mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Pożegnanie śp. Sławka Dorociaka z grupy RRN w Kobyłce

Dnia 20 grudnia 2017 w wołomińskim szpitalu zmarł Sławomir Dorociak, nasz współbrat z Ruchu Rodzin Nazaretańskich z grupy parafialnej w Kobyłce.

http://www.rrnpraga.pl/attachments/article/466/IMG_0030.jpg

Sławek dorastał w dobrej, chrześcijańskiej rodzinie. Jego rodzice przekazali swoim dzieciom wiarę żywą i gorącą miłość do Boga. Sławek wraz z siostrą Grażyną i bratem Waldkiem zaangażowali się całym sercem w Ruchu Światło – Życie. Grupa oazowa powstała w Kobyłce w latach siedemdziesiątych z inicjatywy ks. Bogdana Giertugi. W tamtych latach do grupy należało najpierw kilkanaście osób, a z biegiem lat kilkadziesiąt. Sławek był jednym z pierwszych animatorów w Kobyłce, a także animatorem na rekolekcjach oazowych w górach. W roku 1975 wraz z innymi oazowiczami przeżył wylanie Ducha Świętego w Murzasichlu. Wtedy po zakończonych rekolekcjach 10 animatorów spotkało się w jednym z domów góralskich. Wszyscy doświadczyli obecności Bożej. Otrzymali dary Ducha Świętego, w tym niektórzy dar modlitwy językami. Duch Święty nadał swój rytm i impet życiu Sławka na progu Jego dorosłości. (O tym wydarzeniu nakręcony został film przez Marka i Małgorzatę Nowickich „Murzasichle” oraz napisana książka pt. „Upili się młodym winem”). Swoje doświadczenie działania Bożego nie zachował dla siebie lecz czynnie angażował się w ewangelizację swoich równieśników. Dzielił się radością bycia blisko Boga i Jego działaniem w swoim życiu. W kościele w Kobyłce były organizowane parafialne Dni Skupienia, na których licznie gromadziła się młodzież. W czasie tych spotkań wielu oazowiczów mówiło swoje świadectwa, w tym także Sławek. Brał również czynny udział w rekolekcjach organizowanych w innych parafiach, a prowadzonych przez kapłanów z Oazy, dzieląc się swoją wiarą.

W młodości zachorował na SM. Ta przewlekła choroba powoli ograniczała Go motorycznie, ale nie zniszczyła ducha. Pozostał wierny Bogu. W ostatnich latach poruszał się na wózku inwalidzkim. Pomimo ograniczeń pozostawał aktywny zawodowo, pracował w Urzędzie Starostwa w Wołominie. Był wspaniałym mężem i ojcem. Sam będąc chorym troszczył się o innych, chętny do pomocy.

http://www.rrnpraga.pl/attachments/article/466/IMG_0187.jpg

Duch Święty pokierował Jego życiem wiążąc z Ruchem Rodzin Nazaretańskich. Sławek wraz żoną Bogusią należał do Ruchu od blisko 20 lat. Od dłuższego czasu spotkania grupy odbywały się w ich mieszkaniu, ponieważ Sławek miał trudności w poruszaniu się. Chociaż sam nie był animatorem, to razem z żoną integrował grupę zapraszając na spotkania. Często na nie zapraszał osoby zaprzyjaźnione, czy z drugiej grupy z sąsiedniej parafii. Zawsze można było usłyszeć od Niego budujące świadectwo.

Dzień pogrzebu wypadł w sobotę 23 grudnia 2017. Na ceremonię oprócz rodziny, sąsiadów i współpracowników przybyli licznie przyjaciele z Oazy i z Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Mszę świętą koncelebrowało trzech kapłanów, w tym ks. Jerzy Modelewski (jeden z tych, którzy wraz ze Sławkiem przeżyli wylanie Ducha Świętego 42 lata temu). Powiedział on w czasie homilii: Sławek był jedną z najpiękniejszych postaci w diecezji warszawsko-praskiej.

Ks. Jerzy tak scharakteryzował Sławka: „Uczestnik, animator chętnie poznawał nauki Sługi Bożego ks. Blachnickiego. Dane Mu było przeżyć wylanie Ducha Świętego w Murzasichlu. Sławek był człowiekiem o wielkim intelekcie, osobowości i sercu. Dane mu było przejść po drodze życia naznaczonej cierpieniem. Żegnamy człowieka głęboko związanego z Bogiem, który chciał opowiadać młodzieży o swoich spotkaniach z Nim, a potem niosącego krzyż cierpienia. Panie, oddajemy ci człowieka, który głosił Twoje Słowo”.

Sławek przez całe życie przygotowywał swoją duszę na spotkanie z Panem z pomocą Ducha Świętego. Jego śmierć i dzień pogrzebu wypadły w ostatnich dniach Adwentu, aby święta Bożego Narodzenia mógł obchodzić wraz z Jezusem w niebie, o co gorąco prosimy Matkę Jezusa, Maryję.

 

                                                                                         *

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                                                                                                                                                        

Sławek (w pierwszym rzędzie, w trzeci od prawej) wśród przyjaciół, z którymi przeżył wylanie Ducha Świętego. Murzasichle, lipiec 1975. Zdjęcie z kadru filmu pt: "Murzasiche"

                                                                                          *

Zdjęcie z pogrzebu Sławka. W tle adwentowa drabina do nieba z czerwonym sercem, symbolizującym Jezusa przychodzącego na ziemię. Na zdjęciu, serce wydaje się wchodzić w głąb trumny.

                                                                                       Artykuł przygotowała Elżbieta Myśliwiec

Rekolekcje adwentowe 2017

Dzień I rekolekcji adwentowych Zacisze, 18 grudnia 2017

 

Wiara rodzi się w ciemności – homilia ks. Andrzeja Kopczyńskiego

Święty Józef przeżywał wielkie wydarzenia pod osłoną ciemności. Początkowo nie był wtajemniczony w plany Boże. Znał Maryję, był w Niej zakochany, pragnął z Nią tworzyć rodzinę. Jednak po Jej powrocie z Ain Karim pojawił się problem, który nie potrafił wyjaśnić. Okazało się, że Maryja jest brzemienna.

Wiara nie usuwa ciemności, inaczej czulibyśmy się lepsi od innych. Wiara zakłada ciemności i w ciemności wiara przeobraża się w zaufanie. Nie wiemy, ile czasu Józef trwał w ciemności (kilka godzin, dzień, kilka dni), ale było to dla niego straszne doświadczenie. Dopiero Bóg przerywa tę ciemność. Posłał anioła, który wyjaśnił wątpliwości. Bóg wkroczył w odpowiednim momencie.

Wiara powinna przerodzić się w zaufanie. Jeśli wszystko rozumiemy, to nie jest to wiara, ani zaufanie. Kiedy coś nas przerasta należy bardziej ufać niż rozumieć. Nieraz w trudnościach mamy pretensję do Boga, wzywamy Go na „dywanik”, aby się tłumaczył, pytając dlaczego? Ile Bóg ma pokory, że to wszystko znosi? Kiedy dwunastoletni Jezus zagubił się, Maryja nie rozumiała, ale ufała. Bóg od nas też oczekuje najpierw zaufania, a później wyjaśnia. Oczekuje postawy podobnej do postawy dziecka ufającego swoim rodzicom.

Wiara rodzi się pośród ciemności i w ciemności staje się ufnością. W ciemności należy powtarzać: „Jezu ufam Tobie”, lub „Maryjo ufam Tobie”. Pośród ciemności rodzi się światło, tak jak w czasie nocy betlejemskiej. Józef usłyszał: nie bój się doświadczenia ciemności, bo Bóg cię będzie prowadził. Nie bój się, bo to, co się wydarzyło jest z Ducha Świętego. Anioł wprost powiedział: Józefie, synu Dawida nic nie jest przypadkowe, nie jest nieszczęliwym splotem zdarzeń, taki jest Boży plan przez który przeprowadzi cię Boży Duch. Gdy Józef zaufał, ciemność przestała być już taka straszna. W naszym życiu również nic nie dzieje się przypadkowo. Wszystko jest z Bożego Ducha, dlatego mamy zaufać.

Fascynacja i bojaźń Boża – konferencja ks. Andrzeja Kopczyńskiego

Tajemnica wcielenia nie jest przypadkowym splotem wydarzeń, wszystkim rządzi Boża mądrość. Bóg nawiązuje dialog z Maryją. Powierza Jej swojego Syna. Taka jest Jego decyzja i wybór. Jak wielka była pokora Boga powierzającego swojego Syna Maryi. W momencie Wcielenia wypełnia się Stary Testament, a zaczyna Nowy Testament.

W Starym Testamencie Bóg był daleki. Izraelici mieli się bać Boga, czuć się niegodnymi. Bóg nawet budził w nich przerażenie i trwogę. Prawie cały Stary Testament jest przesiąknięty nurtem głębokiej bojaźni Bożej.

W Nowym Testamencie Bóg staje się wyjątkowo bliski. Człowiek może Go dotykać, widzieć, słyszeć. My także jesteśmy blisko Boga. Możemy uczestniczyć w Eucharystii, przyjmować Go w komunii świętej, słuchać Jego Słowo. On nie waha się okazać swojego miłosierdzia przebaczając nam grzechy. Na tym polega wielka bliskość Boga.

W przeżyciu religijnym występują dwa elementy: fascynacja i bojaźń. W Starym Testamencie podkreślana była przede wszystkim bojaźń, a w Nowym Testamencie podkreślana jest przede wszystkim bliskość Boga. Jednak, czy przeżycie głębokiej przyjaźni z Bogiem nie rodzi bojaźni? Przykładem może być reakcja Piotra po cudownym połowie ryb, jaki się dokonał za przyczyną Jezusa. Piotr widząc cud powiedział: „Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5, 8). To była prawidłowa reakcja. Piotr poznał kim jest Jezus i ta prawda wzbudziła w nim bojaźń.

Doznajemy pokusy, by bojaźń Bożą od siebie odsunąć. Ale czy bez bojaźni człowiek przyjmuje właściwą postawę wobec Boga? Człowiek pociągnięty bliskością Boga, okazuje Mu szacunek i nie przekracza pewnej granicy. Syn Boży narodził się w stajence dla zwierząt. Mieszkańcy Betlejem zlekceważyli Jego pojawienie się. Dopiero pasterze i królowie przyszli z pokłonem i ze czcią złożyli dary. Chociaż spotkali się z tak bliską obecnością Boga, zachowali bojaźń Bożą, szacunek i cześć.

Podobnie setnik proszący o uzdrowienie sługi zwraca się do Jezusa najpierw słowami pełnymi bojaźni Bożej: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój”. A później ufnie dodaje: „ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mt 8, 8). Słowa setnika mają coś z ducha wołania „Marana Tha”. Nie są to słowa zuchwale, ale pokorne, wypowiadane z bojaźnią. W czasie pozostałych dni adwentu warto zwracać się do Jezusa słowami modlitwy wypowiadanej przed komunią świętą: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”.

Od bojaźni Bożej zaczyna się bliskość i fascynacja Bogiem. Jak nie będzie bojaźni, nie będzie fascynacji. Doskonałą jest postawa unikania grzechów z powodu miłości do Boga, ale niczym złym jest unikać grzechów z powodu bojaźni, czyli ze strachu przed Bogiem i jego sprawiedliwą karą. Kiedy zabraknie fascynacji i miłości do Boga, to jeszcze pozostaje bojaźń. Kapłan sprawuje święte czynności z bojaźni Bożej, aby nie utracić fascynacji Bogiem.

To jest wspaniałe, że możemy do Boga zwracać się Tatusiu, do Maryi – Mamusiu, a do Jezusa zwracać się po imieniu pozostając w bojaźni Bożej. Jeżeli będziemy kroczyli drogą maryjną, to Matka Jezusa wyprosi nam dar Ducha Świętego – dar bojaźni Bożej, dar szacunku do Boga.

Za kilka dni będziemy przeżywać wydarzenia związane ze świętami Bożego Narodzenia. Zadziwmy się tymi wydarzeniami, aby mieć prawidłową relację do Syna Bożego. Relację pełną fascynacji i bojaźni do Nowonarodzonego Jezusa.

 

Dzień II rekolekcji adwentowych Zacisze, 19 grudnia 2017

 

Bóg przychodzi także do ludzi niedoskonałych – homilia ks. Andrzeja Mazańskiego

Dzisiejsze Słowo Boże mówi nam, że Bóg wkracza w życie każdego człowieka, także niedoskonałego. W pierwszym czytaniu opisana jest historia niepłodnej żony Manocha. Ukazał jej się anioł i zapowiedział, że będzie matką Samsona. Nie była to kobieta doskonała. Została pouczona, aby odtąd nie piła sycery i wina, ani nie jadła potraw nieczystych. Wynika z tego, że dotychczas nie stroniła od nadmiernego picia, szukając pociechy w smutku z powodu bezdzietności. Bóg spełnił jej pragnienie posiadania dziecka, ale postawił warunek. Miała zmienić swoje postępowanie. (Sdz. 13. 2-7, 24-25a)

Następnie poznajemy historię małżeństwa Zachariasza i Elżbiety, którzy również cierpią z powodu braku potomstwa. Ci starsi ludzie nie mieli już nadziei na urodzenie dziecka. Modlili się o nie całę młodość, aż wreszcie stracili nadzieję. Bóg jednak ich wysłuchał. Spełniając ich oczekiwania w czasie, jaki sam przewidział. Kiedy przyszedł odpowiedni moment, Zachariasz nie wykazał się wiarą. Jego głównym problemem był brak zaufania. Bóg obdarzając go dzieckiem, dokonał w jego życiu korektę. Znakiem interwencji był brak możliwości mówienia, aż do czasu urodzenia się dziecka. Przez ten okres wzmacniła się Jego wiara i zaufanie. Gdy odzyskał mowę, natychmiast zaczął uwielbiać Boga. (Łk 1, 5-25)

Bóg przychodzi do niedoskonałych ludzi, którzy nie w pełni wierzą, nie w pełni ufają, nie zawsze postępują właściwie. Wnosi korektę, która będzie większą radością, niż spełnienie ich pragnień. Zachariasz będzie się cieszył synem, ale jeszcze bardziej będzie się cieszył z tego, że Bóg udoskonalił jego wiarę i zaufanie. Bóg przybliża się budząc bojaźń, ale i obdarowywuje, podnosi na duchu, udoskonala, koryguje. Takie są znaki Jego miłości i w ten sposób głęboko wiąże człowieka ze sobą.

Kościół uznaje Zachariasza i Elżbietę za świętych. Narodzenie się Jana było zaplanowane. Miał pojawić się na ziemi w odpowiednim czasie. Późnej we właściwym momencie św. Jan Chrzciciel wskazał na osobę Jezusa, jako na obiecanego Zbawiciela. Wypełnił misję, jaką wyznaczył mu Bóg, przygotowując lud izraelski na przyjście Pana.

 

Modlitwa połączona z wiarą – konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Anioł przychodząc do Zachariasza, mówi: „Nie bój się, twoja modlitwa została wysłuchana”. Nie wiemy, ile razy Zachariasz modlił się o dziecko, ale został wysłuchany od razu. Jednak na skutek modlitwy musiał zaczekać.

Modlitwa Zachariasza nie była pełna wiary. Nasza modlitwa za chorych powinna się łączyć z wiarą, że jesteśmy zawsze słuchani. Bóg ma jednak swój plan. Plan dla Zachariasza był związany z pełnią czasu. We właściwym czasie, jego syn miał przygotować lud dla Chrystusa.

Pewien chłopiec przygotowywał się do I komunii świętej. Miał nadzieję, że dostanie rower, jako prezent od gości. Rodzicom powiedział, aby nikomu z rodziny nie mówili, co chciałby dostać. On będzie się modlił. Po uroczystości, kiedy już goście wyszli, okazało się, że wśród prezentów nie ma wymodlonego roweru. Rodzice podsumowali jego modlitwę: „Bóg cię nie wysłuchał”. Chłopiec odpowiedział: „Bóg mnie wysłuchał, tylko dzisiaj powiedział – nie”.

Oczekiwanie na efekt modlitwy powinno się łączyć z wiarą, że jestem słuchany, ale nie muszę być wysłuchany. Chcemy otrzymać natychmiast, to o co się modlimy, bo inaczej czujemy się rozczarowani. Bóg przewyższający nas mądrością ma swój plan i swój czas. Musimy cierpliwie oczekiwać, jaki sposób plan Boga się zrealizuje.

Uzdrowiona teściowa Piotra, natychmiast wstała i usługiwała. Prosząc o zdrowie nie myślmy tylko o własnej wygodzie. Zdrowie otrzymujemy od Boga, aby służyć. Modlitwa musi być połączona z wiarą. Na modlitwie nie traćmy wiary, tylko wyciągajmy ręce zdając się tylko na Tego, który jest miłością

Zapisane wypowiedzi pochodzą z własnych notatek Elżbiety Myśliwiec, nie stanowią całości wypowiedzi i nie zostały autoryzowane.

Razem z Maryją oczekujemy na Odkupiciela - relacja z Adwentowego Dnia Skupienia 2.12.2017

Jasna Góra, 2 grudnia 2017

W pierwszą grudniową sobotę członkowie Ruchu Rodzin Nazaretańskich z całej Polski przeżywali na Jasnej Górze adwentowy dzień skupienia. Do Sanktuarium przybyło ponad 1000 osób, w tym 100 osób z diecezji warszawsko-praskiej. W tym roku odpowiedzialność za przygotowanie dnia skupienia podjęli członkowie RRN z diecezji rzeszowskiej wraz z ks. moderatorem Krzysztofem Rusznicą. Hasło adwentowego dnia skupienia brzmiało: Razem z Maryją oczekujemy na Odkupiciela. Nowy Rok Liturgiczny rozpoczynający się w I niedzielę Adwentu ogłoszony jest Rokiem Ducha Świętego. Św. Paweł podkreślał: „Ci, których prowadzi Duch Święty są synami Bożymi”. Duch Święty tworzy rodzinność. On chce byśmy czuli się, jak ludzie, jak osoby duchowo-cielesne, których ojczyzna jest w niebie.

Pierwsze spotkanie w sali św. Józefa.

Po powitaniu, odmówiliśmy tajemnice światła Różańca Świętego. Następnie ks. Stefan Czermiński wygłosił konferencję, w której podjął temat Modlitwy Czterech Przepaści (M4P). Ta modlitwa zrodziła się w naszym Ruchu przed wielu laty.

Myśl o przepaściach wynika z Psalmu 42, który nosi tytuł: „Tęsknota za Bogiem”. Zaczynający się słowami: „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak moja dusza pragnie Ciebie, Boże! Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego: kiedy więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?” I dalej „Głębia przyzywa głębię hukiem swych wodospadów. Wszystkie Twe nurty i fale nade mną się przewalają”. Przepaści mają swoje nazwy: przepaść grzeszności lub nędzy, przepaść ufności, przepaść wdzięczności i przepaść kenozy albo odkupienia. Właściwością przepaści, w tym duchowych jest to, że nie można określić ich ogromu.

Konferencja I ks. Stefana Czermińskiego – wybrane myśli.
Aby uzmysłowić sobie jak wielką jest w człowieku przepaść grzeszności lub nędzy, ksiądz dał przykład opętanego człowieka, z którzego Jezus wypędził złe duchy. Jak wiele ich było w duszy tego człowieka, że ledwo mogło ich pomieścić stado świń, które później z impetem rzuciło się do ucieczki ku własnej zgubie. W duszy człowieka może pomieścić się ogromna ilość złości lub dobroci. Jednak Bóg zapalił dla nas światła jakimi są: Eucharystia, Pismo Święte, sakramenty, święci i Maryja. My idziemy drogą maryjną.

Maryja nas szuka, ściga, wypatruje, zastanawia się czy nie stoimy nad przepaścią. Jej pasją jest ratowanie nas przed wpadnięciem do piekła czyli do czeluści egocentryzmu, samouwielbienia i poczucia, że damy sobie sami radę. Przekonanie, że możemy się zbawić sami jest fikcją i upadabnia nas do bożków ze złota czy srebra, które nie mówią i nie słyszą. Prawdą jest Bóg, który nas stworzył. Prawdą jest, że nasza dusza jest grzeszna. Prawdą jest przepaść miłosierdzia i miłości Bożej, gdzie możemy się zanurzyć. Prawdą jest miłość Maryi, która troskliwie i szalenie kocha ludzi, braci Jezusa. Maryja chce nas uratować. Modlitwa Czterech Przepaści (M4P) wynika z miłości Maryi i z doświadczenia naszej nędzy. Człowiek w przepaści nędzy jest w przepaści Maryi, która chce go uratować. Kiedy upadamy, Ona śpieszy z ratunkiem. Bez uznania swojej nędzy nie odkryjemy miłości Maryi do nas.

Po pierwszym nawróceniu człowiek jeszcze nie jest dojrzały duchowo. Przeżywa bardzo emocjonalnie swoją wiarę. Kiedy pierwszy zapał mija zaczyna się rozwijać egoizm, subtelna zmysłowość, postępowanie mało Boże, kierowanie się własną wolą, spełnianie własnych zachcianek. To, że potrzebujemy drugiego nawrócenia można poznać po tym, że: a) cechuje nas pośpiech w działaniu, układamy wszystko po swojemu, a jeśli kieruje nami zapał, to może być to zapał do przyczyniania się do własnej chwały, b) cechuje nas niepokój, obawa czy się nie skompromitujemy i c) cechuje nas smutek lub euforia w podejmowaniu działań. To są znaki naszej nędzy, które powinny nas mobilizować do podążania za Maryją i za Jezusem. Jak uniknąć tego szarpania się i ustrzec się przed tym, co smuci Matkę Bożą i Jezusa?

Już święty Maksymilian Kolbe zwracał uwagą, żeby nie zakończyć budowy na planach. Jego zakon zabiegał o uznanie Maryi jako Niepokalanie Poczętej. Kiedy po 7 wiekach uznano tę prawdę, chciano na tym poprzestać, jakby zadanie zostało zakończone. Święty uznał, że teraz należy wprowadzać Matkę Bożą do serca. Ojciec Kolbe miał jasne poczucie swojej grzeszności i powtarzał: „Ja jestem nędzny, ale śmierć i wiecznoć jest Twoja. Jestem Twój Mamusiu. Rób ze mną co chcesz”. W tym zawarta była tajemnica jego ufności.

Jesteśmy pełni słabości i złej woli ze stałą tendencją do złego. Nawet nie znamy do końca własnej grzeszności. Jesteśmy wredni, a myślimy, że tylko czasem się potykamy. Ciągle się usprawiedliwiamy, uważamy się za osoby o nieposzlakowanej opinii, a naprawdę jesteśmy rozpustnikami, zdrajcami. Jedynie Bóg nas od grzechu zachowuje. Upadki spełniają ważną rolę w poznaniu grzeszności. Bóg dopuszcza upadki, byśmy byli pokorniejsi. Maryja znała siebie i była pokorna. Uznawała Boga i wszystko przypisywała Bogu, dlatego nie miała grzechu.

Miłość własna czepia się wszystkiego, nawet pobożnych spraw. Ile jest w nas pychy możemy poznać, kiedy ktoś się z nas wyśmiewa, lekceważy. Pycha siedzi cicho i robi wszystko po swojemu. Nie ma tak rogatej pychy byśmy przy pomocy Maryi nie wykorzenili jej. Zwracajmy się do Maryi słowami: Maryjo, uznawał we mnie nędzę, ufaj, dziękuj, oddychaj odkupieniem i kochaj. Nawet alkoholizm może być błogosławioną winą. Sprawiedliwość nie jest bezgrzesznością, ale ufnością. Największy łajdak może zaufać, być sprawiedliwym, bo zanurzył się w męce i krwi Jezusa. Jesteśmy małymi dziećmi, które muszą się chwycić ręki Maryi, by dalej kroczyć.

Maryjo, pokazuj mi moje grzechy, bym był wolny szczęśliwy, bym ufał, że moja nędza mnie nie przekreśla – zakończył ks. Stefan.

Eucharystia w bazylice jasnogórskiej

Po zakończonej konferencji udaliśmy się do Kaplicy Cudownego Obrazu, aby zawierzyć się Maryi. W bazylice uczestniczyliśmy w Eucharystii sprawowanej pod przewodnictwem księdza biskupa Andrzeja Siemieniewskiego, Delegata Konferencji Episkopatu Polski do spraw RRN.

W swojej homilii ks. biskup podjął temat Modlitwy Czterech Przepaści (M4P) powołując się na książkę C. S. Lewisa „Błądzenie pielgrzyma” (książka wydana w roku nawrócenia autora i jest jego nieszablonową duchową autobiografią). Autor książki w sposób metaforyczny przedstawił życie człowieka o imieniu John, poszukującego Boga. W swej wędrówce przemierza różne krainy. Jedną z nich jest kraina filozofii, inną kraina modnych haseł, jest także kraina uciech. Tych krain jest wiele. John, tak to komentuje: Dałem się zwieść każdej fałszywej odpowiedzi, każdą z nich gruntownie zbadałem, by odkryć zawarty niej fałsz.

Na horyzoncie widzi szczyty, które chce zdobyć, bo wszystko, co dotąd poznał okazało się dla niego bez wartości. Na drodze ku szczytom napotyka wąwóz niezwykle głęboki uniemożliwiający mu osiągnięcie celu. Przepaść okazuje się nie do przebycia. Pragnienie miał dobre, ale nie był w stanie o własnych siłach je zrealizować. Tu ujawniła się ograniczoność i słabość Johna, spowodowanej ciężarem jego grzeszności. Pielgrzym siedzi zrezygnowany i nagle widzi postać. Jest nią Matka Kościół – tak siebie nazywa.

Matka Kościół symbolizuje wszystkich tych, co uwierzyli Chrystusowi. Początkiem ufności jest Maryja. Gdy Ona się pojawia, rodzi się wiara. Matka Kościół prowadzi sobie znaną ścieżką w przepaść i ujawnia drogę do strumienia. Jest on głęboki i nie można go przejść bez zanurzenia się. Woda strumienia, to woda chrztu będąca przepaścią Bożej miłości. Bóg pokazuje człowiekowi przepaść jego grzeszności, po to, aby jednocześnie ukazać mu drogę przejścia przez chrzest. Bohater mówi: ja nie znalazłem drogi, ale Matka Kościół zniosła mnie tam, gdzie, gdzie było przejście i wyprowadziła ku górskim szczytom. Teraz droga jest otwarta, by wielbić Boga za Jego dary i chlubić się z darów Bożych, którymi został przyzdobiony. Głębia przyzywa głębię. Cztery świece adwentowe, zapalane jedna po drugiej symbolizują cztery przepaście. Matka Boża prowadzi nas do Jezusa mocą Ducha Świętego.

Drugie spotkanie w sali św. Józefa

Po zakończonej Eucharystii mogliśmy skorzystać z przerwy na posiłek i spotkania z osobami z naszej wspólnoty. Ponownie zgromadziliśmy się w sali św. Józefa, aby wysłuchać II części konferencji o Modlitwie Czterech Przepaści (M4P), tym razem wygłoszonej przez ks. Dariusza Kowalczyka, Moderatora Krajowego RRN. Ksiądz zachęcił do nabywania nowowydanej książki dla małżeństw pt. „Wzrastać razem”. Były również rozprowadzane folderki z Nowenną do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły – Modlitwa zawierzenia Miłosierdziu. Modlitwę tę można odmawiać w duchu Modlitwy Czterech Przepaści.

Konferencja ks. Dariusza Kowalczyka – wybrane myśli

W Modlitwie Czterech Przepaści przynosimy swoją słabość z ufnością, przechodząc w przepaść wdzięczności za to, że Bóg odpowiedział na moją ufność. Zaś przepaść kenozy lub odkupienia jest odkrywaniem miłości Jezusa, miłości ukrzyżowanej. Naszym celem nie jest zejście w dół, bo to jest dopiero połowa drogi, naszym celem są „ośnieżone szczyty”. Sami nie potrafimy się tam wznieść, ale ufamy, że Bóg nas zaniesie na orlich skrzydłach. Musimy nieustannie zanurzać się w łaskach odkupienia korzystając z sakramentów, by nie trwać na powierzchni.

Maryja jest przyczyną naszej radości. Ona przychodząc do św. Elżbiety napełniła ją radością Ducha Świętego. Z Maryi płynie prawdziwa radość. Przynosi Jezusa i Ducha Świętego. Św. Elżbieta i św. Jan w jej łonie, aż trzęsą się z radości na myśl, czego dokona Jezus. Taką radość daje Duch Święty i w taki sposób przychodzi Maryja do nas. Przychodzi, gdy czujemy się zgnębieni. Ona zaś widzi w nas przyszłych świętych. Chce, żebyśmy odczuli to, że Ona przychodzi.

Wchodzimy w nowy rok liturgiczny, Rok Ducha Świętego. Rok temu Polska przyjęła Chrystusa za Pana i Króla. Duch Święty posłany z nieba przez Ojca po zmartwychwstaniu Jezusa ma za zadanie aktualizować dzieło zbawienia. Duch Święty działa na wiele sposobów, ale przede wszystkim nas prowadzi, a tych, których prowadzi Duch Boży są nazwani synami Bożymi.

Jezus powołał uczniów, a oni natychmiast poszli za Nim. Nie wymawiali się. Jeśli nie podejmujemy wezwania natychmiast, to znaczy, że podejmujemy czynność własną. Jeśli Duch Święty posyła, by dokonywały się dzieła Boże, to odmowa lub opóźnianie powodują, że świat robi się zły. Św. Bernardetta powiedziała przed śmiercią: „Módlcie się za mnie, boję się, bo tyle łask zmarnowałam”. Kiedy Juan Diego chciał uniknąć wykonania polecenia Maryi, poszedł inną drogą, lecz i na niej Ją spotkał. Lecz zamiast słów potępienia usłyszał słowa miłości. „Mój mały ukochany synu...”. W tym momencie Juan zaufał Maryi, zawierzył Jej swojego chorego wuja, wykonał Jej prośbę. Efektem zaufania i podjęcia działania było przyjęcie chrztu przez ok. 8 mln Azteków. Maryja jest naszą nadzieją. Ona raduje się, że Bóg dokonuje wielkie dzieła.

Jak dać się prowadzić Duchowi Świętemu? Duch Święty przez Maryję prowadzi do komunii z Jezusem wybranych przez Boga. Punktem wyjścia jest dać się prowadzić Maryi. Czy Maryja będzie wysyłać SMS-y, czy e-maile? Duch Święty się Nią posługuje, dlatego należy wypełniać wszystkie swoje uczynki przez Maryję, być Jej posłusznym i dać się kierować Jej Duchem, którym jest Duch Święty. Często jesteśmy gapowaci, zapominamy wiele, jednak mamy nieustannie sobie przypominać, że jest przepaść nędzy. Jeśli niepozwalamy się prowadzić Maryi, to łatwo dajemy się zepchnąć na mieliznę. Bez Maryi możemy się tylko roztrzaskać i zginąć. Musimy prosić o Jej pomoc, o ratunek, bo w każdej chwili potrzebujemy odkupienia.

Wola Boża wypełniana jest na poziomie naturalnym poprzez podejmowanie obowiązków stanu, wypełnianie przykazań Bożych, wsłuchiwanie się w Słowo Boże na modlitwie, realizowanie porad duchowych, które słyszymy od kapłana, na grupie dzielenia, czytamy w lekturach duchowych. Trzeba żebrać o poznanie woli Bożej, a jeśli nie umiemy, to prośmy Maryję, aby żebrała za nas. Wolę Bożą można poznać na poziomie nadprzyrodzonym, kiedy człowiek doświadcza prowadzenia Ducha Świętego przez światło Boże. To nie kierownik duchowy polecił wprowadzić Koronkę do Miłosierdzia Bożego, lecz Jezus to powiedział św. Faustynie. Każdy może mieć kontakt z Maryją w Duchu Świętym i nie jest to kłamstwo. Każdego z nas duchowo prowadzi Maryja, a zewnętrzna pomoc jest tylko dodatkiem. Kapłani umacniali św. Faustynę, lecz prowadził ją Jezus. Później dzieło to miało swoje wzloty i upadki, ale Duch Święty je rozwijał.

Niewielu zrozumie tych, którzy chcą iść drogą Modlitwy Czterech Przepaści. Trudno zrozumieć tego, który chce zaufać Maryi.

Zakończenie

Po konferencji na salę św. Józefa kapłan wniósł Najświętszy Sakrament. Odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego i trwaliśmy na adoracji. Później przybyły dzieci po swoim spotkaniu z animatorami i włączyły się do modlitwy. Na zakończenie kapłan udzielił nam błogosławieństwa.

Całość wypowiedzi można odsłuchać na stronie www.rrn.info.pl

Relację przygotowała Elżbieta Myśliwiec

Konieczność rozeznania woli Bożej i przyjęcie jej. Konf. 28.11.2017

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze 28 listopada 2017

http://odnowahodyszewo.pl/images/wieli_post.jpg

Bóg oczekuje od nas byśmy poznali, kim On jest. On chce byśmy Go kochali, czcili, słuchali, żyli z Nim w bliskości i osiągnęli życie wieczne. Boga mamy rozpoznać w otaczającym nas świecie, w wydarzeniach i w naszej duszy. Aby Boga szukać, słuchać i przyjmować Jego łaski z naszej strony potrzebny jest trud i wysiłek.

Bombardowani jesteśmy przez otaczający nas świat różnorodnymi sprawami i informacjami, które odciągają nas od tego, do czego wzywa Bóg. Dlatego potrzebujemy czasu na adorację, medytację Słowa Bożego i Eucharystię. Te środki, które są niezbędne – jak mawiał ks. Tadeusz Dajczer – by wejść w klimat życia Bożego. Jak dziecko upadabnia się do matki, tak i my przebywając w Bożej obecności upodabniamy się do Niego i uczymy się, jak żyć w konkretnych sytuacjach. Uczymy się, jak różnorodne wydarzenia odczytywać w kontekście Bożej woli.

Kiedy spotykają nas przykre wydarzenia, często zadajemy sobie pytanie: dlaczego mnie to spotkało? Pytanie „dlaczego”, cofa do tyłu. Nie jest to pytanie człowieka wiary. Nie jest zamiarem Bożym, byśmy się zadręczali pytaniami przynoszącymi rozgoryczenie. Przeżywając trudności, jesteśmy zaproszeni do podjęcia łaski związanej z tym wydarzeniem. Właśnie wtedy potrzebne jest wyciszenie, czas na medytację i zwrócenie się do Boga.

Ks. Tadeusz Dajczer zalecał, aby na medytację poświęcić codziennie rano przynajmiej pół godziny. Medytacja jest ważna, dlatego pomimo przeciwności starajmy się trwać przy Bogu. Nie jest istotne, czy oceniamy własną medytację, jako udaną lub nie. Może nie będziemy mieli wiele wspaniałych przemyśleń, ale mamy podejmować trud i walkę skierowaną przeciw miłości własnej. Doświadczając trudne wydarzenia możemy prosić Matkę Bożą o pomoc, abyśmy potrafili przeżywać je tak, jak Ona.

W trudnych sytuacjach powinniśmy zadawać sobie inne pytania. Po co się to wydarzyło? W jakiego celu chce mnie zaprowadzić Bóg? Do czego mnie On zachęca? Odpowiedzi mogą być różne, ale jest ważne, aby je szukać. Może odpowiedź usłyszymy w czasie spowiedzi od swojego kierownika duchowego. Trudne jest rozeznanie Słowa Bożego, ale jeszcze trudniejsze jest podjęcie Jego woli. Chodzi o odważne przyjęcie zaproszenia do wypełnienia woli Bożej.

Ks. Andrzej Buczel mówił, że nie powinniśmy się bać. Mamy zaufać, bo jesteśmy w dobrych rękach. Choć możemy iść drogą prób i błędów, to jako dzieci Boże nie bójmy się podjąć Bożej łaski. Najważniejsze jest okazanie Bogu zaufania i podjęcie Jego woli.

Bóg wzywa do zrobienia Mu miejsca w sercu. Miejsca na Jego łaski. Serce ma być wolne i otwarte, by potrafiło rozeznać, jakie jest Boże wezwanie. Boże zaproszenie formuje naszą wiarę. Może nie w pełni wszystko rozumiemy, ale Bóg wszystko wie i zachęca do podjęcia współpracy nawet kosztem wyrzeczeń, czy rezygnacji z własnych planów, racji czy woli. On wie, co czyni.