Duch Święty oczyszcza nas z niewłaściwego przywiązania do naszych planów. Konf. 7.02.2023
Konferencja ks. Adama Kurowskiego
Zacisze 7 lutego 2023
Duch Święty oczyszcza nas z niewłaściwego przywiązania do naszych planów
Czytając opis podróży św. Teresy z Avila (1515 – 1582), która wraz z towarzyszącymi jej siostrami w czasie podróży do Sewilli na uroczystość Zesłania Ducha Świętego, zwraca naszą uwagę niezwykłe bogactwo szczegółów, powiązanych ze sobą łańcuchem wydarzeń, które okazały się nieodzowne do przeprowadzenia przez Boga Jego woli i osiągnięcia Bożego celu. Zostały one przez Niego zainicjowane i przeprowadzone z niezwykłą precyzją, aby oczyścić św. Teresę z jej własnych planów. Przykład Teresy Wielkiej, która była niewątpliwie wielką świętą pokazuje, że wobec niej Bóg musiał podejmować specjalną interwencję, aby uratować ją od przywiązaniado jej własnych planów prowadzących na manowce.
Nasze przywiązanie do myślenie według ducha tego świata powoduje niewłaściwe decyzje przynoszące niewłaściwe konsekwencje i dalej rodzące niewłaściwe plany i przywiązania. Powoduje to narastanie emocji i konfliktów z otoczeniem, doprowadzające nas do katastrofy nie tylko osobistej, ale i obejmującej szerszy krąg ludzi. A tymczasem Bóg oczyszcza nas z niewłaściwego przywiązania do naszych planów, uwalniając z przywiązania do własnej wizji życia.
Święty Szarbel (1828 – 1898) z Libanu, duchowny maronicki, mnich i pustelnik wychowywał się w środowisku, gdzie ludzie byli autentycznie pobożni i nawzajem sobie pomagali. Mnisi z pobliskiego zakonu nieśli pomoc ludziom w trudnych okolicznościach i byli z nimi zżyci, dlatego cieszyli się wśród nich szacunkiem i liczono się z ich zdaniem. Potrafili rozeznać, kto ma powołanie do stanu duchownego. W ten sposób i św. Szarbel usłyszał o swoim powołaniu i podjął je. Jedna z sióstr św. Szarbela była zaręczona. Oczekując na ślub chciała być pewna, że jej decyzja o zamążpójściu jest zgodna z wolą Bożą. Modliła się w dość orginalny spoób. Prosiła, że jeśli jej ślub nie jest zgodny z Jego wolą, to będzie lepiej, żeby umarła. Tak włąśnie się stało. Była oczyszczona z własnej woli i Bóg ją zabrał. Nas ludzi współczesnych dziwi taka postawa. Ale to byli tacy ludzie, żyjący wolą Bożą. Nie musimy się bać, że Bóg coś zmieni w naszym życiu. Jeśli nawet nas zabierze do siebie, to będzie to zgodne z Jego Miłością i Mądrością. Czy może być coś większego niż Jego wola.
Pewien ksiądz spóźnił się na pierwszą godzinę katechezy. Dochodząc do szkoły zatrzymał go ktoś prosząc o przybycie do ciężko chorego mężczyzny. Ksiądz obiecał, że przyjdzie następnego dnia rano po Mszy świętej. Tak też się stało. Po odprawieniu Mszy świętej był u chorego, potem na lekcjach w szkole, potem jeszcze niespodziewanie w szpitalu, bo ksiądz kapelan musiał wyjechać, potem udał się na "kolędę" i jeszcze zdążył wieczorem na konferencję do Warszawy. Potrzebne było spóźnienie do szkoły, aby krewny mógł spotkać księdza, który mógł przyjść do chorego, bo Bóg miał plan, by umierający otrzymał sakramenty. Jeśli nam coś przeszkadza lub nie wychodzi tak, jak chcemy, to czy myślimy, że taki był plan Boga?
Denerwujemy się, albo czujemy się zagubieni, kiedy mamy zrezygnować z własnego "genialnego" planu i szukamy sposobów, by jednak było tak, jak my chcieliśmy. Ale tak naprawdę mamy problem z zaakceptowaniem sytuacji, gdy nie wiemy, co robić dalej. Nie pomaga wiedza, że Bóg wie wszystko, zanim go poprosimy. Cóż z tego, że Bóg wie, jeśli my nie wiemy i nie potrafimy tego zaakceptować. Bóg nas tak prowadzi, żebyśmy odkryli ze zdumieniem i z radością, że nie musimy wiedzieć. Jest to dla nas tak trudne, że możemy się bać, że będzie inaczej niż planowaliśmy. My często wolimy się bać, niż ufać. Pokrzyżowane plany można przyjąć z ulgą, że wszystko jest pod Bożą kontrolą.