mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Charyzmat apostolski RRN. Konf. 27.10.2015

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze 27.10.2015

W pierwszych słowach ks. Andrzej podziękował za modlitwę w intencji kapłanów odbywających rekolekcje kapłańskie w Fatimie w Portugalii w dniach 19 – 23 października 2015. W rekolekcjach uczestniczyło 22 księży z RRN z wielu krajów, w tym: z Brazylii, Portugalii, Anglii, Hiszpanii, USA, Białorusi, i Polski. Rekolekcje prowadził ks. biskup Andrzej Siemieniewski. Słowa ks. biskupa były ważne i cenne dla uczestników rekolekcji, ogniskowały się wokół słów św. Pawła z 1 Listu do Tymoteusza (1Tm 4, 14) , by odnowić w sobie charyzmat, dany przez nałożenie rąk przez kolegium  prezbiterów (chodzi tu o charyzmat związany z sakramentem kapłaństwa). Więcej na ten temat można przeczytać w książce ks. bp A. Siemieniewskiego „Charyzmat Tymoteusza”. (Link poniżej)

Główna myśl dzisiejszej konferencji koncentruje się wokół pytania, jakie zadał jeden z brazylijskich biskupów, czy Ruch Rodzin Nazaretańskich jest ruchem maryjnym czy rodzinnym? Pytanie to, biskup postawił sobie po przeczytaniu materiałów Ruchu udostępnionych mu przez jedną z brazylijskich animatorek RRN. Po tej lekturze uznał, że RRN jest ruchem apostolstwa na rzecz pogłębienia życia duchowego.

To pytanie pozwala zobaczyć, co jest istotą Ruchu Rodzin Nazaretańskich i co jest ważne, by nasz Ruch się rozwijał oraz, jaki jest zamysł Boży wobec naszej wspólnoty i w jakim kierunku chce działać Bóg. Rozważenie tych pytań pomoże nam lepiej uczestniczyć w realizowaniu dzieła Bożego.

Ks. bp Siemieniewski przy każdej okazji zachęca nas,byśmy podejmowali działania apostolskie i w ten sposób przyczyniali się do rozwoju duchowości Ruchu. Z naszej strony do tego jest potrzebna pewna postawa wewnętrzna, a przede wszystkim właściwe spojrzenie na drugiego człowieka. Ks. biskup odwołał się do przykładu Ananiasza z Dziejów Apostolskich (Dz 9, 10 – 19). Ananiasz przynaglany przez Ducha Świętego miał udać się do miejsca, gdzie przebywał Szaweł. Od Ananiasza Bóg wymagał, by uwierzył, że Jezus umiłował Szawła i wybrał go, aby zaniósł Dobrą Nowiną poganom. Bóg angażując Ananiasza pokazał mu, jak patrzy na Szawła. W zamiarach Boga Szaweł będzie większym apostołem niż Ananiasz.

Podany przykład jest dla nas wskazówką, jak mamy patrzeć na innych. Znajdujemy się w czasie wielkiego migracji ludzi z Południa do Europy. Na imigrantów powinniśmy patrzeć nie jak na wrogów Kościoła, którzy chcą Go zniszczyć, ale jak na przyszłych heroicznych świętych, wyznawców Chrystusa. Oni w swoich muzułmańskich krajach nie mają możliwości poznać Jezusa. Za porzucenie islamu czy nawet posiadanie Bibli grozi im śmierć. W Niemczech i we Francji działają organizacje pomagające muzułmanom, by weszli do wspólnoty Kościoła. Stowarzyszenia prowadzą katechezy, przygotowują do chrztu i innych sakramentów. W krajach chrześcijańskich pewna liczba muzułmanów przyjmuje chrzest i stanowią liczną grupę wiernych w niektórych miejscowych kościołach.

Warunkiem postawy apostolskiej jest dar specyficznego spojrzenia na drugiego człowieka jako na przyszłego świętego, który może być bardziej oddany Bogu niż my. Mamy niekiedy skłonność do osądzania innego człowieka, jako mniej duchowego, z płytką wiarą, niekonsekwentnego w wierze, o młodych myślimy, że nie chodzą do kościoła, więc nie wierzą. Możemy sobie zrobić rachunek sumienia i policzyć, ile w ciągu dnia wydaliśmy sądów o bliźnich słowem lub w myślach. Taka postawa czyni nas niezdolnymi do misji apostolskiej Kościoła. Potrzebny jest z naszej strony akt wiary oraz miłości do Kościoła i do drugiego człowieka. Tak jak Ananiasz, który pomimo swoich wcześniejszych oporów, spojrzał na Szawła, jako na przyszłego wyznawcę Chrystusa, bardziej gorliwego od siebie, tak samo i w nas powinna zrodzić się taka gotowość, by na innych patrzeć jako na tych, co w przyszłości będą bardziej wierni Bogu i Kościołowi niż my. Nie oceniajmy innych, że są zamknięci na Boga, na duchowość, czy na Ruch. Nie tyle chodzi o to, by namawiać do Ruchu, ale by patrzeć na nich, jako na tych, co są wybrani przez Boga, by wchodzili w duchowość, może głębiej niż my.

Podjęcie wezwania ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego do ewangelizacji wymaga otwartej postawy apostolskiej, czyli odwagi i chęci dzielenia się wiarą oraz nadziei, że osoba, której przekazujemy Dobrą Nowinę jest wybrana przez Boga do prowadzenia życia duchowego.

Link do książki ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego: „Charyzmat Tymoteusza”.

http://digital.fides.org.pl/Content/1690/Charyzmat_Tymoteusza.pdf

Trudne wydarzenia, okazją do uświęcenia. Konf. 13.10.2015

Zacisze 13.10.2015

ks. Adam Kurowski

W naszym życiu codziennym doświadczamy obok uczuć pozytywnych czy mile widzianych także im przeciwnych, a wśród nich obaw i lęków. Wiele z nich wynika ze strachu przed tym, co inne lub nieznane. Boimy się nowych sytuacji, tego, co może nas zaskoczyć i nie będziemy umieli się zachować lub, że nie będziemy potrafili zapanować nad nową sytuacją.

W tym kontekście, możemy zastanowić się, dla przykładu, nad pytaniem: dlaczego boimy się uchodźców? Pierwsza odpowiedź brzmi: bo są niebezpieczni. Nie wiemy jeszcze, jak to będzie, a już się boimy. Czyli nie boimy się kogoś lub czegoś konkretnego, bo jeszce tego nie ma, ale dlatego, że w nas jest strach.

Dlaczego faryzeusz z dzisiejszej Ewangelii (Łk 11, 37-41) wolał widzieć w Jezusie człowieka nieczystego, niebezpiecznego, wichrzyciela? Ponieważ bał się oddać Bogu na jałmużnę, tego wszystkiego, co było w jego sercu nim, czyli: oskarżania, podejrzliwości, strach przed innością nauki Jezusa. Pan zachęca go, oddaj Bogu na jałmużnę swój grzech, a przestaniesz się bać.

Jałmużna, czyli dar dla Boga. Nie tylko dar modlitwy, wiary, ale też to czego się boję, co mi nie wyszło, przeżywam, do czego boję się przyznać, czyli całą prawdę o sobie. Gdy nas ktoś upokarza nie czujemy się wielcy. A powinniśmy wiedzieć, że naszą wielkością jest pokora, życie prawdą, a nie tym, co nam wyobraźnia podsuwa o sobie samych.

W internecie warto obejrzeć wywiad z Jimem Caviezelem odtwórcą roli Jezusa w filmie „Pasja” Mela Gibsona. Jim daje w nim świadectwo, jak przeżywał swoją rolę. Wcielając się w postać Jezusa, miał poczucie swojej grzeszności, przypominały mu się winy z przeszłości. Nawet nie musiał grać, że umiera na krzyżu, gdyż rzeczywiście był umierający. Naprawdę nie czuł się wielki z powodu odgrywania takiej roli.

Link do wywiadu https://www.youtube.com/watch?v=0LlQvCJELwo

Unikamy raczej rozmowy o swoich trudnych życiowych wydarzeniach. O cierpieniu, o śmierci. Boimy się trudnych rozmów, spotkań, osób drążcych niewygodne tematy. Boimy się pogardy, upokorzenia. Gdy z tego wszystkiego będziemy czynili jałmużnę, czyli dar dla Pana Jezusa, to wszystko to, czego się baliśmy stanie się dla nas drogą zmartwychwstania. Można uciekać od trudności, ale to nic nie da. Potrzeba je przeżywać wraz z Jezusem i by z Nim zmartwychwstawać.

Nie trzeba obawiać się imigrantów, ale obawiać się własnego strachu. Przyznając się szczerze do swoich obaw przed Jezusem nie będziemy czuć się osamotnieni. Jezus ogarnia nasze serca z tym strachem swoją miłością.

Strach nie jest w Syrii, czy na granicy węgierskiej, ale w nas. Nie wiemy, czy uchodźcy rzeczywiście przybędą, czy u nas pozostaną, czy udadzą się do innych krajów, czy może zawrócą do siebie. Nie wiemy, co będzie, ale mamy stawać w prawdzie przed Jezusem. Nie odwracajmy uwagi Bożej od naszej rzeczywistości wewnętrznej. Nie próbujmy oszukiwać samych siebie. To dobrze, że są na świecie wydarzenia, które nas poruszają, czy wybijają z uśpienia. Tu chodzi o naszą więź z Panem Jezusem, czyli o naszą świętość, która nie będzie przez nas wymyślona, tak jak u faryzeuszy (myśleli, że uświęcą się obmyciem). Tu chodzi o autentyczną obecność zbawienia w naszym życiu.

Na wydarzenia przez nas nie chciane, czy nam nie pasujące należy patrzeć, jak na okazję, by się uświęcić. W tych momentach trzeba, można zwracać się do Jezusa i przyjmować Jego zbawienie do naszych serc.

Pierszeństwo woli Bożej przed własnymi planami. Konf. 6.10.2015

Zacisze 6.10.2015

Potrzeba postawić wolę Bożą ponad własne plany i być gotowym na Bożą interwencję. Gdy Celina Martin skarżyła się swojej siostrze, że problemem jest dla niej zorganizowanie swojego dnia skupienia, św. Teresa odpowiada: Czy idziesz na rekolekcje po to, by mieć więcej czasu dla swojego zadowolenia? Ja odprawiam je, aby być wierną i by dać więcej Panu Bogu... Jeśli mam w tym dniu więcej pisania, staram się mieć serce swobodne i nastawiam się na to, że będę miała przeszkody. Mówię sobie: tę wolną godzinę poświęcam na to, by mi przeszkadzano, chcę tego, spodziewam się, a jeśli będę miała spokój, to podziękuję Panu Bogu jak za łaskę, na którą nie liczyłam.

Mamy swoje plany, które staramy się zrealizować, jednak przychodzą chwile zaskoczenia. Spodziewamy się efektu, a dzieje się coś niespodziewanego. Wtedy reagujemy negatywnymi emocjami, złością, wzburzeniem wewnętrznym, czujemy się zniechęceni. Widzimy wtedy, jak istotną rzeczą jest przygotowanie się, że na to, że może się wydarzyć coś, czego nie przewidywaliśmy. Czy jesteśmy gotowi na zmianę planów?

Oczekujemy, że nasze plany muszą się zrealizować i wszystko nam się należy. Powinniśmy przeżywać swoje życie tak, by pozwalać na wydarzenia, których nie było w planach. Nie spodziewajmy się, że przeżyjemy własne życie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Jesteśmy słabi, gdy bronimy się przed zmianami. Znamienną jest reakcja Piotra na zapowiedź męki i śmierci Pana Jezusa: Niech Cię Bóg broni. Nie przyjdzie to na Ciebie. Szatan wtedy mówi: mam cię, jest miejsce, gdzie nie jesteś wolny. Jezus choć wie, że czeka Go męka, mówi: Niech odejdzie ode mnie ten kielich. Ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie. Jezus do końca jest wolny, jest panem sytuacji.

Kurczowo trzymamy się łask, jakie otrzymaliśmy od Boga. Uważamy je za swoją własność, nie dopuszczając myśli, że możemy je utracić. Rozczarowujemy się mężem, żoną, dziećmi, zdrowiem, Ruchem. Jeśli będziemy przygotowani na najgorsze, to wtedy będziemy odczuwali wdzięczność, jeśli wszystko właściwie się ułoży. Np: spodziewam się, że nie wstanę. Kiedy to się uda, dziękuję Bogu, za to, że mogę chodzić. Trzeba życie przeżywać z wdzięcznością, bo wszystko jest łaską. Wypowiedzenie przez Maryję słowa Fiat, było obarczone przewidywaniem negatywnych konsekwencji tej zgody. Józef mógł nie uwierzyć Jej słowom o dziewiczym poczęciu. Mogła zostać ukarana kamienowaniem za cudzołóstwo. Maryja była przygotowana na kompromitację. Dlatego przyjęła z wdzięcznością słowa Józefa. Była wdzięczna Bogu, że rozwiązał Jej problemy.

Reagowanie na zmianę planów ze złością, oznacza, że jesteśmy przywiązani do swoich pragnień. Kiedy uznamy, że nie jesteśmy kreatorami rzeczywistości, że nam się nic nie należy, to ze spokojem przyjmiemy nowe wydarzenia. Tylko ubodzy w duchu nie przewidują wszystkich wydarzeń. Trzeba planować, ale w wolności, w pokoju serca. Matka Boża i święci chcą nas przygotować na przyjęcie wszystkiego ze spokojem. Próbując skierować nasze myśli w kierunku wydarzenia, którego chcielibyśmy uniknąć, z Maryją nic nas nie zaskakuje. Wszystko jest darem. Zmuszają nas do przejścia 1000 kroków, idziemy 2000, w wolności serca dziecka Bożego. Nasza wola niech będzie otwarta na to, co Bóg chce. W każdej chwili można zapraszać Maryję do swoich planów i marzeń. Święta Teresa z Lisieux mówi: Zbyt oddajesz się temu, co czynisz, tak jakby każda rzecz była twoim ostatecznym celem, masz nadzieję, że go dosięgniesz, a jesteś zdziwiona, gdy upadniesz. Trzeba być zawsze przygotowanym na upadek. Zajmujesz się przyszłością, jakby ona od ciebie zależała... Każdy człowiek stara się przewidywać przyszłość, to jest rzecz zwykła, jedynie ubodzy w duchu niczego nie przewidują naprzód.

Maryjo, uwalniaj nasze serca od lęku, kiedy nie wierzymy, że jesteśmy kochani, nie wierzymy w Bożą Opatrzność i boimy się zaufać.

Tekst nieautoryzowany spisany na podstawie konferencji ks. Kazimierza Sztajerwalda, z notatek ręcznych Elżbiety Myśliwiec.

 

Wspomnienie o śp. Ani Osojcy

Dnia 27 września 2015 w wypadku samochodowym zginęła Anna Osojca, była animatorka dekanalna z Grochowa. Ania wraz z trzema osobami podróżowała samochodem do spowiedzi. W czasie jazdy, gdy wspólnie odmawiały Koronkę do Miłosierdzia Bożego miał miejsce wypadek. Ania i jedna z Jej koleżanek Ludwika Brzozowska zmarły. Prosimy o modlitwę w Ich intencji i rodzin pogrążonych w żałobie, oraz w intencji dwóch osób, które są ranne.

We wtorek 29 września o godz. 19.00 na Zaciszu była odprawiona Msza święta za śp. Anię i śp.Ludwikę.

Wspomnienie o śp. Ani Osojcy

Ania, to przede wszystkim nieodżałowana nasza współsiostra z Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Przez tę wspólnotę byłyśmy związane więzami miłości siostrzanej wypływającej ze wspólnych spotkań modlitewnych, wyjazdów na rekolekcje, organizowanych dni skupienia, wspólnego przeżywania treści duchowych. Te więzy łączyły nas od wielu lat, niemal od początku istnienia naszego Ruchu.

Ania dała się poznać jako człowiek pozytywny, wielkiego serca, kochająca Boga przez Maryję, a także kochająca własną rodzinę.

Była znana w Ruchu jako osoba zawsze aktywna, promieniująca swoją miłością na nas wszystkich. Pełniła obowiązki animatora dekanalnego. Dała się poznać jako osoba zatroskana o sprawy organizacyjne całego Ruchu, a szczególnie o osoby z grup dekanatu Grochów.

Ania zabiegała o pogłębianie duchowości w naszych grupach. Była przy tym niezwykle uczynna, zatroskana o osoby wymagające pomocy, np. troszczyła się o chorą koleżankę z Ruchu, śp. Ludwikę, która razem z nią zginęła w tym samym wypadku.

Ania uczestniczyła ostatnio w spotkaniach grupy parafialnej RRN przy par. św. Ojca Pio. Zawsze aktywna, kochająca i kochana. Taka pozostanie w naszej pamięci.

Wieczny odpoczynek racz dać Jej Panie... a Maryja niech w wieczności będzie Jej orędowniczką.

Msza święta pogrzebowa za śp. Annę Osojcę odbyła się dnia 3 października 2015 (sobota) o godz. 11.00 w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie ul. Nobla 16

W pożegnaniu Ani uczestniczyła rodzina, sąsiedzi, a także wielu członków Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Mszę świętą koncelebrowało 5 kapłanów. Obecni byli ks. Zygmunt Wirkowski - proboszcz z parafii MB Nieustającej Pomocy, ks. Andrzej Mazański - moderator RRN z Diecezji W-P, który wygłosił słowo pożegnania w imieniu Ruchu, ks. Janusz Kopczyński, który wygłosił homilię, oraz ks. Wojciech Pancewicz i ks. Kazimierz Sztajerwald.

W homilii ks. Janusz podziękował za wszelkie dobro, które Bóg mógł uczynić w życiu Ani. Ona powierzyła siebie w ręce Boga, należała do Boga całym życiem i w każdej chwili.

Ks. Andrzej Mazański w imieniu RRN, gdzie posługiwała śp. Ania, podziękował za Jej otwartość, uśmiech i służbę w duchowej jedności ze Świętą Rodziną. Jezus, Maryja i Józef pozwalają nam odnajdywać wewnętrzną więź z Bogiem, bo Bóg przez rodzinę przyszedł na świat. Odwołujemy się do Świętej Rodziny o wstawiennictwo. Jutro (4.10.2015) rozpoczyna się Synod Biskupów o Rodzinie, niech ta ofiara życia gwałtownie przerwanego będzie wołaniem do Boga o błogosławione owoce Synodu.

Msza święta pogrzebowa za śp. Ludwikę Brzozowską odbyła się 8 października 2015 (czwartek) o godz 12,00 w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie ul. Nobla 16