mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Miłosierdzie Boże. II dzień rekolekcji adwentowych 7.12.2015

Dzisiejszego dnia przeżywaliśmy wigilię ogłoszenia przez papieża Franciszka Roku Miłosierdzia. Według słów Pana Jezusa zapisanych w Dzienniczku św. s. Faustyny Kowalskiej – miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Miłosierdzie swoje chce Bóg okazać każdemu człowiekowi.

Homilia:

W dzisiejszym I czytaniu wyczuwamy niesamowity klimat. (Iz 35, 1-10) Słyszymy słowa: Niech się raduje pustynia .. i niech rozkwitnie … wykrzykując z uciechy. Czy może pustynia zachowywać się w ten sposób? Pustynia jest podobna do duszy człowieka spragnionego Boga. Bez Boga nie ma w nim życia. Kiedy Bóg przychodzi, życie „rozkwita”. Zbawienie ma posmak absurdu. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą... język niemych wesoło krzyknie. Przygnieceni nędzą powinni sobie to uświadomić. Miejsca, gdzie legały szakale zamienią się w miejsca bezpieczne. Może w nas legają szakale. W chwilach trudnych „wyskakują” z nas złe uczucia. Nawet nie spodziewamy się, że tak możemy reagować, gdy stracimy nad sobą kontrolę. Jezus te szakale chce wypędzić. W nowym świecie będziemy słyszeć niebiańską muzykę. To, co teraz przeżywamy jest tylko skromną uwerturą do tego, co nas czeka w niebie. Bóg jest Panem niemożliwego. Przemienia rzeczy nieprzemienialne i zaprasza do tej przemiany. Bóg chce, byśmy Go sprowokowali do takiego działania.

Można wyróżnić trzy etapy przyjścia Pana Jezusa:

I etap – obejmuje okres od narodzenia Pana Jezusa w Betlejem, po publiczną działalność, aż po śmierć na krzyżu i Zmartwychwstanie.

II etap – to przyjście do każdego człowieka poprzez wszystkie wieki. Pan Jezus przychodzi poprzez zwykłe, skromne znaki, jak np.: obecność w Najświętszym Sakramencie, wydarzenia ukryte w codzienności.

III etap – to powtórne przyjście w chwale na końcu czasów.

Zależnie od otwarcia naszego serca, proces przyjścia Pana Jezusa w codzienności przyspiesza się albo spowalnia. Główną cechą tego procesu jest miłość. Dziś przeczytaliśmy Ewangelię o uzdrowieniu człowieka sparaliżowanego (św. Łk 5, 17-26). Miłość Jezusa obejmuje zwykłych ludzi, a także uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy licznie przybywali na spotkanie z Panem. Powodowała nimi chęć poznania Jezusa, to też byli ludzie wierzący w Boga. Jednak duchowo byli sparaliżowani. Paralityk symbolizuje każdego z nas, który nie może się otworzyć na łaskę. Wniesiony i spuszczony przed Jezusa chory mógł być nieprzytomy, jednak czterech niosących go ludzi miało wiarę. Jezus łamie schematy, jest Panem w sytuacji niemożliwej do pokonania. Świat jest teatrem, a On reżyserem. Powinniśmy patrzeć i rozumieć, o co Jezusowi chodzi. Jezus daje lekcję uczonym w Piśmie pytając: co jest łatwiej powiedzieć: odpuszczają ci się twoje grzechy, czy wstań i chodź? Miłość Jezusa jest absurdalna, darmowa, przemożna czyli absolutna. Wstań i chodź – to miłosierdzie. Jednak odpuszczają ci się twoje grzechy – to największe milosierdzie.

W filozofii marksistowskiej znane jest sformuowanie „byt kształtuje świadomość”. Czujemy się spokojniejsi, gdy jesteśmy zabezpieczeni finansowo, a niespokojni, gdy nam ich brakuje. Rzeczywistość wydaje się kierować naszą świadomością. Jednak duch jest ważniejszy niż materia. Polscy męczennicy z Peru byli wolni wewnętrznie. Powiedzieli do swoich oprawców: szukaliście kapłanów i macie nas, nie szukajcie kleryków. I oprawcy się zgodzili. Tak samo o. Maksymilian Kolbe w Oświęcimiu powiedział do niemieckiego oficera: ja pójdę na śmierć zamiast ojca rodziny. I oprawca niemiecki się zgodził, choć wcześniej nie było takiej możliwości zamiany. Zło panuje, ale ustępuje przed siłą ducha.

Ojcowie Kościoła twierdzą, że odkupienie jest większym dziełem od stworzenia. Łatwiej stworzyć świat z niczego, niż wyprowadzić człowieka z potępienia. Największe wrażenie zrobi na nas zobaczenie miłości w oczach Jezusa, którego skrzywdziliśmy naszymi grzechami niż zobaczenie miłości w oczach osoby, która jest w nas zakochana. Jeśli miałeś chwilę zniewolenia lub byłeś na dnie, to popatrz w kochające oczy Jezusa. Zobacz, jaka jest w nich siła. On wie, co ty przeżywasz.

Konferencja:

Przeżywamy dzisiaj wigilię ogłoszenia Roku Miłosierdzia. Szatan powiedział do s. Faustyny, aby nie pisała o miłosierdziu, lecz o sprawiedliwości. Sprawiedliwość daje poczucie ładu. Miłość jest niebezpieczna, burząca porządek. Na początku drogi duchowej wydaje się nam, że jesteśmy uporządkowani, mamy wysokie mniemanie o sobie, dobre chęci. Później jesteśmy przerażeni własnymi upadkami, ponieważ robimy to, co krytykowaliśmy u innych. Najpierw nie posądzamy siebie o nędzę duchową, a później jesteśmy nią przerażeni i myślimy, że nie zasługujemy na zbawienie. Właśnie o to chodzi szatanowi, byśmy zwątpili w Boże miłosierdzie. Byśmy kierowali się tylko rozumem i sprawiedliwością i sami siebie potępili. Szatan odnosi zwycięstwo 5 minut po grzechu, kiedy tracimy nadzieję na Boże przebaczenie. Bóg zmienia nasze myślenie, kiedy przyjmujemy Jego miłosierdzie.

W pewnym szpitalu chory odmawiał przyjęcia sakramentów. W dniu jego agonii, podeszła do księdza siostra chorego i poprosiła o namaszczenie brata. Ksiądz powiedział, że nie może tego uczynić, bo chory, gdy był przytomny odmawiał posługi księdza. Wtedy siostra poprosiła, aby przez wzgląd na jej wiarę został namaszczony brat. Na Śląsku w innym szpitalu chory odmawiał pojednania się z Panem Jezusem. Wtedy ksiądz do niego powiedział: chłopie, ja przyszedłem tutaj, bo żona twoja obstalowała. A chory uznał: a to co innego i przystąpił do spowiedzi. Te dwie historie przypominają wydarzenie z dzisiejszej Ewangelii, kiedy paralityk zostaje uzdrowiony ze względu na wiarę osób wnoszących go przed Jezusa.

Jedną ze „sztuczek” jakie Bóg wobec nas stosuje, by nas do siebie przybliżyć, jest czas rekolekcji. Wtedy pada na nas punktowy snop światła Bożego, jak z reflektora teatralnego. Ten snop światła łaski pochodzi od Tego, który jest pełen miłości do tego, który na tą miłość nie zasługuje. To jest najwyższy stopień miłości. Tak samo dzieje się w chwili chrztu.

Bóg nas wcześniej wymarzył, jako dzieci królewskie. Jesteśmy królewiczami i królewnymi, pochodzimy z rodu królewskiego. Bóg przygotował dla nas trony i korony. Nasze ciało będzie promieniować. Promieniować będzie też nasze życie, szczególnie te chwile, w których zawierzyliśmy się Bogu, zaufaliśmy Mu. To jest ta godność, którą otrzymaliśmy na chrzcie. Godność, o której marzył Mieszko I.

W czasie chrztu zmartwychwstajemy, naszym udziałem jest to, do czego powołał nas Jezus. Odnawiajmy swój sposób myślenia przez: modlitwę, medytację, słuchanie Słowa Bożego. Dziękujmy, przepraszajmy, służmy bliźniemu nie z obowiązku czy wyrachowania, lecz dlatego, że należymy do Chrystusa, że jesteśmy Mu poślubieni. Jesteśmy złączeni z Bogiem niedwracalnym przymierzem, który On nigdy nie złamie. Tylko my możemy powiedzieć tragiczne – nie. Bóg zapraszając nas do nadprzyrodzonych więzi z Sobą, upadabnia nas do Siebie. Z kim przystajesz, takim się stajesz.

Jezus zaprasza nas do wnętrza Świętej Trójcy. Oto jak to przeżywała św. Faustyna: Wtem duch mój został zjednoczony z Bogiem, w jednej chwili ujrzałam wielkość i świętość Boga niepojętą, a zarazem poznałam nicość, jaką jestem sama z siebie. Poznałam wyraźnie niżeli kiedykolwiek indziej, Trzy Boskie Osoby: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jednak istność Ich jest jedna i równość, i majestat. Dusza moja obcuje z tymi Trzema, lecz słowami nie umiem tego wyrazić, ale dusza rozumie to dobrze. Ktokolwiek jest złączony z jedną z tych Trzech Osób, przez to samo jest złączony z całą Trójcą Świętą, ponieważ Ich jedność jest nierozdzielna. To widzenie, czyli poznanie, zalało duszę moją szczęściem niepojętym, dlatego że Bóg jest tak wielkim. Tym szczęściem karmią się święci.Może myślimy, jakie to zbyt piękne, my tam nie pasujemy. Jest to możliwe, gdy mamy świadomość swej nędzy. Muszą przyjść doświadczenia, oczyszczenia, kiedy Jezus wszystko wytłumaczy, przemieni od środka. Nie wiemy z czego Jezus nas oczyszcza, bo im dalej od swiatła, tym większa ciemność.

Trudności, słabości, które są konsekwencją grzechu gniewu, mogą się objawiać w następujący sposób:

Pierwsza słabość wynikająca z grzechu gniewu objawia się w duszy, kiedy przeminie „smak cukierków duchowych” wynikających z pierwszego zachwycenia się Bogiem. Pojawia się niezadowolenie, rozdrażnienie. Osoby takie stać się mogą nieznośne dla otoczenia.

Druga słabość wynikająca z grzechu gniewu dotyczy człowieka, który na widok cudzych wad unosi się „świętym gniewem”. Osoby takie są niewyrozumiałe, często pouczają innych.

Trzecia słabość wynikająca z grzechu gniewu dotyczy tych, co gniewają się na siebie, bo nie osiągnęli świętości. Im mniej pokory, tym bardziej się gniewają. Bóg użyczy im świętości, gdy się uniżą.

Najmniejsza wada jest wielka wobec ogromu miłości Boga. Tak, jak kropla kawy na białej sukni panny młodej. Bóg pokazuje nam świat naszej nędzy - pychy, ale nie odkrywa jej całkowicie, byśmy się nie załamali. Gdy z pokorą przyjmujemy prawdę o sobie, wtedy nas pociesza. Tak objawia się miłosierdzie Boże. O tym pisze św. Faustyna: Jezus – Miłość moja, dał mi zrozumieć, jak bardzo mnie miłuje, choć jest tak wielka przepaść między nami: Stwórca i stworzenie, a jednak poniekąd jest jakby równość – miłość wyrównywa tę przepaść. On sam się zniża do mnie i czyni mnie zdolną do obcowania ze sobą. Pogrążyłam się w Nim, tracąc się niejako zupełnie – a jednak pod Jego miłosnym spojrzeniem dusza moja nabiera mocy i siły, świadomości, że kocha i jest szczególnie kochana, wie, że Potężny ją broni.

Podczas rekolekcji Jezus zwrócił się do św. Faustyny: Wyobraź sobie, że jesteś monarchinią ziemi całej i masz możliwość rozporządzania wszystkim, jak ci się podoba...i wtem puka do drzwi twioch jakaś mała dziecina, cała drżąca, ze łzami w oczach, ale z wielką ufnością w twoją dobroć, i prosi o kawałek chleba, aby nie umrzeć z głodu. Jakbyś z tym dzieckiem postąpiła? Odpowiedz mi córko. Rzekłam – mówi św. Faustyna: Jezu, dałabym mu wszystko to, o co mnie prosi, ale i tysiąc razy więcej. Odpowiedział mi Jezus: Tak ja postępuję względem twojej duszy. Jezus chce św. Faustynie wyjaśniać swoje myśli, poruszyć jej wyobraźnią, by wszystko dobrze zrozumiała.

Miłosierdzie Boże jest łatwe do uproszenia. On pokazuje przez św. Faustynę, jak o nie prosić. Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być taką, jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce. Milczeniem modliłam się. Po chwili powiedział mi Jezus: Dziecię Moje, łącz się ściśle w czasie Ofiary ze Mną i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Krew i rany Moje na przebłaganie za grzechy miasta tego. Powtarzaj to bez przestanku przez całą Mszę św. czyń to przez siedem dni. – Siódmego dnia ujrzałam Jezusa w obłoku jasnym i zaczęłam prosić, ażeby Jezus spojrzał na miasto i na kraj nasz cały. Jezus spojrzał się łaskawie. Kiedy spostrzegłam życzliwość Jezusa, zaczęłam Go błagać o błogosławieństwo. Wtem rzekł Jezus: Dla ciebie błogosławię krajowi całemu – i uczynił duży znak krzyża ręką nad Ojczyzna naszą. Radość wielka napełniła duszę moją widząc dobroć Boga. Patrząc na straszne rzeczy powodujące gniew i zniechęcenie możemy być pewni, że Jezus nad tym wszystkim panuje i wszystko może otoczyć Swoim miłosierdziem, byśmy byli przeniknięci Jego miłością. Serce Moje jest miłosierdziem samym. Z tego morza miłosierdzia rozlewają się łaski na świat cały. Żadna dusza, która się do Mnie zbliżyła, nie odeszła bez pociech. Wszelka nędza tonie w Moim miłosierdziu, a wszelka łaska tryska z tego źródła - zbawcza i uświęcająca.

Najbardziej boli Jezusa nasza nieufność. Jest ona jak sztylet, jak ostra igła. Tak o tym pisze św. Faustyna w Dzienniczku: Duszo, wszystkie grzechy twoje nie zraniły mi tak boleśnie serce, jak obecna twoja nieufność, po tylu wysiłkach mojej miłości i miłosierdzia nie dowierzasz mojej dobroci. My wiemy, jak boli nieufność w relacjach ludzkich. W małżeństwie nieufność jest katastrofą. Nie częstujmy nieufnością Jezusa. W niebie zobaczymy, jak cierpiał z powodu naszej nieufności.

Matka Boża jest Matką Miłosierdzia, bądźmy otwarci na łaski, które chce nam ofiarować w dniu jutrzejszego święta, Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Żyjmy zawierzeniem Matce Bożej.

Chrzest święty. I dzień rekolekcji adwentowych 6.12.2015

Dnia 6 grudnia rozpoczęły się trzydniowe rekolekcje adwentowe dla Ruchu Rodzin Nazaretańskich diecezji warszawsko-praskiej. Rekolekcje prowadzi ks. Stefan Czermiński kapłan z RRN diecezji katowickiej.

Pierwszy dzień: Chrzest święty.
Temat nawiązuje do 1050 rocznicy chrztu Polski – Chrzest Mieszka I w 966 r był jednocześnie chrztem Polski i wydarzeniem inicjującym Polskie Państwo. Chrzest tak samo jest najważnym wydarzeniem w życiu każdego człowieka ochrzczonego.

Chrzest Mieszka I - fot. z PCH24

Homilia:
Do św. Jana Chrzciciela odnoszą się słowa proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Św. Jan odczuwał olbrzymią presję, wyczuwał ból Boga patrzącego na tych, co odchodzą od Niego, zdradzają Go uwikłani w grzechy. Jan przygotowywał serca ludzi, by Jezus mógł ich ratować przed potępieniem. Podobne doświadczenie przywołał ks. Stefan z swojego dzieciństwa, kiedy razem z mamą wracał ostatnim autobusem z doliny Chochołowskiej. Było zbyt dużo ludzi, by mógł autobus zabrać wszystkich oczekujących. Mama weszła, a syn został. Mama wychylając się z okna przerażona krzyczała: Stefan wchodź. Bóg też niepokoi się, że się potępimy i woła: ludzie wchodźcie.

Św. Jan wyczuwał ten niepokój Boga, dlatego wyszedł wołając, by się ludzie nawracali. On czuł się powołany do misji niemożliwej (mission imposible), misji straceńca. Co się działo w sercu Boga, że kazało grzmieć Janowi: prostujcie ścieżki, miłość chce was zagarnąć, nie możecie spać. Jan nie wiedział, jak przemówić, czym poruszyć serca. Sięgnął do doświadczenia swojego narodu, pomyślał o nocy przejścia przez Morze Czerwone i uznał, że powinien przyprowadzić ludzi do wody. Będzie udzielał chrztu z wody tym, którzy będą wyznawać swoje grzechy, mówić o swoich zniewoleniach, ciemnościach egipskich. Mówił im: nie wstydźcie się, wejdźcie w prawdę, przygotujcie się na przyjście Mesjasza. Jan nie spodziewał się, że jego chrzest będzie podniesiony do rangi chrztu świętego. Janowy chrzest był aktem pokory, ludzie zaczęli się widzieć we właściwym wymiarze. Czuli, że Bóg ich nie przekreśla, że do nich przychodzi. Św. Jan bardzo przeżył spotkanie z Jezusem nad Jordanem, ono otworzyło serce Jana.

Mieszko I też wyczuwał ten inny klimat, inny świat, który wniosła Dąbrówka – jego czeska żona. On czuł, że nie może się temu opierać i poprosił o chrzest. Tutaj ślub poprzedził chrzest. Taka sytuacja powtarza się w wielu małżeństwach, kobieta ma nadzieję, że mąż zmieni się pod jej wpływem, zmieni swoje poglądy. Mieszko był wrażliwy, pragnął tej radości, jaką wyczuwał w Kościele. Dla niego był to piękny świat, a w chrześcijaństwie odkrywał sens, i głębię i szczęście. Poznając naukę Kościoła postanowił wyrzec się poprzednich zwyczajów i pogańskiego stylu życia.

W czasach Mieszka I przeważało pogaństwo. Nasze czasy też są szczególne: zamachy, zabójstwa. W 1991 roku w Peru zostali zamordowani polscy franciszkanie o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek przez ludzi zwiazanych ze Świetlistym Szlakiem (w Peru dnia 5.12.2015 odbyła się ich beatyfikacja). Oddali życie za Chrystusa. Ich zabójca przyznał, że franciszkanie naprawdę oddali życie za wiarę. Oprawcy zabili ich z powodu swojej nienawiści do religii. Teraz jeden z nich żałuje i prosi o wybaczenie, bo widzi, że ta zbrodnia była błędem. Pogaństwo wszystko zaciemnia, a chrześcijaństwo rozjaśnia. Mieszko I uległ czarowi chrześcijaństwa.

Ważne jest byśmy uświadomili sobie, kim jesteśmy. Jesteśmy grzesznikami i dziećmi Boga i dziećmi Maryi. Jesteśmy zaślubieni Bogu w chrzcie świętym. Prośmy Jezusa o zrozumienie, co to znaczy być ochrzczonym.

Konferencja:
Zasada maski tlenowej w samolocie dotycząca matki i dziecka polega na tym, że matka musi najpierw sama sobie założyć maskę, a później dziecku. Gdy jest sama ma dostęp do tlenu, to i dziecku założy maskę i je uratuje. Gdy nie założy sobie maski tlenowej, dziecko bez matki zginie, bo nie będzie komu go uratować. Ta zasada dotyczy też życia duchowego. Należy dbać o swój rozwój duchowy, a potem o innych. Inaczej zgubimy się wszyscy. Żyjmy skarbem chrztu świętego.

Nie pamiętamy naszego chrztu, jeśli byliśmy wtedy niemowlętami. Sakrament chrztu można porównać do zapalenia się światła w ciemnym pokoju i wszystko nabiera blasku i piękna. Dzieje się tak, bo wchodzi Chrystus. Chwilę chrzest można porównać do kapsuły czasu. Do tej kapsuły czasu wchodzi dziecko niesione przez rodzinę i nagle zostają przeniesieni na Golgotę, gdzie na krzyżu umiera Jezus. W czasie chrztu kropla krwi Jezusa spada na nowoochrzczonego i zmywając z niego grzech pierworodny czyni go dzieckiem Bożym. Sensem chrztu jest miłość Jezusa do dziecka.

Święty Paweł w Liście do Efezjan napisał wspaniały hymn o Bożym tajemniczym planie zbawienia ludzi (Ef 1, 3-14). Ksiądz Stefan przeczytał ten hymn wyjaśniając go. Zwrócił uwagę, że zostaliśmy wymarzeni przez Boga. On nas chciał, i daje wszystko byśmy byli świętymi i nieskalanymi przed Jego obliczem.

Jezus w niezwykłej swej fantazjiwymyślił” siedem sakramentów, by nas przytulić, podnieść, podbudować. Swoje rany pokazujmy Chrystusowi, bo każda z nich jest pretekstem, by się do Niego zbliżyć i przytulić. Nasza dusza jest diamentem nie do podrobienia i trzeba o nią dbać. Diabeł chciałby wydrzeć ten diament, ale on należy do Króla Miłości. Pewien szef firmy popadł w długi i spotkał bogatego kolegę, który chciał przejąć jego zobowiązania, aby mógł na nowo rozwinąć firmę. Chrzest, to nowe narodzenie. Czynimy Jezusa „szefem naszego życia”, z Nim nigdy nie splajtujemy.

Grzech pychy przeszkadza nam żyć w łasce chrzu. Pycha każe nam myśleć, że sobie poradzimy, że nie potrzebujemy pomocy Jezusa. Ten grzech możemy ujarzmić przez zawierzenie się Bogu, przez przyjęcie Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela.

Połóż rękę na sercu, zamknij oczy i powiedz szczerze Jezusowi:
Jezu, wiem, że mnie kochasz,
przebaczasz mi grzechy,
obieram Ciebie za mojego Pana i Zbawiciela,
dziękuję Ci, że mnie przyjmujesz.

Kiedy człowiek uzna Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela zaczyna się w jego życiu coś zmieniać, niektóre nieuporządkowane sprawy zawalać. Nie należy wtedy ulegać lękowi, tylko zaufać Jezusowi, bo lęk może wykorzystuje szatan, by człowieka odciągnąć od Jezusa. Bóg nas ratuje posyłając spowiedników, organizując rekolekcje.

Uwierzmy, że Jezus nas poprowadzi, poradzi sobie z naszymi trudnościami. Tylko jest jedna przeszkoda, której Jezus nie może przekroczyć - jest nią granica ludzkiej wolnej woli. Nie może nas ratować, kiedy tego nie chcemy. Jezus przychodzi do nas i czeka na naszą decyzję.

Maryja jest blisko człowieka, który zawierza się Chrystusowi i przyczynia się do skruszenia pychy. Maryja zawsze chce nas przygotować na spotkanie ze swoim Synem.

Oczekując w prostocie na Boże dary. Konf. 1.12.2015

Zacisze 1.12.2015

Dzisiejszego dnia w czasie Mszy świętej usłyszeliśmy fragment Ewangelii św. Łukasza, do której nawiązał w swojej homilii i konferencji ks. Andrzej Mazański.

„W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli»”. (Łk10. 21-24)

W homilii ks. Andrzej powiedział: że Jezus przychodzi, aby przekazać nam najcenniejsze skarby Boże. Skarbem jest między innymi prawda o Ojcu miłosiernym, który jest Ojcem wszechmogącym, przebaczającym, podnoszącym na duchu. Jest jeszcze wiele innych skarbów, które Jezus chciałby nam przekazać. Chce nimi obdarować każdego człowieka. Najcenniejsze dary są dla tych, co w prostocie serca stają w Jego obecności. Kto idzie drogą prostoty jest w stanie przyjąć najcenniejsze dary. Radość Jezusa wynika z tego, że właśnie Bóg Ojciec wybiera drogę prostoty. Jednak są tacy, którzy rezygnują z takiej postawy, nie przyjmują Bożych darów, a nawet odgradzają się od nich. Bóg Ojciec wybiera tych, którzy są małymi w oczach świata. Widząc radość Jezusa zechciejmy w takiej postawie stawać, mając nadzieję, że najcenniejsze skarby Boże mogą stać się naszym udziałem.

W konferencji usłyszeliśmy: że postawa wewnętrznego oczekiwania przygotowuje nas do przyjęcia darów, jakie Bóg w swej miłości chce nam ofiarować. Postawa oczekiwania może pomóc w kształtowania prostoty i zaufania. Miłość i moc, to miłosierdzie, które jest cechą Boga. On może podnieść każdego człowieka i wzbudzić dobro w każdym z nas. Papież Franciszek uroczyście ogłosi 8 grudnie 2015 rozpoczęcie Świętego Roku Miłosierdzia. Możemy od tego czasu oczekiwać szczególnnego doświadczenia mocy miłości Boga. Zostaną otwarte drzwi w katedrach i kościołach, aby wszyscy ludzie mogli doświadczyć jaśniejącej mocy Bożego Miłosierdzia, które w sposób obfity chce wydobyć dobro w każdym człowieku. Nasze oczekiwanie, czyli pragnienie życia w prostocie, zaufaniu i małości, otwiera nas na ten czas łaski. Niech rekolekcje będą okazją do kształtowania takiej postawy. Kto jest prosty i mały jest zdolny do przyjącia darów Bożych. Dzięki temu Bóg będzie uwielbiony. Taką postawę powinniśmy przyjąć na najbliższe dni, oczekując na: rekolekcje, na Rok Miłosierdzia, na święta Bożego Narodzenia czy na ponowne przyjście Pana Jezusa.

Popatrzmy na przyozdobione chrzcielnice w naszych kościołach – są znakiem rozpoczynającego się Jubileuszu Chrztu Polski (1050 rocznica). Spójrzmy na to oczyma dziecka, wzbudźmy w sobie wyobraźnię dziecka. Chrzcielnica jest „bramą”, którą przekroczyliśmy w dniu chrztu. Namaszczeni olejem krzyżma, staliśmy się własnością Chrystusa. Jeśli należymy do Chrystusa, to jesteśmy zaproszeni, by iść z Nim trzymając się Jego ręki. Dziecko czasem się wyrywa, ale zawsze ma prawo do tego, by być dalej prowadzonym. Jezus w wieku 12 lat „wyrwał się” z ręki swoich Rodziców, ale po to by być w sprawach Ojca. Potem wrócił do Nich, bo miał do tego prawo, jako Syn.

Ksiądz Andrzej zachęcił nas, byśmy odwoływali się do obrazu ukazującego Świętą Rodzinę idącą razem, np. obraz św. Józefa z Kalisza, to obraz idącej razem Świętej Rodziny. Trzymając się ręki Jezusa, do kŧórego należymy na mocy chrztu, znajdujemy się w towarzystwie całej Świętej Rodziny, tzn: Jezusa, Maryi i św. Józefa. W Ich obecności każde wydarzenie może nas przybliżać do odkrycia Bożej miłości i prawdy.

http://dziennikzwiazkowy.com/wp-content/uploads/2015/12/h_52448394-677x316_c.jpg

Papież Franciszek otwiera Drzwi Święte w dniu rozpoczęcia Roku Miłosierdzia (8.12.2015)

Adwentowy Dzień Skupienia na Jasnej Górze dn. 28.11.2015 - relacja

Dnia 28 listopada 2015 roku odbył się Adwentowy Dzień Skupienia Ruchu Rodzin Nazaretańskich na Jasnej Górze. Hasło naszego spotkania brzmiało: Z Maryją dziękować za miłosierdzie. Dzień skupienia włączył nas w duchowe przygotowanie do Jubileuszowego Roku Miłosierdzia, a także był uroczystym zakończeniem obchodów 30-lecia powstania RRN. Na Jasną Górę wybrało się autokarami i samochodami ok. 130 członków RRN z diecezji warszawsko-praskiej.

W obszernej Sali im. o. Kordeckiego zgromadziło się blisko 1200 uczestników Dnia Skupienia z całej Polski. Modlitwę różańcową przygotowały i prowadziły osoby z diecezji toruńskiej. Później usłyszeliśmy konferencję ks. Dariusza Kowalczyka - moderatora naszego Ruchu.

W swojej wypowiedzi ks. Dariusz podkreślił, że w 30-tym roku istnienia RRN mamy za co dziękować Bogu. Powinniśmy dziękować Maryi za Jej dar, jakim jest Ruch i za to, że przyprowadziła nas do niego. Dla nas Bóg miłosierny odkrywa swoje oblicze na obliczu Matki Bożej. Odkryć miłość Boga, to doświadczyć Jego dobra, ciepła, troski. Tego wszystkiego doświadczamy przy czułej, duchowej obecności Maryi. Jezus na krzyżu oddał nam Ją. Stając się naszą Matką, nigdy nas nie opuszcza, stoi przy swoich dzieciach, choć zachowują się one często jak synowie marnotrawni. Pomimo naszej niewdzięczności pozostajemy skarbem dla Boga. Maryja zabiega o nasze powroty do Niego. Maryja przekonuje nas, że składając akt oddania się Jej dajemy Jej największy prezent, na który czeka. W tych, którzy się Jej oddają i żyją tym oddaniem, Duch Święty na nowo kształtuje Chrystusa w ich duszach. Chodzi o to, by Chrystus mógł w nas wzrastać.

Dalej ks. Darek mówił, że Maryja zawsze pozostaje naszą Matką, nawet gdy o Niej zapominamy, odchodzimy czy nie czujemy Jej obecności. Maryja nas pyta tak jak Juana Diego: czy potrzebujemy, oprócz Niej, czegokolwiek innego, czy nam Ona nie wystarcza?

Nie powinniśmy lękać się planów Maryi, nie uciekajmy ze swoimi problemami podobnie, jak Juan. Ona przybywa na „drugą stronę wzgórza”, wybiega na spotkanie i potrafi wszystko naprawić, jeśli Jej oddamy nasze problemy. Maryja pyta: co nas niepokoi? Powinniśmy przychodzić do Niej z pustymi rękami (kto ma ręce pełne bogactw, nie zawierzy się Maryi). Matka Boża działa w Kościele i przez Kościół. Gdy się Jej zawierzymy mogą się realizować wielkie rzeczy, które Ona zamierza przeprowadzić. Ci, którzy zawierzyli się Maryi z odwagą podejmują misję, do której zostali powołani. Do takich osób należy między innymi: św. Juan Diego (dzięki jego zawierzeniu się Maryi 10 milionów jego rodaków przyjęło chrzest), a także św. Maksymilian Kolbe (pragnął w swoim sercu zanieść obraz Maryi na krańce świata).

Usłyszeliśmy, że dar Maryi otrzymany przez nas za darmo mamy zanieść innym, którzy się pogubili. Mamy nie oceniać ich, ale być dla nich świadkami i apostołami miłosierdzia. Zawierzając się Maryi pozwolimy Jej w nas i przez nas realizować plany Boga. On daje znaki, że świat czeka na zawierzenie się Matce Bożej.

Na koniec ks. Darek powiedział, że Maryja w Wieczerniku modliła się za uczniów. Ona i Duch Święty są jak dwie złożone ręce do modlitwy. Maryja modliła się, aby uczniowie otworzyli się na łaskę Boga, by nie bali się oddać Mu swojego życia. Gdy Jej pozwolimy, Ona w nas usunie blokady. Maryję należy prosić o mądrość serca, o dar Ducha Świętego.

Po zakończonej konferencji udaliśmy się do bazyliki jasnogórskiej, gdzie uczestniczyliśmy w Eucharystii sprawowanej przez 40 kapłanów pod przewodnictwem ks. bp. Andrzeja Siemieniewskiego, delegata KEP ds. RRN.

W swojej homilii bp. Andrzej powiedział, że Miłosierdzie Boże, to miejsce, gdzie wszechmoc Boga spotyka się ze słabością i bezradnością człowieka. Ks. biskupa poruszyła informacja o odnalezieniu dwa dni wcześniej w nowojorskim żłóbku nowonarodzonego dziecka, które porzuciła własna matka. Wydawało się, że to najgorsza rzecz, jaka przytrafiła się temu małemu człowiekowi. Jednak zadziałała moc miłosierdzia przenikająca dramatyczne wydarzenie. Znalazła się rodzina, która pragnęła zająć się tym dzieckiem.

W psalmie 40 zawarte są słowa:
Zaufałem Panu,
a On nade mną się pochylił
i wysłuchał mojego wołania.
Wydobył mnie z dołu zagłady,
z błotnego grzęzawiska.
Stopy moje postawił na skale
i wzmocnił moje kroki.

Spotkanie w 30-tą rocznicę w Roku Miłosierdzia jest po to, by doświadczyć miłosierdzia. Może czujemy się jak dziecko porzucone, potrzebujące opieki, które nie chce być przekreślone. Kto chce doświadczyć Bożej mocy jest w rękch Matki Bożej. W psalmie 40 dalej czytamy:

Panie, Boże mój, wiele uczyniłeś cudów
i w Twoich zamiarach wobec nas nikt Ci nie dorówna.

Biskup Andrzej z RRN zetknął się 5 lat temu i doświadczył w nim rodzinności. Tu ks. biskup nawiązał do 30-tej rocznicy istnienia naszego Ruchu. Porównał tę rocznicę do 30-tej rocznicy małżeństwa. W życiu małżonków zdarzają się nie tylko szczęśliwe chwile, ale też trudne, a nawet dramatyczne. Tak samo i w minionych 30-tu latach istnienia Ruchu nie wszystkie lata były sielanką. Ślubowanie „na dobrą i na zła dolę” jest realistyczne. Potrzebna jest moc Boża dodająca sił, dokonująca cudów. Wspominając swoje doświadczenia, radości i kłopoty widzi się wszyskie cuda, jakie Bóg dokonuje w życiu, szczególnie w tych trudnych okolicznościach. Pamiętamy, co wydarzyło się w RRN, jak Chrystus „pochylił się, wydobył nas z grzęzawiska i postawił na skale”.

Naszą sytuacja została porównana do przygarnięcia dziecka do domu. Zostaliśmy przygarnięci do Domu Nazaretańskiego. My, którzy czuliśmy się porzuceni, zostaliśmy przygarnięci i przysposobieni. Byliśmy bezdomni, a staliśmy się domownikami Boga samego. Trzeba przyjść, otworzyć serce, by stać się mieszkańcem Domu Nazaretańskiego.

Z 30-tej rocznicy wszyscy się cieszą, bez względu na to, od kiedy jest się w rodzinie. Przynosi się też prezenty. Dla nas prezentem jest przyłączenie RRN do Bractwa Charyzmatycznych Ruchów. Rodzina z takim stażem dobrze się czuje w towarzystwie innych rodzin. Mamy świętować, dziękować, promieniować na zewnątrz. Dom Nazaretański był domem otwartym, bo mogli do niego przyjść pastuszkowie, mędrcy ze Wschodu.

Ksiądz biskup życzył nam, aby RRN był podobny do Domu Nazaretańskiego. By przez nasze "otwarte drzwi" promieniowało ciepło wspólnoty, zapraszające i przygarniające tych, chcą się przyłączyć, a nawet „przymuszające” do wejścia swoją dobrocią, miłością, radością.

Na zakończenie wspólnej Eucharystii zostały złożone księdzu biskupowi Andrzejowi życzenia w przeddzień Jego imienin.

Po krótkiej przerwie członkowie RRN zgromadzili się przed Cudownym Obrazem Matki Bożej, aby modlić się w obecności Pana Jezusa wystawionego w Najświętszym Sakramencie. Trwając na godzinnej adoracji odnowiliśmy swój akt oddania się Matce Bożej na wyłączną służbę Kościołowi.

O godz 15.00 wróciliśmy do Sali o. Kordeckiego. Tam modliliśmy się Koronką do Miłosierdzia Bożego. Później wysłuchaliśmy poruszających świadectw, w tym ks. Stefana Czermińskiego, którego będziemy mieli radość niedługo gościć na Zaciszu, głoszącego nam rekolekcje adwentowe.

Atmosfera radości nie opuszczała nas nawet po wyjściu z gościnnych murów jasnogórskich. W czasie powrotnej podróży autokarem kontynuowaliśmy modlitwę i śpiewaliśmy pieśni. Kilka osób podzieliło się swoimi świadectwami o działaniu w ich życiu Boga i Matki Bożej.

Powyższa relacja została przygotowana z osobistych notatek sporządzonych w czasie Adwentowego Dnia Skupienia. Zapisane treści z konferencji ks. Dariusza Kowalczyka i z homilii ks. bp. Andrzeja Siemieniewskiego nie stanowią całości wypowiedzi i są tylko przypomieniem niektórych myśli usłyszanych tego dnia. Konferencję i homilię można wysłuchać w całości na ogólnopolskiej stronie RRN i tam obejrzeć zdjęcia z tego wydarzenia. Adres strony ogólnopolskiej: www.rrn.info.pl

E.M