mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Rola motywacji w życiu duchowym. Konf. 15.05.2018

Zacisze, 15 maja 2018

Konferencja ks. Andrzeja Kopczyńskiego

Podobny obraz

Najistotniejszą sprawą w życiu duchowym, od której wszystko zależy i nad którą powinniśmy wytrwale pracować jest nasza motywacja. Każdy nasz czyn ma zaplecze wewnętrzne. Nasze intencje czy motywacje wskazują, czy nasze czyny są dobre i mają wartość zasługującą na świętość, czy nie mają wartości. Powinniśmy się zastanowić, jakie intencje kierują naszym życiem. Motywacje powinny stawać się coraz głębsze. Motywy zachowania wszystko zmieniają i tworzą nową jakość życia. Który żołnierz bez motywacji będzie mężnie walczył?

W sądzie jest prokurator i obrońca, ale sędzia najpierw się pyta oskarżonego, czego się dopuścił oraz jaka była motywacja jego postępowania. Intencje świadczą o wartości czynu w sensie pozytywnym lub negatywnym.

Kiedy wstępowałem do seminarium na pytanie o motywację mojego powołania, odpowiedziałem, że chcę służyć Bogu i ludziom. Mogły się dołączyć jeszcze inne, mniej wzniosłe motywacje, np.; ktoś mi zaimponował, widziałem wielkość tej posługi. Ale wzrost duchowy powodował, że intencje się oczyszczały i stawały się coraz dojrzalsze.

Nasz wzrost duchowy dokonuje się przez ewolucję świata motywacji. Kiedy przystępowaliśmy do Ruchu byliśmy bardzo zmotywowani. Pociągała nas perspektywa świętości, radykalizm wiary, przeżywana obecność Maryi. Ale, czy nie szukaliśmy też swojej wielkości?

Motywy płytkie nie wystarczają na długo. Kiedy pojawiają się trudności, albo znużenie człowiek czuje się wypalony. Zniechęcamy się gdy przychodzi zwyczajna codzienność, albo droga okazuje się trudna. Warto wtedy prosić Boga, by nas na nowo zmotywował.

Dlaczego przyjeżdżamy na spotkania diecezjalne na Zaciszu? Chcemy, by usłyszane Słowo Boże na nowo zmotywowało nas, nasze życie rodzinne i naszą pracę. Każdy dzień najlepiej jest rozpoczynać od Eucharystii, wtedy inaczej przeżywamy kolejne godziny dnia. W czasie spowiedzi czy rozmowy duchowej, Bóg przez kapłana nie tylko odpuszcza nam grzechy, ale jeszcze dokonuje rozeznania naszego życia. Wtedy Bóg nas na nowo motywuje. W czasie porannego rozmyślania Słowo Boże może w sposób niezwykły zainspirować cały dzień, nasze zamiary i plany. Człowiek słabo zmotywowany jest zniechęcony do swoich obowiązków. A jaka jest nasza motywacja do pracy? Można pracować dla pieniędzy, albo by dobrze się urządzić. To są pogańskie motywy pracy. Motywacja duchowa jest inna. Pracujemy, aby się uświęcić. Pracę możemy zmotywować Ewangelią i naszą duchowością.

Jeśli dominują w naszym życiu ludzkie motywy, to znaczy, że za mało walczymy o nasze uświęcenie. Jezus ujawniając cel swojej podróży do Jerozolimy usłyszał od Piotra wyrzut „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Jezus mu odpowiedział: „Zejdź Mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” Mt 16, 21-27. Jezus był zainspirowany przez Boga. Miał oddać życie zgodnie z wolą Bożą i nie chciał, aby ktokolwiek Go z tej drogi zawrócił. Życie duchowe jest walką, o zmotywowanie swojego życia zgodne z Ewangelią. Również motywem życia Maryi było spełnienie woli Bożej.

Bóg jest miłosierny i wie, że nie zawsze nasze intencje są właściwie. Wielokrotnie kieruje nami miłość własna. Czasem ludzkie motywy mogą okazać się potrzebne. Kogoś może zmotywować do modlitwy budujący przykład innej osoby oddanej modlitwie. Kogoś do gorliwej pracy może inspirować pracujący z pasją kolega. Rodziców do modlitwy może zmotywować odkrycie, że dzieci straciły wiarę. Często do żarliwej modlitwy skłaniają nas dramatyczne okoliczności życia.

Motywy ludzkie najczęściej podszyte są próżnością czy bezmyślnością, przez co nie mają zasług uświęcających. Uświęcają nas tylko czyny mające motyw wiary i intencję pełnienia woli Bożej. Kiedy tracimy motywację prośmy Matkę Bożą, aby pomogła nam na nowo odkryć inspirację naszego życia.

Św. Rita. Konf. 8.05.2018

Zacisze, 8 maja 2018

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

O powołaniu do świętości – błogosławieństwa.

W tym roku ukazała się adhordacja Papieża Franciszka o powołaniu do świętości pt. „Cieszcie się i radujcie”. W jednym z rozdziałów Papież przedstawia 8 ewangelicznych błogosławieństw. Świętość to między innymi: miłosierne postrzeganie bliźniego, poszukiwanie sprawiedliwości, zachowanie czystości, czy rozsiewanie pokoju. Budowanie pokoju, według Papieża jest sztuką, w której człowiek musi wykazać się wieloma cechami, takimi jak: pracą, talentem, cierpliwością, pokorą, umiejętnością, kreatywnością, wrażliwością czy pogodą ducha. Przykładem budowania pokoju była droga życia św. Rity.

Święta Rita (1380 - 1457).

Podobny obraz

Św. Rita urodziła się w Rocca Porena, niedaleko Cascii (Umbria). Była jedynym i wymodlonym dzieckiem swoich rodziców. Jej ojciec był prawnikiem, a jego praca polegała na tym, by łagodzić spory, jednać skłóconych i udzielać pomocy skrzywdzonym. Rita od dzieciństwa pragnęła oddać się Bogu, jako zakonnica. Ale na życzenie rodziców wyszła za mąż za szlachcica, który okazał się człowiekiem gwałtownym. Choć jej relacje z mężem były bardzo trudne, miała na niego dobry wpływ. Potrafiła wprowadzać pokój w jego życie. We Włoszech życie społeczne było pełne nieporozumień i konfliktów. Społeczeństwo było podzielone na skonfliktowane klany wzajemnie się zwalczające. Do jednego z takich klanów należał mąż Rity. Święta prosiła męża, aby wycofał się z tego środowiska. Próba opuszczenia klanu skończyła się dla męża Rity tragicznie, ponieważ został zamordowany. Do tego synowie czuli zobowiązani do wendety, czyli pomszczenia ojca. Rita nie chcąc, by jej dzieci były zabójcami, prosiła Boga, aby raczej zabrał ich ze świata. Modlitwa jej została wysłuchana. Synowie zmarli w czasie epidemii dżumy.

Po śmierci najbliższych Rita postanowiła zrealizować pragnienie z młodości. Zgłosiła się do klasztoru augustianek w Cascii, prosząc o przyjęcie do zakonu. Jednak spotkała się z odmową przyjęcia. Potem wielokrotnie jej odmawiano, przez co była wystawiana na próbę. Po pewnym czasie postawiono jej twardy warunek: zostanie przyjęta, jeśli uda się do ludzi z klanu, którzy doprowadzili do śmierci męża i pogodzi się z nimi. Doprowadzenie do pojednania i pokoju, gdy jest się na pierwszej linii sporu, było trudnym zadaniem. Jednak Bóg potwierdził jej powołanie, usposabiając do pojednania niedawnych wrogów jej męża.

Pomimo spełnienia niemożliwego po ludzku warunku, Rita ponownie spotkała się z odmową przy. Ta sytuacja zmusiła ją, by jeszcze bardziej zawierzyć się i zaufać Bogu. Od młodości święta w różnych sprawach zwracała się do świętych: św. Augustyna, św. Jana Chrzciciela i św. Mikołaja z Tolentino. W tej sprawie prosiła ich o pomoc. Pewnego dnia święci wprowadzili ją do kaplicy klasztornej. Wobec takiego Bożego znaku, siostry przyjęły ją do siebie.

Święta wprowadzała pokój, tam gdzie był konflikt i nienawiść. Znany jest cud, przypisywany jej osobie. Rita podlewała suchy patyk włożony w ziemię, który po pewnym czasie puścił gałązki i zakwitł. Ten cud świadczył, że jeśli kto ma dużo wiary i wytrwałości w okazywaniu miłości trudnemu bliźniemu, to ten choćby był nawet najbardziej zatwardziałym grzesznikiem, może „zakwitnąć i wydać dobre owoce”.

 

Św. Bernard ze Sieny (1380 - 1444)

Podobny obraz

Za czasów Rity żył franciszkanin św. Bernard. Miał on zwyczaj wędrowania do różnych miast i głoszenia katechez przez 40 dni. Jego kazania cieszyły się wielkim powodzeniem. Przychodziło tak dużo osób, że nie mieścili się w kościołach, więc katechez słuchali na placach miejskich. Św. Bernard swoimi naukami doprowadzał do przewrotu duchowego słuchaczy. Święty wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do Imienia Jezus. Miał zawsze przy sobie drewnianą tabliczkę z wypisananym imieniem Jezus, jako chrystogramem - IHS. Święty zachęcał wiernych, by przyjmowali Jezusa nie tylko jako Boga, ale też jako człowieka. Zachęcał do przyjaźni z Jezusem, jako człowiekiem.

Pod wływem nauk świętego pozostawała również Rita. Idąc tą drogą rozwijała w sobie nabożeństwo do Pana Jezusa cierpiącego i ukrzyżowanego. Pragnęła przyjąć cierpienie, jakie zadawał Jezusowi choć jeden z kolców z Jego cierniowej korony. Jej prośba została wysłuchana. Utworzyła się na jej czole rana, najpierw widoczna dla innych, a później niewidoczna, ale mimo to przysparzająca cierpień przez 16 lat.

Akty terrorystyczne

Papież Franciszek mówiąc o sytuacjach konfliktowych zwraca uwagę, że najczęściej innych obarczamy winą za wywoływanie konflików, a siebie usprawiedliwiamy. Musimy dostrzec, że często sami jesteśmy przyczyną konfliktów i nieporozumień. Wypowiadamy złe sądy o bliźnich i przedstawiamy ich w złym świetle. Papież mówi, że tacy ludzie nie są błogosławieni. Zniesławienie, oszczerstwo są jak akty terrorystyczne. Atakujący rzuca ładunek i ucieka zadowolony, gdy inni cierpią". Zniesławienie i oszczerstwo są aktami terroru. Tymczasem człowiek szlachetny, nawet gdy spotyka się  ze złem w postępowaniu innych, podejmuje rozmowę twarzą w twarz z pogodą i szczerością, myśląc o dobru drugiego człowieka.

Przypisy:

Chrystogram – monogram będący symbolem Jezusa Chrystusa w formie akronimu. Jest to grecki skrót imienia Jezus -  IHΣΟΥΣ Jezus.

W prawosławiu jest on złożony z liter Χ i Ρ (jest to najstarsza forma chrystogramu) lub Ι i Χ układających się w krzyż. Są to początkowe litery jednego z dwóch wyrazów w grece: Chrystus lub Jezus Chrystus.

W kulturze zachodniej występują wymienne złożenia: "IHS" oraz "IHC" będące odpowiednimi (pierwsza, druga i ostatnia) literami (jota-eta-sigma) greckiego imienia Jezusa: ΙΗΣΟΥΣ (Ἰησοῦς) (czyt. Iesu:s).

Do rozpowszechnienia monogramu w katolickiej Europie przyczynili się franciszkanie. Św. Bernard ze Sieny zaczął używać chrystogramu jako przedmiotu, pokazywanego i tłumaczonego. Dzięki jego działalności monogram Imienia Jezus - IHS, zaczął się pojawiać na szatach liturgicznych, w sztuce kościelnej i dekoracjach architektonicznych oraz w świadomości wiernych.

Pojawiła się również łacińska interpretacja skrótu IHS: Iesus Hominum Salvator – Jezus Zbawca Ludzi. Tłumaczenie to powstało najprawdopodobniej dlatego, że w średniowieczu została błędnie odczytana litera Η (greckie eta) jako H (łacińskie h).

Wikipedia

Wystarczy tylko jedno, by być świętym. Konf. 17.04.2018

Zacisze, 17 kwietnia 2018

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Podobny obraz

Adhortacja papieża Franciszka: Gaudete et exultate

Ojciec Święty Franciszek dnia 9 kwietnia 2018 zaprezentował swoją nową adhortację – Gaudete et exultate („Cieszcie się i radujcie” Mt 5, 12) – o powołaniu do świętości w świecie współczesnym. Dla nas wszystkich jest inspiracją do pełniejszego życia hasłem naszego Ruchu: „świętość w codzienności”. Przez święte życie naśladujemy różne aspekty życia samego Jezusa. Świętość nie umniejsza naszego człowieczeństwa. Jest ona spotkaniem ludzkiej słabości z mocą łaski Bożej.

Otwierając się na Źródło świętości, czyli Boga, stajemy się święci. „Każdy kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” 1 J 3, 3. Czy mamy pragnienie bycia świętymi? Papież pisze: „Nie bój się świętości. Nie odbierze ci ona sił, życia ani radości. Wręcz przeciwnie. Staniesz się tym, co zamyślił Ojciec, kiedy ciebie stworzył i będziesz Jemu wierny.” Adh. Gaudete et exultate, pkt 32.

Przyciąganie planet

Podążanie do świętości można porównać do układu sił w Kosmosie. Układ Słoneczny jest heliocentryczny, czyli wszystkie planety krążą wokół Słońca. Planety utrzymują się na swoich orbitach dzięki sile przyciągania Słońca oraz sile wzajemnego przyciągania. Tak jak Słońce przyciąga planety, tak Bóg pociąga do siebie człowieka. Do Słońca razem z planetą zliżają się też jej księżyce. Czyli, że dając się przyciągać przez Boga, pociągamy do Niego również swoich najbliższych.

Istnieją jeszcze siły odśrodkowe, które nie pozwalają zbliżyć się człowiekowi do Boga tworząc wobec Niego dystans. Są nimi: niechęć, lęk, pokusy, pycha. Jest w nas opór i przywiązanie do własnych planów i grzechów. „Stary człowiek” jest w nas tą siłą odśrodkową. Wszystko to sprawia, że krążymy wokół Boga, jak planety wokół Słońca, wcale się do Niego nie zbliżając.

Poddanie się przyciąganiu Boga

Może wcześniej myśleliśmy, że z biegiem lat stawać się będziemy coraz lepsi, bardziej cierpliwi, pobożni, pogodni. Co z naszą świętością, kiedy okazuje się, że wcale się nie poprawiamy? Narzekając na brak sił czy słabe zdrowie tracimy z oczu Chrystusa. Wpatrywanie się w siebie i w swoje problemy sprawia, że stajemy się egocentrykami pełnymi pychy. Wolą Bożą jest byśmy byli świętymi. Nawet jeśli trudno mamy trudności z wadami, nie zamartwiajmy się, On czuwa i poprowadzi nas.

Wystarczy tylko jedno, by być świętym. Wystarczy poddać własną wolę Bogu przez powiedzenie Mu „Tak”, jak Maryja. Na drodze do świętości korzystajmy z daru komunii z Maryją. Jeśli w Jej domu wychował się i ukształtował nasz ideał świętości – Jezus, to i my powinniśmy się zgodzić, by Ona nami się posługiwała i pociągała nas do Jezusa. Prośmy Maryję, by za nas mówiła Bogu „Tak”.

Jeśli poddajemy się Bogu, to On zbliżając się do nas będzie nas osłabiał. Będzie nas oczyszczał przez: wypalanie naszej pychy, przywiązań, grzechów, słabości. Stajemy się wtedy jakby lżejsi i szybciej do Niego będziemy pociągani.

Jeśli nie ma w nas woli poddania się Bogu, zaczynają na nas działać mocniej siły odśrodkowe. Oddalają nas one od Boga i wciągają w orbitę działania szatańskiego. Wtedy prośmy Boga, by nas „związał” wbrew naszym skłonnościom. „Związał” nasz opór i bunt byśmy nie zostali wciągnięci w życie bez Boga. (Podobnie Odyseusz kazał się związać, by śpiew Syren nie doprowadził go do zagłady). Jeśli nasza wola będzie wiernie trwała przy Bogu, to On przeprowadzi nas przez trudności. Miłość Boża spali nasz opór i bunt, pociągając do siebie. Pragnienie bycia dyspozycyjnym sprawia, że Bóg ma dostęp do naszego życia.

Papież Franciszek pisze dalej: „Nie lękaj się dążyć wyżej, dać się miłować i wyzwolić przez Boga. Nie bój się pozwolić, aby cię prowadził Duch Święty. Świętość nie czyni cię mniej ludzkim, ponieważ jest spotkaniem Twojej słabości z siłą łaski. Jak powiedział Leon Bloy: w życiu istnieje tylko jeden smutek, nie być świętym” Adh. Gaudete et exultate pkt 34. Miejmy szalone pragnienie bycia świętymi.

Pielgrzymka RRN na Jasną Górę dnia 7 kwietnia 2018

Znalezione obrazy dla zapytania Matka Boża częstochowska obrazy

Dnia 7 kwietnia 2018 w pierwszą sobotę po Niedzieli Wielkanocnej odbyła się 21 pielgrzymka Ruchu Rodzin Nazaretańskich na Jasną Górę. W roku duszpasterskim poświęconym Duchowi Świętemu hasłem naszej pielgrzymki były słowa zaczerpnięte z Katechizmu Kościoła Katolickiego - „Przez Maryję Duch Święty prowadzi do komunii z Chrystusem” (KKK 725). Pod opieką naszej Matki chcieliśmy przyjąć do naszych serc Ducha Świętego, Ducha Prawdy i Pocieszyciela. W pielgrzymce wzięło udział blisko 1000 członków Ruchu z całej Polski, w tym 130 osób z diecezji warszawsko-praskiej.

Konferencja w Katedrze częstochowskiej

Katedra częstochowska, była pierwszym miejscem, gdzie zgromadzili się pielgrzymi. Wśród nas gościliśmy ok. 30 kapłanów, w tym ks. bp Andrzeja Siemieniewskiego. Moderator Krajowy ks. Dariusz Kowalski wygłosił konferencję, której wybrane myśli zostały poniżej zapisane.

Ks. Dariusz przypomniał słowa Jezusa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Jezus oddał swoje życie za nasze zbawienie. Miłość agape charakteryzuje się tym, że człowiek oddaje siebie, jako całkowity dar. Przez chrzest zostaliśmy zanurzeni w śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa, aby otrzymać nowe życie. Miłość Jezusa jest potężniejsza niż śmierć i zwycięża wszystko oraz przychodzi do nas z darem Ducha Świętego.

W czasie Eucharystii uobecniona zostaje śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa i jest obecny Duch Święty. On włącza nas we wszystko, co dokonał Jezus na Kalwarii, a także łączy nas z Chrystusem zmartwychwstałym w Jego Ciele i Krwi. Duch Święty czyni z nas wspólnotę.

Dzięki zmartwychwstaniu Pana Jezusa otrzymujemy dar Nowego Życia. Możemy razem z Nim ofiarować siebie. Możemy tak, jak Jezus kochać do końca, dać swoje życie na służbę Kościołowi.

Nie jest łatwo się ofiarować. Musi w nas obumierać stary człowiek, który nie chce służyć, jest egoistą, pada ofiarą pokus i złego ducha. Może uważamy, że Jezus za dużo wymaga. Może nie chcemy pójść drogą miłości ofiarnej i gardzimy wezwaniem Jezusa. Tak, jak wzgardził tą drogą i Jezusem bogaty młodzieniec. Podobni jesteśmy wtedy do rzeki Jordan, której słodkie wody, pełne daru życia po zetknięciu ze słonymi wodami Morza Martwego zabijają to życie. Zmagając się z własną grzeszną naturą pełną egoizmu jesteśmy podobni do człowieka usiłującego kilofem skruszyć masyw górski. Eucharystia przyczynia się do zaniku egoizmu, aby Bóg mógł w nas wzrastać.

Zachować godność dziecka Bożego nie jest łatwo, dlatego potrzebujemy opieki naszej duchowej Matki, aby Jezus dla nas był słodki, a Jego jarzmo lekkie. Piotr w czasie Ostatniej Wieczerzy deklaruje swoją wolę pójścia za Jezusem na śmierć, ale okazuje się, że nie jest do tego zdolny sam z siebie.

Jezus daje nam Nowe Przykazanie, abyśmy się wzajemnie miłowali, tak jak On nas umiłował. Zachęca również, abyśmy ofiarowali siebie, nawet za tych, którzy będą nas prześladować. Jesteśmy wezwani, by pójść za Jezusem.

Maryja poszła drogą miłości ofiarnej. Mówiąc: „Oto ja służebnica Pańska” , wyraziła gotowość służenia Bogu. Do takiej miłości okazał się być zdolny celnik Zacheusz. Po spotkaniu Jezusa, oddał swój majątek, aby wynagrodzić krzywdy ludziom w czwórnasób. Czy my tak potrafimy? Zachariasz spotkał się z miłością Odkupiciela i stał się zdolny do ofiary. Maryja miała świadomość, jak bardzo potrzebuje odkupienia i Odkupiciela. Miała świadomość, że bez Niego nie może żyć i że Jemu wszystko zawdzięcza. Jezus mówiąc do Jana: „Oto Matka twoja”, kieruje te słowa również do nas. On chce, byśmy zapraszali Maryję. Ona chce dzielić się z nami swoimi duchowymi łaskami.

Prośmy Maryję, by nam pomogła zrozumieć, jak bardzo potrzebujemy miłości Odkupiciela i pomogła nam iść do Jezusa. Niech nas otworzy na dar miłości ofiarnej, agape zdolnej skruszyć masyw pychy starego człowieka. Na Jasnej Górze złóżmy Akt oddania się Maryi, aby służyć Chrystusowi. Prośmy Ducha Świętego, by pouczał nas o prawdzie starego człowieka w nas i o mocy Jezusa, który nas chce przemieniać przez Ducha Świętego.

Procesja na Jasną Górę

Po wyjściu z Katedry uczestnicy pielgrzymki udali się w procesji na Jasną Górę Aleją Najświętszej Maryi Panny. Na czele procesji niesiony był krzyż i duży napis z nazwą Ruchu, a ponad głowami powiewały chorągiewki z emblematami Ruchu. W trakcie drogi odmawialiśmy Tajemnice Światła Różańca Świętego. Przed każdą tajemnicą śpiewana była przygotowana pieśń i czytane rozważania. Kiedy dotarliśmy do figury Matki Bożej Królowej Nieba (Regina Coeli) znajdującej się przed samym klasztorem jasnogórskim, ks. biskup Andrzej Siemieniewski udzielił nam swojego błogosławieństwa i zaprosił do udziału w Eucharystii.

Eucharystia w Bazylice Jasnogórskiej

W skąpanej w promieniach słonecznych Bazylice miała miejsce uroczysta Msza święta pod przewodnictwem ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego sprawowana wraz z kapłanami z RRN. W tym gronie byli również dwaj kapłani z diecezji warszawsko-praskiej, czyli ks. Kazimierz Sztajerwald i ks. Grzegorz Burakiewicz. Wszystkich zebranych przywitał jeden z ojców paulinów z jasnogórskiego Sanktuarium.

W homilii ks. Biskup odwołał się do słów Jezusa z Ewangelii z Liturgii Słowa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15). Ks. Biskup zwrócił uwagę, że słowa te nie są skierowane tylko do samych Apostołów (chociaż początkowo tylko oni głosili słowo Boże), ani nie są skierowane tylko do samych kapłanów. Dotyczą one wszystkich wierzących w Chrystusa. Istnienie Kościoła rozpoczęło się od Rodziny Nazaretańskiej, gdzie przy Maryi i Józefie przebywał Jezus. Kościół jest również Rodziną Nazaretańską, bo dalej wśród nas przebywa Jezus Chrystus i jest obecna Najświętsza Maryja Panna.

Kościół pierwotny zaczął realizować nakaz Jezusa „Idźcie i głoście Ewangelię” bezpośrednio po zesłaniu Ducha Świętego. Ewanelizację prowadzili tylko Apostołowie Jezusa. Potem jednak sytuacja się zmieniła. Przełom nastąpił po śmierci pierwszego męczennika św. Szczepana. Rozpoczęte na masową skalę okrutne prześladowania spowodowały ucieczkę chrześcijan do innych miast imperium rzymskiego, a Apostołowie ukryli się w Jerozolimie. Kiedy spodziewano się końca ewangelizacji, nastąpił jej intensywny rozwój. Uciekający przed prześladowaniem chrześcijanie zanieśli Ewangelię do miejsc, gdzie przebywali.

My też mamy nie tylko trwać w wierze, ale i głosić Ewangelię zgodnie ze swoim powołaniem i misją. Nie trzeba zmieniać miejsca zamieszkania, ani zawodu. Mamy być ambasadorami, jak powiedział ojciec paulin. Mamy dawać świadectwo w rodzinie, w miejscu zamieszkania i w pracy. Ewangelizujemy przykładem życia, wiernością przykazaniom, świadectwem na spotkaniach wspólnotowych, rozmową z dzieckiem, z sąsiadką czy współpracownikiem.

Nie wymawiajmy się brakiem możliwości ewangelizowania. Święty Paweł przez ostatnie lata swojego życia przebywał w areszcie domowym pilnowany przez żołnierza. A jednak udało mu się bez żadnych przeszkód głosić Królestwo Boże, ponieważ do jego domu przychodzili spragnieni słuchania Dobrej Nowiny ludzie. Wszyscy mogą bez żadnych przeszkód głosić Królestwo, a Bóg daje nam wspólnotę, aby nas wzmacniać.

Czasem nasza grzeszna natura zniechęca nas „jak uporasz się z grzechem, to będziesz głosić Słowo Boże”. Zmagając się z własnymi słabościami i grzechami, mamy dzielić się tym, co otrzymaliśmy od Boga, by „pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, którą doznajemy od Boga” (Kor 1, 3).

Duch Święty prowadzi przez Maryję do komunii z Chrystusem. Właśnie my mamy iść i głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Tymi słowami zakończył homilię ks. bp Andrzej Siemieniewski.

Adoracja Najświętszego Sakramentu w sali Ojca Kordeckiego

Po przerwie na posiłek wszyscy zgromadzili się w sali Ojca Kordeckiego na godzinną adorację Najświętszego Sakramentu. Odmówiliśmy wspólnie Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a później modlitwę prowadził kapłan z diecezji rzeszowskiej. Pieśni uwielbiające Jezusa Eucharystycznego wykonywał zespół muzyczny z tej samej diecezji. Po błogosławieństwie ks. Dariusza Kowalczyka i rozesłaniu uczestnicy pielgrzymki udali się do swoich domów.

Relację napisała Elżbieta Myśliwiec