mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Rekolekcje wielkopostne 2021 o św. Józefie

Modlitwy do św. Józefa Oblubieńca - Wiadomości

W nowym roku liturgicznym, który rozpoczął się na początku Adwentu w 2020 roku, Kościół zachęca nas do poznania św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny i Opiekuna Pana Jezusa. Papież Franciszek przypomniał, że w tym roku upływa 150 rocznica ogłoszenia św. Józefa Patronem Kościoła Powszechnego. Papież wydał z tej okazji List Apostolski „Patris corde - Serce ojca”, w którym podzielił się swoimi przemyśleniami o św. Józefie i więzią, jaka go z Nim łączy. Celem Listu jest wzbudzenie miłości do tego świętego, a zarazem przywrócenie należnego Mu miejsca w Kościele.

Do poznania i wzbudzenia miłości do św. Józefa zachęcał naszą wspólnotę ks. Ryszard Półtorak, Moderator RRN z diecezji elbląskie, który wygłosił dla nas nauki w czasie dwudniowych rekolekcji w kościele Świętej Rodziny na Zaciszu.

Uznanie Bóstwa Chrystusa, to szczyt wiary, i w związku z tym chrześcijaństwo nie może być rozpatrywane w kategoriach tylko moralnych (celem wiary nie jest tylko bycie dobrym) przy jednoczesnym kwestionowaniu Ewangelii, czy nauczania Kościoła. Chrześcijanie są powołani, aby Jezus Chrystus był w centrum ich życia i budowali z Nim osobistą więź. Konieczny jest powrót do wiary w Jezusa Chrystusa, który jest naszym Bogiem i Zbawicielem. Uczestnictwo w Eucharystii, adoracja Najświętszego Sakramentu, osobista modlitwa, posłuszeństwo nauczaniu Kościoła są konieczne dla naszego powrotu do szczytu wiary. Pomocą są również inni ludzie, święci, którzy żyją lub żyli pełnią wiary, a teraz przychodzą nam z pomocą już z nieba. Maryja i wszyscy święci kształtują w nas obraz Jezusa. W życiu duchowym jest tak, że to nie my szukamy świętych, godnych naśladowania, ale to oni nas znajdują. W dawnych czasach podstawowymi lekturami chrześcijańskimi były: Pismo Święte i żywoty świętych. Dziś świat chrześcijański nadal potrzebuje świadków wiary, przeżywających swoją bliskość z Jezusem. Święty Józef jest takim świadkiem, którego możemy śmiało poznawać i naśladować.

W Liście Papież Franciszek pisze, że często o naszym życiu decydują zwykli ludzie, którzy nie są powszechnie znani, tacy jak: lekarze, pielęgniarki, sprzedawcy, sprzątający i wielu innych. Święty Józef, to patron wszystkich ludzi z drugiego planu, niezauważonych, czasem wzgardzonych. Kto pozna św. Józefa, nauczy się dostrzegać ludzi drugiego planu. Dostrzeże i będzie wdzięcznym, że wykonują pracę solidnie, nie szukając pierwszego miejsca. Czasem Bóg powołuje kogoś do drugiego planu i nie należy go popychać na siłę wyżej, ponieważ będzie się czuł zagubiony. Bóg czasem chce dla nas pierwszego miejsca, powołuje do większej odpowiedzialności, a my nie chcemy tego podjąć z różnych powodów, np. z lenistwa lub nam się to nie opłaca albo wolimy ukrywać się za innymi. Należy dostrzegać wartość pierwszego i ostatniego miejsca, uznać je za wartościowe i je uszanować. W Wilnie można było spotkać profesora Uniwersytetu Wileńskiego, który porzucił swoje stanowisko i pracował, jako sprzątający ulice. Może sobie takie powołanie znalazł. Można przechodzić obok człowieka pozornie ukrytego, a mającego czynny udział w dziele zbawienia. Jeden walczy, a drugi się modli. Obaj mają równe miejsce w zwycięstwie, ale tylko jeden jest na pierwszym miejscu. Święty Józef, to skromny, pokorny człowiek, a jednocześnie potężny Patron, do którego warto się zwracać. Sam Ojciec Święty przyznaje, że od 40 lat codziennie odmawia modlitwę zawierzenia św. Józefowi. Po Maryi, św. Józef zajmuje najwyższe miejsce w nauczaniu i działalności Kościoła. Papież zwraca uwagę na Niego, jako na Ojca i podkreśla cenne przymioty, którymi został obdarzony przez Boga.

Ojciec umiłowany

Józef jest umiłowany przez Boga Ojca i powierza Mu niezwykłe zadanie: bycie ojcem dla Jezusa, Syna Bożego. Jego ojcostwo było ofiarną służbą. Józef kształtował serce Bożego Syna. Św. Józef był zawsze doceniany i umiłowany przez wiernych Kościoła. Św. Teresa z Avila obrała Go za Patrona swojego i Zgromadzenia. W niemal wszystkich książeczkach do nabożeństwa można znaleźć modlitwę do św. Józefa. Słowa „Idźcie do Józefa” jakie usłyszeli zagrożeni głodem bracia Józefa egipskiego stały się po wiekach zachętą, aby iść ze swoimi problemami do św. Józefa.

Ojciec czuły

Czułość św. Józefa bierze się z czułości Boga. Józef wsłuchiwał się w głos Boga i naśladował Tego, który mówił: Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu...Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz. 11,1-4). Czułości potrzebuje każdy człowiek. Kto jej nie doświadczył w dzieciństwie, poszukuje jej namiastek u ludzi, którzy mogą go skrzywdzić. Kiedy doświadczamy własnej słabości i grzeszności warto okazywać sobie czułość. Historia zbawienia wypełnia się poprzez nasze słabości. Bóg posługuje się słabością człowieka, by okazać swoją łaskę i moc. Niechciany „oścień” św. Pawła był okolicznością, dzięki której otrzymywał pomoc od Pana Jezusa. „Wystarczy ci Mojej mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (Kor 12, 9). Bóg podchodzi z czułością do naszej słabości. Duch Święty i zły duch objawiają prawdę o nas. Tylko, że zły duch wykorzystuje prawdę, by nas zniszczyć i potępić, a Bóg chce ratować, przebaczać, podnosić i wspierać. Święty Józef również doświadczał swojej bezradności. Wiara w Boga może być realizowana poprzez słabości. Św. Józef jest naszym nauczycielem, który pozwolił Bogu działać poprzez słabości i lęki. Czułość jest ważną cechą człowieka, ponieważ obecnie świat się wyziębia poprzez rezygnację z czułości. Dotyk jest na cenzurowanym, dzieci boją się dotyku, rezygnuje się z błogosławienia dzieci po Mszy świętej, by nie być oskarżonym.

Ojciec posłuszny

Posłuszeństwo jest wezwaniem, choć jest czasem odbierane jako niezaradność. Człowiekowi potrzebny jest duch posłuszeństwa, by rozpoznał głos Boga. Posłuszny, to znaczy, że słucha. Bóg daje wskazania, a on idzie i wypełnia, co Bóg poleca. Im więcej buntu, tym trudniej jest usłyszeć Boga. Słyszy „idź” a nie idzie, słyszy „zrób” a nie robi. Duch buntu najbardziej ujawnia się w środowisku wspólnoty formacyjnej. Jeśli kto nie słucha przełożonych, nie słucha kierownika duchowego, to i nie posłucha Boga. Lucyfer powiedział, że nie będzie służył Bogu. Najsłabszy Jezus przez posłuszeństwo wybawił nas przez krzyż. Posłuszeństwo braterskie jest umiejętnością uważnego słuchania drugiego człowieka. Kto ma ducha buntu, ten ciągle odrzuca innych ludzi. Józef, ojciec posłuszny Bogu podjął długą i niewygodną podróż do Betlejem posłuszny rozkazom cezara Augusta. Rodzice Jezusa byli posłuszni Prawu i władzom państwowym. Czasem pobożność może być przykrywką dla nieposłuszeństwa. Wszelkie schizmy w Kościele rodziły się z nieposłuszeństwa, czasem z nieświadomego przekonania o swej nieomylności. Teraz zdarza się, że dzieci wychowuje się do buntu. Posłuszeństwo jest ważne, dlatego św. Józef uczył Jezusa poddania się i posłuszeństwa skromnemu nauczycielowi. W szkole Józefa młody mężczyzna szukający woli Bożej nauczył się posłuszeństwa, przez to, co wycierpiał.

Ojciec przyjmujący

Św. Józef przyjął Maryję nie stawiając żadnych warunków. Było to dla niego przyjęciem woli Bożej. Możemy się od niego tego przyjmowania uczyć. Wiele wydarzeń nie rozumiemy reagując na nie buntem, rezygnacją czy nieufnością. Od św. Józefa możemy się uczyć przyjmowania, akceptacji, przyjęcia odpowiedzialności i pogodzenia się ze swoją historią. Jeśli nie pogodzimy się z naszą historią, to nie zrobimy kroku dalej. Mamy odczytać wolę Bożą i zgodzić się na daną sytuację. Krótko przed kryzysem w Ruchu wiele słyszałem i czytałem, że Bóg może prowadzić po swojemu każdego człowieka, czy wspólnotę, że może zabrać autorytety, organizację. Kiedy przyszedł kryzys dziwiłem się, że tyle osób odchodzi, a szczególnie ci, którzy głosili tę prawdę. Było to bolesne. W Ruchu uczono duchowości wydarzeń, że nic Bogu się nie wymyka, wszystko czemuś służy. Kryzys jest szansą na nową jakość, na nowe otwarcie, więc potrzeba odczytać nową sytuację i przyjąć ją. Niech Maryja wprowadzi Jezusa w nasz kryzys oczyszczający i porządkujący. Kryzysy możemy też przeżywać w naszej codzienności w rodzinie, w pracy, w Kościele. Trzeba pogodzić się z taką historią, zaakceptować ją i uznać za najwspanialszą historię naszego życia. Józef przyjmował nowe sytuacje, jako wspaniałą historię swojego życia. On nie jest człowiekiem biernym i zrezygnowanym, któremu trudno pogodzić się z przegraną. On we wszystkim uczestniczy mężnie, aktywnie i znacząco. Dar męstwa jest darem Ducha Świętego i jest potrzebny do przyjęcia trudnej, niezaplanowanej sytuacji. Pozwala przyjąć życie takie, jakie jest. Jeśli nie pogodzimy się i nie odkryjemy głębi i piękna nowej sytuacji, to nie odkryjemy piękna i głębi nowej historii, w którą nas Bóg chce wprowadzić. Kiedy Józef doświadczał przepaści lęku, niepewności, opuszczenia, wtedy Bóg interweniował i mówił do niego: „Nie bój się, synu Dawida”. Dodawał mu odwagi, pomagał w przyjęciu z męstwem tego, czego sam, by nie wybrał. Nie ma znaczenia, czy sprawy przybrały niekorzystny obrót. Bóg z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim i sprawia, że życie może zakwitnąć, jak kwiaty na pustyni. Poznajmy Józefa przyjmującego trudne sytuacje i akceptującego drugiego człowieka takim, jakim jest.

Ojciec z twórczą odwagą

W obliczu trudności możemy zatrzymać się i zejść z pola walki, albo szukać najlepszej drogi wyjścia z trudności. Jeśli Bóg zostawiał Józefa, to znaczy, że ufał mu, że sprawę przemyśli i znajdzie właściwe rozwiązanie, by uchronić Dziecko i Jego Matkę. Józef nawet ze stajni potrafił stworzyć dom. Od Boga dostawał sygnał, a później rodziła się w nim twórcza energia, by zaradzić trudnościom. Cieśla z Nazaretu potrafi przekształcić problem w szansę i znajdywać właściwe rozwiązania. Czasem mówimy modlę się, a nie widzę efektu. Bóg mówi „Ufam ci, że znajdziesz rozwiązanie. Przedzieraj się, uniż się, a znajdziesz rozwiązanie”. Bóg nam ufa i daje kompetencje. Twórcza odwaga ujawniła się u św. Józefa, kiedy strzegł Jezusa i Maryję. Rodzi się pytanie, jak my strzeżemy Jezusa i Jego Matkę w naszym życiu? Oni są nam powierzeni. Na ile strzegę Jezusa, Jego miejsca w moim życiu? Czy uciekam od tego zadania? Jak ustrzec wiarę w sobie? Józef chroniąc Kościół nadal chroni Jezusa i Jego Matkę. My kochając Kościół kochamy Jezusa i Jego Matkę. Jak przyjmujemy wolę Bożą? Czy w duchowości wydarzeń odkrywamy obecność Boga w domu, w pracy, we wspólnocie i wszędzie tam, gdzie Bóg nas posyła?

Ojciec, człowiek pracy

Święty Józef nauczył Jezusa spożywać chleb, będący owocem pracy. Praca miała dla niego charakter uświęcający. Od przeszło 100 lat Kościół w papieskim nauczaniu podkreśla znaczenie pracy ludzkiej, przez którą człowiek się uświęca. Należy wychować człowieka do właściwej postawy do pracy. Praca służy nie tylko do zarabiania pieniędzy, bo taka praca tylko poniża człowieka i odbiera mu godność. Człowiek może sam poniżać wartość swojej pracy, np.: wprowadzając klienta w błąd z rozmysłem sprzedając mu produkty niekorzystne czy bezwartościowe. Jednym z grzechów wołających o pomstę do nieba jest zatrzymanie wypłaty pracownikowi. Jak wychować do pracy, by nabrała nadprzyrodzonego charakteru? Praca ma być wykonywana na chwałę Bożą i stać się uczestnictwem w dziele zbawienia przyspieszającym nadejście Królestwa Bożego. W ten sposób człowiek współpracuje z Bogiem w dziele stworzenia. Jak traktujemy pracę? Pewien człowiek poszukiwał pracy i modlił się o jej znalezienie. Wreszcie otrzymał jednocześnie dwie propozycje. Jedna z nich dotyczyła pracy dobrze płatnej, ale mało ambitnej. Druga oferta dotyczyła pracy spełniającej jego zawodowe zainteresowania, ale mniej płatnej. Po dłuższym zastanowieniu wybrał drugą propozycję. To jest sztuka przywrócić pracy właściwą wartość. Św. Józef jest patronem ludzi pracy i tych, co poszukują pracy. Należy prosić, by każdy człowiek miał pracę.

Ojciec w cieniu

Papież Franciszek wspomina książkę, którą kiedyś czytał polskiego pisarza Jana Dobraczyńskiego „Cień Ojca”. Św. Józef żyje w cieniu Boga Ojca. Bóg jest na pierwszym miejscu w życiu Jezusa, a Józef ma wypełniać misję ojca. Nikt nie rodzi się ojcem, ale się nim staje, gdy odpowiedzialnie podejmuje troskę o drugiego człowieka, niekoniecznie o dzieci. „Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie. Proszę was przeto, bądźcie naśladowcami moimi!” - pisze św. Paweł w Liście do Koryntian (1 Kor 4, 15) Świat potrzebuje ojców. Kościół potrzebuje ojców - kapłanów, których Bóg posyła do ludzi. Jeśli młodzi mężczyźni wykazują niechęć do zawierania małżeństwa, to niekiedy z powodu niezdolności do podjęcia odpowiedzialności za żonę i dzieci. Ojcostwo będzie prawdziwe, jeśli będzie podejmowane w cieniu Boga Ojca. Świat potrzebuje ojców, którzy tak jak Józef złożą ofiarę ze swojego życia. Ojciec wprowadzając młodego człowieka w dojrzałość ma w pewnym momencie znikać. Ojcostwo we wszystkich wymiarach wyraża się w podjęciu odpowiedzialności, aby wychować do samodzielności i do odpowiedzialności. Kierownik duchowy nie może zawłaszczać tego, którego prowadzi. Ma pomóc podjąć decyzję, ale odpowiedzialność za swoje życie człowiek musi podjąć sam. Takiego ojcostwa potrzebuje Kościół i świat. Współczesne nurty chcą wyrugować ojcostwo, więc trwa walka przeciw męskiemu pierwiastkowi.

Święty Józef to wielki skarb potrzebny dzisiaj w naszej pobożności. Dajmy mu miejsce w naszym życiu, tak jak Bóg Ojciec dał mu miejsce w życiu Jezusa. Ze św. Józefem warto się zaprzyjaźnić, bo on pragnie zaprowadzić nas do Jezusa i jest dobrym towarzyszem w naszej drodze do nieba. Święci nas szukają i nie są o siebie zazdrośni. Dziękujmy Bogu za powrót do pobożności do św. Józefa.

Byli, jak owce nie mające pasterza - 2 Konf. 2.03.2021

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze 2 marca 2021

Jezus chodzi po jeziorze – Wikipedia, wolna encyklopedia

Kiedy czujemy się bezradni i zwracamy się do Boga, to On działa ze względu na naszą słabość. Dotyka naszego serca, czyni cuda, daje swoje łaski. Większość osób odchodzących z Kościoła odczuwa bezradność, są zagubieni, jednak nie idą w kierunku poszukiwania Boga, nie zanoszą do Niego swoich problemów, nie szukają uzdrowienia, ale w poczuciu swej samowystarczalności chcą sobie poradzić sami.

W Ewangelii o cudownym rozmnożeniu chleba przez Pana Jezusa ukazane jest jak szybko ludzie poszukujący i spragnieni Jego słów, będący jak owce nie mające pasterza poczuli się mocni, by narzucać swoje zdanie Jezusowi. To cienka linia, którą niekiedy niepostrzeżenie można przekroczyć. Postawa niewłaściwa pojawiła się w jednej chwili. Ledwie zostali nakarmieni cudownie rozmnożonym chlebem, a już byli gotowi porwać Jezusa, by obwołać Go królem. Czy rozmnożony chleb wyczerpał ich wszystkie potrzeby duchowe? Również my, pokornie prosząc Boga na modlitwie o zaspokojenie naszych różnorodnych potrzeb życiowych, cieszymy się, kiedy je otrzymamy, bo choroba minęła, problem się rozwiązał. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy wtedy zagrożeni duchowo.

Ks. Michał Sopoćko przeżywał trudności, zresztą zapowiedziane przez Pana Jezusa, a przekazane mu przez św. Faustynę Kowalską. Gdy św. Faustyna się modliła za niego, problem rozwiązał się w jeden dzień. Święta skomentowała to wydarzenie przed Jezusem, że jeszcze dotąd nigdy tak nie cierpiała, jak wtedy, gdy modliła się za ks. Michała. Jezus jej odpowiedział: Dałem ci tylko trochę odczuć moje cierpienie. Wtedy przeszło jej poczucie bohaterskiego cierpienia.

Każdy z nas znalazł się w sytuacji, że kiedy Bóg pomógł mu rozwiązać problemy, cieszył się, że jest On po naszej stronie. Bóg zawsze jest po naszej stronie, nawet kiedy myślimy, że działa wbrew nam, czy przeciwko nam.

Z Ewangelii pamiętamy takie wydarzenie: w czasie nocnej burzy na jeziorze, uczniowie walczą, by utrzymać łódź i nie utonąć i widzą kroczącego po wodzie Jezusa. Początkowo myśleli, że to zjawa, więc Jezus ich mija, udając, że chce iść dalej. Uczniowie zaczynają Go wołać. Roman Brandstaetter w książce „Jezus z Nazarethu” wyjaśnia, że to minięcie było pozorowane, aby w uczniach zrodziło się pragnienie obecności Jezusa i by wreszcie zaczęli wołać o pomoc i by Jezus zechciał do nich przyjść. Chodziło o to, by uświadomili sobie: czy Go naprawdę potrzebują czy nie.

Sytuacja bezradności jest nam potrzebna, abyśmy zaczęli zwracać się do Niego i zaczęli nawiązywać z Nim autentyczną relację, a nie ograniczali się tylko do relacji zewnętrznej i formalnej. Rozmawiamy z ludźmi, ale na ile są to rozmowy szczere, a na ile są tylko przekazywaniem informacji, wydawaniem poleceń.

Bóg jest wyczulony na to, czy nam zależy na Nim, czy na korzyściach, jakie możemy osiągnąć dzięki Niemu. Czy zależy nam tylko na „chlebie”? Czy chcemy Jezusa słuchać? A może chcemy narzucać Mu własne zdanie? Jezus mijając nas doprasza się, abyśmy Go traktowali inaczej, po ludzku, z szacunkiem, nie dyktując, co ma dla nas zrobić.

We własnych domach jesteśmy mało wyczuleni na budowanie właściwych relacji z najbliższymi. Nieraz jedyną rozmową jest przekazywanie poleceń, krytykowanie za nie wypełnienie poleceń. Nie okazujemy szacunku i zrozumienia przez traktowanie instrumentalne i z góry członków naszych rodzin. Każdy człowiek jest wrażliwy na to jak go się traktuje. Wystarczy nieraz tylko poprosić, okazać szacunek, życzliwość, a efekt może być zupełnie inny, niż gdy nakazujemy. Jeśli nie okazujemy bliźniemu szacunku, oczekując, że musi spełniać nasze życzenia i potrzeby, to działamy przeciwko sobie samym.

Bóg jest zatroskany o naszą właściwą postawę wewnętrzną, dającą prawdziwą wolność i prawdziwe życie. Nie ważne jest, czy nasz pomysł się zrealizuje, czy nie. Ważne jest, by nie przekroczyć cienkiej linii i zachować postawę zaufania, szacunku i życzliwości. To nie Bóg zwleka z realizacją naszych potrzeb, ale my Jemu przeszkadzamy, ponieważ niewłaściwie patrzymy na nasze sprawy, na naszą bezradność. Chodzi o to, byśmy mogli przeżywać nasze życie w postawie dziecięctwa Bożego i z ufnością.

 

Byli, jak owce nie mające pasterza - 1. Konf. 23.02.2021

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 23 lutego 2021

Cudowne rozmnożenie chleba – Wikipedia, wolna encyklopedia

Św. Marek opisuje następujące wydarzenie ewangeliczne. Jezus wraz z uczniami po intensywnej ewangelizacji udają się łodzią na drugą stronę jeziora Genezaret, aby odpocząć w miejscu pustynnym. Ludzie dowiedziawszy się o tym pieszo podążyli brzegiem jeziora, ponieważ nadal chcieli słuchać Jezusa i przebywać w Jego towarzystwie. Dotknięci łaską, poruszeni Jego nauczaniem i cudami, żyli już nową nadzieją. Zrozumieli, że w Jego nauczaniu jest prawda, chcieli być nadal z Nim. Co im zostanie bez Jezusa? Szukali Go zamiast wracać do domu. Widząc ich Jezus odstąpił od wcześniejszego zamiaru i ulitował się nad nimi, bo byli jak owce nie mające pasterza. Bóg zmienia swoje plany, kiedy człowiek Go szuka i ufa Jemu.

Nic nie dzieje się przez przypadek. Bóg inicjuje różne sytuacje, aby z nas wydobyć wiarę i zaufanie. Takich sytuacji jest wiele: choroba, bezradność, gdy od wiary odchodzą bliscy, ubóstwo, utrata pracy. Bezsilność i bezradność są wpisane w zakres działania Boga byśmy byli otwarci na Niego.

Owce intensywnie szukają pasterza. Dusze uporczywie szukają Jezusa pomimo trudności i w trudnościąch. Duch Święty działa i upomina się o postawę wiary. Uczniowie zastanawiają się: jak to jest możliwe, byśmy nakarmili kilkoma chlebami i rybami tysiące ludzi? Człowiek zastanawia się, jak mogę wypełnić wolę Bożą, kiedy nie mam czasu, ani siły? Co będzie, kiedy się nie uda i się skompromituję? Wtedy Bóg daje polecenie, aby usiąść i udziela błogosławieństwa. Spróbuj wbrew temu, co czujesz i widzisz i wiesz.

Pewien ksiądz, nie znający języka angielskiego, udał się w podróż do USA. Zamartwiał się, jak dotrze do celu podróży, gdy nie będzie potrafił zapytać się nikogo o radę, ani zrozumieć odpowiedzi. W czasie podróży samolotem zapoznał młodą osobę, która już na amerykańskim lotnisku zorganizowała osoby potrafiące pokierować go w dalszej drodze. Najważniejsze to nie panikować. Trzeba przyjąć to, co Bóg daje, a nie patrzeć na wszystko poprzez braki i lęki. Bóg przeprowadzi przez wszelkie trudności człowieka, który chce realizować Jego wolę.

Bóg oczekuje od nas zaufania, by mogły dziać się cuda. Dziecięca ufność powoduje, że Bóg o wszystko się troszczy. Przykładem może być cud w Kanie Galilejskiej Ufność Maryi spowodowała cud przemiany wody w wino. Jeśli nie masz podstaw, aby ufać, to ufaj. Kolejnym przykładem jest wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej. Szli przez 40 lat i w tym czasie nie zniszczyły się im buty, ani nie przedarły się ubrania. Inny przykład można przytoczyć z życia św. Jana Vianeya. Prowadził on szkołę dla dziewcząt, a jego gospodyni zajmowała się wyżywieniem dzieci. Kiedy zabrakło ziarna na przygotowanie posiłku gospodyni zgłosiła problem proboszczowi, który polecił, aby poszła na strych i wymiotła resztki rozsypanych ziaren. Gospodyni wymiotła wszystkie ziarna, których ilość okazała się wystarczająca do nakarmienia wychowane. Następnego dnia, gdy ponownie zabrakło na posiłek ziarna, na polecenie księdza gospodyni znów wymiotła odpowiednią ilość ziaren, Tak działo się przez kolejne dni, Rozum podpowiada: „nie możliwe”, a ufność powoduje cuda.

Bóg ma sposoby, które mogą nas zaskakiwać. Może to być cudowne rozmnożenie, albo może spowodować, że przestaniemy odczuwać głód. Bóg jest pomysłowy i nie ograniczają Go żadne stereotypy.

Kiedy św. Józef nie miał odpowiednich środków, aby utrzymać swoją rodzinę, to jego Małżonka zachęcała go, aby w takiej sytuacji bardziej się cieszył niż martwił. Trzeba się radować, że zostaliśmy wyzbyci ze wszystkiego, ponieważ Bóg nasyci nas swoją łaską. Dlatego św. Józef dziękował Bogu za tak wyrozumiałą żonę.

Najważniejszą potrzebą człowieka jest potrzeba Boga, potrzeba relacji z Nim. Ewangelia zachęca nas do przeżywania swoich trudności z ufnością i z wiarą, bo wtedy doświadczymy Bożej mocy, miłości i miłosierdzia. Matka Boża jest mistrzynią wiary i zaufania Bogu w sytuacjach bezradności.

Nikodem, choć szukał prawdy nie otworzył się do końca. Konf. 9.02.2021

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 9 lutego 2021

 

Znalezione obrazy dla zapytania: rozmowa Jezusa z nikodemem obrazy

Nikodem był członkiem Wysokiej Rady Sanchedrynu, faryzeuszem mającym znaczącą pozycję w hierarchii ówczesnej żydowskiej instytucji religijnej. W Ewangelii św. Jana spotkanie z Nikodemem usytuowane jest na początku publicznej działalności Jezusa (3 rozdział), kiedy jeszcze nie spotykał się On z wrogą postawą faryzeuszy, a raczej z zaciekawieniem i chęcią poznania. Dopiero później (7 rozdział) pojawia się narastający konflikt, a faryzeusze zastanawiają się, jaką postawę mają zająć wobec Człowieka, który dokonuje cuda i wielkie znaki oraz gromadzi wielkie rzesze słuchaczy i zwolenników. Kiedy Sanchedryn formułował zarzuty wobec Jezusa, Nikodem jako jedyny stanął w obronie Mistrza z Nazaretu mówiąc: „Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co on czyni” (J 7, 52) To pytanie zatrzymało dalszą wrogą i nerwową naradę i wszyscy się rozeszli do swoich domów.

Spotkanie Jezusa z Nikodemem miało miejsce w nocy. Niektórzy myślą, że późna pora spotkania była skutkiem obaw Nikodema przed konsekwencjami ze strony wpływowych faryzeuszy. Jednak pogłębione badania sugerują, że w tamtych czasach ludzie chętniej spotykali się późnymi wieczorami czy nocą, ponieważ po wszystkich obowiązkach, kiedy już nie doskwierał upał można było spokojnie prowadzić długie i ważne dyskusje.

Nikodem przychodzi do Jezusa ze względu na nurtujące go pytania. Odpowiedzi Jezusa były bezcenne nie tylko dla faryzeusza, ale i dla nas. Na początku rozmowa jest ustawiona na poziomie rozumowych racji. Nikodem wyznaje swoje przekonanie, że Jezus jest wyjątkowy i uznaje, że Bóg jest z Nim. „Wiemy, żeś od Boga przyszedł, jako nauczyciel, bo nikt takich cudów czynić nie może, jakie ty czynisz, jeśliby Bóg nie był z nim” (J 3, 2)

Biblijnym opis stworzenia świata koncentruje się na szóstym dniu, kiedy Bóg stworzył wyjątkowe stworzenie, „człowieka podobnego Nam”. W dialogu z Nikodemem padają słowa, że trzeba się „na nowo narodzić”. Te słowa dotykają nowego stworzenia człowieka poprzez narodzenie z wody i z Ducha Świętego. Kto się nie narodzi na nowo, nie wejdzie do Królestwa Bożego. Jezus ukierunkowuje rozmowę na to, co się stanie, kiedy Jezus powoła ludzkość do dzieła nowego stworzenia, do odkupienia człowieka choć grzesznego, to stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Jezus chce, by każdy człowiek narodził się na nowo poprzez sakrament chrztu, bo inaczej nie wejdzie do Królestwa Bożego. Przez chrzest stajemy się dziećmi Boga i uczestnikami natury Bożej. To nie było jasne dla Nikodema, ale my patrzymy na tę prawdę z innej perspektywy i rozumiemy, że dzieło zbawienia jest udzielane nam przez chrzest. Nikodem nie mógł tego wiedzieć, więc Jezus powiedział, co jest najważniejsze w dziele zbawienia.

Nikodem postawił pytanie: co to znaczy narodzić się na nowo z Ducha, jako warunek wejścia do Królestwa Bożego. Odpowiedź Jezusa: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz?” sugeruje, aby Nikodem w pokorze stanął przed prawdą, która go pociąga. Chcemy posiąść prawdę, a posiadanie jej nie zawsze jest bezpieczne, ponieważ posiadacz prawdy wobec innych ludzi może być okrutnym.

Nikodem chociaż szuka prawdy i słyszy, jakie jest dzieło Jezusa i kim jest On sam, to ta prawda go przerasta i nie może jej zgłębić własnym rozumem. Tę prawdę objawia tylko Jezus, który z nieba przychodzi i mówi o rzeczach ziemskich i niebieskich. Przyjęcie prawdy i życie prawdą jest możliwe tylko poprzez głęboką ufność wobec Jezusa. Nikodem choć prawdy szuka, nie jest otwarty do końca na Jezusa. Pomimo to, Jezus objawił mu siebie mówiąc: „Albowiem, tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy człowiek, który w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne. Bo nie posłał Bóg Syna swego na świat, aby świat potępił, ale by świat był zbawiony przez Niego. Kto wierzy w Niego już będzie zbawiony, a kto nie wierzy już został potępiony, bo nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego”. (J 3 16-18)

Wydaje się, że słowa te są najważniejszym momentem rozmowy Jezusa z Nikodemem. I dla nas mogą być wielką pomocą w każdej sytuacji życia: „Albowiem, tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy człowiek, który w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne”.