje prowadzili ks. Kazimierz Sztajerwald, ks. Mieczysław Jerzak oraz ks. Artur Mościcki. Mieliśmy również zaszczyt gościć w naszej wspólnocie ks. Dariusza Kowalczyka, Moderatora Krajowego RRN. Kapłani sprawowali dla nas Eucharystię, głosili konferencje, służyli Sakramentem Pokuty przystępującym do spowiedzi.

Za organizacyjne przygotowanie rekolekcji odpowiadali pp. Agnieszka i Jacek Jakubowscy. Współpracowali z nimi animatorzy grup, oraz odpowiedzialni za przygotowanie porannej medytacji, wieczornej adoracji Najświętszego Sakramentu i grupa muzyczna. Opiekę duchową nad młodzieą i dziećmi sprawował ks. Artur we współpracy z Martą Michnowską. Młodzi uczestnicy rekolekcji mieli swoje spotkania z animatorami dziecięcymi w grupach stosownie do wieku.

http://www.rrnpraga.pl/attachments/article/469/FB_IMG_1517783722958.jpg

Ks. Artur Mościcki i animatorzy dziecięcy

Każdy dzień rekolekcji miał swój temat. Był on podejmowany w czasie porannej medytacji, w czasie konferencji i grup dzielenia oraz w czasie wieczornej adoracji Najświętszego Sakramentu lub w czasie indywidualnych przemyśleń.

Pierwszy dzień rekolekcji.
Temat: „Ten, który potrafi z kryzysów uczynić stopnie do szczęścia”.
W czasie konferencji ks. Mieczysław przywołał przykład pewnego małżeństwa włoskiego, które codziennie wspólnie modliło się. Wiedząc, że może być czasem źle między nimi, rozwiązywali swoje problemy w osobnym pokoju w obecności Boga. Ksiądz zachęcił, abyśmy zachowali ducha tych małżonków. Zachęcił również do medytacji porannej, która jest niezbędnym punktem dnia (jak poranna kawa), trwaniem w ciszy, by usłyszeć głos Boga. Często zajęci „winem życia” - czyli codziennymi obowiązkami zapominamy o obecności Jezusa i Maryi. Kiedy młodym z Kany zabrakło wina, Maryja natychmiast dostrzegła ten problem, a Jezus zadziałał, czyniąc cud przemiany. Również teraz można Go prosić o taki sam cud. Powinniśmy uznać prawdę o sobie, by bez maski stanąć przed Jezusem i powiedzieć o swoich problemach w rodzinie. Przyznać się, że w małżeństwie niejednokrotnie dokonuje się przemiana „wina” w „wodę” zamiast przemiany „wody” w „wino”. Potrzeba uwierzyć, że Jezus może dokonać zmiany na lepsze. Pozwólmy Jemu działać. Tego dnia zastanawialiśmy się, czy złe sytuacje w naszych rodzinach okazywały się „szczęśliwą winą”.

Drugi dzień rekolekcji.
Temat: „W krainie, gdzie zło nie ma ostatniego zdania”.
Konferencję wygłosił ks. Dariusz, w czasie której powiedział, że diabeł kusi nas zwątpieniami i rozpaczą. W Maryi nie ma rozpaczy, ani zwątpienia. Diabeł Ją nienawidzi, bo niweczy jego plany. Zapragnijmy – zachęcił ks. Dariusz – ramion Maryi i powierzajmy Jej trudne i beznadziejne sprawy. Ona rozwiąże najbardziej „poplątane węzły” naszego życia. Jeśli wybieramy własne plany, to Bóg szanując naszą wolną wolę pozwoli zobaczyć nam skutki naszych wyborów. Jeśli uznamy, że pobłądziliśmy z ufnością prośmy Ją o pomoc. Zło nie ma ostatniego zdania. Uznając głupotę naszego rozumu, złośliwość naszej woli i, że nie potrafimy sami z siebie pójść za dobrem, zaufajmy Maryi, bo dzięki Jej miłości zrealizuje się Boży plan w naszym życiu. Nasza słabość, może być progiem, z którego możemy rzucić się nam w ramiona Boże. Przepaść ufności i przepaść wdzięczności chroni nas przed diabelską rozpaczą.
Tego dnia zastanawialiśmy się, jak przeciwstawialiśmy się smutkowi i zniechęceniu.

Trzeci dzień rekolekcji.
Temat:
„Humor sprzymierzeńcem miłości”.
Ksiądz Kazimierz powiedział, że wielu ludzi ma poczucie humoru, ale chrześijańskie poczucie humoru polega na tym, żeby umieć śmiać się z samych siebie. Należy przyjrzeć się sobie: co jest powodem naszej radości? albo dlaczego jesteśmy smutni? Przyglądając się własnym smutkom, gniewom możemy się zastanowić, czy te emocje pobudzają nas do pokory? czy do pychy? Dzięki cnocie pokory możemy mieć dystans do siebie i możemy widzieć własne porażki, jako zysk. Ksiądz stwierdził, że człowiek pokorny nie dziwi się, że grzeszy, zaś człowiek pyszny nie potrafi sobie przebaczyć, jest ponury, a nawet „śmiertelnie” poważny.
Tego dnia mogliśmy się zastanowić, jak dzięki cnocie „humoru” mogliśmy rozładować konfliktową sytuację w naszych rodzinach.

Dzień czwarty rekolekcji.
Temat:
„Jak zbudowć pałac na ruinach”.
Ks. Mieczysław nawiązał do tragicznego wydarzenia, które dotknęło kilka rodzin mieszkających w pobliżu Czarnej Góry, którym spaliły się domy. Stracili cały majątek i muszą zaczynać na nowo budowanie domów. Podobne doświadczenie miał ewangeliczny marnotrawny syn, który niefrasobliwie stracił swoją część majątku wyruszając z domu ojca w świat. Później na gruzach życia miał szansę, dzięki miłości ojca, budować „pałac”. Gdyby ojciec okazał złość, lub obraził się, syn nie miałby takiej możliwości odbudowania swojego życia. Okazanie miłości chrześcijańskiej działa, ludzie się otwierają, „pękają lody” niechęci we wszystkich relacjach. Miłość nie musi być naiwna lub bezmyślna. Miłość nie powinna być wyrachowana lub nastawiona na zyski. Kiedy dzieci stają się dorosłe, odchodzą z domu, a małżonkowie zostają sami. Powinni oni wtedy szczególnie zadbać o dobre relacje ze sobą, by nie pozostali na gruzach swojego małżeństwa sami i smutni. Jeśli „gniazdo rodzinne” jest pielęgnowne, to dzieci i wnuki wracają do niego – zakończył ksiądz.
Tego dnia zastanawialimy się nad potrzebą przebaczenia sobie wzajemnie win, by pozwolić Bogu budować „pałac” na „gruzach” naszych słabości.

Piąty dzień rekolekcji.
Temat:
„Ku pełni ojcowstwa i macierzyństwa” .
Ks. Kazimierz w czasie konferencji powiedział, że jeśli chcemy owocnie wychowywać swoje dzieci, to powinniśmy je często napominać. Dzieci zazwyczaj okazują posłuszeństwo. Jednak, kiedy dorastają, nasz autorytet nie wystarcza. Warto wtedy, ale i zawsze odwołać się do wyższego autorytetu, jakim jest Bóg. Jesteśmy rodzicami, by wypełnić wolę Boga w naszym życiu i chcemy, by dzieci też ją pełniły. Chcemy ich nauczyć, że wolność nie jest swawolą, lecz jest związana z odpowiedzialnością. Należy – zachęcił ksiądz – uczyć dzieci odkrywania woli Bożej poprzez modlitwę, codzienne wydarzenia, Słowo Boże, pytanie się rodziców, kapłanów. Podjęty wysiłek duchowy jest istotny. A nawet ważniejszy od samego wyboru. Pełnią miłości rodzicielskiej jest miłość ofiarna. Nawet niepowodzenia wychowawcze należy złożyć Bogu w ofierze. Wszystkie trudności należy ofiarować Bogu, wtedy nasze cierpienie może rodzić miłość do Jezusa w dziecięcych sercach. Przykładem dla nas jest Jezus ukrzyżowany, który dobrowolnie podjął mękę na krzyżu. Jeśli zabraknie naszego cierpienia, to jest jeszcze cierpienie Jezusa – podkreślił ksiądz Kazimierz.

Jedno ze zdań z dzisiejszej medytacji brzmiało: „Choćbyście mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców. Ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie”. (1 Kor 4, 15) Te słowa św. Pawła wyjaśniają, że ci, którzy chcą wychować dzieci dla Chystusa powinni być gotowi na trud, poświęcenie, a niejednokrotnie na niezrozumienie. Powinni ofiarować swoje problemy Bogu, a także rozwiązywać je z Bogiem. Tego dnia zastanawialiśmy się nad tym, czy przyjmujemy ducha poświęcenia i ofiary w codziennym życiu.

W czasie rekolekcji był czas na wieczór kolęd. Był czas na spotkania małżeńskie (randki), w czasie których dzieci miały zorganizowany czas przez animatorów dziecięcych. Był czas na rozważenie Drogi Krzyżowej Pana Jezusa, którą przygotowała i poprowadziła młodzież.

Dziękujemy Bogu i ludziom za ten piękny czas przygotowany dla naszego dobra, ku większej miłości do Boga i Maryi i ku zbudowaniu naszych rodzin.

Zapis konferencji nie stanowi całości wypowiedzi.

Relację przygotowała: E. Myśliwiec

Spotkanie opłatkowe na Zaciszu 9.01.2018

http://ww.parafia-bolechowo.pl/cms/pliki/biblioteka/max/m159.%C5%82amanie%20op%C5%82atkiem.JPG

W pierwszy wtorek Nowego Roku 2018 odbyło się spotkanie opłatkowe dla wspólnoty Ruchu Rodzin Nazaretańskch diecezji warszawsko-praskiej. Spotkanie rozpoczęło się od wspólnej Eucharystii sprawowanej przez ks. Kazimierza Sztajerwalda i ks. Grzegorza Burakiewicza. Msza święta była sprawowana w dwóch intencjach. Pierwsza za Ruch Rodzin Nazaretańskich w naszej diecezji, a druga za ks. Andrzeja Mazańskiego, naszego Moderatora, z prośbą o powrót do zdrowia i o wszelkie potrzebne łaski za przyczyną Niepokalanej Maryi Panny. Ks. Andrzej dziesięć dni wcześniej doznał poważnej kontuzji kolana i po operacji przebywa na rekowalescencji.

Wspólna Msza święta zgromadziła ok. 80 osób. Przewodniczył jej ks. Kazimierz Sztajerwald. Oprawę liturgiczną sprawowała wspólnota RRN z Legionowa. W czasie Liturgii Słowa usłyszeliśmy Ewangelię o tym, jak Jezus wyrzucił złego ducha z opętanego człowieka (Mk 1, 21-28). Ks. Kazimierz w homilii powiedział, że może nam się wydawać, iż sprawa opętania przez złego ducha może dotyczyć tylko wąskiej grupy osób. Problem jest szerszy. Nieczystość dotyczy pewnej sfery serca nieotwartej dla Pana.

Ksiądz dał przykład pewnego króla, którego królestwo zostało opanowane przez bandę grasujących rozbójników destabilizujących życie w państwie. Król nie mógł ich pokonać, więc zwrócił się o interwencję do króla z sąsiedniego królestwa, dysponującego większą siłą. Ten wraz ze swoim wojskiem przybył na pomoc, lecz rozbójnicy wiedząc, że mogą przegrać, przestali rabować i ukryli się. Życie w królestwie powróciło do normy, ludzie przestali się obawiać o swoje życie i mienie. Wezwany król chciał dalej prowadzić akcję poszukiwawczą, aby wyłapać wszystkich rabusiów, ale w tutejszy władca już nie był tak zdeterminowany. Zdecydował o zakończeniu działań.

Te krótkie opowiadanie oddaje sytuację człowieka, który doznaje pierwszego nawrócenia. Doznawszy łaski zbliżenia się do Boga, która poruszyła jego serce, pełen radości myśli, że to już wszystko. Pozostawia pewne sfery swojego życia staremu myśleniu, pozwalając złemu duchowi pozostać w ukryciu. Pozostawia jakieś wstydliwe miejsce, gdzie nie czuje się zadowolony z siebie, z innych, z powodu sytuacji materialnej lub czegoś mu brakuje (jak Anna, która nie doceniała miłości męża Elkana, ciągle się smucąc z powodu braku potomstwa). Również nas Bóg kocha, a my nie cieszymy się Jego miłością, tylko zamartwiany się jakimiś brakami.

Kiedy Jezus dotyka sfery dotkniętej panowaniem złego ducha boimy się. Ten lęk pokazuje, jak głęboko zły duch się przyczaił i trzyma nas na uwięzi. Zły duch daje nieczyste i podejrzliwe spojrzenie na Jezusa prowadzące do braku zaufania. Boimy się, bo wtedy wychodzi na jaw, jak bardzo nie ufamy Jezusowi, który chce oczyścić tę sferę życia.

Jezus przychodzi dziś z mocą, jako Pan naszego życia. Ma moc wyrzucania wszystkich „ukrytych rozbójników” z naszego serca, nie che iść na kompromis ze złym duchem. On chce byśmy mieli pełnię Bożego życia. Nie lękajmy się otworzyć drzwi przed Chrystusem na modlitwie i w konfesjonale. Jezus nic nam nie zabierze. On pozwoli żyć wolnością serca.

Powinniśmy powiedzieć: Idź precz duchu nieczysty, nie chcę, abyś mnie zatracił. Niech odejdzie ode mnie pycha braku zaufania Panu, ta największa nieczystość.

Maryjo, Ty możesz wołać w moim sercu do Jezusa: Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź do serca, które nie umie zaufać!

Po zakończonej Mszy świętej wszyscy udali się do Domu Parafialnego. Powitała nas kolęda „Bóg się się rodzi” gromko zaintonowana przez grupę muzyczną i podjęta przez wszystkich zgromadzonych. Ks. Grzegorz przeczytał Ewangelią wg św. Marka o Narodzeniu Jezusa, po czym wspólnie modliliśmy się uwielbiając Boga za przyjście na świat Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Ks. Kazimierz i animatorzy złożyli wszystkim życzenia, po czym łamaliśmy się opłatkiem.

Relację przygotowała: Elżbietra Myśliwiec