mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Pielgrzymka do kościoła Miłosierdzia Bożego w Ząbkach dn. 14.06.2016

Ząbki, Kościół Miłosierdzia Bożego, 14.06.2016

image

Dnia 14 czerwca 2016 spotkanie diecezjalne Ruchu Rodzin Nazaretańskich diecezji warszawsko-praskiej miało miejsce w kościele Bożego Miłosierdzia w Ząbkach. Jest to jeden z kościołów stacyjnych Roku Miłosierdzia w naszej diecezji. W kościele tym można otrzymać odpust zupełny związany z Jubileuszowym Rokiem Miłosierdzia.

Nasze spotkanie rozpoczęła Msza święta sprawowana pod przewodnictwem ks. Andrzeja Kopczyńskiego. Razem z nim Liturgię sprawowali ks. Andrzej Mazański, ks. Kazimierz Sztajerwald, ks. Adam Kurowski, ks. Grzegorz Burakiewicz i ks. Józef Skorodiuk. W świątyni zgromadziło się wielu członków naszego Ruchu dla których nasze spotkanie było także pielgrzymką do kościoła stacyjnego Roku Miłosierdzia.

W czasie Liturgii Słowa usłyszeliśmy fragment Ewangelii wg św. Mateusza: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Mt 5, 38-48

Homilię wygłosił ks. Andrzej Kopczyński, który zwrócił uwagę, jak Jezus mówi o miłości nieprzyjaciół. Wezwanie Jezusa przerasta ludzkie możliwości i siły. Trudno kochać przyjaciół, a co dopiero nieprzyjaciół. Jednak jeśli człowiek zaufa Bogu i da Mu się prowadzić, to Duch Święty przemieni jego serce i uzdolni do miłości ponad ludzkie siły i możliwości. Uzdolni do miłości nawet nieprzyjaciół, nawet do tych, co go ranią i zadają ból. Wtedy Bóg będzie kochał przez nas zwykłych ludzi, świadomych swoich ograniczeń.

Bóg w nas i za nas żyje, że Maryja w nas i za nas żyje. Te prawdy są obecne w duchowości naszego Ruchu. Kiedyś może tego nie rozumieliśmy, ale przyjdą takie doświadczenia i łaski, że nie będziemy mówili, że to frazes czy nieprawda, ale będziemy świadczyli, że Bóg w nas żyje. Ta prawda stanie się ciałem w naszym życiu. Bóg sprawi, że wypłyniemy na wody miłości.

Do miłości nieprzyjaciół dojrzewa się długo, choć czasem Bóg przyspiesza ten proces. Dojrzewać do miłości bliźniego, to robić miejsce dla Chrystusa w codziennym życiu, szczególnie, gdy wychodzą na wierzch nasze braki, poranienia chorej miłości własnej. Kiedy się z tymi sprawami zwracamy do Boga, to zaczyna działać Duch Święty.

Jezus mówi: Miłujcie waszych nieprzyjaciół, abyście się stali doskonałymi, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski. Stać się doskonałym, jak Ojciec jest możliwe, kiedy dzielimy się miłością. Stajemy się synami Boga dzięki Chrystusowi. Stawanie się dzieckiem Boga jest procesem duchowym, w którym wzrastamy w Jego miłości i miłosierdziu. Maryja, której ufamy, zawierzamy własne życie niech nas prowadzi do usynowienia.

Usynowienia przez Boga jest procesem, w którym upodabniamy się do Ojca poprzez zjednoczenie z Jezusem Chrystusem. Tylko przez Niego możemy się czuć dziećmi Bożymi, które są podobne do swojego Ojca w niebie.

Powierzmy się Bożej miłości w świątyni Bożego Miłosierdzia. Niech ta miłość nas poprowadzi, uzdolni do czynów godnych synów Ojca niebieskiego.

Po zakończeniu Mszy świętej przeszliśmy przez Bramę Miłosierdzia i zgromadziliśmy się przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Tam ks. Andrzej powiedział kilka słów na temat Koronki do Miłosierdzia Bożego. Dowiedzieliśmy się, że modlitwa ta jest nazywana „Małą Mszą świętą”. Słowa Koronki zostały podane św. s. Faustynie, z poleceniem rozpowszechniania wśród wiernych. Koronka jest jedną z niewielu modlitw skierowanych wprost do Boga Ojca. Słowa „Ojcze niebieski, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata” przypominają, że możemy i powinniśmy ofiarować Bogu to, co mamy najcenniejszego, to znaczy Jezusa. Największym skarbem Kościoła jest Jezus. Ciekawostką jest to, że Kościół Prawosławny podważa zasadność wypowiadania tej modlitwy przez wiernych, ponieważ uważa, że ofiarować Jezusa Ojcu może tylko kapłan, a nie zwykły wierny. Jednak według słów Jezusa skierowanych do Sektetarki Bożego Miłosierdzia każdy wierny może się modlić tą modlitwą i jest do niej zachęcany.

Później wszyscy odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego i ofiarowaliśmy ją za nas samych, za nasze rodziny, za Kościół i nasz Ruch oraz naszych kapłanów. Polecaliśmy zmarłych kapłanów, szczególnie śp. księży Tadeusza Dajczera i śp. ks. Andrzeja Buczela. Polecaliśmy również dawnych członków RRN, a zmarłych powierzaliśmy w ręce Boga.

Po zakończonej modlitwie wszyscy kapłani udzielili nam błogosławieństwo. Każdy z nas otrzymał obrazek przedstawiający obraz Jezusa Miłosiernego.

Relację napisała Elżbieta Myśliwiec

Przykazanie miłości Boga i bliźniego. Konf. 7.06.2016

Zacisze 7 czerwca 2016

Ks. Andrzej Mazański

W czerwcu w sposób szczególny wpatrujemy się w miłość Boga uosobnioną przez Jezusa Chrystusa, który miłość Bożą uczynił miłością ludzką. Św. Jan Apostoł napisał, że Bóg jest miłością. (1J 4, 8) Bóg stworzył nas i powołał do miłości.

Św. Teresa z Avila podkreślała, że Pan wymaga od nas dwóch rzeczy, byśmy miłowali Boga i bliźniego. Znamy przykazanie miłości Boga i bliźniego i to czego od nas Bóg żąda. Pan Jezus przypomniał te przykazania, jako najważniejsze wymienione w Starym Testamencie. Każde z tych przykazań znajduje się w innych księgach ST, które powstały w różnych latach. Jezus związał je ze sobą.

Nie można miłować Boga, nie miłując bliźniego i nie można miłować bliźniego, nie miłując Boga. Cała wewnętrzna praca powinna zmierzać do miłości Boga i bliźniego. Warto stawiać pytanie, czy taką pracę podejmujemy, by coraz bardziej kochać Boga i bliźniego?

Św. Teresa z Avila pokazuje różnicę, jaka istnieje pomiędzy wyobrażaniem sobie, jak kochamy Boga, a rzeczywistością. Warto oddzielać wyobrażenie od rzeczywistości. „Śmiech mnie nieraz bierze na widok pewnych dusz, które wyobrażają sobie, że pragną upokorzenie i publicznego sponiewierania dla miłości Boga, a potem wykrecają się, jak mogą, aby nie przyznać się do małego jakiego uchybienia, a gdy wytkniesz coś, co nie popełniła, to taki wzniesie lament, że nie daj Boże”. (TW 3, 10) Słowa powyższe pokazują istotę rozbieżności pomiędzy wyobrażeniem, a rzeczywistością wyrażoną czynami. Sprawdzianem, czy nasza miłość do Boga jest prawdziwa, jest miłość do bliźniego.

Doświadczona w życiu duchowym św. Teresa mówi ostrożnie o swojej miłości do Boga. „Nie jestem w stanie ocenić, czy kochałam Boga”. My również nie jesteśmy w stanie ocenić swojej miłości do Boga, chociaż takiej miłości jesteśmy zobowiązani z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił swoich. Według św. Teresy ocena naszego poziomu miłości Boga nas przerasta, ale mimo to, zachęca nas do okazywania miłości Bogu, poprzez miłość do bliźniego. Jeśli będziemy podążali drogą wytrwałego miłowania bliźniego, ze względu na Boga, to Bóg pomnoży w nas miłość do Niego. Poprzez dobre czyny wobec bliźnich będzie wzrastać nasza miłość do Boga.

W dzisiejszej Liturgii Słowa ukazana jest nam postać Eliasza, który został posłany przez Boga do pewnej wdowy w Sarepcie. Warto w to wydarzenie wniknąć i rozważyc je. Kiedy prorok prosi wdowę o przygotowanie najpierw dla niego podpłomyka z ostatniej porcji mąki i oliwy. Spełnienie prośby Eliasza jest dla tej kobiety zaproszeniem do heroicznego czynu miłości bliźniego. Prorok prosi o realizację tego, co jest zawarte w przykazaniu miłości bliźniego, „miłuj bliźniego, jak siebie samego”. Prorok nie kieruje się egoizmem, ale jest narzędziem Boga, ponieważ na skutek czynu heroicznego kobiety, Bóg udziela jej, jej synowi i prorokowi niezwykłego daru, jakim była codzienna, nowa porcja mąki i oliwy.

Bóg chce udzielić nieskończonych pokładów swojej miłości. Aby dotrzeć do tych pokładów potrzebna jest decyzja, by najpierw oddać Bogu wszystko do końca, co należy do Niego.

Miłość i wiara są drogą do naszego zjednoczenia się z Bogiem. Miłość ma być zakorzeniona w wierze. Prorok prosi o posiłek w imię Boga, a wdowę Bóg wzywa, by dokonała czynu heroicznego wobec bliźniego. Ten akt wiary rodzi akt miłości wyrażonej w czynie, który jest tak piękny dla Boga, że obdarowuje ją, syna i proroka zdolnością do miłowania w czynach.

Ta zdolność, by mogła trwać w nas musi być umocowana przez wiarę w miłości Jezusa. Biblijne wydarzenie pokazuje miłośc i wiarę wzajemnie się przenikające, dynamizm siły wewnętrznej i siły i działania Boga, który uzdalnia do czynów miłości. Nie należy szukać tego, co nam zapewni dobre samopoczucie, ale należy szukać Boga i zakorzeniać się w Nim. Nie należy szukać osób, czy miejsc pozwalających nam zachować tylko dobre samopoczucie. Znaki i czyny przynoszą konkretny owoc. Tutaj jest ukazana prawda, by nie ulegać wyobrażaniu sobie do jakich czynów jesteśmy zdolni. Konkretne działanie jest potwierdzeniem rzeczywistego zakorzenienia się w Nim.

Podejmijmy walkę wewnętrzną, by odkryć źródło i uczyć się czerpać z tego źródła, które się nie kończy.

Konferencja zapisana na podstawie własnych notatek Elżbiety Myśliwiec. Nieautoryzowana.

Powołanie i charyzmat Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Konf. 31.05.2016

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze 31 maja 2016

Większość z nas jest w Ruchu Rodzin Nazaretańskich od wielu lat. Uczestniczyliśmy w rekolekcjach, wysłuchaliśmy liczne konferencje, korzystamy z kierownictwa duchowego. Ważne jest by nie zagubić kierunku i przypominać sobie, jaki jest charyzmat naszego Ruchu. Dlatego warto sobie zadawać podstawowe pytania: Dlaczego jestem w RRN? Co mnie do tego Ruchu pociągnęło? W jakich okolicznościach trafiłem do RRN i kto mnie zaprosił do Ruchu? Co się wtwdy w moim sercu zrodziło?

W RRN jesteśmy wezwani do świętości, do zjednoczenia przeobrażającego z Jezusem, które realizuje się przez nieustanne nawrócenie. To nawrócenie ma różne aspekty, jakimi są: dziecięctwo duchowe, ubóstwo ewangeliczne, zawierzenie się Matce Bożej.

Chociaż wiele już wiemy, to ciągle się potykamy, wracając do postawy „starego człowieka”. Okazuje się, że nie potrafimy żyć w postawie bezradności, prostoty i oczekiwania wszystkiego od Pana. Dzieje się tak, ponieważ szatan nas kusi byśmy wracali do postawy „starego człowieka”. Dodatkowo lata biegną i okazuje się, że nie dopisuje nam zdrowie, pamięć, odporność psychiczna, stajemy się drażliwsi i przychodzą dolegliwości związane z wiekiem. Może buntujemy się, że świętość nie tak miała wyglądać, jak to sobie wyobrażaliśmy.

W takich okolicznościach mamy przypominać sobie, że Bóg nas prowadzi drogą dziecięctwa Bożego i ubóstwa duchowego. Kiedy czujemy się, jak na krzyżu, poddajmy się woli Bożej i zwracajmy się do Niego: mam tylko Ciebie. Pozwólmy realizować Bogu Jego zamysł ogałacania nas z siły i z wiary w siebie.

Wolą Bożą jest byśmy przylgnęli do Jezusa, a nie opierali się na własnych siłach i możliwościach. Zawierzmy się Matce Bożej, kiedy w naszym życiu dokonuje się proces ogołacania i tracenia.

Poddawanie się woli Bożej rozpoczyna się od uznania prawdy o sobie, o swojej nicości przed Bogiem. A nawet pokochania tej prawdy, oraz zgody się na to, by być ogołocanym przez Pana. Powinniśmy pragnąć bezradności pochodzącej od Boga. Zaproszeni jesteśmy na drogę zgody, heroizmu i tracenia, a nawet zgody na brak poczucia zadowolenia z życia. Pogódźmy się ze swoją małością, niezadowoleniem z siebie. Zagubienie się w takich okolicznościach pokazuje nam, że nie potrafimy żyć na sposób duchowy, oraz jak bardzo potrzebujemy obecności Matki Bożej.

Świętości nie można zdobyć, ale można ją otrzymać, dążąc do niej. Należy poddać się woli Bożej i pozwolić, by On nas do świętości podprowadzał, przygotowywał nasze serca i zmieniał je. Aby wola Boża była naszą wolą, potrzebna jest wewnętrzna zgoda na wszystko, co chce uczynić Pan Bóg poprzez oczyszczenia wewnętrzne.

Nieraz myślimy, tyle treści już słyszeliśmy, a nic się nie zmienia, nie widać nawrócenia. To nie prawda. Kiedy słyszeliśmy te treści pierwszy raz, to jeszcze żyliśmy w iluzji. Teraz jesteśmy innymi ludźmi. Nasze serca są otwarte na Boga i widzimy siebie w prawdzie, wiemy jacy jesteśmy. Teraz jesteśmy przygotowani na to, by powiedzieć Bogu – tak. Nawrócenie nie doprowadza do stwierdzenia, że jesteśmy lepsi. Może się okazać, że jesteśmy nawet gorsi. A w świetle naszej duchowości, o to chodzi, by został tylko Bóg, który Jest, i ja, który nie jestem.

Dziecko Boże charakteryzuje się następującymi cechamy:
uznaje swoją nicość,
nie gromadzi mnienia, nie szuka zabezpieczeń,
nie przypisuje sobie cnót,
chce być żebrakiem ewangelicznym,
nie zniechęca się swoimi wadami,
nie smuci się sobą i nie ulega zgorzknieniu,
nie zniechęca się swoimi upadkami,
chce być lepszym ze względu na Boga,
zawierza się Matce Bożej,
cieszy się, że Bóg pomaga mu znajdować siebie.

Wyciągnijmy ręce do Matki Bożej byśmy nie zapominali o naszym powołaniu w Ruchu Rodzin Nazaretańskich, byśmy nie poszli złą drogą i nie rozminęli się z Bożymi zamysłami. Prośmy Maryję, by Ona nas pociągnęła do Boga, szczególnie wtedy, gdy mamy przyjąć trudną łaskę, konieczną do uświęcenia i zbawienia.

Konferencja zapisana na postawie własnych notatek Elżbiety Myśliwiec.

Uprzedzenia - cd. Konf. 24.05.2016

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

24 maja 2016

Uprzedzenia możemy przeżwać w stosunku do innej osoby albo ktoś może być uprzedzony do nas. Mówiąc o powodach uprzedzenia używamy modnego obecnie określenia „ktoś mnie zranił”. W Izraelu około 50% osób czuło się zranionymi przez Jezusa, a jeśli chodzi o osoby pochodzące z wyższych sfer, czyli faryzeusze i uczeni w Piśmie to przynajmiej z nich 99% czuło się zranionymi.

Uprzedzenia nie muszą wynikać ze złego potraktowania, ale z tego, że ktoś powiedział prawdę. Od Jezusa odchodzili ci, którzy poczuli się dotknięci Jego słowami prawdy. Jednym z nich był bogaty młodzieniec. Otrzymał on odpowiedź , o którą sam prosił, i która do niczego go nie zobowiązywała. Jak później się zachował, to tego nie wiemy. Może potrzebował czasu, by dojrzeć do właściwej decyzji.

Kiedy coś nas boli jesteśmy zainteresowani tym, by ustąpiła nieprzyjemna dolegliwość. Później po wyleczeniu jesteśmy zainteresowani tym, żeby ból się nie powtórzył.Podobnie w sprawach duchowych, udajemy się do spowiedzi, by nie mieć wyrzutów sumienia, by znikł niepokój, może nie są to cele najwyższe, ale chcemy się sami poczuć lepiej. Następnie będziemy zabiegać, by niewłaściwe zachowanie nie powtórzyło się. Będziemy prosić Pana Jezusa, Matkę Bożą o pomoc, by niekomfortowa sytuacja nie zaistniała ponownie i byśmy nie przeżywali w związku z nią wyrzutów sumienia, samotności, niepokoju. Będziemy Maryję i Jezusa prosić o dary Ducha Świętego takie jak: cierpliwość, łagodność, opanowanie. Są one nam potrzebne w utrzymaniu dobrych relacji z innymi, szczególnie w sytuacjach konfliktowych, gdy wszystko nas denerwuje.

W przypadku dolegliwości fizycznej, kiedy minie niekomfortowy objaw zadajemy sobie i lekarzowi pytanie jego o przyczynę. Pytamy się, co jest przyczyną choroby i jak jej zapobiegać. Podobnie w sprawach duchowych, można się zapytać Jezusa, dlaczego nas ktoś denerwuje, z czego to wynika, albo dlaczego my innych denerwujemy? Dlaczego brakuje nam i innym cierpliwości? Skąd wziąć tę cierpliwość? Można skierować do Jezusa prośbę, aby dał nam tę cierpliwość. Wtedy Jezus poprowadzi nas do zrozumienia, skąd się wzięło to zdenerwowanie i dlaczego taka sytuacja się wydarzyła. Jezus leczy nasze dusze zranione przez nasze zło i pozwala zrozumieć, skąd się ono bierze.

Kiedy zrozumiemy przyczynę, może już nie będziemy prosić o to, by nie cierpieć, ale może będziemy chcieli cierpieć, by pomóc sobie i innym w zbawieniu. Nieraz Pan Jezus i Matka Boża prosili o cierpienie w intencji wynagradzającej Bożemu Sercu za grzechy świata.

Mamy prawo prosić Pana Jezusa, o usunięcie przyczyny naszego cierpienia. Prosić o uzdrowienie ze zranień, które zadaliśmy innym, albo oni nam zadali.

Mamy prawo również pytać Pana Jezusa, by zrozumieć, skąd się wzięło zło, dlaczego zachowaliśmy się niewłaściwie my sami lub inni.

Dzisiaj wybrałem się rowerem po Warszawie. Miałem do załatwienia kilka spraw. Gdy tylko wyjechałem z domu, rower „złapał gumę” i na piechotę wróciłem do domu. Kiedy zastanawiałem się nad przyczyną tego wydarzenia, zrozumiałem, że mam dzisiaj powiedzieć konferencję i gdybym przejechał zaplanowaną drogę, to po powrocie byłbym bardzo zmęczony. Ucieszyłem się, że to mnie spotkało, bo okazało się dobre dla mnie i dla innych.

Dzisiejsze święto Najświętszej Dziewicy Wspomożycielki Wiernych zaistniało po trudnych wydarzeniach, bez których nie zostałoby ogłoszone. Ówczesny papież Pius VII wcześniej aresztowany przez cesarza francuskiego Napoleona, został uwolniony 24 maja 1815 roku. Wkrótce, bo w 1816 roku święto to ogłoszono na Watykanie, zaś w 1959 roku zaczęto obchodzić je w Polsce. Napoleon nie wiedząc o tym, przysłużył się do chwały Matki Bożej.

Konferencja zapisana na podstawie ręcznych notatek Elżbiety Myśliwiec. Nieautoryzowana.