mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Msza święta w 25 rocznicę śmierci śp. ks. Andrzeja Buczela, Zacisze, 3 grudnia 2019

Znalezione obrazy dla zapytania ks. Andrzej Buczel obrazy

Zdjęcie archiwalne. Pierwszy z lewej strony ks. Andrzej Buczel

W kościele Świętej Rodziny została odprawiona Msza święta w intencji śp. ks. Andrzeja Buczela, współzałożyciela naszego Ruchu, którego 25 rocznica śmierci przypada 5 grudnia 2019. Mszy świętej przewodniczył ks. Andrzej Mazański.

Msza święta

W czasie Liturgii Słowa usłyszeliśmy Ewangelię wg św. Łukasza „W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”. Łk 10, 21-24

Homilię wygłosił ks. Andrzej Mazański, w której wyjaśnił znaczenie Adwentu, okresu liturgicznego, który właśnie rozpoczął się w Kościele. Ten szczególny czas jest nam dany przez Boga, byśmy otworzyli serca i umysły na oczekiwanego Mesjasza i jednocześnie pozwolili, by nasze oczekiwanie było kształtowane przez Bożą łaskę. Izraelici przez wieki oczekiwali na przyjście zapowiadanego Mesjasza, a kiedy przyszedł Go nie rozpoznali.

Kierujemy nasze oczekiwanie ku Jego przyjściu na końcu czasów. To oczekiwanie przeniesione w daleką przyszłość nie zawsze otwiera nas na Bożą łaskę i miłość. Oczekiwanie, to czas - tu i teraz. Mesjasz tu i teraz przychodzi. „Szczęśliwe oczy, które widzą, to co wy widzicie”. Jezus przychodzi do nas na Eucharystii. Mamy rozpoznać Tego, który jest naszym Panem, Ratunkiem i Zbawicielem, chociaż Jego obecność może być przed nami zakryta.

Przygotowujmy się na spotkanie z Jezusem w postawie prostoty, ponieważ On ukrywa się przed wielkimi, a objawia prostaczkom. Postawa prostoty, to postawa milczenia, czuwania i uśmiechu. Właśnie uśmiech pokazuje, że nie czujemy się ważni. Uśmiech wskazuje, że Ten, który ma przyjść przynosi radość, pokój i bezpieczeństwo. Postawa adwentowa skłania do czujności, by usłyszeć Słowo Jezusa i przez uśmiech dać świadectwo wiary, która podnosi i daje radość.

Przykładem adwentowej postawy był ks. Andrzej Buczel. Wielu pamięta Jego uśmiech. Potrafił słuchać drugiego człowieka, nie wyrywał się ze słowami. Dla niego słuchanie było oczekiwaniem, że w spotkaniu z bliźnim będzie obecny Pan. Słuchając bliźniego oczekiwał, że Bóg będzie mówić, i będzie mógł rozpoznać Tego, który daje radość, pokój, miłość i wszystko, czego potrzebuje.

Film o ks. Andrzeju Buczelu

Po zakończeniu Mszy świętej obejrzeliśmy krótki film przygotowany przez Grażynę Pawłowską, która zbiera wspomnienia o ks. Andrzeju Buczelu wśród osób, które go spotkały. Na prezentowanym filmie ks. Andrzeja wspominało małżeństwo pp. Baranowskich, którzy są spokrewnieni z Nim. Mogliśmy zobaczyć zdjęcia rodzinne z okresu dzieciństwa i młodości księdza, a także z jego lat kapłańskich. Szczególnie wzruszające były zdjęcia przedstawiające rodziców i księdza Andrzeja w dniu prymicji. Na zdjęciach z dzieciństwa można było również zobaczyć przyszłego kapłana, który wyjeżdżał na wakacje z zaprzyjaźnionym z rodziną Buczelów ks. Tadeuszem Dajczerem. Usłyszeliśmy też, że mały Andrzej już od najmłodszych lat pragnął służyć Bogu.

Konferencja: Duchowe ojcostwo

Po zakończonej projekcji filmu ks. Dariusz Kowalczyk wygłosił konferencję: O duchowym ojcostwie, którego tajemnicą jest Maryja.

Ks. Dariusz przypomniał słowa Matki Bożej wypowiedziane w Guadelupe do Juana Diego: „Mój mały ukochany synu, czy nie stoisz w moim cieniu?” Stać w cieniu Matki Bożej, to znajdować się w Jej strefie bezpieczeństwa, bez trosk i zmartwień. Stać w Jej cieniu, to być małym i nieważnym. Znikać w cieniu Maryi, to wszelkie dobro Jej przypisywać.

W życiu św. Jana Chrzciciela pojawił się taki moment, kiedy zaczął znikać. Wskazał na Jezusa, jako na oczekiwanego Mesjasza. Powiedział o Nim: „On ma wzrastać, a ja mam się umniejszać”. To umniejszanie wiązało się ze zgodą na odejście uczniów, na odrzucenie i na śmierć męczeńską. Św. Jan jest wzorem prawdziwego apostoła.

Ks. Andrzej Buczel był uczniem ks. Tadeusza Dajczera i razem z nim współtworzył Ruch Rodzin Nazaretańskich. Kiedy ks. Tadeusz zrezygnował z funkcji Moderatora Ruchu, to naturalnym następcą wydawał się ks. Andrzej. Jednak on również usuwał się w cień dając miejsce innym kapłanom. Przychodzili kolejni penitenci i po roku, dwóch, czasem trzech „szli” do innych kapłanów. Potem pojawiła się choroba i przedwczesna śmierć, w czasie kiedy wydawało się, że jest najbardziej potrzebny. Wtedy kończono redagowanie 20 zeszytu o komunii z Maryją. W redakcji dwudziestu pierwszych zeszytów ks. Andrzej miał wielki udział. Po Jego śmierci wydawane były kolejne zeszyty. To był dla nas znak, jak być narzędziem Matki Bożej i Jej współpracownikiem - narzędzie musi znikać, by był widoczny Bóg.

W czasie Adwentu wpatrujemy się w Maryję oczekującą na przyjście Boga. Anioł powiedział do Niej: „Bądź pozdrowiona Maryjo. Znalazłaś bowiem łaskę u Boga”. Te słowa wskazują, że Maryja musiała tej łaski wcześniej szukać. Bóg przyszedł ze względu na Jej pragnienie, oczekiwanie i Jej osobisty Adwent. Była w Niej tęsknota, na którą Bóg odpowiedział wysyłając archanioła Gabriela. Usłyszana Dobra Nowina zaspokajała Jej pragnienia, ale i zaskoczyła Ją.

W archiwalnej konferencji ks.Tadeusza Dajczera, usłyszanej na Jasnej Górze (30.11.2019), pojawił się obraz dziecka, które wytrwale wali piąstkami i kopie nogami w zamknięte drzwi, by zostały otworzone. Taka jest postawa Maryi. Ona dobija się do zamkniętych drzwi. Pragnienie Maryi ma niezwykłą moc nad Bogiem. Ściąga Boga na ziemię. Jezus począł się z Jej pragnienia i tęsknoty. Poczęła Go przez wiarę. To jest właśnie tajemnica duchowego rodzicielstwa, którego biblijnym wzorem jest Abraham, który uwierzył wbrew nadziei.

Kiedy Abraham 70 lat, a jego żona 60 został wezwany, by opuścić ziemię rodzinną i udać się do Ziemi Obiecanej. Patrząc w rozgwieżdżone niebo uwierzył Bogu, że jego potomstwo będzie tak liczne, jak gwiazdy na niebie. Potem czekał 27 lat, a szanse na dziecko po ludzku zmniejszały się do zera. Wreszcie stuletniemu Abrahamowi i dziewięćdziesięcioletniej Sarze urodził się Izaak. Abraham był jak żebrak. Miał puste ręce, a Bóg te ręce napełnił, bo uwierzył wbrew nadziei.

We Francji znajduje się figurka Maryi z rękami wyciągniętymi, w postawie oczekiwania na przyjście Jezusa. Oczekuje na Syna w postawie żebraka. Puste ręce sprawiają, że Bóg przychodzi. W czasie Bożego Narodzenia w tych rękach umieszczana jest figurka małego Dzieciątka Jezus. Maryja teraz też oczekuje. Patrząc się na naszą nędzę może tracimy nadzieję, czy coś się może w nas zmienić. Ona nie traci nadziei. Ona wyciąga ręce, jak żebrak prosząc o przyjście Jezusa dla nas.

Możemy sądzić po zewnętrznych znakach, że ks. Andrzej żył postawą wyciągniętych rąk. Wyciągał puste ręce w nadziei, że Bóg będzie działał, kiedy spowiadał penitentów. On zapraszał Maryję do swojego kapłańskiego życia. Przynosił Jej swoich penitentów, duchowe dzieci i cały Ruch, prosząc: „Ogarnij ich swoimi ramionami”.

Bóg dał przykład księdza Andrzeja nie tylko do podziwiania, ale byśmy też zapraszali Maryję do swojego życia. Każdy jest wezwany by mieć udział w dziele Matki Bożej. Ona chce nas włączyć w swoje pragnienia. Powinniśmy zgodzić się na postawę duchowego żebraka i mieć puste i wyciągnięte ręce. Mamy tylko jeden grosz. Maryja chce, byśmy tego grosza nie zatrzymywali dla siebie ale Jej oddali. Tak jak uczniowie oddali 5 chlebów i 2 ryby Jezusowi, a zostało nakarmionych tysiące ludzi. Gdy oddamy jeden grosz Maryi, Ona sprawi, że wyrośnie drzewo i będą się działy cuda. Będzie to duchowe rodzicielstwo.

Możemy się włączyć w Adwent Maryi, choć wszystko może się wydawać beznadziejne. Jej modlitwa pod krzyżem sprawiła, że nawrócił się łotr. Nawet jeśli zejdziemy na samo dno, modlitwa Maryi podniesie nas do Boga. Staniemy się, jak syn marnotrawny na powrót przywróceni do rangi dzieci Bożych. Możemy w ten sposób przyprowadzić do Maryi wielu ludzi. Prymas Stefan Wyszyński powiedział do wiernych: „Nie pytałem was o zgodę, gdy oddałem was Maryi, tak jak Jezus nie pytał uczniów o zgodę, gdy na krzyżu oddawał ich Maryi”. Nie przejmujmy się tzw. „tolerancją”. Św. Maksymilian Kolbe nie pytał się o zgodę, tylko po kryjomu wszywał w ubrania nieznanych osób medaliki. Przez jego ufność i modlitwę, Maryja działała.

Maryja powołała nas do tego dzieła, bo chce nas włączyć w swoje pośrednictwo łask Bożych. Ona te łaski wyprasza, wyciąga po nie swoje ręce, wali piąstkami, żebrze o miłosierdzie dla swoich dzieci.

Możemy dziękować Maryi, że zostaliśmy zrodzeni z Jej pragnienia i z pragnienia ks. Andrzeja. Mamy zgodzić się na ostatnie miejsce i oczekiwać, że Bóg uczyni cud. Wszystko ma sens. Za wszystko z góry Bogu dziękujmy, tak jak ks. Andrzej Buczel.

Relacja z Adwentowego Dnia Skupienia na Jasnej Górze 30.11.2019

 

 

Imieniny księdza Andrzeja"

Już od rana napełniasz mnie sobą, bym w radości przeżył mój dzień

Dnia 30 listopada 2019 animatorzy i członkowie Ruchu Rodzin Nazaretańskich przybyli na Jasną Górę na Adwentowy Dzień Skupienia. Hasło przewodnie spotkania brzmiało: Uniżać się i służyć. W obecnym roku przypada 10 rocznica śmierci ks. Tadeusza Dajczera i 25 rocznica śmierci ks. Andrzeja Buczela. Dzień 30 listopada jest dniem patronalnym św. Andrzeja Apostoła, a zatem dniem imienin ks. Adrzeja Buczela. Czuliśmy się uczestnikami, jakby przyjęcia imieninowego naszego Założyciela, które zostało wyprawione w Domu i pod „okiem” Maryi, Matki Bożej na Jasnej Górze. Jak na prawdziwym przyjęciu imieninowym były „prezenty”, tyle że otrzymywali je goście. Były, jak uśmiech, którym byliśmy obdarowani przez Solenizanta, Jego przyjaciela Tadeusza dzięki miłości Maryi, dla której uniżali się i służyli przez całe życie.

Pierwsza część Adwentowego Dnia Skupienia miała miejsce w Sali Papieskiej.

Tam przybyłych witał ks. Adam Kurowski z RRN diecezji warszawsko-praskiej, przedstawiając z jakich miast i diecezji dotarli. Przybyło blisko 1000 osób autokarami, samochodami, pociągami z różnych stron Polski.

 

Bym mógł cieszyć się szczęściem z Tobą

Prowadzący spotkanie ks. Dariusz Kowalczyk, moderator krajowy RRN zapowiedział pierwszy „prezent”: archiwalne nagranie konferencji ks. Tadeusza Dajczera wygłoszonej pod koniec lat osiemdziesiątych w warszawskim kościele św. Anny, gdzie odbywały się pierwsze spotkania Ruchu. Większość zgromadzonych miała okazję po raz pierwszy usłyszeć głos ks. Tadeusza, który w sposób niezwykle plastyczny przedstawił historię chłopca wychowanego wśród Nomadów na pustyni.

Dorośli przytłaczali go swoją mentalnością i przyziemnym myśleniem, skupieniem na codziennych troskach i kłótniach. Chłopiec nocą wyszedł przed namiot. Zachwycił go księżyc i gwiazdy. Dostrzegł piękno świata, jego niezwykłość i tajemniczość. Przeczuwał, jakby cały świat na coś czekał. Dziecko zafascynowane tą tajemnicą wyrwała z marzeń krzykliwa, stara opiekunka. Chłopiec protestował: „Zobacz, co za noc. Może dzisiaj przyjdzie Mesjasz”. Stara opiekunka postawiła na swoim i chłopiec wrócił do namiotu. Smutny usiadł w kącie namiotu. Nie interesowały go banalne sprawy dorosłych.

Ta historia pokazuje, że w każdym z nas, niezależnie od tego, ile mamy lat, tkwią dwie natury. Natura dziecka i natura starego. Bóg jest młody i chce nam ofiarować swoje wszystko. Tylko dziecko jest otwarte i może dostrzec piękno stworzenia i otrzymać królestwo. Maryja miała naturę dziecka, we wszystkim wierzyła Bogu, dlatego została tak wspaniale obdarowana. Dzieci rządzą światem. Człowiek z duszą dziecka ma moc nad Bogiem. Może otrzymać wszystko, nawet księżyc, albo jak św. Tereska - śnieg. Doświadczenie Boga jest doświadczeniem Obecności zdumiewającej. Świat ciągnie w inną stronę. Starość duchowa blokuje ręce Boga. „Twoje życie, by się inaczej potoczyło, gdybyś był dzieckiem, bo dziecko ma moc nad Bogiem” – zakończył konferencję ks. Tadeusz.

 

Uśmiech jest moim wytrwaniem

Kolejny „prezent”, to świadectwa osób, które miały łaskę spotkać ks. Tadeusza i jak zapowiedział ks. Dariusz: „kontynuowały opowieść księżycową”.

Ks. Wiktor pochodzi z Legnicy, gdzie stacjonowały wojska radzieckie i środowisko było mocno laickie. Szukając Boga trafił na spotkanie RRN w Warszawie. W rozmowie z ks. Tadeuszem usłyszał 3 razy powtórzone pytanie: „Czy kochasz Matkę Bożą?” Był zaskoczony i zdziwiony pytaniem. A ks. Tadeusz odpowiedział za niego: „Tak, kochasz.” Zrozumiał, że znalazł się na drodze dochodzenia do komunii z Maryją i zawierzenia się Jej. Kierunek szukania Boga został od tej chwili mu nadany.

Alina i Stanisław, małżeństwo z Warszawy wspominają ks. Tadeusza, jako człowieka niezwykle skupionego. Zachęcał ich do zaufania Bogu i życia w Jego ciągłej obecności i szukania Bożej woli. Alina bardzo chciała jechać na pielgrzymkę do Lichenia. Jej lekarz sprzeciwił się planom podróży, ze względu na dobro dziecka, które nosiła. Zapytała księdza, jaka jest wola Boża. Usłyszała, że decyzja lekarza jest wolą Bożą. W dniu swoich imienin w święto Judy Tadeusza – patrona spraw beznadziejnych, powiedział, że jesteśmy „beznadziejną sprawą” Matki Bożej. Stanisław przywołał zapamiętane przez siebie słowa Księdza: „Boga będziecie mieli na tyle, na ile w Niego uwierzycie”.

 

Twoja miłość przewyższa to wszystko, co mnie może spotkać, co dzień

 

Eucharystia, to miłość Pana Jezusa do człowieka, za którego ofiarowuje swoje życie i którego obdarza swoim zbawieniem. Druga część spotkania miała miejsc w Bazylice jasnogórskiej, gdzie uczestniczyliśmy w Eucharystii koncelebrowanej przez 25 kapłanów.

Liturgii przewodniczył ks. Stefan Czermiński z RRN archidiecezji katowickiej. Homilię wygłosił ks. Dariusz Kowalczyk. Ksiądz Moderator powiedział m. in: „Dziś na tym dniu skupienia w szczególny sposób wspominamy dwie osoby, współzałożycieli naszego ruchu - ks. Tadeusza Dajczera, który zmarł 10 lat temu, i ks. Andrzeja Buczela, który odszedł 25 lat temu do Pana. I przez nich większość z nas tu obecnych, może wprost, a może nie wprost, usłyszeliśmy to wezwanie: „pójdź za mną”. Niektórzy zapytani, jak trafili do Ruchu Rodzin Nazaretańskich, mówią: Matka Boża mnie tu przyprowadziła. I rzeczywiście Matka Boża działa w naszym życiu. Myślę, że możemy tak powiedzieć bez wątpliwości, Ona działa w naszym życiu, posługując się ludźmi, ale działa z mocą”. Dalej Ksiądz powiedział: „Dziękujemy dzisiaj o. Tadeuszowi i o. Andrzejowi, i jeszcze wielu innym. Dziękujemy, żeście nam przynieśli woń Niepokalanej, że mogliśmy zobaczyć w waszych oczach, w waszych słowach, w waszym działaniu Jej światło, dziękujemy za to. Ale my chcemy tą misję podjąć i stać się Jej narzędziem. Często mówiliśmy, że Matka Boża nas zaprasza do udziału w swoim dziele, dzieło Maryi, dzieło Niepokalanej – podkreślał ks. Dariusz Kowalczyk – Dziękujemy Niepokalanej, że posłużyła się kapłanami, założycielami naszego Ruchu, aby tego ducha w Polsce odnowić. I to jest nasze zadanie. Maryja zaprasza nas do wielkiej bliskości ze sobą, ale pod warunkiem, że weźmiemy udział w Jej dziele, w Jej misji”. 

 

Uśmiech jest moją modlitwą

Trzecia część Dnia Skupienia miała miejsce ponownie w Sali Papieskiej. Spotkanie rozpoczęła adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Na początku odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a potem trwaliśmy na modlitwie słuchając wybranych fragmentów z książki ks. Tadeusza Dajczera. Żywa obecność Pana Jezusa, modlitwa we wspólnocie, a dzięki świętych obcowaniu wierzymy, że wraz z Ojcami Założycielami, były dla nas „prezentem”, łaską Pana Jezusa otrzymaną w domu Maryi.

 

Uśmiech jest moją wiernością

Ksiądz Dariusz zapowiedział kolejny „prezent”, jakim była możliwość wysłuchania oryginalnego nagrania konferencji ks. Andrzeja Buczela wygłoszonej na początku lat 90 – tych na spotkaniu Ruchu w Warszawie.

Najpierw usłyszeliśmy słowa Aktu oddania się Maryi w niewolę, ułożone i zapisane przez Prymasa Polski ks. Stefana kard. Wyszyńskiego (1). Później ks. Andrzej wyjaśniał znaczenie słów: „sługa” i „niewolnik” użytych w Akcie Zawierzenia Prymasa. Zwrócił uwagę, że w polskim tłumaczeniu Ewangelii, Maryja nazywa siebie, jako „Służebnicę Pańską”, zaś w tłumaczeniu hiszpańskim zastosowano określenie: „Niewolnica Pańska”.

Maryja jest wolna od wszystkich przywiązań i bożków, jest otwarta na Boga i na Jego wolę i tę wolę chce spełniać, jak niewolnik wolę pana. Dopóki nie oddamy się w niewolę Maryi nie będziemy potrafili przyjąć Bożej niewoli.

Oddanie się w niewolę jest naśladowaniem Boga, który oddał swojego Syna Jezusa w ręce Maryi. Jest naśladowaniem Jezusa, który oddał się do dyspozycji apostołom. Nasze oddanie się Maryi jest aktem sprawiedliwości. Jeśli chcemy, by królował Bóg w naszym życiu, to musimy oddać się w niewolę Matki Bożej.

Bóg nie szczędził Maryi prób wiary. Narodzenie Jezusa, to ciężar pogardy i poniżenia. Odnalezienie w świątyni, to wysłuchanie publicznego napomnienia przez Syna, który nawet nie rzucił się w ramiona Matki zmartwionej Jego zaginięciem. Pod krzyżem przyjmuje cierpienie z powodu naszych grzechów. Tylko sługa, niewolnik może tak cierpieć.

Jako naród zostaliśmy oddani przez Prymasa w niewolę Maryi. Zawierzając się Maryi nie robimy nic większego. My ten akt ponawiamy i aktualizujemy. Nie ma na ziemi nic droższego niż oddanie się Maryi w niewolę. To nas wiąże z wiarą ojców bardziej, niż więzy krwi. Teraz ten akt oddania musimy zaktualizować w naszym życiu.

 

Uśmiech jest moją miłością

Prowadzący spotkanie ks. Dariusz zaprosił kolejne osoby do złożenia świadectwa o życiu ks. Andrzeja Buczela.

Elżbieta z Chojnowa spotkała się ks. Andrzeja 30 lat temu. Zachęcił ją, aby zaprosiła Matkę Bożą do swojego życia, do swoich myśli, mowy, słuchania, do serc swoich bliskich, do serc osób zamkniętych na Boga. Był to dla niej czas szaleńczego zawierzenia Maryi, której chciała się mocno uchwycić. Czuła obecność Matki Bożej opiekując się swoją chorą mamą, która pod koniec życia otrzymała łaskę przyjęcia sakramentu spowiedzi. Na ostatnim spotkaniu z Księdzem zwróciła mu uwagę, że jest wychudzony i źle wygląda. Na to jej odpowiedział: „ Nic się nie stało. Wszystko w porządku.” A były to ostatnie dni Jego życia.

Ks. Kazimierz podzielił się swoimi wspomnieniami. Był wtedy młodym kapłanem poszukującym kierownictwa duchowego. Opowiedział księdzu Andrzejowi o trudnościach z jakimi się zmagał. W odpowiedzi usłyszał, że to, co uważa za trudność jest darem. Trudności stały się okazją do zapraszania Matki Bożej i zaufania Jej.

Teresa z Warszawy zapytała nas wszystkich: „Czy wy wiecie, że jesteśmy rodziną?” Cała sala odpowiedziała: „Tak”. Przez zawierzenie się Maryi jesteśmy związani ze sobą silniejszymi więzami niż więzy krwi. Teresa zapamiętała ks. Andrzeja Buczela, jako człowieka cichego, pokornego, cierpliwego. Był „przezroczysty”, bo dzięki niemu widziało się Jezusa. Zawsze lekko uśmiechnięty, co odczytywała, że uśmiechał się do Maryi. Budził szacunek i zaufanie. W rozmowie zachęcał do refleksji, pytał o stan duszy. Komunię świętą udzielał powoli, aby przyjmujący miał czas na zastanowienie się, Kogo przyjmuje. Kiedy kończyła się Eucharystia, którą odprawiał, to nie chciało się odchodzić. Do Jego konfesjonału były zawsze kolejki. Na spotkaniach z grupą uczył zawierzenia się Maryi. Uczył języka wiary i modlitwy. Zaszczepił w nas pragnienie świętości.

Przed błogosławieństwem i rozesłaniem mieliśmy możliwość wysłuchania krótkiego wywiadu z ks. Petersonem z Brazylii, który kilkanaście lat wcześniej spotkał się z duchowością Ruchu Rodzin Nazaretańskich i został zawierzony Matce Bożej. To było i jest istotnym doświadczeniem w jego posłudze kapłańskiej. Teraz wystosował apel do nas o wsparcie misyjne, ponieważ nasz Ruch i jego duchowość jest potrzebna Kościołowi w Brazylii.

 

Twoja radość musi w nas trwać

Tego dnia nie spodziewaliśmy się otrzymać takiej ilości „prezentów” w Domu Matki Bożej. Czujemy się wdzięczni za czas Bożej Obecności i braterskiego spotkania. Wdzięczni jesteśmy za Bożych Ludzi, którzy zapalili w nas wiarę i miłość do Boga i do Maryi, ponieważ tę wiarę i miłość sami wcześniej otrzymali i o niej świadczyli całym swoim życiem. Usłyszeliśmy, że uniżenie i służba były treścią Ich życia. Nie wiadomo, jak by potoczyło się nasze życie, gdyby nie dobroć i łaska Boga okazana nam przez Nich. Świadectwo życia Ojców Założycieli jest dla nas zachętą i wezwaniem do życia z Maryją dla Jezusa, byśmy uniżając się służyli Bogu i bliźnim.

Adwentowy Dzień Skupienia 2019 został organizacyjnie przygotowany przez członków Ruchu z archidiecezji warszawskiej (na zdjęciu Ksiądz Moderator Robert Wyszomirski) i z diecezji warszawsko-praskiej. W czasie Eucharystii i spotkań w Sali Papieskiej towarzyszył nam śpiew scholi, którą wraz z muzykami współtworzyli członkowie Ruchu z obu warszawskich diecezji.

 

Śródtytuły zastosowane w relacji są zaczerpnięte z tekstu piosenki „Uśmiech”, której autorem jest ks. Andrzej Buczel. (2)

Relacja została napisana na podstawie osobistych notatek. Konferencje i świadectwa można odsłuchać w całości w zapisie audio na stronie www.rrn.info.pl.

Przypisy:

      (1) Akt osobistego Oddania się Matce Bożej Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego:

Święta Maryjo, Bogurodzico Dziewico, obieram sobie dzisiaj Ciebie za Panią, Orędowniczkę, Patronkę, Opiekunkę i Matkę moją. Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. Nie pozwolę nigdy, aby inni cokolwiek czynili, co uwłaczałoby czci Twojej. Błagam Cię, przyjmij mnie na zawsze za sługę i dziecko swoje. Bądź mi pomocą we wszystkich moich potrzebach duszy i ciała oraz w pracy kapłańskiej dla innych. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności. Pragnę przez Ciebie, z Tobą, w Tobie i dla Ciebie stać się niewolnikiem całkowitym Syna Twojego, któremu Ty, o Matko, oddaj mnie w niewolę, jak ja Tobie oddałem się w niewolę. Wszystko, cokolwiek czynić będę, przez Twoje Ręce Niepokalane, Pośredniczko łask wszelkich, oddaję ku chwale Trójcy Świętej - Soli Deo!

Maryjo Jasnogórska, nie opuszczaj mnie w pracy codziennej i okaż swe czyste Oblicze w godzinę śmierci mojej. Amen.

Stoczek, 8 grudnia 1953.

 

      (2) Tekst piosenki ks. Andrzeja Buczela „Uśmiech”

1. Już od rana napełniasz mnie sobą,
    bym w radości przeżył mój dzień.
    Bym mógł cieszyć się szczęściem z Tobą
    i nie zalał mnie smutku cień.

Ref: Uśmiech jest moją modlitwą,
        uśmiech jest moją wiernością.
        Uśmiech jest moim wytrwaniem,
        uśmiech jest moją miłością.

2. Twoja miłość przewyższa to wszystko,
    co mnie spotkać może co dzień.
    Więc nie martwię się i nie lękam,
    bo Ty jesteś i czuwasz, wiem. Ref.

3. I choć czasem nadejdzie cierpienie,
    Twoja radość musi w nas trwać.
    Bo w ufności nasza nadzieja,
    więc uśmiecham się też przez łzy. Ref.

Relacja została napisana na podstawie osobistych notatek. Konferencje i świadectwa można odsłuchać w całości w zapisie audio na stronie www.rrn.info.pl.

Relację przygotowała Elżbieta Myśliwiec

https://youtu.be/NcUGf7u6Svc?t=52

Tajemnica zła w ludzkim sercu powołanym do miłości. Konf. 26.11.2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 26 listopada 2019

Podobny obraz

Pan Jezus objawił, że jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga, który ma wobec nas wspaniały plan. Przez sakrament chrztu staliśmy się przybranymi dziećmi Bożymi i mamy udział w Jego zbawieniu. Z drugiej strony wiemy, że każdy z nas przychodzi na świat z dziedzictwem grzechu pierworodnego, czyli ze skłonnością do zła. Nieprzyjaciel Boga zasiał w naszych sercach ziarna nieposłuszeństwa, które spowodowały w nas negatywne konsekwencje.

Dzieło Boże polega na tym, Pan Jezus Chrystus na krzyżu wysłużył nam zbawienie, odkupił od grzechu i uwolnił od działania zła duchowego. Zostaliśmy przez Zbawiciela zaproszeni do przyjaźni z Bogiem, do życia w łasce uświęcającej. A jeśli nawet ten dar utracimy z powodu własnej słabości, to możemy go odnowić w sakramencie pokuty. Zło nie ma nad nami władzy, ale pozostają w nas skutki grzechu pierworodnego, który pozostaje w każdym z nas pomimo dotknięcia łaską sakramentu chrztu.

Skłonność do grzechu przejawia się jako pożądliwość, ponieważ samo zło staje się bardziej atrakcyjne niż wola Boża i Jego plan wobec nas. Pożądliwość zaciemnia nasz umysł i wolę. Wyróżniamy trzy rodzaje pożądliwości: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu oraz pychę tego życia. Pożądliwość ciała, to nieczystość cielesna. Pożądliwość oczu, to pragnienie dóbr doczesnych. Pycha tego życia, to pragnienie wywyższania się, dążenie do władzy i panowania nad innymi.

Pożądliwość sama z siebie nie jest siłą niszczącą. A nawet można powiedzieć więcej, niemożliwe by było nasze uświęcenie, gdyby nie było w nas zarzewia grzechu. Ono przynagla nas do zwracania się do Boga o interwencję. Aby się uświęcić powinniśmy uciekać się do Jezusa poprzez akty miłości. Powinniśmy być jak najbliżej Jezusa, który obdarza nas łaskami.

Kto źle się modli, widząc złe skutki braku modlitwy niech z pokorą prosi o łaskę modlitwy. Jeśli komu brakuje pokory, a widząc, że upada, powinien uniżać się. Jeśli kogoś wiara słabnie, zapomina o Jezusie, widząc, że zaczyna wikłać się w zło, popełnia błędy, niech więcej modli się i uniża przed Bogiem. Kogo miłość do Boga zanika, a zauważa pojawiającą się chciwość. To znak, że powinien więcej kochać Jezusa.

Zarzewie grzechu pokazuje wartość walki duchowej, która jest wysiłkiem i trudem. Dążenie do świętości wymaga zmagania się ze sobą. Od Boga otrzymujemy wszystko, by zmaganie duchowe łączyło nas z Jezusem. Jeśli zaniedbujemy troskę o nasze uświęcenie i walkę duchową, grzech staje się coraz bardziej realny w naszym życiu.

Nasza skłonność do grzechu i pożądliwości sprawiają, że jesteśmy bardziej przynaglani do podejmowania walki duchowej. Walka duchowa nie jest czymś łatwym, jak spacerek bez wysiłku. Jezus mówi: „Ciasna jest brama i jest wąska jest droga, która prowadzi do życia” (Mt 7, 14) Nawet jeśli na tej drodze ulegamy, przegrywamy, to jest to dla nas znak, by wszystko zacząć od nowa, by bardziej kochać, uniżać się, bardziej pokładać nadzieję w Bogu niż w sobie. Wszystko, co nas spotyka popycha nas do Jezusa. To jest wszystko jedno, co wybieramy. Nasze codzienne zmaganie się jest potrzebne, by świadomie wybierać wolę Bożą i uświęcać się.

Bóg pozostawiając w nas zarzewie grzechu, daje nam „motor”, który z dużym przyspieszeniem przynagla nas do pracy, do wysiłku na drodze do uświęcenia, która nie jest łatwa. Bóg udziela nam wszystkiego, byśmy z Nim się jednoczyli i w ten sposób wypełnili nasze powołanie.

Znikać, aby służyć. Konf. 12.11.2019

Zacisze, 12 listopada 2019

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Znalezione obrazy dla zapytania Bliźniemu służyć obrazy

Św. Albert, - opoka.news

W wychowaniu młodego człowieka kładzie się nacisk, by się więcej starał, gorliwiej pracował, był grzecznym, ponieważ wtedy będzie nagrodzony, pochwalony i osiągnie sukces. Takie myślenie nie jest złe, ponieważ nagroda motywuje do działania. Człowiek chce być wolny i niezależny, dlatego mobilizuje się, aby nie zająć ostatniego miejsca. Jednak z biegiem lat przychodzi taki czas, kiedy musi zejść ze szczytów.

Choroba lub starość sprawia, że człowiek czuje, że znika, staje się bezradny i zależny od innych. Martwi się utratą pewności siebie i decydowania o swoim życiu. Mało kto był uczony umiejętności właściwego przeżywania stanu znikania. Nikt też z własnej woli nie będzie szukał ostatniego miejsca.

Dlaczego mamy się godzić na umieranie pychy? Dlaczego mamy się godzić na akceptację ostatniego miejsca i znikanie? Dopiero kiedy uwierzymy, że na tym miejscu czeka Ktoś, kto nas kocha i akceptuje, to łatwiej będziemy mogli się zgodzić na obumieranie pychy, znikanie i przyjęcie ostatniego miejsca. W tym miejscu czeka Chrystus i ofiarowuje swoją miłość. Bez wiary nikt by się nie zgodził na przyjęcie ostatniego miejsca i nie zaakceptowałby trudnych sytuacji i znikania.

Można się modlić: „Panie Jezu, ja się boję, ja tego nie przeżyję, sam nie przejdę tej drogi. Tylko Ty mnie możesz przeprowadzić”. Pan szczególnie w tej sytuacji jest przy nas, bo bez Niego nic nie możemy uczynić. On mówi: „Wiem, że nie zamierzasz zdobywać ostatniego miejsca, ale chcę ci pomagać”. Potrzeba tę prawdę uznać, pokochać i żyć nią.

Bóg zapowiedział Mojżeszowi, że nie wejdzie do Ziemi Obiecanej, ponieważ nad wodami Meriba nie oddano Mu chwały. Człowiek żyjący iluzją wielkości, nie przynosi chwały Bogu i staje się zgorzkniały. Jeśli nie zgodzi się na znikanie, Bóg nie będzie mógł go ogarnąć i zjednoczyć się z nim.

Do tego, który zgadza się i podejmuje wysiłek wejścia na drogę do ostatniego miejsca przychodzi Bóg. On sam czyni w duszy miejsce, gdzie chce przebywać.

Człowiek zawsze komuś służy. Praca zawodowa, praca w domu dla rodziny jest służbą, gdzie jedni służą z oddaniem, a inni niechętnie. Jedni dla nagrody, inni ze strachu przed karą. Są i tacy, co służą tylko swojemu egoizmowi. Wartość naszej służby zależna jest od tego, jaka jest nasza motywacja. Służba bliźniemu jest na tyle owocna, na ile pozwalamy Jezusowi, aby w nas służył. On słabemu grzesznikowi okazuje miłość, podnosi z upadku, aby Mu z wdzięcznością i z radością służył.

Jezus zawsze służy, obmywa nasze nogi za cenę swojej Przenajświętszej Krwi. A człowiek często czuje opór, nie chce służyć bliźniemu, a szczególnie trudnemu bliźniemu. Potrzebuje wołać do Matki Bożej: „Maryjo, Ty mnie prowadź na spotkanie z Panem, oręduj za mną, noś mnie w swych ramionach. Ja sam nie potrafię iść”.

Bóg jest sprawiedliwy, to pewne, że kocha i troszczy się o każdego człowieka. Nawet jeśli tego nie dostrzegamy, nie rozumiemy, to wierzmy, że tak jest. Wołajmy do Matki Bożej: „Maryjo, wierzę i Tobie się oddaję w niewolę. Tobie chcę służyć. Łańcuch jest symbolem niewoli, ale Tobie, Maryjo pozwalam się prowadzić. Tobie oddaję swoje wewnętrzne trudności”.

Choć zmaganie jest trudne, to warto się trudzić. Im więcej Boga, tym więcej znikania. Jednak nie można znikać i nic nie robić. Jest to fałszywa pokora. Znikanie jest gotowością do służby. Matka Boża jest jednocześnie i Służebnicą i Królową.

Litania pokory św. Tomasza a Kempis

O, Jezu cichy i pokornego serca, wysłuchaj mnie.
Wyzwól mnie, Jezu z pragnienia aby być cenionym,
z pragnienia aby być lubianym,
z pragnienia aby być wysławianym,
z pragnienia aby być chwalonym,
z pragnienia aby wybrano mnie przed innymi,
z pragnienia aby zasięgano mojej rady,
z pragnienia aby być uznanym,
ze strachu przed poniżeniem,
ze strachu przed wzgardą,
ze strachu przed skarceniem.
ze strachu przed zapomnieniem,
ze strachu przed wyśmianiem,
ze strachu przed skrzywdzeniem,
ze strachu przed podejrzeniem.

I także Jezu, daruj mi te łaskę bym pragnął...
aby inni byli więcej kochani niż ja,
aby inni byli wyżej cenieni ode mnie,
aby w oczach świata inni wygrywali, a ja bym przegrywał,
aby inni byli wybierani, a ja bym był pozostawiony,
aby inni byli chwaleni a ja bym był niezauważony,
aby inni byli we wszystkim uznani za lepszych ode mnie,
aby inni mogli stać się świętszymi ode mnie,
o ile tylko ja będę tak święty jak powinienem,