mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Święty Barnaba. Homilia 11.06.2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 11 czerwca 2019

Podobny obraz

Święty Barnaba

W dniu dzisiejszym, na zakończenie spotkań RRN diecezji warszawsko-praskiej w roku formacyjnym 2018/2019 Kościół przypomina nam piękną postać z początków chrześcijaństwa – świętego Barnabę. Należał on do wiernych uczniów Pana Jezusa i był z Nim od początku, choć nie należał do ścisłego grona Dwunastu Apostołów.

Apostołowie postanowili uzupełnić swoje grono i wybrać w miejsce Judasza kogoś, kto „towarzyszył im przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nimi, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty do nieba i stał się świadkiem Jego zmartwychwstania”. (Dz 1, 21-22) Wybierano przez losowanie pomiędzy Barnabą, a Maciejem. Los wskazał na Macieja, a Barnaba nie zniechęcił się niekorzystnym dla siebie wyborem.

Ciekawie potoczyło się dalej życie patrona dnia dzisiejszego. Możemy od niego uczyć się umiejętności poddawania się Bożemu powołaniu. To Bóg rozsądził, jakie łaski są mu potrzebne i zdecydował, jakich mu udzieli.

Barnaba był blisko Jezusa, w Niego wpatrzony i zasłuchany. Jako jeden z 72 uczniów był wysłany na formację misyjną. Pod okiem Mistrza przeszedł szkolenie misyjne i słuchał Jego wskazań. Były one konkretne, np: mieli nie bać ze sobą niczego oprócz laski, mieli nie brać zapasu ubrań (dwóch sukien).

Po wniebowstąpieniu Pana Jezusa był blisko Apostołów. Angażował się w potrzeby Kościoła. Był pierwszym uczniem, który pozbył się swojej majętności, by być bardziej dyspozycyjnym i pomocnym. Nie miał zobowiązań rodzinnych, ani materialnych, więc został wysłany przez Apostołów z Jerozolimy do Antiochii. Był wolny, by służyć Jezusowi i Kościołowi.

Antiochia – to daleki kraj, inni ludzie. Barnaba zobaczył działanie łaski Bożej w tej społeczności. Zastanawiał się, jak ich uaktywnić, by byli bardziej zaangażowani. Działanie łaski Bożej nie jest widoczne dla oczu. Jest ukryte przed tymi, którzy nie mają wrażliwości danej przez Ducha Świętego. Bez tej wrażliwości można popełnić wiele błędów i podejmować niewłaściwe decyzje.

Barnaba rozpoznając działanie łaski Bożej wśród Antiocheńczyków, ucieszył się. Sformułował zachętę, by całym sercem wytrwali przy Panu, by bardziej się angażowali, codziennie i wytrwale odpowiadali Bogu, a Jego dzieło dalej prowadzili. Działanie łaski wśród nich, było dla tego, który wierzył i kochał, znakiem miłości Bożej i powodem do radości, że udziela się Bóg.

Barnaba widząc działanie Boże w Antiochii odczytał je, jako zachętę do pozostania tam przez rok, by całym sercem zaangażować się w podtrzymywanie i rozwój dynamicznego Kościoła, by mógł on okrzepnąć i rozwijać się.

Zawarta w Dziejach Apostolskich charakterystyka świętego Barnaby jest okazją do rachunku sumienia. Czy nie zniechęcam się, jeśli Bóg stawia mi nowe zadania? Czy cieszę się, że Bóg działa w drugim człowieku? A jeśli widzę działanie łaski Bożej w innych i cieszę się z tego powodu, to czy na tym nie poprzestaję?

Tekst nieautoryzowany, spisany z odręcznych notatek.

Pasterz i owieczka. Konferencja nie tylko dla animatorów. 4.06.2019

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 4 czerwca 2019

Podobny obraz

Bóg powołał nas do różnych zadań życiowych. Wśród nas są matki, ojcowie, babcie, dziadkowie, księża. Wszyscy jesteśmy owieczkami, które chcą mieć Pasterza, a jednocześnie jesteśmy pasterzami dla innych.

Na zakończenie Mszy świętej była śpiewana pieśń, której refren brzmi: Bez Ciebie nic nie mogę uczynić, jeśli nie trwam w winnym krzewie. Jeżeli doświadczamy bezradności i pokochamy tę słabość, to zdobędziemy serce naszego jedynego Pasterza. Uznajmy, że jesteśmy owcami niezdolnymi do wypełnienia powołania lub odpowiedzialności. Uznajmy tę słabość i niezdolność ufając, że Pan będzie prowadził. Owca bezradna jest spragniona słów Pasterza. Tak jak uczniów Jezusa ma nas charakteryzować dynamizm podążania za Jezusem, aby przy Nim trwać i być Jego owieczką. Możemy Mu powiedzieć: „Jeśli nie będę Twoją owieczką, nie będę dobrym pasterzem dla innych”.

Musimy prosić o wstawiennictwo Maryję, która jest też Owieczką Boga. Ona jest Owieczką całkowicie uznającą swoją bezradność i zależność od Stwórcy. Niczego sobie nie przywłaszcza, nie opiera się na niczym, tylko na samym Bogu. Z tego powodu stała się Pasterką i Mistrzynią życia duchowego dla nas. Chce byśmy dobrze zrealizowali swoje powołania. Uczy nas, co to znaczy być owieczką i pasterzem. Maryja jest otwarta na wolę Boga. Przyzwoliła na to, co Bóg przygotował dla Niej i podejmuje się zadań, które On Jej wyznacza.

Nam też Bóg stawia zadania. Czy jest w nas postawa przyzwalania na Boże plany? Może czujemy się słabi, zawodzi nas pamięć, stajemy się mniej zaradni. Jednak bez względu na wiek i na siły, Bóg będzie się nami posługiwał , a nawet może przez nas większe plany realizować niż wtedy, gdy byliśmy silniejsi i sprawniejsi.

W pierwszej kolejności powinniśmy wypełnić obowiązki stanu. Potem wsłuchiwać się, jakie nowe zadania daje nam Bóg. Ewangeliczny bogaty młodzieniec był człowiekiem porządnym. Jednak odszedł od Jezusa smutny, ponieważ bazował na swoich możliwościach. Wypełnianie tylko przykazań nie gwarantowało mu zbawienia.

Gdy czujemy się bezradni możemy powiedzieć Bogu: „Tobie oddaję siebie”, a Maryi możemy powiedzieć: „Tobie oddaję moje lęki, oddaję Ci moją samowystarczalność. Chcę się oddać Panu Bogu, tak jak to Ty czyniłaś”. Gdy nie będzie w nas otwartości na relację z Panem, który chce być z nami w bliskich relacjach, to zaprzepaścimy nasze zbawienie. Prośmy Maryję, by tak kształtowała nasze serca, byśmy zawsze do Pana wracali, a szczególnie po grzechu, byśmy wracali, jak dzieci.

Co nam przeszkadza w podążaniu za Panem Jezusem? Bóg czyni wszystko, byśmy podjęli życie w bliskości z Nim, byśmy podjęli współpracę. Jest gotowy czynić cuda, dawać znaki, byśmy z większą odwagą podejmowali powołanie, do którego nas wzywa. On z radością pochyla się nad nami, by nas umocnić, a przez nas umacniać innych.

Jeśli jesteś bezradną owieczką, to nadajesz się na pasterza. Nadajesz się, by Pan przez ciebie prowadził innych. Wtedy nie będziesz sobie przypisywał sukcesów i chwały. Pokornemu to nawet przez myśl nie przejdzie, bo wie, że to wszystko jest dziełem Boga. Jego jest tylko powiedzenie Bogu TAK. Amen

Konferencja nieautoryzowana

Krzyż Chrystusa. Konf. 28 maja 2019

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 28 maja 2019

Podobny obraz

Krzyż w katedrze Notre Dame - zdjęcie po pożarze. Paryż, 15/16 kwietnia 2019

Kończy się okres wielkanocny, ale w czasie Wielkiego Postu nasza uwaga była skierowana na wielkość i znaczenie krzyża Chrystusa. Krzyż znajduje się w każdym kościele w centralnym miejscu - przed ołtarzem. Krzyż góruje nad każdą świątynią katolicką. Dziś ludzie dziwią się, dlaczego krzyż jest tak widoczny, a młodzi ludzie dziwią się, dlaczego Chrystus musiał tak bardzo cierpieć. Niektórzy łączą cierpienie Chrystusa ze swoim życiem.

Kiedyś znalazłem duży gwóźdź na budowie i przyniosłem go do szkoły, jako pomoc katechetyczną. Pokazałem go dzieciom na religii i wyjaśniłem, że podobnym gwoździem został przybity do krzyża nasz Zbawiciel. Temu się dziwili uczniowie. Wyjaśniłem, że Jezus cierpiał na krzyżu z powodu naszych grzechów.

Dla nas cierpienie Chrystusa jest bliższe, kiedy patrzymy na krzyż, jako na znak Jego ofiary. Jest znakiem Jego wyniszczenia. Podjął się tej ofiary dla naszego zbawienia. Wielu świętych wpatrywało się w krzyż np: św. ojciec Pio, czy polska święta, królowa Jadwiga. W czasie jednej pielgrzymek do Polski, św. Jan Paweł II pytał: Święta Jadwigo, powiedz nam, co ci mówił ten Chrystus z wysokości swojego wawelskiego krzyża? (Homilia w czasie Mszy świętej w katedrze wawelskiej, 10.06.1987)

Ostatnio w szpitalu w Warszawie przyjął święcenia kapłańskie chory kleryk z rąk biskupa Marka Solarczyka. Odprawił pierwszą Mszę świętą, a później do piersi przyciskał krzyż. Niecodziennie widzi się młodego człowieka obejmującego krzyż.

Krzyż Jezusa Chrystusa jest dla nas wielkim znakiem, ponieważ na krzyżu umarł Jezus ofiarując swoje życie za nasze grzechy. Nasze spojrzenie na cierpienie Chrystusa zmienił film Mela Gibsona „Pasja”. Choć wielu uważało ten film za zbyt drastyczny, to jednak w dobitny sposób  pokazał kenozę Chrystusa, czyli Jego wyniszczenie dla naszego zbawienia.

Kiedy patrzę na krzyż uświadamiam sobie, że Jezus umarł za moje grzechy. Dla mnie podjął tę ofiarę. Doświadczając swojej grzeszności i win, które mnie upokarzają, idę pod krzyż i mam nadzieję, że dzięki ofierze Jezusa na krzyżu moje grzechy są zgładzone. Nie jestem sam, bo ze mną jest mój Odkupiciel.

Ofiara krzyża Jezusa uobecnia się na ołtarzu w czasie każdej Mszy świętej. Ci co znają wartość Mszy świętej chętnie w niej uczestniczą. Nieraz pokonują wiele trudności, by na niej być. Pewna osoba codziennie uczestnicząca we Mszy świętej martwiła się, czy następnego dnia będzie mogła na niej być, ponieważ miała zaplanowaną wizytę u lekarza. Już myślała, jak zadośćuczynić Jezusowi z powodu nieobecności w kościele.

Myśląc o własnych grzechach, czy osób bliskich, czy grzechach ludzi Kościoła miejmy przed oczami ofiarę Chrystusa, która uobecnia się na ołtarzu. Jezus cierpiał na krzyżu za nasze grzechy, ale też cierpi w tych, którzy zostali skrzywdzeni. Codzienna Msza święta może przynieść odnowienie naszego życia. Pamiętajmy, by do Komunii świętej nie przystępować w stanie grzechu ciężkiego. Bóg jest miłosierny i wszystko przebacza, ale nie możemy przyjmować Ciała Chrystusa, dopóki nie zerwiemy z grzechem ciężkim i nie będziemy żałować za grzechy lekkie .

W czasie Eucharystii uczestniczymy w spotkaniu z żywym Panem. Czy mamy świadomość i wiarę, że przyjmujemy do serc żywego Jezusa w czasie Komunii Świętej?

Matka Boża w Fatimie zachęcała, abyśmy przyjmowali pokutę za grzechy nasze i grzechy Kościoła w sposób wewnętrzny. Faryzeusz z przypowieści Pana Jezusa modląc się, myślał o swoich dobrych uczynkach czynionych dla „ludzkiego oka”. Celnik inaczej się modlił. Znał prawdę o sobie i był skruszony, dlatego Bóg go usprawiedliwił. Matka Boża prosi, byśmy porzucili swoje grzechy i nie obrażali Boga. Prosi, byśmy nie czynili pokuty w sposób zewnętrzny, tak by się ludziom przypodobać, ale w głębi naszych dusz i ze szczerym sercem zwracali się do Boga.

Matko Boża, która stałaś pod krzyżem ze świętym Janem i widziałaś cierpienie i śmierć Jezusa, którą podjął dla naszego zbawienia, naucz nas patrzeć na krzyż i na nasze zło. Naucz nas wewnętrznej pokuty, abyśmy się podobali Twojemu Synowi. Amen

Podobny obraz

Krzyż w katedrze Notre Dame w Paryżu - zdjęcie przed pożarem

Zniechęcenia. Konf. 14.05.2019

Konferencja ks. Andrzeja Kopczyńskiego

Zacisze, 14 maja 2019

Podobny obraz

Rola zniechęceń w życiu duchowym

Na drodze do świętości i życia w komunii z Matką Bożą mogą pojawić się zniechęcenia. Nie ma takiej możliwości, by uniknąć pokusy zniechęceń. One są wpisane w naszą drogę. Wpisane były też w życie pierwszych uczniów. Piotr po całonocnym połowie ryb, zakończonym fiaskiem, zostaje zachęcony przez Pana Jezusa, aby wypłynął na głębię. Piotr zaryzykował i posłuchał polecenia, choć doświadczenie podpowiadało mu, że powinien zrezygnować. Obfity połów ryb stał się punktem zwrotnym w życiu duchowym Piotra i jego wspólników (1).

Przyczyny zniechęceń

Przyczyn jest wiele, ponieważ każdy z nas jest inaczej prowadzony przez Boga. Mogą one świadczyć o niedoskonałej wierze. Zniechęcenia mogą być krótkotrwałe, albo długotrwałe. Mogą być większe lub mniejsze. Powodem mogą być przyczyny zewnętrzne lub wewnętrzne, czyli duchowe. Zniechęcenie przychodzić może, kiedy człowiek nie widzi postępów życia wewnętrznego. Wcześniej widział sens medytacji Słowa Bożego, z radością przygotowywał się do sakramentu pokuty. Jednak po pewnym czasie następuje w nim pewne wypalenie, bo nie widzi już owoców, wszystko dla niego staje się puste i miałkie. Taki stan może człowieka pogrążyć w smutku, apatii duchowej, rezygnacji czy depresji albo może być szansą do pogłębienia życia duchowego. Zniechęcenia są sygnałem kryzysu, albo zapowiedzią wielkich łask. Nie jest dobrze, jeśli nic nie zrobimy ze zniechęceniem i ulegniemy apatii.

Zniechęcenia są Bożym wezwaniem

Patrzmy na zniechęcenia w sposób pozytywny. Pojawienie się ich oznacza, że człowiek jest zaproszony, by „wypłynął na głębię. Jeśli Bóg mówi „wypłyń na głębię”, to znaczy, że wyczerpał się pewien etap życia, wypaliły się wcześniejsze motywacje pobudzające do działania. Wtedy zniechęcenia staną się wezwaniem Boga, by pójść dalej, po nowe łaski, by na nowo podjąć życie duchowe. Są znakiem, że obumiera w nas stary człowiek. Palące się drewno na pewnym etapie spalania wydziela z siebie nieprzyjemny swąd i dym, zanim zapłonie czystym ogniem. Zniechęcenia są formą uboczną oczyszczeń i zachętą, by na nowo zaufać Bogu.

Co robić, kiedy pojawiają się zniechęcenia

Przede wszyskim mamy żyć w prawdzie i dlatego nie powinniśmy udawać, że nie przeżywamy zniechęceń. Należy przyznać się do nich przed sobą, przed Bogiem, przed Najświętszym Sercem Maryi i spowiednikiem. Bóg nas zna i wie, co przeżywamy. Trzeba wyrzucić z siebie, co boli. Apostołowie idąc z Jerozolimy do Emaus przeżywali zniechęcenie (2). Byli tak przygnębieni, smutni i rozgoryczeni, że nie rozpoznali Jezusa, który się do nich przybliżył. Jezus pozwolił, by wyrazili swój ból i bunt. Może gdyby wiedzieli, że to On, to nie powiedzieliby Mu o swoich rozterkach. Wszystko swobodnie wypowiedzieli, a On ich wysłuchał i zaczął leczyć. Wyjaśniał im Pisma, które mówią o Mesjaszu. Napełnił ich Słowem Bożym, aż im serca pałały. Pełne uzdrowienie nastąpiło przy łamaniu chleba. Jeśli przeżywamy zniechęcenie, to: powiedzmy o tym Jezusowi, oczekujmy Jego lekarstwa i oczekujmy łaski uzdrawiającej Eucharystii.

Boże pocieszenie w okresie zniechęceń

Bóg leczy nas w okresie zniechęcenia w różnorodny sposób. Najbardziej owocny jest dla nas sakrament pokuty, kiedy szczerze wyznajemy, co nas gnębi i prosimy o pomoc. Rozmyślanie nad Słowem Bożym i lektura duchowa są również środkami podnoszącymi nas na duchu. Wspólnota jest środowiskiem, które nas mobilizuje do zaufania Bogu. Nie bójmy się zniechęceń. One i tak przyjdą. Matka Boża nie zniechęcała się, bo wierzyła do końca Bogu.

Ze zniechęcenia może Bóg wyprowadzić wielkie dobro. Może przygotowywać coś głębszego. Nie żyjmy tak, jak nam podpowiadają nam zniechęcenia. Należy zachować pokój serca, żyć w komunii z Maryją. Ona przeprowadzi przez wszystkie trudności. Będzie tam, gdzie my nie dajemy rady. Ona może wszystkiego dokonać. Przy Niej niczego nie musimy się obawiać.

Konferencja nieautoryzowana. Zapisana przez E. Myśliwiec

Przypisy

1) Ewangelia wg św. Łukasza 5, 1-11

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i a nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

2) Ewangelia wg św. Łukasza 24, 13-35

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli». Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.