mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Odszedł mąż, ojciec i dziecko Boże - pożegnanie śp. Wiesława Adlera

W nad ranem dnia 15 lutego 2016 r. w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu zmarł nasz współbrat z RRN śp. Wiesław Adler. Jego pogrzeb odbył się 18 lutego, około 50 dni po pogrzebie Jego żony Grażyny. Oprócz synów ks. Pawła, ks. Emila i Piotra z rodziną żegnał Go ks. bp Marek Solarczyk z kilkudziesięcioma kapłanami oraz przyjaciele i znajomi. List pożegnalny od ks. arcybiskupa Henryka Hosera odczytał ks. bp Marek.

Ostatnie dni śp. Wiesława naznaczone były chorobą i cierpieniem otwierającym Go na spotkanie z Chrystusem, jak to zaznaczył w swoim liście ks. abp Henryk Hoser. W czasie Mszy świętej ks bp Marek powiedział, że czytania liturgiczne były komentarzem do tajemnicy cierpienia i śmierci Wiesława. W tych czytaniach znajdujemy zapewnienie Jezusa o tym, że idzie do Ojca po to, aby przygotować nam miejsce w niebie. Nie mamy nikogo, kto nam powiedział, jak jest w niebie, ale mamy pewność, że Jezus czeka. Obecnie z Jezusem przeżywają tajemnicę wieczności śp. Grażyna i Wiesław. Swoim życiem dawali świadectwo o tym, że Jezus jest dla nich najważniejszy. W czytaniu z Apokalipsy św. Jana 14, 13 zapisane są słowa „Błogosławieni, którzy w Panu umierają, niech odpoczną od swoich trudów, bo ich czyny idą za nimi”. Dobre czyny, które były udziałem Wiesława poszły za Nim na spotkanie z Jezusem, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

W krótkim słowie ks. Paweł Adler przypomniał, że Jego rodzice jeszcze na jesieni 2015 r. obchodzili swoją 53 – cią rocznicę pożycia małżeńskiego. Sakrament małżeństwa zawarli w kościele seminaryjnym na Krakowskim Przedmieściu. Swój ślub zawierali przed tym samym kapłanem, który jego i brata ks. Emila przyjmował do Seminarium Duchownego. Ks. Paweł podziękował wszystkim tym, którzy zajmowali się Jego ojcem w czasie choroby w szpitalu i w domu. Czas od listopada był dla niego szczególnym darem od Pana Boga. Ks. Paweł podziękował wszystkim za wspólnotę miłości i wiary.

Ks. Kazimierz Sztajerwald powiedział, że nie sposób mówić o Wiesławie w oddzieleniu od Grażyny, ponieważ wspólnie szli drogą do świętości. Wspólnie przeżywali momenty, kiedy Pan przechodził blisko nich ze swoją łaską i uzdalniał ich do większej zażyłości ze Sobą. Była to droga dziecięctwa Bożego. O Wiesławie mówi się jakim był mężem i ojcem, ale był on też dzieckiem Bożym, kiedy przyjmował w tym duchu swoje choroby czy brak sprawności. Ks. Kazimierz jako ich spowiednik był świadkiem odradzania się w Wiesławie i Grażynie dzieci Bożych. Oni realizując swoje powołanie, dawali świadectwo miłości i wierności. Do ich trumien włożono „Oremus”. Oboje szukali woli Bożej, codziennie czytali Słowo Boże, przyjmowali sakramenty, razem szli drogą duchowości Ruchu Rodzin Nazaretańskich. To ich prowadziło do świętości i zjednoczenia z Bogiem.

Msza święta za śp. Wiesława i śp. Grażynę Adlerów będzie odprawiona 13 marca 2016 r. w niedzielę o godz. 12.30 w kościele św. Włodzimierza w Warszawie ul. Kondratowicza 2.

Adler G W

Relacja z zimowych rekolekcji rodzinnych 2016 w Czarnej Górze

uczestnicy

 

Zimowe rekolekcje rodzinne w Czarnej Górze 31 stycznia - 6 lutego 2016 r.

Rekolekcje w Czarnej Górze tradycyjnie gromadzą rodziny, które część ferii zimowych pragną spędzić w bliskości Pana Boga i swoich przyjaciół. W tym roku 2016, który przez papieża Franciszka został ogłoszony Rokiem Miłosierdzia Bożego, z hasłem „Miłosierni jak Ojciec”, rekolekcje miały szczególny charakter. Do Czarnej Góry przyjechała rekordowa ilość osób – 150 i były to głównie rodziny, prawie wszystkie w komplecie. Nad sprawnym funkcjonowaniem tak dużej rekolekcyjnej rodziny z pokaźną gromadką dzieci w różnym wieku czuwali Hania i Czarek Pochmarowie, ale współpracowali chętnie wszyscy rodzice, włączała się młodzież licealna, a nawet gimnazjalna. Przed rekolekcjami Hania zapowiedziała: - W tym roku przyjmujemy wszystkich, którzy zapragną przyjechać, wszak to rok miłosierdzia, jakoś się upchniemy. I udało się. Dom rekolekcyjny u Cystersów prowadzony przez proboszcza parafii p.w. Przemienienia Pańskiego w Czarnej Górze ojca Huberta Kasztelana okazał się z gumy – zmieścili się wszyscy i byli zadowoleni i szczęśliwi, że mogą być razem.

Pod jednym dachem, jak w rodzinie, odbywały się spotkania dzieci, młodzieży i dorosłych, wspólne posiłki, wspólna modlitwa, rozmowy, zabawy, śmiech, codzienne trudności dla każdego inne, ot zwyczajne, ale jakże piękne świadectwo życia w rodzinie, życia w codzienności – na rekolekcjach w trochę poszerzonej formie, wymagającej może jeszcze większego miłosierdzia względem siebie. Był to ważny czas dla wszystkich, by otworzyć się na dar drugiej osoby i dar rodziny, która jest obok i przeżywa swoją drogę do Pana Boga, czasem podobnie, a czasem zupełnie inaczej niż my. Ta różnorodność ludzkich doświadczeń zawsze na rekolekcjach jest bardzo ubogacająca i stanowi ważne doświadczenie.

Wskazanie Ojca Świętego na dar Miłosierdzia Bożego, jako głównego przymiotu Boga, uzdalnia nas do kształtowania w sobie takiego miłosiernego patrzenia na drugiego człowieka.

W tym duchu księża opiekunowie – ks. Mieczysław Jerzak i ks. Kazimierz Sztajerwald – prowadzili konferencje, spotkania i rozmowy. „Wyobraźnia miłosierdzia w rodzinie” to hasło tegorocznych rekolekcji, które próbowaliśmy zrozumieć, przyswoić i próbować nim żyć na co dzień. Skutecznie pomagała w tym święta siostra Faustyna, której modlitwy i fragmenty z „Dzienniczka” były mottem spotkań dziecięcych i pracy rodziców z dziećmi, którzy codziennie czytali swoim pociechom interaktywną książeczkę o życiu głosicielki Bożego Miłosierdzia. Drugim filarem tych rekolekcji był święty Jan Paweł II. Fragmentów homilii Papieża Polaka, głoszonych podczas pielgrzymek do ojczyzny, mogliśmy słuchać podczas wieczornych adoracji Najświętszego Sakramentu. Jego głos dźwięczał w uszach i drążył serce, gdy mówił o miłosierdziu Boga, o roli kobiety i mężczyzny w rodzinie i ich dążeniu do świętości i wspólnej odpowiedzialności za dar życia. Trzecim wsparciem byli święci małżonkowie Zelia i Ludwik Martin, rodzice świętej Tereski od Dzieciątka Jezus, których relikwie towarzyszyły nam przez całe rekolekcje.

Każdy dzień rekolekcyjny miał podobny plan. Dzień rozpoczynała modlitwa myślna przygotowana dla osób bardziej i mniej zaawansowanych. Tematem rozważań i medytacji były teksty z Pisma Świętego. Po modlitwie dorosłych był czas na modlitwę poranną dzieci, prowadzoną z powodzeniem przez doświadczonych rodziców. Następnie głośne i radosne śniadanie, po którym wszyscy gromadzili się na Mszy Świętej o godz. 10, codziennie przygotowywanej przez inne grupy i animatorów. Kazania skierowane oddzielnie do dzieci i do dorosłych, aktywne włączanie się dzieci do uczestnictwa w liturgii i wspólny śpiew hymnu tegorocznych Światowych Dni Młodzieży „Błogosławieni miłosierni” powodowały, że Msza Święta w kościele parafialnym była najważniejszym punktem dnia dla wszystkich.

Po przejściu z kościoła dorośli i młodzież słuchali katechez głoszonych przez ks. Mieczysława i ks. Kazimierza (Życie na sposób daru; Miłować Chrystusa obecnego w bliźnim; Wyobraźnia miłosierdzia domaga się pokory; Osądzać innych z miłością; Świętość w małżeństwie; Skarb miłości jest przechowywany w glinianych naczyniach). Po konferencji codziennie odbywały się spotkania w mniejszych grupach stanowych, gdzie każdy mógł podzielić się swoim doświadczeniem słów, które przed chwilą usłyszał.

W czasie, gdy dorośli mieli możliwość spotkać się w swoim gronie, dzieci, podzielone na grupy wiekowe, miały własne spotkania. Kanwą, na której oparte były spotkania, była modlitwa świętej siostry Faustyny, w której prosi o łaskę pełnienia miłosierdzia względem bliźnich:

„Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.
Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.
Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa.”

Najmłodsze dzieci, do 5 lat, miały swój własny program dostosowany do potrzeb i percepcji małego człowieka, z naciskiem na potrzeby indywidualne (tzn. jeden maluszek się bawi, drugi śpiewa, trzeci płacze, czwarty układa klocki, piąty ciągnie szóstego za bluzkę itp. - wszystko pod czułym okiem dzielnej cioci Agnieszki).

Dwukrotnie podczas rekolekcji dzieci miały możliwość uczestniczyć w półgodzinnej adoracji Pana Jezusa, przygotowanej specjalnie dla nich i chętnie, z uwagą uczestniczyły wszystkie, nawet te najmniejsze z najmniejszych.

Podczas rekolekcji w święto Ofiarowania Pańskiego, tzw. Matki Boskiej Gromnicznej, uczestniczyliśmy wspólnie ze wspólnotą parafialną z Czarnej Góry we Mszy Świętej koncelebrowanej pod przewodnictwem proboszcza parafii o. Huberta.

W piątek mogliśmy przeżywać wspólnie wieczorną Drogę Krzyżową w kościele, podczas której specjalnie przygotowane rozważania dotyczące uczynków miłosierdzia pełnionych w codzienności czytali ojcowie rodzin – było to szczególne świadectwo dla ich dzieci.

Po części formacyjnej dnia był wspólny obiad, oczywiście pełen gwaru, radości, a potem rekreacja i „białe” szaleństwo, o które w tym roku górale musieli szczególnie mozolnie zadbać, bo naturalnego śniegu nie było. Najwyżej śnieg oczywiście był, ale ogólnie góry w tym roku były zielone i wyglądały jak zebry z paskami sztucznie naśnieżanych stoków narciarskich, na których z uporem maniaka zjeżdżali zapaleni narciarze i snowboardziści, saneczkarze, jabłuszkozjeżdżacze i inni pontonoślizgacze.

Ale jak humor dopisuje, to nawet brak śniegu nie przeszkadza, by cieszyć się zimą. W ostatnich dniach trochę popruszyło, byśmy przed odjazdem mogli popatrzeć na ośnieżone góry.

Każdego dnia odbywały się spotkania młodzieży gimnazjalnej i licealnej, która we własnym gronie mogła rozmawiać o swoich sprawach i dzielić się własnymi doświadczeniami, był też czas na zabawę w tym gronie. Okazuje się, że w domu bez zasięgu i dostępu do internetu jest więcej czasu na rozmowę i bezpośredni kontakt z człowiekiem twarzą w twarz. Ogólnie wspólne mieszkanie wielu rodzin pod jednym dachem stwarza ogromne możliwości inegracyjne zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych, co jest niebywale cennym doświadczeniem.

Po części rekreacyjnej dnia czas na kolację, wieczorną pracę z dziećmi, wspólną adorację i kładzenie dzieci do łóżek, by wspólnie z mężem czy żoną pójść do kina (tzn. do sali telewizyjnej na pierwszym piętrze, ale co to za różnica, ważne, że razem) na dobry i wartościowy film.

I tak mijały nam dni rekolekcji, aż przyszedł ostatni, gdy ciężko było się rozstać. Jeszcze tylko wspólna Msza Święta, rozesłanie, pakowanie, sprzątanie i do domu. Ale daleko nie ujechaliśmy, bo wielu z uczestników rekolekcji spotkało się w Łagiewnikach, by w sanktuarium Bożego Miłosierdzia złapać jeszcze jeden oddech na czas porekolekcyjny i szczególny w tym roku czas, gdy do Krakowa przybędzie papież Franciszek na Światowe Dni Młodzieży. Na to wydarzenie wybiera się także młodzież z rodzin, które spotkały się w Czarnej Górze na rekolekcjach.

Relację napisała Katarzyna Pawlak

Świadectwo z rekolekcji w Czarnej Górze

Żaneta: Rekolekcje w Czarnej Górze to zawsze jest dla mnie i dla mojej rodziny, miejsce odpoczynku i pogłębienia więzi…
Przed południem jest czas na pielęgnowanie życia duchowego; uczy mnie troski o znajdowanie czasu na spotkanie z Bogiem na modlitwie, we Mszy św, w Słowie Bożym.
Po obiedzie jest zaplanowany czas z rodziną. Możemy w dowolnej formie spędzić go razem np. na zwiedzaniu, na nartach i  sankach, na spacerach…  również z przyjaciółmi.
Rekolekcje zimowe w Czarnej Górze są dla mnie przykładem, jakie  proporcje powinnam zachować w dbaniu o swoje życie duchowe i życie rodzinne. Uczą mnie, co jest w życiu najważniejsze.

Ela: Na rekolekcje pojechałam z dzieckiem. Mała Łucja była zachwycona miłym towarzystwem dzieci w podobnym wieku. Bardzo chętnie uczestniczyła w modlitwie i spotkaniach dla dzieci. Codziennie chciała oglądać ,,zdjęcia". Tak nazywała stacje Drogi Krzyżowej i prosiła bym jej opowiedała o tym, co spotkało Pana Jezusa.
Jeśli chodzi o mnie, to bardzo głęboko dotarła do mnie Ewangelia, która była rozważana na pierwszej medytacji porannej. Była to przypowieść o niemiłosiernym dłużniku. Codziennie o niej myślałam, zastanawiając się nad tym, dlaczego człowiek z większym długiem był tak okrutny dla swojego dłużnika z miernym długiem. Dlaczego nie docenił miłosierdzia względem siebie? Doszłam do wniosku, że dla niego nie było najważniejsze darowanie długu, ile to, że stracił dobre źródło dochodów. Nie zabiegał o zaufanie króla, prosząc prace i o choćby najmniejsze uposażenie dla siebie i rodziny. Postanowił podtrzymać swój status społeczny przez bezwzględne egzekwowanie zobowiązań od swoich dłużników. Darowanie niebotycznego długu nic go nie zmieniło, nie zmiękczyło jego serca, tylko jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, że wszystko mu się należy, tylko w inny sposób będzie to uzyskiwał.
Ta Ewangelia była też dla mnie nauką, że w każdej chwili Pan może powiedzieć ,,sprawdzam" i mam stanąć przed Nim w prawdzie.
Rekolekcje odbywały się pod hasłem ,,Miłosierni, jak Ojciec" i  katechezy dotyczyły tematu miłosierdzia. Można było sobie uświadomić, jak dobrym jest dla nas Bóg bardzo pragnie bym była podobna do Niego. Bardzo chcę naśladować Go w Jego miłosierdziu.

 

Attachments:
Download this file (Konferencje z rekolekcji zimowych w Czarnej Górze.odt)konferencje

Wiara Polaków żyjących w Kazachstanie. Homilia ks. Zbigniewa Bigdy 26.01.2016

Homilia ks. Zbigniewa Bigdy

Zacisze 26.01.2016

http://www.rrnpraga.pl/images/Artykuly/img_2698_2.jpg

Ks. Zbigniew Bigda jest kapłanem RRN diecezji warszawsko-praskiej, który obecnie przebywa i pracuje w Kazachstanie. Co roku przyjeżdża do Polski na urlop i stara się odwiedzić także naszą praską wspólnotę. W ten wtorek w czasie Mszy śwętej wygłosił do nas homilię.

W pierwszych słowach ks. Zbigniew wyraził radość mówiąc: cieszę się, że tu przychodzicie (spotkania diecezjalne na Zaciszu) i modlicie się wspólnie oraz trwacie we wspólnocie. Wspólnota potrzebna jest do uświęcenia. Razem możemy pielgrzymować do Chrystusa, do zbawienia, do zjednoczenia z Bogiem.

Ks. Zbigniew opowiedział o swojej pracy duszpasterskiej w Kazachstanie. „Posługuję już siedem lat poza granicami Polski, w tym 6 lat w Kazachstanie. Kiedy ksiądz biskup zapytał mnie, gdzie chciałbym pracować, w jakich parafii miejskiej czy wiejskiej, gdzie ma mnie posłać. Odpowiedziałem, że pójdę tam, gdzie będzie „dziura” personalna. Tam, gdzie będą braki, proszę mnie wysłać. I jestem posyłany do różnych środowisk i parafii. Choć to nieraz jest trudne, bo człowiek się przyzwyczaja do miejsc i do ludzi, a tu trzeba się udać na nową placówkę i nie mam wyboru, ale przecież sam tak chciałem, więc nie mam wyboru.

Na początku przybyłem do parafii Oziernoje, gdzie w 1941 roku przebywali Polacy, którym zagrażał głód. Zanosili na modlitwie różańcowej gorące prośby do Matki Bożej. Pomoc otrzymali. Niespodziewanie utworzyło się jezioro od razu bogate w ryby. Był to ratunek od Boga dla ludzi ufnie proszących o łaskę. To pokazuje, jak wielka jest wiara prostych ludzi, którzy wierzą nie tyle w Boga, ile wierzą Bogu.

Później pracowałem jako wiceekonom w diecezji odpowiedzialny za modernizację objektów sakralnych, chodziło o zmiejszenie kosztów ogrzewania. Kiedy otrzymałem propozycję tej pracy, powiedziałem do ks. biskupa, że się nie nadaję i nie znam się na tym. Ks. biskup odpowiedział, że każdy się nie nadaje, ale ktoś musi się podjąć tego. Więc zgodziłem się. Za aktem zgody idzie błogosławieństwo. Bóg się tym zajął i poprowadził w tym, czego nie umiałem. Dzięki współpracy z łaską Bożą udało się zmiejszyć koszty ogrzewania o 60 %.

Obecnie pracuję w parafii Świętego Ducha w Zielonym Gaju (obok zdjęcie kościóła w Zielonym Gaju) na północy Kazachstanu. To kolejne miejsce pracy jest błogosławieństwem i łaską dla mnie samego. W mojej parafii spotykam się z prostą i głęboką wiarą ludzi, którzy nie mają gdzie szukać pomocy tylko u Boga, nawet w sprawach medycznych. Ludzie proszą o wodę poświęconą i nią się leczą. Do jednej z wiosek należących do mojej parafii przybył milicjant i wszedł do domu, gdzie mieszkały siostry zakonne prosząc o świętą wodę. Siostra odpowiedziała, że nie mają tutaj wody świętej tylko poświęconą. Milicjant zabrał buteleczkę tej wody i w domu podał swojemu synowi cierpiącemu na bezsenność. Później milicjant powiedział siostrze, że po tym „lekarstwie” po raz pierwszy od kilku tygodni syn zasnął.

Zwykła poświęcona woda – najlepszym lekarstwem. Ludzie przychodzą z baniakami, butelkami napełnionymi wodą i proszą, aby ją poświęcić. Po co im tyle wody święconej? Mąż choruje, daję mu tej wody i on powoli zdrowieje – odpowiada jedna z kobiet. Lekarz jest daleko, nie ma jak do niego dojechać, brakuje na benzynę, leki są drogie. Ludzie są zmuszeni do zawierzenia się Bogu. Prosta modlitwa różańcowa odmawiana wspólnie z sąsiadami codziennie. Przez tę modlitwę otrzymują wiele łask.

W parafii Zielony Gaj można spotkać dzieci zesłańców polskich (przesiedlonych w 1936 r. z terenów Ukraińskej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej), którzy już są w podeszłym wieku. Opowiadają swoje tragiczne losy na ziemi wygnania. Wtedy wspólnota rodzinna, sąsiedzka była dla nich oparciem. Wspólna modlitwa, choć początkowo zakazana była źródłem mocy. Mówią, że ludzie byli dla siebie dobrzy, można było na siebie nawzajem liczyć, dzielili się tym co mieli. Teraz ludzie są dalej dla siebie dobrzy, zatroskani o parafię i siebie nawzajem. Choć są biedni i prości, to lepiej słyszą Pana Boga w codzienności.

Mawia się tutaj, że zima trwa tylko 8 miesięcy, a dalej to lato i lato. Tego roku zima przyszła na początku października. Na oblodzonych schodach do kościoła poślizgnęło się kilka starszych osób i młodych. Ludzie ze sobą porozmawiali i następnego dnia przyszli, by skuć zamrożony lód ze schodów. Zamiast przyjść na skargę, sami usuwali przyczynę zagrożenia poślizgnięciem. Zastanawiali się tylko, jak kupić gumowe dywaniki, aby wejście do kościoła było bezpieczne. Ludzie w Zielonym Gaju czują się odpowiedzialni za siebie, za wspólnotę. Łatwiej się w takiej wspólnocie pracuje.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/57/Wladyslaw_Bukowinski.jpg/173px-Wladyslaw_Bukowinski.jpg

 

Papież ogłosi w tym roku błogosławionym ks. Władysława Bukowińskiego (1904 - 1974). Polski ksiądz, którego mianowano „Apostołem Kazachstanu”. Tak go nazwał papież Jan Paweł II, który znał go osobiście. Od ks. Władysława wiedział, co się dzieje na Wschodzie, na Syberii. Ksiądz Bukowiński ewangelizował od lat 40 – tych środkową Azję i zakątki Rosji. Przeszło 13 lat przebywał w więzieniach i obozach pracy. Wtedy ewangelizował więźniów, udzielał im sakramenty, nauczał. W 1944 roku został skazany razem z innymi więźniami na rozstrzelanie, ale żadna kula go nie dosięgnęła. Pod stertą umierających modlił się i udzielał rozgrzeszenia. Później przez 20 lat posługiwał we wspólnocie wierzących. Pozostał w Kazachstanie, choć miał w 1955 r. propozycję powrotu do kraju. Przyjął obywatelstwo rosyjskie, by móc posługiwać wśród polskich zesłańców i ich dzieci. Obecnie jego doczesne szczątki umieszczone są w kazachskiej katedrze w Karagandzie.

 

 

Do mojej parafii należy kilka wiosek, położonych w znacznej odległości od siebie. W każdą niedzielę muszę odprawić cztery Msze św. a w w dzień powszedni dwie. Cztery Msze święte, to należy podziwiać, ale nie naśladować. Aby dotrzeć do następnej wioski, trzeba jechać przynajmiej dwie godziny samochodem. Ale jak można do nich nie pojechać, gdy czekają. Kiedy się skarżę swojemu biskupowi, że potrzebuję pomocy drugiego księdza i że czuję zmęczony i stary. Wtedy ks. biskup odpowiada: popatrz na ks. Bukowińskiego. On sam jeden na całą Azję Środkową dawał sobie radę. Wszędzie brakuje księży.

Módlcie się za Polaków w Kazachstanie, którzy Bogu polecają swoje życie. Im woda święcona pomaga. Tu w Polsce nie pomaga, bo inna jest wiara. Bóg też Wam błogosławi w tym, że jest dostępna służba zdrowia. Powinniście być za to wdzięczni.

Ubóstwo jest sensem i celem zakonników. Pozwala im lepiej zobaczyć Boga w codzienności. Odkryli to ludzie w Kazachstanie. Odkryl to też pierwszy święty z Kazachstanu ks. Władysław Bukowiński. Amen"

http://www.ossr-kz.net/sites/default/files/DSC_0040.JPG

Kościół Najświętszego Serca Jezusa w Oziornoje

Zdjęcie ks. Zbigniewa Bigdy pochodzi ze strony www.rrnpraga.pl,
zdjęcie kościoła w Zielonym Gaju pochodzi ze strony www.tch.org/zielonygaj/htm,
zdjęcie ks. Władysława Bukowińskiego pochodzi ze strony pl.wikipedia.org,
zdjęcie kościoła w Oziornoje pochodzi ze strony www.ossr-kz.net

Homilię ks. Zbigniewa Bigdy zapisała ElaM

Miłość domaga się pokory. Konf. 12.01.2016

https://www.lds.org/bc/content/shared/content/images/gospel-library/manual/10734/five-wise-virgins-dan-burr_1154687_inl.jpg

Zacisze, 12.01.2016, ks. Mieczysław Jerzak

Miłość się do nas przybliża w pokorze i w uniżeniu. Pokora Boga objawia się szczególnie w trzech momentach, są nimi: Narodzenie w Betlejem, śmierć na krzyżu i obecność w Najświętszym Sakramencie.

Ks. Mieczysław przeczytał fragment z Ewangelii wg św. Mateusza 25, 1-13 "Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".

Przypowieść ewangeliczna o nadchodzącym panu młodym i pannach wzywa nas do nawrócenia. Jezus mówiąc o lampach, oliwie i uczcie w znaczeniu symbolicznym. Chodzi tu światło, które rozświetli drogę naszego życia.

Co może sprawić, by nasze światło wzeszło „jak zorza, która oświeca ciemności, aż ciemność stanie się południem" (Iz 58, 8.10). Święta Teresa z Lisieux mówiła, że stanie się tak, jeśli będziemy pragnęli kochać drugiego człowieka, jeśli będziemy się starali o nim dobrze myśleć i mówić o nich mając serca otwarte na ich potrzeby. Wówczas Pan da nam odpoczynek i napełni nasze dusze blaskiem. Wtedy Bóg nas wysłucha i będzie światłem w ciemnościach. Ciemności nie znikną, ale staną się pełnymi światła. Pośród nocy wewnętrznej będzie nam jaśniało światło.

Pewien człowiek przyjechał ze Słupska do Warszawy. Jego wcześniejsze życie toczyło się w ciemnościach. Rodzice byli niewierzący, a matka denerwowała się słysząc o Bogu. Ten człowiek ożenił się i miał dzieci: Błażeja i Mikołaja. Jednak szybko się pogubił uzależniając się od hazardu. Przestał dbać o rodzinę. Wszystkie zarobione pieniądze przeznaczał na grę. W Warszawie szukał swojej nowej szansy, która by rozświetliła jego życie. Najpierw wplątał się w środowisko mafijne, ale z niego udało mu się uciec. Mieszkał na działkach, żebrał, siedział w więzieniu za alimenty. Sięgnął dna. Po wielu przejściach wreszcie znalazł mieszkanie, pracuje, spotka się z dziećmi. Wielu z nas może pomyśleć; co to za człowiek, który tyle zmarnował! Jak łatwo go potępić i źle ocenić, gdy z góry patrzymy na tego, co pragnie coś ze sobą zrobić ze swoim życiem, a sami siebie widzimy jako dobrych i pobożnych.

Tylko człowiek pokorny potrafi powstrzymać się od osądzania, przestaje myśleć o sobie i pragnie służyć innym ludziom. Nie osądza człowieka, który próbuje podnieść się z upadku, bo uważa siebie za słabszego od niego. Pokora polega na uznaniu własnej słabości i oczekiwaniu wszystkiego od kochającego Boga. Człowiek pokorny nie uzależnia się od akceptacji innych, bo wie, że otrzymał miłość od samego Boga.

Źródłem takiej postawy jest codzienna Eucharystia. Czasem denerwuje nas coś na Mszy świętej np.: śpiew, zła słyszalność, zachowanie uczestników. itp. Trudno nam się jest wtedy skupić i marnujemy łaski, które Jezus w czasie Eucharystii dla nas przygotował, czyli swoje Słowo, uczestnictwo w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Jeśli zmarnujemy te łaski, Jezus nas nie odrzuca, ale podnosi z ciemności i daje nową szansę na następnej Mszy św. Miłość Jezusa jest wielka i pokorna. On czeka na nas w Najświętszym Sakramencie. Wiele tracimy, nie żyjąc owocami Eucharystii. Jednak jak dziecko możemy iść i na nowo zaczerpnąć łaski w kolejnej Mszy św. uczestnicząc w ofierze Jezusa pomimo zła, które jest naszym udziałem. Jak ten człowiek ze Słupska, który nic nie osiągnął, ale zaczyna ciągle od nowa swoje życie. Tak samo i my na nowo dostajemy szansę, by się otworzyć na prawdę o sobie, na życie w prawdzie, na łaskę nie osądzania drugiego człowieka i patrzenia z nadzieją na niego.

Maryja jest pierwszym odkupionym człowiekiem. Jest nazywana Matką Bożego Ciała. Prośmy Ją, by otwierała nas na cud Eucharystii:

Najlepsza Matko Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żywi nas swoim Ciałem ukształtowanym w Tobie! Oddajemy się Tobie, pragnąc jedynie Ciebie uważać za Matkę naszą, dającą nam zawsze najlepszy Dar – swojego Syna, którego przygotowałaś, aby był dla nas Ofiarą i Sakramentem. Prowadź nas do swojego Syna swoimi drogami.