mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Bóg jest wdzięczny. Konf. 26.02.2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego
Zacisze, 26 lutego 2019
Podobny obraz

    Wdzięczność dynamizuje życie Boże w nas i życie Kościoła. Św. Teresa napisała, że jeśli ktoś dziękuje Bogu za 1 łaskę, to otrzymuje 10 nowych łask. A jeśli dziękuje stale, obdarowany zostaje oceanem łask. Na człowieka żyjącego wdzięcznością rozlewają się stale Boże łaski. Za tymi słowami kryje się wdzięczność Boga. On obdarowuje, ponieważ jest wdzięczny.
    Przykładem potwierdzającym powyższe słowa jest Ewangelia według św. Łukasza czytana w niedzielę, 24 lutego 2019, w której Jezus zachęca nas do rozpoznawania czasu i działania Boga w naszym życiu. ,,Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to [należy się] wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią" (Łk 6, 32-34). Powinniśmy okazywać wdzięczność Bogu, ponieważ Bóg pierwszy okazuje wdzięczność człowiekowi, który Go rozpoznaje.
    Jezus poleca nam ,,Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają" (Łk 6, 27-29). Idąc za tymi słowami, rozpoznajemy w jaki sposób Bóg przychodzi do nas. Jeśli ktoś nas nienawidzi, to znaczy, że Bóg wskazuje, której osobie mamy dobrze czynić. Jeśli ktoś nas przeklina, jest to Boże przynaglenie, aby tej osobie błogosławić. Jeśli ktoś oczernia, to jest  to wezwanie Boże, aby za tę osobę się modlić.
    Powyższe sytuacje wskazują czas i sposób, w jaki przychodzi do nas Bóg, który za podjęcie tych wskazań okazuje nam swoją wdzięczność. ,,Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie" (Łk 6, 38). Te słowa wskazują, jak obficie Bóg obdarza tych, którzy potrafią odczytywać czas nawiedzenia.
    Należy dziękować Bogu i być wdzięcznym za dobra, jakie od Niego otrzymujemy. Rozpoznawać Boga mamy również w tym, co jest trudne. W dzisiejszym słowie Bożym usłyszeliśmy ,,Dziecko, jeśli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swoją duszę na doświadczenia!" (Mądrości Syracha 2, 1). Jeżeli przygotujemy dusze, przyjmiemy z cierpliwością niedogodności i przylgniemy do Pana w doświadczeniu, wtedy On wywyższy nas w dniu ostatnim i okaże wdzięczność.
    Pierwotny Kościół doświadczył wielu prześladowań. Apostołowie byli sądzeni, biczowani i więzieni. Po uwolnieniu wrócili do wspólnoty i wszyscy trwali na modlitwie uwielbienia i wdzięczności. W czasie modlitwy zatrzęsła się ziemia i Duch Święty przyszedł do wszystkich. Było to II zesłanie Ducha Świętego. Stało się tak, bo rozpoznali czas nawiedzenia i bliskości Boga przyjmując z wdzięcznością doświadczenie prześladowania.
    Posłuszeństwo Słowu Bożemu wyraża się czynami.  ,,I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego" (Kol 3, 17). Mamy  okazać wdzięczność Bogu słowem i czynem. Wdzięczność nie prowadzi do bierności, ale do większego przylgnięcia do Boga, do poddania się Jego prowadzeniu i zawierzeniu Jemu swojego życia.
    Św. Paweł wzywał ,,Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając podczas niej wśród dziękczynienia" (Kol. 4, 2). W modlitwie dziękczynnej potrzebna jest wytrwałość, która podtrzymuje nas w czujności. Zaś Bóg pobudza nas do wdzięczności.
    Wdzięczność Boga w stosunku do nas i nasza wdzięczność są dynamizmem Bożego życia w nas i w życiu Kościoła.

Każde wydarzenie ma swój cel. Konf. 12.02.2019

Zacisze, 12 lutego 2019
Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Podobny obraz
    Wydarzenia, które nas spotykają określamy najczęściej jako dobre kiedy są łatwe i miłe lub złe, kiedy sprawiają nam trudność czy cierpienie. Z pierwszych jesteśmy zadowoleni, z drugich już trochę mniej. Niezależnie czy cieszymy się z tego co nas spotyka, czy smucimy Pan Bóg daje możliwość, abyśmy mieli w sobie radość i szczęście zawsze. Trudne doświadczenia możemy zamieniać w pożyteczne dla nas i dla innych. Bóg daje nam okazje, by przeróżne sytuacje, które nas dotykają, budowały nas i przynosiły nam pożytek. Byśmy stawali się wewnętrznie bogatsi i coraz bardziej ludzcy.
Siostra Wanda Boniszewska
    Bezhabitowa siostra ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów Wanda Boniszewska, polska stygmatyczka i kandydatka na ołtarze była więziona przez władze komunistyczne Związku Radzieckiego 10 lat. Pracownicy więzienia znęcali się nad nią i szykanowali ją. Wanda wszystkie swoje cierpienia łączyła z męką Pana Jezusa i ofiarowywała je za nawrócenie swoich prześladowców. Pod koniec jej pobytu w więzieniu dokonały się liczne cudu nawróceń. Wielu jej strażników w czasie snu doświadczało łaski zobaczenia swojego zła i przyjęcia daru wiary w istnienie Boga. To spowodowało, że jej oprawcy nawracali się i prosili o wybaczenie swych nielitościwych czynów. Ich przemiana była tak głęboka, że wobec swoich przełożonych zaświadczali, iż Bóg istnieje, co powodowało, że niektórych zwalniano z pracy. Siostrze Wandzie  Pan Jezus objawił, że cierpienie ofiarowane Jemu jest zbawcze, zaś cierpienie nie ofiarowane jest niszczące dla cierpiącego. Kiedy za otrzymane dary szczerze dziękujemy, to pokazujemy drugiej osobie, że jest dla nas ważniejsza niż otrzymany dar.
Bóg zawsze się nami interesuje
    Regina Brett – amerykańska pisarka uważała, że Bóg nie zauważył jej urodzenia. W szkole uzależniła się od alkoholu. Na studiach została narkomanką. Urodziła dziecko nie mając męża. Zanim skończyła 40 lat zachorowała na nowotwór. Myślała, że Bóg zamknął oczy, kiedy się rodziła. Ale kiedy się nawróciła przestała twierdzić, że Bóg jej nie zauważa. Odkryła, że wszystkie wydarzenia w jej życiu były po coś. Te trudności doprowadziły ją do przyjęcia prawdy, że Bóg był i jest obecny zawsze w jej życiu i nigdy ,,nie mruga" oczami.
Nasze ,,dziękuję"
    Wdzięczność, to uznanie prawdy, że dary są drugorzędne i nie mają zbawczej mocy. Życie nie tylko ma sens, kiedy się wszystko dobrze układa. Życie ma sens, ponieważ istniejemy ze względu na chwałę Bożą i dla Boga. Dary nie przerastają Boga, nie są najważniejsze. Bóg jest ważny. Możemy myśleć, że wartościowe są te, których sami oczekujemy. Tymczasem nie musimy bać się trudności. Nie musimy pocieszać się wrażeniami szczęścia, ale możemy dziękować za wszystko. Za to, co miłe i za to, co przykre. Mamy możliwość ofiarowania Jezusowi swoich cierpień i uczestniczenia w jakimś wymiarze w Jego ofierze. To dla nas przywilej dotknąć Jego ofiary.
    Popatrzmy na wydarzenia, których nie uznajemy za szczęśliwe, albo które przeżyliśmy niewłaściwie, czyli za nie, nie dziękowaliśmy. Podziękujmy za te doświadczenia, nawet przez łzy,  uznając naszą grzeszność i ufając Bożej dobroci.

Nie jesteśmy gorsi od tych, co żyli w czasach Jezusa. Konf. 22.01.2019

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka (wypowiedź nieautoryzowana)
Zacisze, 22 stycznia 2018
Podobny obraz                                                                       św. Benedykt Józef Labre

Obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie
    Uniżenie Jezusa zostało nam objawione nie tylko w czasie Jego narodzenia w Betlejem, ale także na krzyżu, kiedy umierał dla naszego zbawienia. Miejscem Jego uniżenia jest też obecność w Najświętszym Sakramencie. W każdym kościele jest to miejsce zaznaczone palącą się czerwoną lampką. Obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie jest szczególnym darem Jezusa Chrystusa dla nas, abyśmy nie czuli się gorsi od tych, którzy mieli łaskę żyć w Jego czasach. Łaską przebywania z Bożym Synem mieli Maryja i św. Józef, pasterze, trzej Mędrcy, a póżniej liczni Jego uczniowie, faryzeusze i zwykli ludzie, którzy mieli możliwość rozmawiania z Nim, pytania się, obserwowania Jego działania.
    Na wyznanie wiary św. Tomasza: Pan mój i Bóg mój, Jezus odpowiedział: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. (J 20, 28-29) Tu jest mowa o nas. Jezus zadbał, byśmy nie czuli się gorsi. Dlatego jest obecny w Najświętszym Sakramencie i na Mszy świętej. On jest zawsze z nami. On sam jest Darem dla nas.
Wszystko jest darem
    Św. Tersea z Lisieux podkreślała, że wszystko jest darem. Św. Bernardeta Soubirous umiała przyjąć nawet trudne dary i za nie dziękować. Warto uznać, że wszystko jest darem. My nic nie posiadamy, zaś wszystko jest darem oraz oczekiwaniem daru od Boga. Żyjemy w czasach obdarowania. Jesteśmy otoczeni różnorodnymi darami. Źródłem darów jest Bóg. Czy uznajemy, że wszystko, co posiadamy pochodzi od Boga? Może prezentujemy inną postawę, uważając, że wszystko, co posiadamy zdobyliśmy własnymi siłami.  
    Na lekcji uczeń uważał, że wszystko najlepiej wie. Nauczyciel wykazał pychę dziecka, gdy zadał mu trudniejsze pytanie. Uczeń nie wiedział, jak odpowiedzieć. Musiał przyznać znać, że jego wiedza nie jest efektem własnego poznania, ale zależy również od umiejętności przekazania informacji przez nauczyciela, zależy też od wysiłku rodziców, którzy zapewniają mu warunki do nauki.
Umiejętność oddawania darów
    Dary powinny być przyjmowane z oderwaniem, aby możliwe było ich oddanie. Dzieci chętnie przyjmują dary, ale nie potrafią się nimi podzielić nawet z własnym rodzeństwem. Oddawanie darów nie mieści się to w pojęciu świata. Ludzie myślą, że jeśli ktoś oddaje to, co otrzymał, to znaczy, że dar jest nie trafiony. Przyjmując dar od Boga, powinniśmy być gotowi dzielić się tym darem z innymi. Umiejętność przyjmowania darów Bożych powinna być powiązana z umiejętnością ich oddawania. Wszystko jest darem Boga i nie jest twoją własnością. Czy jesteś gotów oddać dary Boże w każdej chwili? Bogaty młodzieniec nie był gotowy na oddanie swoich dóbr.
Św. Benedykt Józef Labre, wyznawca
    Św. Benedykt miał szczególne nabożeństwo do daru Eucharystii. Nie był przywiązany do darów doczesnych, i niewiele ich miał. Próbował wstąpić do kilku klasztorów, ale żaden go nie przyjął. Szukał ciszy i możliwości adorowania Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Stale był w drodze. Wchodził do kościołów i trwał tam przed Najświętszym Sakramencie. Znajdywał Jezusa i Jego dar. Tylko Jezus go przyjmował, choć wszyscy go odrzucili. U Niego znajdował miłość, zrozumienie, oparcie, akceptację, ukojenie w samotności. Mieszkancy Rzymu nazywali go Ewangelicznym Szaleńcem.
    Przykład życia św. Benedykta jest dla nas zachętą, aby szukać Jezusa. Szukać Jezusa uniżonego w betlejemskiej stajence, na krzyżu i w Najświętszym Sakramencie.
    Maryjo, chcemy pójść za przykładem św. Benedykta. Poprowadź nas, abyśmy na drodze życia dostrzegali dary Boże, a szczególnie dar jedyny, jakim jest obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Życiorys św. Benedykta (źródło: Internetowa Liturgia Godzin - Czytelnia)
    Święty Benedykt urodził się w Amettes we Francji 26 marca 1748 r, jako najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Jego rodzice byli wieśniakami, żyli skromnie, ale zależało im na kształceniu dzieci. Benedykt uczęszczał do szkoły parafialnej, prowadzonej przez miejscowego wikariusza, a kiedy miał 12 lat, zajął się nim stryj, ks. Józef Labre, rektor kościoła w Erin. Chłopak od młodości pokazywał, kim będzie w przyszłości. Stronił bowiem od zabaw chłopięcych, a lubił zatapiać się w modlitwie. W szesnastym roku życia zamierzał wstąpić do kartuzów, ci jednak go nie przyjęli, pomimo ponawianych kilkakrotnie z jego strony próśb. Poznali zapewne, że odpowiada mu zupełnie inny tryb życia. Zgłosił się więc do trapistów, ale i ci go nie przyjęli. Wreszcie po latach poszukiwań i niepewności znalazł schronienie u cystersów w Sept-Fons, gdzie też otrzymał habit zakonny (1769). Miał wówczas 21 lat. Niebawem został jednak wydalony. Mistrz nowicjatu napisał o nim, że jest za mało święty, zbyt roztargniony i jako zakonnik niepewny.
Benedykt jednak nie zrezygnował tak łatwo. Udał się do Włoch w nadziei, że tam znajdzie dla siebie odpowiednią rodzinę zakonną. W Asyżu wstąpił do III Zakonu św. Franciszka. Kiedy był już w Piemoncie (północne Włochy), w mieście Chieri napisał pożegnalny list do rodziny. Tu też rozstrzygnęły się jego losy. W czasie modlitwy otrzymał nadprzyrodzone światło i usłyszał głos: "Twoim powołaniem jest cały świat. Klasztorem twoim ulice i drogi. Masz być pielgrzymem Bożym". Wyzbył się więc wszystkiego, co miał, i w jednej szacie, z workiem na plecach udał się w dalszą drogę. Wziął ze sobą tylko Nowy Testament, brewiarz, który odmawiał codziennie, i książkę Tomasza à Kempis "O naśladowaniu Chrystusa". Na piersi nosił krzyż, a w ręku trzymał różaniec. Spał najczęściej pod gołym niebem; jadł, co mu miłosierna ręka podała. Bywało, że cały dzień nie miał nic w ustach. Znano go we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, w Szwajcarii i w Niemczech. Celem jego wędrówek, które traktował jako pokutę za winy swoje i świata, były sanktuaria. Tam się modlił i kajał. Ostatnie sześć lat swego tułaczego życia spędził w Rzymie, mieszkając w ruinach Koloseum. Był znany z dobroci, miłości i daru modlitwy.
W Wielką Środę, 16 kwietnia 1783 roku znaleziono go na schodach kościoła Matki Bożej dei Monti. Był zupełnie wyczerpany. Zmarł tego samego dnia w komórce, której mu litościwie użyczył pewien rzeźnik. Miał wtedy zaledwie 35 lat. Pochowano go w kościele, przy którym go znaleziono w agonii. Jego doczesne szczątki dotąd tam właśnie spoczywają.
Żywot św. Benedykta Józefa napisał jego własny spowiednik, ks. Marconi, profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Opublikował go w rok po śmierci Benedykta. Można tam znaleźć opis ponad 100 cudownych uzdrowień, jakie w pierwszych miesiącach po zgonie zdarzyły się przy jego grobie. Jego beatyfikacji dokonał papież Pius IX w roku 1861, a kanonizacji papież Leon XIII w roku 1881.

Jak przyjmować ogołocenia. Konf. 8 stycznia 2019

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda
Zacisze, 8 stycznia 2019

Podobny obraz
    Święta Bożego Narodzenia możemy przeżywać, jako święto naszego Ruchu. Każdy z nas powinien choć raz adorować Jezusa w żłóbku. Powinien wniknąć w uniżenie Boga, który okazuje swoją miłość. Bóg mówi poprzez znaki i wydarzenia. W okresie Bożego Narodzenia przywoływane są postaci Maryi, Józefa, pasterzy, trzech Mędrców. Oni patrząc na Dzieciątko widzieli w Nim Króla, Boga i Mesjasza, który zbawi świat. My również jesteśmy zachęcani do wiary i do przyjęcia Jezusa z miłością i z wdzięcznością.
    Od chwili narodzenia Jezusa zaczyna się Jego Pascha i obumieranie. Kto przychodzi na świat jest powołany do śmierci. Każdy z nas w sposób naturalny szuka dobra, siły, zdrowia, sukcesu, dlatego doświadczając ogołoceń czujemy się niekomfortowo, smutniejemy i zaburzone jest nasze poczucie bezpieczeństwa. Wiara zachęca nas do przyjmowania ogołoceń z radością i pogodą.
    Choroba i śmierć księdza Szymona z mojej parafii ukazała w pigułce naszą drogę życia. Kiedy dowiedział się o swojej chorobie szukał pomocy lekarzy, lepszych metod leczenia. Wielu ludzi modliło się o jego uzdrowienie. Tyle Mszy świętych było odprawionych i nic się nie poprawiało. Czy jest czegoś złego w tym, że chce się być zdrowym? Nawrócenie jest zmianą sposobu myślenia. W pewnym momencie powiedział do tych, którzy mu pomagali: już idźcie. Co może pomóc człowiek? Poduszkę poprawić? Dotarło do niego, że Bóg nie chce jego wyzdrowienia. Bóg chce czegoś innego. Odkrył zazdrosną miłość Boga i, że żyje dla Niego. Czas bezradności dał mu poczucie, że tylko Bóg zostaje.
    My jeszcze się nie poddajemy, coś chcemy zrobić, czymś się wykazć. A jak zwyciężymy zło? Tylko Jezus zwyciężył zło i zmienia ten swiat. Dał siebie, ale miał w sercu pokój. Przeżywał lęk, ale oddawał się w ręce Boga. Nie brońmy się przed osłabianiem. Sami z siebie tego nie dokonamy, ponieważ nie chcemy dobrowolnie obumierać. Bóg zna nasze lęki i daje nam Maryję, by nas powoli osłabiała i powoli odlepiała ,,plastry" samowystarczalności. Przy Matce Bożej możemy inaczej przeżywać ogołocenia i pokochać bezradność. Dzięki Jej interwencji miłość Boża rozlewa się w naszych sercach.
    Kiedy Bóg przekreśla nasze plany, denerwujemy się, bo nie jesteśmy otwarci. Stopień zdenerwowania pokazuje stopień przywiązania. Mnóstwo jest takich sytuacji, które nas duszą, gniotą, bo nie do końca się godzimy z wolą Bożą. Jakie jest nasze podejście do przekreślonych planów? Jak długo dochodzimy do zaakceptowania zmian i uznania ich za łaskę Bożą? Potrzebujemy czasu, może rozmowy ze spowiednikiem, by uspokoić serce. Czy pozwalamy Bogu na realizację Jego planów? Czy szukamy pokoju serca? Boży pokój, to nie to samo, co święty spokój. Bóg dając łaski, widzi, jak je przyjmujemy. Widzi, czy chcemy być mali, czy chcemy żyć w prawdzie, czy chcemy żyć według własnych planów i czy zgadzamy się z Jego wolą.
    Każdego dnia możemy odejść. Pozwólmy Bogu odzierać nas z ,,łusek" naleciałości własnych zachcianek i planów. Potrzebna jest nasza zgoda i zrozumienie Bożego zamysłu. Pozwólmy Bogu działać. Zechciejmy zbliżyć się do tajemnicy Bożej miłości. Łaska Boża chce się w nas rozlewać.