mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Święty Dobry Łotr. Konf. 26.03.2019

Konferencja ks. Adama Kurowskiego
Zacisze, 26 marca 2019

Podobny obraz

Pan Jezus i Święty Dyzma, Dobry Łotr

Konferencja ks. Adama Kurowskiego
Zacisze, 26 marca 2019
Święty Dobry Łotr
    Patronem dzisiejszego dnia jest święty Dobry Łotr. Niewiele o nim wiemy, jakie było jego życie. Jedno jest pewne: nie miał się czym poszczycić, niczego wielkiego w życiu nie dokonał. Życie Boże w nim zostało zaprzepaszczone w wyniku złych decyzji i czynów. Skazany za przestępstwa, wisząc na krzyżu obok cierpiącego Pana Jezusa wypowiedział dwa zdania. Pierwsze zdanie strofujące współtowarzysza cierpienia (drugiego łotra): «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». (Łk 23, 40-41) W drugim zdaniu zwrócił się do Pana Jezusa i odwołał się do Jego mocy i życzliwości mówiąc: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. (Łk 23, 42)
    Wiara Dobrego Łotra budzi zadziwienie. Ojcowie Kościoła mówią, że to Maryja wymodliła mu wiarę, aby w nieludzko wyglądającym człowieku mógł zobaczyć moc Bożą. Niespotykanym było, by tak zwracać się do skazanego na śmierć krzyżową - pozbawionego ludzkich praw, w tym dobrego imienia. Jezus poruszony jego wiarą i ufnością zaświadczył: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju»”. (Łk 23, 43) Jezus potwierdził, że Dobry Łotr został zbawiony, ponieważ uznał własne zło i wyraził ufność, że Jezus ma moc uratować jego życie. Jezus powiedział tak nie z powodu jakiejś chwili słabości, ale wypowiedział prawdę, podkreślając uroczyście swoje zdanie, słowem: zaprawdę.
    Dzięki postawie Dobrego Łotra możemy zobaczyć, co jest konieczne, by nasze życie zobaczyć w prawdzie. Konieczne jest uznanie własnego zła oraz zwrócenie się z ufnością do Jezusa, aby On mógł wypełnić nasze serca.
    Liturgia Słowa III tygodnia Wielkiego Postu zachęca, aby jako dodatkowe czytanie, rozważyć Ewangelię wg św. Jana o spotkaniu Pana Jezusa z Samarytanką przy studni Jakubowej. (J 4, 1-42) Przeczytamy tam słowa Jezusa: "Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich czcicieli chce mieć Ojciec". (J 4, 23) Wyznanie wiary przez Dobrego Łotra: zawierającej uznanie zła i wyrażenie ufności, było możliwe, ponieważ skazany zobaczył w Jezusie: Chrystusa, Zbawiciela, Boga. Taką samą wiarę miała Maryja oraz towarzyszące Jej niewiasty i uczeń Jan.
    W różnych sytuacjach życia, nieraz niezrozumiałych i trudnych, odkrywany prawdę o własnym życiu przyznając, że słusznie cierpimy. W obliczu wszechmocnej miłości Bożej jednak trudno nam uznawać prawdę o sobie, co powoduje, że popadamy w przygnębienie czy strach przed przyznaniem się do grzechów.
    Bóg chce wypełnić nasze życie swoim Życiem, szczególnie, kiedy widzimy siebie w prawdzie. Zachodzi wtedy tajemnicza wymiana. Bóg zamienia nasze myśli - na Boże myśli, nasze widzenie na - Boże spojrzenie, nasz sposób życia na - Jego życie. Mamy swoje wyobrażenia, jak ma wyglądać nasze życie. Wpływają na te nasze przekonania także inni ludzie ze swoimi poglądami, które w pewnym stopniu przyjmujemy. A Bóg chce, byśmy przyjmowali Jego życie.
    Dobry Łotr niczego dobrego w życiu nie dokonał. Nie ma za co postawić mu pomnika (i tu nie chodzi o pieniądze). Nie przysłużył się ludzkości dla jej doczesnego szczęścia. Zastanówmy się zatem, ile warte jest nasze życie? Choć niewątpliwie się staraliśmy, to wiele spraw nie wyszło tak, jak byśmy tego oczekiwali. W obliczu Bożej miłości nie jest ważne, ile się staraliśmy i czy się nam udało zrealizować jakieś wielkie oczekiwania. Chodzi natomiast o uznanie prawdy, że bez Boga życie jest bezbożne. To co jest w nas prawdziwym dobrem jest zawsze łaską od Boga. Uznajmy i uznawajmy, że zasługujemy na wszystkie konsekwencje naszych czynów. Tylko Jezus może zamienić skutki naszego zła w życie wieczne z Bogiem. On jest naszym jedynym Pośrednikiem przed Ojcem. Kiedy będziemy sądzeni z całego życia na ziemi, Jezus stanie między nami a Nim. Zasłoni nas sobą i będzie niejako mówił do Ojca: Nie patrz na to, co on zrobił, patrz na to, co Ja zrobiłem. W trudnych momentach warto odwoływać się do tego obrazu.
    Możemy zwracać się do Jezusa parafrazując słowa Dobrego Łotra: Jezu, który jesteś w królestwie Ojca, wspomnij na mnie. Tym Słowem żyjmy, aby Bóg mógł wypełniać nas swoją miłością i łaską.

 

Postanowienia wielkopostne, a ofiara Jezusa. Konf. 12.03.2019

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda
Zacisze 12 marca 2019

Znalezione obrazy dla zapytania Postanowienia wielkopostne, a ofiara Jezusa obrazy
    Na początku Wielkiego Postu podejmujemy wyrzeczenia wielkopostne. Kościół zachęca nas do podjęcia w tym świętym czasie modlitwy, jałmużny i właśnie postu. Należy się zastanowić, jakie intencje nam towarzyszą w podejmowaniu wyrzeczeń. Często podejmując walkę duchową chodzi nam o sukces związany z dotrzymaniem postanowienia. Możemy się w tym łatwo pogubić, a Bogu chodzi o serce. Bóg walczy o nasze serca, aby ten czas i wyrzeczenia przybliżały nas do serca Pana Jezusa i do Jego miłości miłosiernej. Wyrzeczenia powinny mieć związek z grzesznością.
    Aby zrozumieć znaczenie grzechu, można podać przykład dziecka, którego rodzice umieścili w renomowanej szkole. Pewnego dnia dziecko w szkole zachowało się nagannie i spowodowało szkodę znacznej wartości, za którą powinno zapłacić. Dziecko nie ma pieniędzy. Jeśli rodzicom zależy na dziecku i zależy na tym, aby skończyło tę szkołę, to zapłacą za niego. To miłe, jeśli dziecko przeprosi rodziców, dyrektora szkoły, nauczycieli, ale to nie wyrówna straty. Tylko rodzice mogą naprawić szkodę za dziecko.
    Nieraz grzech traktujemy jako wykroczenie, słabość, która nam się przydarzyła, ale nie ma wielkiego znaczenia. W czasie spowiedzi wyznajemy nasze grzechy i przepraszamy za nie. Nie mamy świadomości, że przepraszamy za grzechy, które spowodowały konkretne szkody nam lub innym. Jezus widząc tę rzeczywistość, chce zapłacić za nas. My grzech traktujemy jako małą sprawę, a nie zastanawiamy się nad tym, ile to kosztuje Pana Jezusa. On płaci najwyższą cenę, płaci swoim cierpieniem, życiem, tak jak rodzice za dziecko.
    W 2008 roku w kościele św. Antoniego w Sokółce miał miejsce cud eucharystyczny. Na konsekrowanej hostii pojawił się fragment mięśnia sercowego będący (jak to zbadali patomorfolodzy) w stanie agonii. Wydaje się nam, że Jezus kiedyś umarł i zmartwychwstał kiedyś, dawno temu. Ten cud udowadnia nam, że w czasie Mszy świętej realnie uczestniczymy w śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Za konkretne skutki naszych grzechów Jezus realnie płaci swoim cierpieniem, krwią i śmiercią. Jeśli grzech jest konkretny, to i zapłata za grzech jest konkretna. Samo przepraszam i wybaczam ci nie wystarcza. Jezus płaci, bo kocha.
    Nie lekceważmy skutków grzechu. Nasza motywacja, by podjąć wyrzeczenia powinna wynikać  z kontemplowania miłości Jezusa, który podjął się zapłacić wysoką cenę za nasze grzechy. Jeśli szkoda, którą spowodowało dziecko przekracza możliwości finansowe rodziców, a oni mimo to "zaciskają pasa" i płacą, to odbywa się kosztem wielu wyrzeczeń, bo im zależy, bo kochają. Podobnie i przez nasz grzech wiele dobra się marnuje. Brakuje nam świadomości, jak wiele kosztuje Jezusa nasz grzech i z tego powodu tak łatwo i bezrefleksyjnie popełniamy go ponownie.
    Miejmy przed oczami nasz grzech, gdy idziemy do spowiedzi i do komunii świętej. Jezus ma przebite serce, abyśmy mogli się obmyć w Jego krwi. Matka Boża rozumiała cierpienie Jezusa. U Maryi wszystko było wołaniem o życie w czystości i w wdzięczności za zbawienie, które przyniósł Jej Jezus. Kontemplowanie cierpiącego Jezusa sprawia, że człowiek boi się zranić Go swoim grzechem. Św. Tereska z Lisieux czuła się wielką grzesznicą, choć grzechu nie popełniła. Wiedziała, że od wielkich grzechów, do których mogłaby być zdolna, Bóg ją zachował.
    W 1920 roku, 15 sierpnia miał miejsce Cud nad Wisłą. Matka Boża ukazała się bolszewikom podejmującym zwycięski szturm na Warszawę. Żołnierze w popłochu uciekali i nikt nie był w stanie zmusić ich do walki z Polakami. Polskie kroniki wojskowe opisują, że śmiałe uderzenie polskich oddziałów z nad Wieprza pod wodzą Józefa Piłsudskiego pokonały wojska bolszewickie i spowodowały ucieczkę wroga. Prawda jest taka, że wojska polskie dopiero po 3 dniach od rozpoczęcia działań spotkały rozproszonych bolszewików, uciekających nie przed polskim wojskiem, tylko przed Matką Bożą. Fakt ukazania się Matki Bożej wojskom bolszewickim i prawdziwa przyczyna ich pokonania był długo ukrywany przed polskim społeczeństwem. To pojmani do niewoli bolszewicy świadczyli, co było przyczyną ich ucieczki.
    W dzisiejszej Ewangelii, w kórej Jezus uczy swoich uczniów modlić się modlitwą "Ojcze nasz", Pan szczególnie podkreśla konieczność odpuszczenia win swoim winowajcom, aby uzyskać od Boga odpuszczenie własnych grzechów. Jak ta modlitwa brzmi w moim sercu, kiedy uświadamiam sobie, że Bóg mi przebacza w czasie Mszy świętej i w czasie spowiedzi. Boże, Ty mi przebaczasz bałwochwalstwo, lenistwo, kłamstwa, a ja, czy przebaczam bliźniemu? Smucę się moimi grzechami, a Jezus pokazuje ranę serca, bym przyjął zapłatę i nie ranił Go więcej.
    Wielki Post, to nie zachwyt nad wypełnieniem swoich postanowień wielkopostnych, to zachwyt nad Jezusem, nad Jego miłością, dobrocią i ofiarą. To dużo kosztuje, ale będzie mnie chronić przed grzesznością i pociągać do wdzięczności i do ukochania Jezusa. Nie chcę Cię ranić Jezu, moja Miłości!

Drzazga i belka. Konf. 5.03.2019

Konferncja ks. Mieczysława Jerzaka (wypowiedź nieautoryzowana, zapisana na podstawie ręcznych notatek E. Myśliwiec)
Zacisze, 5 marca 2019
Podobny obraz

    Adhordacja Apostolska Ojca Świętego Franciszka - O powołaniu do świetości - jest  od kliku tygodni lekturą na spotkaniach parafialnych RRN. Papież wskazuje zwykłych ludzi, pełniących swoje codzienne obowiązki, jako świętych. Są nimi rodzice starający się dobrze wychować dzieci na dobrych ludzi, wierzących w Boga. Są nimi siostry zakonne poświęcające swoje życie na służbę Bogu, a jednak uśmiechnięte. Są nimi osoby z sąsiedztwa, żyjące blisko nas, a będące odblaskiem dla nas obecności Boga.
    W niedzielnych czytaniach z 3 marca 2019 usłyszeliśmy, jak ważne są słowa, które wypowiada człowiek. "Sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź. Jak o uprawie drzewa świadczy jego owoc, tak mowa o zamyśle serca człowieka" (Mdr. Syracha 27, 5-6). Słowa człowieka świadczą o nim, co jest w jego sercu. Jego słowa mogą budować, albo niszczyć.
    Ewangelia niedzielna zawiera pouczenia Jezusa zanotowane przez św. Łukasza, nazywane Kazaniem na Równinie, dla odróżnienia od Kazania na Górze. Jezus zadał słuchaczom pytanie: "Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki w we własnym oku? jak możesz mówić swojemu bratu: Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twom oku, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego". (Łk 6 41-43). Polskie przysłowie zawiera podobną myśl: "Cudze rzeczy zauważamy z daleka, a swoich spraw nie widzimy z bliska". Dostrzegamy niewielkie niedociągnięcia u innych, a nie dostrzegamy wielkiego zła u siebie. Często nasze ogromne zło jest przed nami ukryte.
    Zwracając uwagę drugiemu człowiekowi powinniśmy się starać najpierw poznać prawdę o sobie. Nie jesteśmy kryształowi. Powiniśmy najpierw rozpoznać, czy sami nie jesteśmy bez winy. Pouczamy innych w sprawach, których też okazaliśmy słabość. Może teraz żałujemy, ale jak było kiedyś? Kiedy chcemy innych upominać, powinniśmy to robić z pokorą, mając świadomość, kim jesteśmy.
    Zwracając uwagę innym często jesteśmy przekonani mocno o swojej racji tak, że nie liczymy się z jego sytuacją. Potrafimy swoimi uwagami zniszczyć drugiego człowieka. By nie grzeszyć mową należy swoje uwagi opierać na autorytecie Pana Jezusa, na Jego słowach zawartych w Ewangelii. Pouczenia powinny opierać nie na tym, że my tak uważamy, ale na tym, że to Jezus tak to objawił. Na tym polega różnica pomiędzy Dobrym Słowem, a byle jakim słowem.
    Św. Filip Neri opisał, jakie skutki mają złe słowa wypowiadane o drugim człowieku. Pewien znany mu młody człowiek chciał się ożenić z kobietą, której nie akceptowali jego rodzice. Chcąc zniechęcić go do  narzeczonej, wypowiadali o niej nieprawdziwe opinie. Święty Filip chcąc zwrócić uwagę rodzicom na niegodziwe postępowanie względem przyszłej synowej poprosił ich, by przynieśli do niego kurę, z której po drodze mają wyrywać pióra. Kiedy tak obskubany ptak został przyniesiony, święty polecił, aby wrócili i pozbierali wszystkie pióra. Rodzice zaprotestowali, że to nie możliwe. Wtedy św. Filip Neri nawiązał do niegodziwych słów, którymi wyrządzili krzywdę młodej kobiecie. Podobnie jest ze słowami, które wypowiadamy o innych.
    Wróćmy do tej Ewangelii w najbliższym czasie i prośmy Jezusa, aby dał nam poznać, co On by chciał zmienić w naszym życiu. Prośmy o tę łaskę za pośrednictwem Matki Bożej.

Bóg jest wdzięczny. Konf. 26.02.2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego
Zacisze, 26 lutego 2019
Podobny obraz

    Wdzięczność dynamizuje życie Boże w nas i życie Kościoła. Św. Teresa napisała, że jeśli ktoś dziękuje Bogu za 1 łaskę, to otrzymuje 10 nowych łask. A jeśli dziękuje stale, obdarowany zostaje oceanem łask. Na człowieka żyjącego wdzięcznością rozlewają się stale Boże łaski. Za tymi słowami kryje się wdzięczność Boga. On obdarowuje, ponieważ jest wdzięczny.
    Przykładem potwierdzającym powyższe słowa jest Ewangelia według św. Łukasza czytana w niedzielę, 24 lutego 2019, w której Jezus zachęca nas do rozpoznawania czasu i działania Boga w naszym życiu. ,,Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to [należy się] wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią" (Łk 6, 32-34). Powinniśmy okazywać wdzięczność Bogu, ponieważ Bóg pierwszy okazuje wdzięczność człowiekowi, który Go rozpoznaje.
    Jezus poleca nam ,,Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają" (Łk 6, 27-29). Idąc za tymi słowami, rozpoznajemy w jaki sposób Bóg przychodzi do nas. Jeśli ktoś nas nienawidzi, to znaczy, że Bóg wskazuje, której osobie mamy dobrze czynić. Jeśli ktoś nas przeklina, jest to Boże przynaglenie, aby tej osobie błogosławić. Jeśli ktoś oczernia, to jest  to wezwanie Boże, aby za tę osobę się modlić.
    Powyższe sytuacje wskazują czas i sposób, w jaki przychodzi do nas Bóg, który za podjęcie tych wskazań okazuje nam swoją wdzięczność. ,,Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie" (Łk 6, 38). Te słowa wskazują, jak obficie Bóg obdarza tych, którzy potrafią odczytywać czas nawiedzenia.
    Należy dziękować Bogu i być wdzięcznym za dobra, jakie od Niego otrzymujemy. Rozpoznawać Boga mamy również w tym, co jest trudne. W dzisiejszym słowie Bożym usłyszeliśmy ,,Dziecko, jeśli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swoją duszę na doświadczenia!" (Mądrości Syracha 2, 1). Jeżeli przygotujemy dusze, przyjmiemy z cierpliwością niedogodności i przylgniemy do Pana w doświadczeniu, wtedy On wywyższy nas w dniu ostatnim i okaże wdzięczność.
    Pierwotny Kościół doświadczył wielu prześladowań. Apostołowie byli sądzeni, biczowani i więzieni. Po uwolnieniu wrócili do wspólnoty i wszyscy trwali na modlitwie uwielbienia i wdzięczności. W czasie modlitwy zatrzęsła się ziemia i Duch Święty przyszedł do wszystkich. Było to II zesłanie Ducha Świętego. Stało się tak, bo rozpoznali czas nawiedzenia i bliskości Boga przyjmując z wdzięcznością doświadczenie prześladowania.
    Posłuszeństwo Słowu Bożemu wyraża się czynami.  ,,I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego" (Kol 3, 17). Mamy  okazać wdzięczność Bogu słowem i czynem. Wdzięczność nie prowadzi do bierności, ale do większego przylgnięcia do Boga, do poddania się Jego prowadzeniu i zawierzeniu Jemu swojego życia.
    Św. Paweł wzywał ,,Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając podczas niej wśród dziękczynienia" (Kol. 4, 2). W modlitwie dziękczynnej potrzebna jest wytrwałość, która podtrzymuje nas w czujności. Zaś Bóg pobudza nas do wdzięczności.
    Wdzięczność Boga w stosunku do nas i nasza wdzięczność są dynamizmem Bożego życia w nas i w życiu Kościoła.