mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Relacja z Inauguracji Nowego Roku Formacyjnego 2022/2023 w Legnicy

Dnia 17 września 2022 dla członków Ruchu Rodzin Nazaretańskich rozpoczął nowy rok formacyjny. Zostaliśmy zaproszeni do Legnicy przez ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego, opiekuna RRN z ramienia KEP, który jest Ordynariuszem Diecezji Legnickiej. Hasło przewodnie Dnia Inauguracji brzmiało: „Daj mi swe serce”. W sobotnie przedpołudnie w Sanktuarium Św. Jacka zgromadziło się ponad 500 członków RRN, którzy przyjechali z różnych stron Polski. Z diecezji warszawsko-praskiej przybyło 50 osób, w tym ks. Janusz Kopczyński.

Historia wydarzenia w Sanktuarium św. Jacka

Sanktuarium św. Jacka w Legnicy jest miejscem wydarzenia mającego znamiona Cudu Eucharystycznego. Na Hostii, która 25 grudnia 2013 roku przy udzielaniu Komunii świętej upadła na posadzkę i która została podniesiona i złożona do naczynia z wodą, po pewnym czasie pojawiły się przebarwienia koloru czerwonego – które okazały się fragmentami żywej tkanki ludzkiego serca znajdującego się w stanie agonii. Zostały one wyodrębnione, złożone na korporale i wystawione do publicznej adoracji w świątyni.

Msza święta w Sanktuarium św. Jacka

Spotkanie w nasze rozpoczęło się Eucharystią pod przewodnictwem ks. bp Andrzeja Siemieniewskiego. Wraz z nim Liturgię sprawowało ok. 20 kapłanów z RRN z całej Polski.

W czasie homilii ks. bp. Andrzej przypomniał: czym jest RRN.

Po pierwsze jest to Ruch, czyli są to ludzie w drodze, którzy nie chcą stać w miejscu. Chcą ruszyć w drogę, tak jak wyruszyli w drogę Maryja i św. Józef, jak wyruszyli w drogę Apostołowie. Przybyliśmy tutaj, aby otrzymać szczególne drogowskazy, jak mamy się poruszać w świecie i w Kościele. Otrzymanym znakiem jest znak eucharystyczny, który zainicjował w tym kościele wieczystą adorację Najświętszego Sakramentu, przyciągającym pielgrzymów z całej Polski i świata. Drugi znak znajduje się w rozecie nad ołtarzem głównym przedstawiający Baranka.

Po drugie RRN jest Ruchem rodzinnym, jest wspólnotą gromadzenia się i spotkań. Choć ostatni okres pandemiczny spowodował osłabienie praktyk religijnych w Kościele, to pomimo trudności mamy nie rezygnować ale podejmować organizowanie spotkań.

Po trzecie RRN odnajduje swoje miejsce przy Świętej Rodzinie z Nazaretu. Mamy być blisko Jezusa razem z Maryją i Józefem. Wielu świętych przyjmowało Świętą Rodzinę i żyło duchem Nazaretu. Rodzina daje chleb. Siewcą jest Jezus, który wyjaśnia uczniom, że i oni będą siali ziarno. Mają się nie zniechęcać, nawet jeśli ziarna będą padały na drogę, skałę czy w ciernie. W końcu część z nich padnie na żyzną ziemię i przyniosą wielokrotny plon.

Czy my daliśmy się od razu porwać? Z innymi jest podobnie. Potrzeba czasu, by ziarno Słowa przyniosło w nich plon. Siać można słowem, stylem życia, nieustannym przypominaniem, siłą przekonywania. Chociaż wiele jest przeszkód utrudniających wzrost ziarna, nie należy się zrażać, tylko nadal ewangelizować. Dzięki wytrwałości będziemy wydawać owoce błogosławiąc Boga.

Słowo Księdza Kustosza

Po zakończonej Eucharystii słowo do nas wygłosił ks. Kustosz Sanktuarium św. Jacka, który był świadkiem wydarzeń z 2013 roku i był zaangażowany w proces badania Przemienionej Hostii. Ksiądz przedstawił przebieg wydarzeń z 2013 roku.

Ksiądz zadawał pytanie: dlaczego, takie wydarzenie miało miejsce w Legnicy, w jego kościele? Dlaczego tak się stało? Uznał, że Bóg chciał przypomnieć, że Jezus jest realnie obecny w Hostii. Jezus o tym mówił w czasie Ostatniej Wieczerzy: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Chleb w czasie Mszy świętej zamienia się w Ciało i Jezus z tym Ciałem się utożsamia. Dalej Jezus powiedział, że kto spożywa ten Chleb będzie żył na wieki. Część Najświętszym Postaciom jest równa czci oddawanej Bogu w niebie. Ten sam Bóg z nieba jest obecny fizycznie w czasie każdej Eucharystii. Przyjmując komunię świętą dotykamy Ciała Chrystusa. Komunia jest świętym zjednoczeniem z Panem Bogiem. Kościół przypomina, że Msza święta jest Najświętszą Ofiarą. Protestanci słuchają na swoich nabożeństwach Słowa Bożego, a katolicy na Mszy świętej jednoczą się z Panem Jezusem. Wezwani jesteśmy by stawić się na spotkanie z Panem Jezusem Eucharystycznym. Pewien komandos brytyjski opowiadał swojej misji wojskowej w Afryce w kraju muzułmańskim. Choć sam był niewierzącym, to ogromne wrażenie na nim zrobiło, kiedy był wysyłany do ochrony wiernych katolickich udających się do kościoła na Mszę świętą. Ochrona była potrzebna, ponieważ do tych ludzi strzelano. Oni szli na Mszę świętą, choć nie mieli pewności, czy wrócą do domu. Udział we Mszy świętej był dla nich ważniejszy od życia.

W czasie badań nad Przemienioną Hostą uznano, że jest to fragment mięśnia sercowego człowieka znajdującego się w czasie silnego stresu. Jest to serce konające. Musimy sobie zadać pytanie: za co konał Jezus? Umierał, aby nas zbawić. Umierał z powodu naszego grzechu. Człowiek robi co chce, a Jezus ponosi konsekwencje. Nikt nie wszedłby do nieba, gdyby Jezus nie umarł dla naszego zbawienia. Bóg przypomina, że w komunii świętej jest udręczone Ciało Jezusa. Powinniśmy bać się grzeszyć, bo grzech zabija Boga. Więcej litości mamy dla psa lub kota, niż dla Pana Jezusa.

Ile nas kosztuje chrześcijaństwo? Na świecie ginie z powodu wiary ok. 100 tysięcy osób rocznie. Co ja ofiaruję Bogu? W naszym kraju spada liczba wierzących, wzrasta liczba rozwodów. Brakuje ofiary. Kto się chce poświęcić dla męża, żony, dzieci? Chcemy się tylko samorealizować. Jezus o sobie nie myślał, lecz myślał o naszym szczęściu. Ile mnie kosztuje bycie katolikiem?

Po ogłoszeniu Cudu Eucharystycznego w 2016 roku nie było poruszenia duchowego w Legnicy. Owszem przyjeżdżają pielgrzymi z końca świata, a swoi nie wiedzą, co się stało. Znak jest skierowany do nas, ale czy nas zmienia? Pielgrzymi z RRN, przybyliście tutaj, choć jak słyszałem pierwotnie mieliście mieć swoje spotkanie w innym miejscu w naszej diecezji legnickiej. Matka Boża przyprowadziła Was do Jezusa. Co przez ten znak Jezus chce wam powiedzieć? Co chce powiedzieć Bóg? Wiele osób tutaj się nawróciło, ale nawrócenia potrzebują wszyscy. Do czego zobowiązuje nas Bóg? Mamy przekazywać Ewangelię z entuzjazmem. Mamy pamiętać, z Kim mamy do czynienia w czasie Mszy świętej i Kogo przyjmujemy w czasie komunii świętej. To jest nasz PAN. W najmniejszej cząstce Hostii jest cały Jezus Chrystus. Warto tym żyć, przypominać sobie i umacniać się w miłości do Pana Jezusa.

Konferencja ks. Dariusza Kowalczyka

Po agapie i przerwie, w czasie której wiele osób adorowało Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie w kaplicy, powróciliśmy do kościoła, aby wysłuchać konferencji ks. Dariusza Kowalczyka, Moderatora Krajowego RRN.

Niezbadane są drogi Boże. Przywiodła nas tutaj Matka Boża do Serca swojego Syna. Cząstka Serca Pana Jezusa jest przed nami. Pan Jezus powiedział do św. Faustyny, że poprzez Hostię moje Serce bije tak jak w niebie, tak i na ziemi. Serce – to miłość. Bóg nie jest zimnym intelektem, groźnym sędzią, prawodawcą, ale ma serce.

Bóg chce się z nami spotykać, chce byśmy się otworzyli na Jego miłość i do Niego przyszli. Z przebitego serca Jezusa rozlewa się Boża miłość na cały świat. Bóg pozwolił przebić swoje serce, aby z niego wypłynęły fale miłości. Z Jego serca tryskają wszelkie łaski dla duszy. Bóg nas kocha i bardzo Mu na nas zależy. Tęskni za naszą odpowiedzią. Miłość potrzebuje odpowiedzi, pragnie zaangażowania i wdzięczności.

Badanie Przemienionej Hostii potwierdzają obecność komórek mięśnia sercowego człowieka bardzo cierpiącego. Kenoza – znaczy wyniszczenie. Jezus wyniszczył się dla nas. Utrata dusz pogrąża Jezusa w smutku. Mówi do św. Faustyny: palą Mnie płomienie miłości, pragnę je przelewać na dusze ludzkie. Jezusa boli oziębłość duszy i jak żebrak prosi o miłość. Serce Jezusa cierpiało nie tylko na Kalwarii. Cierpi dzisiaj. Mówi: utrata dusz pogrąża Mnie w smutku śmiertelnym. Bóg cierpi, bo dzieci nie chcą odwzajemnić miłości. Choć Bóg się wyniszcza, to przechodzimy obok Niego obojętnie i nie kochamy Go.

Jezus mówi do św. Faustyny: odsłonię ci tajemnicę Serca Mojego: największego cierpienia doznaję od dusz wybranych, niewdzięczność za tyle łask, ich miłość jest letnia i moje serce tego zmienić nie może. Św. Faustyna myślała, że wybranymi duszami są osoby z powołaniem. Bóg do swej szczególnej miłości wybrał wszystkich ochrzczonych. Każdy jest wybrany. Nie ma wybranej kategorii, gdy przyjęliśmy chrzest święty. Otrzymaliśmy miłość w obfitości. Otrzymaliśmy wiele łask, a gardzimy sercem Pana Jezusa. Przyjechaliśmy do Legnicy, aby zrobić rachunek sumienia. Jezus skarżył się do św. Faustyny: nie dowierzają Mojej miłości, szukają szczęścia gdzieś daleko, i nie znajdują. Jeśli o Mojej miłości nie przekonuje ich moja śmierć, to co ich przekona. Czego szukasz w sercu Jezusa? Czy przekonuje cię o miłości Jego śmierć? Potrzebny jest 100% radykalizm będący przeciwnością letniości, aby całe serce było dla Niego.

Mieczem boleści może jesteś ty, który zabijasz letniością serce Jezusa? Kielich, do którego włożono Hostię był stary i porysowany. Ksiądz Kustosz mówi, że gdyby wiedział, że będzie tu miał miejsce cud, to by przygotował lepszy kielich. To był kielich niegodny Jezusa, tak jak niegodną była betlejemska stajenka. Nic nie było przygotowane, niech to nas pocieszy. Nasze serca są obojętne i gardzą Jezusem, a On pragnie do takich sec przychodzić i tęskni za nami. Zapamiętajmy ten obraz: cząstki serca Pana Jezusa w brudnym kielichu. Jezus do nas mówi: nigdy cię nie zostawię, bo zawsze masz szansę nawet gdybyś najdalej odszedł i popełnił największe grzechy. On pierwszy chce zrobić krok, choć może teraz Nim gardzimy.

Miłość Jezusa jest naszym ratunkiem i sprawia, że największa wina może się stać dzięki łasce Bożej – winą szczęśliwą. Największy cudem, jaki tu może się stać, to uleczenie z letniości. Dla nas przyjaciół Jezusa i Maryi w sakramencie spowiedzi przychodzi nawrócenie z letniości, obudzenie z obojętności. Jezus pyta dusze wybrane, żyjące duchem letniości: Czemu jesteś smutny? Czemu nie żyjesz czystą miłością? Czemu spełniasz tylko podstawowe wymagania, a potem żyjesz jak chcesz, obojętny na miłość Boga?

Jezus jest obecny w Eucharystii. Tu jest Jego Serce. Chodzi o mój wysiłek i staranie. Jezu, chcę Ci towarzyszyć, chcę mieć złączone swoje serce z Tobą. Kiedy chodzisz, pracujesz, idziesz spać, staraj się pamiętać, że Jezus przychodzi do ciebie, a od ciebie do innych dusz.

Oczekiwanie na Eucharystię, godzina święta w czwartek w godz. 23.00 – 24.00, straż honorowa, czyli jedna godzina w ciągu dnia dla Niego przeżywaj razem z Nim i dla Niego. Jezus mówi do św. Faustyny: jak Mnie to boli, że dusze tak mało łączą się ze Mną w komunii świętej, chcę ich obsypać łaskami, a one Mną gardzą. Matka Boża jest przy nas. Ona nas zaprowadzi do Jezusa i nauczy adoracji. Pod Jej płaszczem każdy znajdzie miejsce, by zjednoczyć się z Jezusem.

Drogą do nawrócenia jest uwalnianie się z przywiązań i umieranie starego człowieka w nas. Zacznijmy współodczuwać z Jezusem, modlić się za pogubionych, ulżyć smutkowi Jezusa, mówić światu o dobroci serca Jezusa. Choć jestem człowiekiem grzesznym mogę przyprowadzić do Jezusa zagubione dusze. Mogę odpowiedzieć na miłość Jezusa, nie być letnim, przyprowadzić do Jezusa innych, by miłość Jezusa królowała. Przynośmy Jezusowi naszą nędzę.

Adoracja Najświętszego Sakramentu i słowo ks. bp Andrzeja Siemieniewskiego

Po zakończonej konferencji wniesiony został Najświętszy Sakrament i mogliśmy adorować Pana Jezusa. W czasie adoracji były czytane fragmenty z książki: „Rozważania o wierze” ks. Tadeusza Dajczera. Później ks. bp Andrzej Siemieniewski modlił się z nami Koronką do Miłosierdzia Bożego.

Na zakończenie ks. Biskup – Ordynariusz Diecezji Legnickiej wygłosił do nas krótkie słowo, w którym zachęcił wszystkich do ponownego odwiedzenia Legnicy, tym bardziej, że jest miastem najlepiej skomunikowanym z całą Polską.

Św. Augustyn (354 – 430) zwrócił uwagę, że jemu współcześni narzekali, że żyją w złych czasach. Na to Święty odpowiadał, że czas i miejsce są darem Bożym. Są ramą, a obrazem jest nasze życie. To od nas zależy, czy wypełnimy obraz modlitwą, łaskami, życiem we wspólnocie, dziełami formacyjnymi, charytatywnymi. Od nas nie zależy rama, ale treść układająca się w obraz. Po błogosławieństwie wszyscy wyruszyli w drogę powrotną do domów.

Podróż autokarem do Legnicy (rzecz działa się dzień wcześniej)

Nasza grupa z diecezji warszawsko-praskiej wracała do Warszawy autokarem. Był to nasz drugi dzień podróży, gdyż rozpoczęliśmy ją dzień wcześniej w piątek, aby w jak najlepszym skupieniu uczestniczyć w sobotniej inauguracji. Animatorami naszej pielgrzymki byli: Jagoda i Maciej. W czasie podróży zatrzymaliśmy się w Trzebnicy, aby w Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej uczestniczyć w Mszy świętej. Później ks. Proboszcz zapoznał nas z historią tego miejsca i jego wielką Patronką, św. Jadwigą Śląską, księżną, której grób znajduje się w tej świątyni. Ks. Proboszcz oprowadził nas po zabytkowym podziemiu i zakrystii, pobłogosławił relikwiami Świętej. Mówił bardzo ciekawie, a widząc nasze zainteresowanie poświęcił nam więcej czasu niż planował (zamiast 30 minut, całą godzinę).

W Legnicy czekał na nas obiad i nocleg w hostelu Kolorowa. Bezpośrednio po obiedzie byliśmy umówieni z przewodnikiem, panią Elżbietą Kot na wycieczkę po legnickim Starym Mieście. Pani przewodnik w sposób niezwykle ciekawy opowiadała o historii miasta związanego z osobą św. Jadwigi Śląskiej, która wraz z mężem Henrykiem mieszkali na zamku w Legnicy. Ich syn, książę Henryk Pobożny był w zamyśle ojca poważnym kandydatem do korony polskiej. Jego aspiracje zostały przekreślone, gdyż zginął w czasie bitwy z Tatarami pod Legnicą.

Pierwszym obiektem, na który zwróciła naszą uwagę pani przewodnik była Kuria Legnicka, w której pełni swój urząd ks. bp Andrzej Siemieniewski. Powiedzieliśmy naszej przewodniczce, że przyjechaliśmy do Legnicy na zaproszenie Księdza Biskupa. Legnica, to miasto w którym stacjonowały po zakończeniu II wojny światowej wojska rosyjskie. Wspomnienia Legniczan z tego okresu nie są dobre, bo wiedziano, że za murami przebywają zwożeni z całej Polski żołnierze AK, przesłuchiwani, sądzeni i wywożeni w głąb Rosji. Władysław Gomułka po roku 1956 pojechał do Moskwy i osobiście wymógł powrót z ZSRR do kraju 350 tysięcy Polaków, lecz nie wszyscy mieli możliwość wrócić. Ilu ich zostało na zawsze – nie wiadomo.

Pani przewodnik znała miejsca, gdzie były nagrywane sceny do filmu pt: „Mała Moskwa”, opartego na faktach. Prywatnie pani przewodnik jest mamą aktora Tomasza Kota, a w przeszłości jej rodzina przyjaźniła się z ojcem Zbigniewem Strzałkowskim, franciszkaninem, do którego jej dzieci zwracały się... wujku. Byliśmy też w kościele franciszkańskim, w którym posługiwali: bł. Zbigniew Strzałkowski wraz z bł Michałem Tomaszkiem przed wyjazdem do Peru, gdzie ponieśli męczeńską śmierć w Pariacoto 9 sierpnia 1991 roku. Historia miasta, historia rodziny pani przewodnik zostały przekazane w sposób interesujący, pięknym językiem, że nasze zwiedzanie było dłuższe niż przewidziane 2 godziny. Po intensywnie spędzonym dniu udaliśmy się na spoczynek, aby po porannej medytacji i śniadaniu udać się pieszo do Sanktuarium św. Jacka, ale o tym, co wydarzyło się w sobotę już było napisane wcześniej. Nasza grupa wyrażała chęć wybrania się jeszcze raz na podobne wyjazdy w inne miejsca.

Dziękujemy Bogu i Matce Bożej za Jej opiekę nad nami, abyśmy mogli przeżyć duchowo nasze skupienie w Legnicy. Dziękujemy też Księdzu Andrzejowi Mazańskiemu za modlitwę i wsparcie oraz Tomkowi Kosko, który też zaangażował się w organizację wyjazdu, chociaż sam, tak jak i ks. Andrzej nie mógł z nami pojechać.

Wypowiedzi, homilia, konferencja zapisane w tej relacji zostały zaczerpnięte z prywatnych zapisków i nie stanowią całości wypowiedzi.

Relację z wyjazdu na Inaugurację Nowego Roku Formacyjnego do Legnicy przygotowała Elżbieta Myśliwiec.

Uwierz, że Bóg daje wszystko to, co najlepsze. Konf. 13.09.2022

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze 13 września 2022

Mały brat Jezusa, brat każdego człowieka. Karol de Foucauld

Mały brat Jezusa - św. Karol de Foucauld 1858 - 1916 (zdj. Deon)

Wola Boża – o niej myślimy wypowiadając słowa Modlitwy Pańskiej. Tam zawarte są słowa: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. Modlimy się w różnych intencjach, ponieważ chcemy, by Bóg spełnił nasze prośby, pragnienia czyli, żeby spełnił naszą wolę, czy modlimy się o spełnienie woli Bożej. W czasie rekolekcji wakacyjnych zastanawialiśmy się nad wolą Boga, bo ma ona kluczowe znaczenie dla nas. Wszyscy święci poszukiwali i pragnęli wypełniać wolę Bożą. Spełnianie woli Bożej nie jest łatwe. Ludzkie przyzwyczajenia, plany sprzeciwiają się w jawny lub w ukryty sposób woli Bożej. Z jednej strony rozum, doświadczenie, plany stoją w kontrze wobec woli Bożej. Z drugiej poszukujemy, rozpoznajemy i pragniemy spełniać ją. Jesteśmy rozdwojeni, chcąc zrealizować własną wolę i wolę Bożą, zapominając, że wola Boża jest najważniejsza.

Bóg daje zawsze to, co najlepsze. Wielu świętych doświadczało, że Bóg daje to, co najlepsze.

Św. Chryzostom (patron dzisiejszego dnia) był zmuszony opuścić diecezję, której był biskupem i udać się na wygnanie, bo nie zawahał się powiedzieć cesarzowi – nie. Dopiero po śmierci został doceniony.

Św. Faustyna Kowalska była uznawana za tułaczkę. Sama święta wiązała swoje liczne przenosiny z klasztoru do klasztoru za wolę Bożą. Faustyna nie zabiegała o przenoszenie. Kiedy dowiadywała się, że ma wyjechać, bez sprzeciwu pakowała swoje rzeczy i wyruszała do wskazanego przez przełożoną miejsca. Była przekonana, że Bóg da jej w nowym klasztorze to, co najlepsze.

Rodzice św. Bernardetty Soubirous z Lourdes mieli młyn, który im dawał dochody pozwalające utrzymać rodzinę. Po pewnym czasie stracili młyn i rodzina znalazła się w nędzy. Mieszkali w złych warunkach. Święta nie przyjmowała propozycji polepszenia swojego losu, ponieważ przyjmowała tylko to, co dawał jej Bóg. Uznawała, że jest to najlepsze.

Bóg mówi do nas, abyśmy uwierzyli, że On daje nam wszystko, co jest najlepsze. To co po ludzku uważamy za najlepsze, nie jest dobre w oczach Boga. Wizja odrzucenia, męczeństwa i śmierci, jaką przedstawił uczniom Pan Jezus nie była dla św. Piotra akceptowalna. Piotr protestował. To, co dopuszcza Bóg jest najlepsze dla nas, chociaż może kosztować wiele cierpienia, niezrozumienia, przynosić nam wiele kłopotów, dawać poczucie samotności, sprowadzać niesłuszne oskarżenia, czy powodować, że inni nas będą wykorzystywać, ośmieszać, a nawet przyprawić o śmierć. Człowiek próbuje się ratować, ale patrząc w innym duchu zauważy, że te sytuacje okazują się dla niego najlepsze. Nawet mogą przynosić radość, kiedy w trudnościach spotykamy osoby życzliwe, poznajemy przyjaciół. Wtedy odkrywamy, co to jest najlepsze w oczach Boga.

Wolę Boga odnajdujemy w obowiązkach stanu. Dlatego ważne jest, pójście za nią, niejako „przyklejenie się” do woli Bożej. Dla człowieka, który zjednoczy się z wolą Bożą, wszystko ma wartość.

Modlitwa św. Karola de Foucauld:

Ojcze mój,
oddaję się Tobie, uczyń ze mną, co Ci się podoba.
Cokolwiek ze mną uczynisz, dziękuję Ci.
Jestem gotowy na wszystko, przyjmuję wszystko.
Dopóki Twoja wola spełnia się we mnie i we wszystkich stworzeniach, niczego więcej nie pragnę, mój Boże. Amen

Głód pełnienia woli Bożej. Konf. 6.09.2022

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 6 września 2022

Jeremiasz – Wikipedia, wolna encyklopedia

Prorok Jeremiasz wzgardzony przez swoich. Obraz - wikipedia.

Prorok Jeremiasz tak pisze o sobie: Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem! Dzień, w którym porodziła mnie matka moja, niech nie będzie błogosławiony! Niech będzie przeklęty człowiek, który powiadomił ojca mojego: Urodził ci się syn, chłopiec! Sprawiając mu wielką radość. Niech będzie ów człowiek podobny do miast, które Pan zniszczył bez miłosierdzia! Niech słyszy krzyk z rana, a wrzawę wojenną w południe! Nie zabił mnie bowiem w łonie matki, wtedy moja matka stałaby się grobem, a łono jej wiecznie brzemiennym. Po co wyszedłem z łona matki? Czy żeby oglądać nędzę i utrapienie i dokonać dni moich wśród hańby? (Jr 20, 14-18) Prorok Jeremiasz pisze te słowa, kiedy istnienie Jerozolimy było zagrożone, a później została zdobyta przez wrogów. Jeremiasz został powołany przez Boga, aby głosić prawdę. Za co spotkało go prześladowanie.

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: Gwałt i ruina! Tak, słowo Pana stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał, ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem. Tak, słyszałem oszczerstwo wielu: Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego! Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim! (Jr 20, 7-10) Dla powołanego przez Boga proroka, Jeremiasza głoszenie słowa Bożego nie było łatwym doświadczeniem. Za swoją wierność powołaniu spotykały go zniewagi, ośmieszenie, gniew, uwięzienie. Umieszczono go w cysternie, by umarł z głodu. Od pewnej śmierci uratował go żołnierz cudzoziemiec.

Mówiąc o pełnieniu woli Bożej i o tym, by był w nas głód pełnienia woli Boga przypominamy sobie Jezusa, który mówił o sobie: Moim pokarmem jest pełnić wolę Tego, który mnie posłał. (J 4, 34) Wola Boża jest również naszym pokarmem, szczęściem, ale nie zawsze jest miła i słodka. Jeremiasz w chwili zagrożenia szuka pomocy u Boga i mówi: Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców. Jr 20, 12-13 Jeremiasz w trudnych okolicznościach żałuje, że się urodził, ale mimo to potrafi chwalić Boga, który uratował go ze śmiertelnego niebezpieczeństwa.

Pragniemy, by wola Boża realizowała się w naszym życiu (przecież o to prosimy w codziennej modlitwie Ojcze nasz). Boża wola nie jest pytaniem, w jakim sklepie mamy robić zakupy. Boża wola jest zaproszeniem, aby całkowicie oddać się Bogu, ponieważ On całkowicie oddaje się nam. Tym planem jest doświadczenie jedności z Bogiem, które ma się zrealizować w naszym życiu. Jeśli całkowicie oddamy siebie Bogu, On zrealizuje swój plan do końca. Ten plan może zawierać trudne doświadczenia. Ale tak, jak Jeremiasz, gdy powierzył całkowicie swoją sprawę Bogu, został uratowany ze śmiertelnego zagrożenia. Jezus przeszedł przez trudne doświadczenia, umarł na krzyżu, aby ostatecznie zwyciężyć – gdy zmartwychwstał. On chce, abyśmy w Jego zmartwychwstaniu mieli udział. Kiedy powierzymy się Jezusowi, to Boży plan zrealizuje się w naszym życiu.

Rekolekcje w Małym Cichym 2024 - konferencje

Rekolekcje wakacyjne 2024 – konferencje

Murzasichle, 29 czerwca 2024

ks. Kazimierz Sztajerwald

Nowe narodziny pod krzyżem

Bóg stworzył człowieka do szczęścia, do życia w niebie. Kiedy stwarzał ryby przemówił do morza, aby zaroiło się rybami. Kiedy stwarzał rośliny przemówił do ziemi, aby wydała wszelkie rośliny zielone. Kiedy stwarzał człowieka powiedział: „Stwórzmy człowieka podobnego nam”. Morze istnieć będzie bez ryb, ale ryby bez morza nie mogą istnieć. Ziemia może istnieć bez roślin, ale rośliny bez ziemi nie mogą istnieć. Bóg może istnieć bez człowieka, lecz człowiek bez Boga nie istnieje.

Człowiek został uwiedziony przez demona, który wmówił mu, że Bóg go ogranicza, każe pracować, chce, by się Go pytał o wszystko, nie daje wolności. Została zerwana serdeczna więź. Ale Bóg nie zrezygnował ze swojego planu. To, że człowiek zerwał więź, nie znaczy, że Bóg jest bezradny. On zawsze może naprawić zerwaną bliskość z człowiekiem. Już w raju obiecał, że potomstwo Niewiasty pokona nieprzyjaciela człowieka i Boga.

Drzemie w nas tęsknota za szczęściem i harmonią, za wiecznością i Bogiem. „Gdy nastała pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4-5). Nowy Testament zapowiada narodzenie się nowego człowieka, piękniejszego niż ten stworzony w raju, który już nie jest sługą, ale przyjacielem. Jezus chce z nami nawiązać serdeczne więzi, uczy nas zwracać się do Boga – Ojcze. Przywraca nam godność Bożego dziecka. Ofiaruje nam swoją Matkę. Zachęca, do nawiązania więzi z Maryją. Maryja rozważała Boże Słowa i chce nam pomóc zrozumieć, co On do nas mówi.

Nowy człowiek rodzi się przebitego boku Jezusa. Maryja najlepiej rozumie słowa Jezusa, niż my jesteśmy w stanie je zrozumieć. Nasza osobista relacja z Maryją jest odpowiedzią na Jej miłość. A w miłości konieczne jest zawierzenie, oddanie życia i wzajemność.

Gdy dziecko nam się zawierza, to podejmujemy za nie odpowiedzialność. Chociaż dzieci ograniczają wolność, to jak im nie pomóc, kiedy mają tylko nas, a do tego bezgranicznie nam ufają. Miłość i zawierzenie buduje wzajemność. Maryja pomaga człowiekowi, który się Jej zawierza. Słabości i grzechy odsłaniają naszą bezradność. Na kim oprzeć w swojej bezradności? Tak się składa, że Bóg czeka na naszą bezradność. Przed Bogiem błogosławiony jest ten moment, kiedy odkryjemy, że jesteśmy słabi, nie możemy niczemu zaradzić i nie mamy siły.

Kiedyś ktoś obudził mnie nad ranem. Choć nie mogłem już zasnąć, nie zwracałem mu uwagi. Jednak usilne moje zabiegi nie przynosiły rezultatu. Wreszcie zwróciłem się do Maryi: „Maryjo, tylko Ty mi zostałaś. Tylko Ty możesz mój problem oddać Bogu”. Wtedy momentalnie zasnąłem. Wstałem wyspany, bez cienia urazy do tego człowieka. Nie potępiałem go nawet w myślach. Ta łaska przyszła, kiedy zaakceptowałem swoją słabość.

Mamy Matkę Maryję, której wszystko możemy oddać, wszystko Jej zawierzyć. Ona sama przeszła drogę zawierzenia Bogu, kiedy czuła się bezradna w czasie ucieczki do Egiptu, w czasie poszukiwań Jezusa w Jerozolimie, kiedy słyszała trudne słowa Jezusa. Ona sama przeszła trudne sytuacje i wie jak nas przeprowadzić.

Juan Diego na prośbę Maryi zebrał róże. Potem poukładane przez Nią kwiaty zaniósł do biskupa. Nasz nieład, trudności życiowe i duchowe oddajmy Maryi. Ona to poukłada, uporządkuje, byśmy poszli do świata i świadczyli o pomocy i dobroci Boga. A potem mamy znowu przyjść do Maryi, by mogła nadal troszczyć się o nas jak o swoje dzieci.

Ludźmierz, 30 czerwca 2024

ks. Dariusz Kowalczyk

Jak przerwać pęd ku przepaści.

Maryja mówi do nas: Tak, jestem Matką Nowego Życia. Charyzmat Ruchu Rodzin Nazaretańskich polega na tym, byśmy przynieśli w ofierze Maryi nas samych, ze wszystkimi naszymi ułomnościami, a nawet z grzechem. Ona z tego grzechu uczyni szczęśliwą winę. Ona chce w nas i za nas kochać Boga, i w nas i za nas będzie kochać drugiego człowieka.

Zawierzenie się Maryi opiera się na czterech krokach, zwanych przepaściami, czyli na czterech tajemniczych głębiach, które są stopniami do wejścia w komunię życia z Maryją.

Jak przerwać pęd ku przepaści? Widzimy, że świat lęka się przyszłości. Wydaje się, że świat zwariował i pędzi ku zagładzie. Nam samym zadawane są rany, a jednocześnie sami siebie ranimy i nie wierzymy w siebie. Tak się czuli uczniowie po pojmaniu Jezusa. Panowało wśród nich zwątpienie i rozczarowanie. Tylko Maryja była Arką, która ratowała ich z potopu zniszczenia. W ciemnościach zranienia Bóg nie załamuje rąk, nie jest bezradny. W ciemnościach my również nie załamujmy rąk, nie czujmy się bezradni. Nie jesteśmy sami. Mamy Maryję. Mamy Matkę. Im człowiek bardziej czuje się słabszy, tym silniejsza staje się więź z Maryją.

Św. Franciszek z Asyżu (1181 - 1226) też żył w trudnych czasach dla Kościoła. Postanowił: aby coś zmienić, musi się on sam zmienić. Aby przerwać pęd ku przepaści musimy wejść na drogę nawrócenia i zawierzenia się Maryi. W sercu człowieka znajduje się się rana, będąca źródłem zła na świecie, np.: nie potrafimy przebaczyć. Bóg nie oskarża, tylko szatan potępia człowieka. Ks. biskup Antoni Baraniak (1904 – 1977), gdy był torturowany w więzieniu mówił do siebie: „Nie zmuszą mnie, bym ich znienawidził”.

Starszy brat Syna Marnotrawnego nie potrafił przebaczyć, bo nie zaznał miłosierdzia. Myślał, że jest doskonałym synem. Nie rozumiał ojca. Tylko ten będzie miłosierny, kto sam dozna miłosierdzia. Tam, gdzie nie ma Boga – wkracza zło. Dobro nigdy nie przegrywa, bo jest silniejsze. Bóg pokonuje zło, a jeśli je dopuszcza, to wie, że wyprowadzi ze zła większe dobro. Bóg dał nam wolność, nie łamie naszej woli, choć wiąże się to z tajemnicą Jego cierpienia. On nam współczuje i cierpi, gdy się gubimy. Jednak, kiedy odkryjemy serce Boga będziemy inaczej patrzeć na porażki, słabości swoje i innych.

Co możemy zrobić, aby poradzić sobie ze złem? Bóg chce, byśmy pozwolili się Jemu kochać, byśmy się Jemu zawierzyli. Nikt nie przychodzi do Maryi, by pokazać Jej, jaki jest silny. Przychodzi się do Maryi, by oddać Jej swój ster życia. Ona sobie poradzi, nawet wtedy, gdy ster życia pękł, a maszt został połamany.

Bóg powołał nas do specyficznej relacji z Maryją. Z Nią nigdy nie zginiemy. W Hiroszimie po wybuchu bomby atomowej całe miasto zostało spalone. Ocalał jedynie klasztor jezuitów, a znajdujący się w nim zakonnicy nigdy nie zachorowali na chorobę popromienną. Matka Boża potrafi ocalić tych, którzy się uciekają do Niej i się Jej zawierzają.

W jaki sposób zostaniemy ocaleni przez Maryję? Stanie się to wtedy, gdy pokażemy Matce Bożej swoje zranienia, słabości, trudności, tak jak chorzy pokazują lekarzowi miejsca na swoim ciele zmienione chorobowo. Aby Matka Boża mogła nas wziąć na ramiona, potrzeba przyznać się do swoich braków i niedoskonałości oraz dać się wyleczyć przez Matkę Bożą. Czasem Bóg dopuszcza grzech, aby człowiek mógł się nawrócić. Tak jak król Dawid nawrócił się, kiedy uznał swój grzech po upomnieniu przez proroka. Nasza dusza potrzebuje ratunku. Potrzebujemy zawrócenia z drogi prowadzącej ku przepaści. Czasem potrzeba, by Bóg postawił barierę, byśmy się nie zagubili i nie zginęli. Tak Bóg okazuje nam swoje miłosierdzie i miłość. Przypomina to zabiegi pielęgnacyjne, jakie musi przeprowadzić ogrodnik z krzewem winnym. Krzew winny wymaga przycinania. Co jest wart pies, który nie szczeka i nie ostrzega przed niebezpieczeństwem. Bóg nas ostrzega i posługuje się Maryją.

Św. Alfons Liguori (1696 – 1787) powiedział, że jeśli nie ma nędzy, to i nie ma miłosierdzia. Aby doznać troski Maryi musimy doświadczyć zagubienia i biedy. Matka Boża nie brzydzi się swoim dzieckiem. Im bardziej potrzebuje ono opieki, tym bardziej troszczy się o niego. Nie zwleka z pomocą, ale wyprzedza nas i okazuje czułość. Wyprzedza nas zanim poprosimy i zapobiega nieszczęściu.

Każde zło mocą Boga może być zamienione w dobro. Jeśli przecinamy sznur łączący nas z Bogiem, Matka Boża zawiązuje ten sznur, by więź z Bogiem została przywrócona. A nawet okazuje się, że na skutek zawiązania sznura odległość pomiędzy człowiekiem a Bogiem ulega skróceniu. Słabość człowieka ułatwia przyjęcie miłosierdzia Boga i Maryi.

Małe Ciche 1 lipca 2024

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Matka, która o wszystkim wie, wszystko rozumie i skutecznie pomaga.

Każdy człowiek jest zaproszony na drogę pogłębiania życia duchowego. Czasem, to zaproszenie od razu przyjmuje, a czasem nie potrafi go właściwie rozpoznać. W czasie rekolekcji chcemy zrozumieć, czym jest pogłębianie życia duchowego wchodząc w modlitwę zawierzenia, modlitwę czterech przepaści: pogłębiania świadomości przepaści grzeszności, wchodzenia w przepaść ufności i wdzięczności i kenozy Chrystusa. W akcie ufności chodzi o przynaglenie, by zwrócić się z ufnością do Tego, który nas szuka. Inicjatywa należy do Niego. Moja grzeszność i słabość jest zaproszeniem do wejścia w relację z Tym, który jest źródłem życia i wzrostu duchowego. Sięgając do lektury Słowa Bożego możemy zobaczyć w szerszej perspektywie, jak Jezus prowadził swoich uczniów drogą pogłębiania życia duchowego.

W ubiegłym tygodniu zwróciłem się z prośbą do ks. biskupa diecezji warszawsko-praskiej o to, by sformułował intencję modlitwy dla grupy osób świeckich, których jestem opiekunem duchowym. Ks. biskup prosił o modlitwę w intencji młodzieży o łaskę ufności i o pokój serca. Człowiek młody często nie umie, nie potrafi, albo nie chce dostrzec ważności aktów ufności kierowanych do Boga, by oprzeć się na Jego miłości i opiece. Jeszcze jako małe dzieci jesteśmy zdolni z ufnością zwrócić się do Boga. Jednak z wiekiem tracimy tę zdolność, dlatego potrzebujemy wrócić do postawy ufności.

W czasie swojej publicznej działalności Jezus zachęcał uczniów do aktów ufności. Maryja dostrzegając brak wina na weselu w Kanie Galilejskiej, widziała rozwiązanie w tym, by skierować uwagę sług na słowa Jezusa, i by je spełnili. Wtedy dokonał się cud przemiany wody w wino, a widzący ten ciąg wydarzeń uczniowie uwierzyli w Jezusa. Znamienny jest sposób działania Jezusa. Pokazał On, że w Nim warto pokładać nadzieję i ufność.

W podobny sposób działa wobec nas Maryja. Zanim zwrócimy się do Niej z prośbą o pomoc, Ona działa w sposób uprzedzający. Jesteśmy przynaglani, by zwracać się z ufnością do Matki Bożej. Modlitwa ufności nie jest codzienną praktyką naszego życia. Nie dostrzegamy, że nami Maryja kieruje, zanim nie zauważymy naszych braków i słabości. Jezus kształtował postawę ufności u uczniów odwołując się do wszechmocy Boga, a przez to buduje naszą wiarę i ufność. Matka Boża również wie, jak ukształtować w nas postawę ufności.

Jezus przez trzy lata troszczył się o formację duchową uczniów i tak samo teraz troszczy się o naszą formację. Jego Słowo skierowane do uczniów. Podobnie i w nas Jezus kształtuje postawę ufności. Przykładem człowieka, którego ufność i wiara były pochwalone przez Jezusa był Setnik. On uznając swoją niegodność, wierzył i ufał, że Jezus udzieli łaski uzdrowienia jego sparaliżowanemu słudze. Stojąc na gruncie prawdy o sobie był pewien, że zostanie wysłuchany.

Do tej pory słowa Setnika są modlitwą wypowiadaną przez nas w czasie Mszy świętej: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko Słowo, a będzie uzdrowiona moja dusza”. Istotną jest postawa duchowa, czyli uznanie, że nie jestem godzien. Nie jest ważne, czy przyjmiemy Ciało Pańskie na klęcząco, na stojąco, czy do ust, czy do rąk. Kto nie adoruje Jezusa przed Jego przyjęciem, nie jest Jego godzien. Dlatego przed podaniem wiernemu komunii jest chwila zatrzymania, aby człowiek mógł przyjął postawę Setnika, czyli uznania, że jest się niegodnym, a jednocześnie pełnym ufności, że zostanie obdarowany wielką łaską.

O taką postawę Jezus zabiegał u swoich uczniów. Również nas zachęca do aktów ufności i daje wzorcowe przykłady osób, które taką postawę prezentowały. Charakterystyczne, że były to najczęściej osoby nie należące do Narodu Wybranego, albo stojące najniżej w żydowskiej hierarchii społecznej czy poza jej nawiasem. Kobieta kananejska, której prośbę o uzdrowienie córki Jezus początkowo nie chciał spełnić, uznała, że jej dziecko jest jakby szczenięciem, któremu wystarczą okruszki spadające ze stołu dzieci. Uboga wdowa oddająca wszystko, co miała na potrzeby świątyni i jednocześnie zdająca się wyłącznie na opiekę i troskę Boga.

Jezus kierując spojrzenie uczniów na akty ufności pokazuje, co to znaczy ufać. Akt ufności ze strony człowieka sprawia wyzwolenie miłości ze strony Boga. Żywy i prawdziwy akt ufności samorzutnie zmienia się w akt wdzięczności. Ufający widząc dziejące się cuda jest wdzięczny za okazaną łaskę. Pokój serca wynika z postawy ufności i wdzięczności.

Największym darem, jaki otrzymaliśmy jest dar Maryi, troszczącej się o postawę ufności i wdzięczności w nas. To zachęca nas do zawierzenia się Jej. Pozostając w w relacjach więzi z Maryją możemy mieć pewność, że Ona będzie się troszczyła o nas, o naszą postawę ufności i postawę wdzięczności w każdej sytuacji. Maryja sama przechodziła drogą ufności i wdzięczności i dlatego w Niej odnajdujemy pokój serca. Jej obecność w Wieczerniku, gdzie rodzi się Kościół jest wskazaniem woli Jezusa, by proces zawierzenia i pogłębienia życia duchowego, który jest naszą drogą, miał swoje źródło w ofierze Jezusa i w pełni się objawił.

Małe Ciche, 2 lipca 2024

ks. Kazimierz Sztajerwald

Wszystko mogę w Tej, która mnie umacnia” (św. Maksymilian Kolbe). Dar komunii z Maryją.

Jezus na krzyżu zawierzył nas Maryi mówiąc do Niej „Oto syn Twój” i do ucznia: „Oto Matka twoja”. W tamtej chwili otrzymaliśmy dwa największe dary Jezusa: pierwszy to dar zbawienia, a drugi dar Matki.

Dar Matki jest nam potrzebny, byśmy przyjęli Boga, szczególnie wtedy, gdy mamy trudności z otwarciem serca na Boga, gdy grozi nam załamanie, gdy brakuje nam wiary, ufności, mamy wątpliwości, gdy trudno nam jest się zdobyć na akty zawierzenia. W takich sytuacjach warto przypominać słowa Jezusa: „Oto Matka twoja”. Całe życie uczymy się zawierzenia, oczekiwania i zdawania się pod opiekę Maryi.

Dzieci nie martwią się o siebie, bo mają matkę, która troszczy się o ich potrzeby. Kiedy zabraknie matki ich życie staje się smutne i puste, nawet gdyby obfitowali we wszystko, co niezbędne do życia. Jesteśmy podobni do beztroskich dzieci, które nie muszą się martwić o nic, bo Matka stale o nas myśli, kiedy one nie myślą o Niej. Warto Ją zaprosić do codziennych spraw, do swojego życia i prosić, by w nas kochała Boga i ludzi, kiedy brakuje nam miłości, wierzyła w nas, gdy nam brakuje wiary, ufała w nas, gdy brakuje nam ufności. W ten sposób będzie Ona żyła za nas dla Boga.

Św. Augustyn nazwał Maryję „forma Dei”. Artysta może stworzyć figurę rzeźbiąc w wybranym materiale lub zastosować metodę odlewu. Do formy wlewa materiał plastyczny, który zastyga i po pewnym czasie artysta wyjmuje gotową figurę. Żyjąc w komunii z Maryją pozwalamy kształtować siebie na Jej podobieństwo. Matka Boża jest najdoskonalszą formą, która może ukształtować człowieka na swój wzór. Wszystko zależy od tego, czy jesteśmy wystarczająco plastycznym i skruszonym materiałem, który pozwoli się ukształtować w Jej formie. W Niej najlepiej zostanie odwzorowany idealny obraz Boga. Pozwolić się Jej kształtować, bo to najlepsza, najspokojniejsza i pewna droga. Choć czasem możemy nie dostrzec, czy i jak jesteśmy kształtowani przez Maryję.

W Ewangelii opisującej spotkanie Maryi ze św. Elżbietą zaznaczone jest, że Duch Święty napełnił Elżbietę. Tam, gdzie przychodzi Maryja jest obecny Duch Święty. Jest On darem Boga towarzyszącym Jej obecności. Wolą Jezusa jest byśmy wprowadzali Maryję w nasze życie i żyli z Nią w komunii.

Na drodze komunii z Maryją mogą się pojawiać przeszkody.

Pierwszą przeszkodą jest lenistwo duchowe, które odrzuca nas od od pracy nad sobą. Łatwiej jest nam odmówić różaniec, niż rozważyć Słowo Boże, czy pójść na adorację Najświętszego Sakramentu. A medytacja i adoracja to szczególne miejsca łaski. Nie jest złą modlitwa na różańcu, ale złem jest pomijanie woli Bożej. Możemy wykonywać wiele dobrych uczynków, ale zapominać o czułości i budowaniu dobrych relacji. Co to jest komunia święta? Jest to przyjęcie do serca Pan Jezusa. Czy jest to to samo serce, które pompuje krew? Serce w znaczeniu duchowym, to jest rozum, wola, dusza. Warto się zastanowić, jakie są nasze myśli i czy je oddajemy Maryi

Druga przeszkodą jest pośpiech. Kiedy się spieszymy, to myślimy o celu, a zapominamy o chwili obecnej, co się dzieje z nami teraz. W pośpiechu brakuje zatrzymania się nad wolą Bożą. Maryja chce, byśmy Jej oddali swoje zmartwienie, zdenerwowanie, a w zamian chce nam dać swoje wnętrze swój pokój. Myślimy, że skoro nikogo nie zabiliśmy, nie okradliśmy, to nie mamy grzechów. A większym grzechem jest życie tak, jakby Boga nie było, nie poświęcanie Mu swoich myśli, pragnień, czasu. Jeśli oddaliśmy się Matce Bożej, to przyjęliśmy zobowiązanie. A kiedy je nie spełniamy, to Ją zasmucamy i zasmucamy Jezusa. Z tego powodu powinniśmy uderzać się w piersi, widzieć ogrom swojej głupoty i tępoty.

Trzecią przeszkodą jest przywiązanie do nieuporządkowanych skłonności.

Czwartą przeszkodą jest przywiązanie do dobrego mniemania o sobie. Zależy nam na tym, by inni dobrze o nas myśleli, nie chcemy się skompromitować. Matka chce nas wziąć na swoje ręce i jest dla nas wzorem. Ona nie wymuszała na Jezusie, co ma zrobić na weselu w Kanie, tylko przedstawiła problem. Jezus rozeznał, jaka jest wola Ojca, czego Ojciec oczekuje od Niego. Po chwili otrzymał światło, że wolą Ojca jest spełnienie prośby Matki, dlatego uczynił cud przemiany wody w wino. Zanim podejmiemy działanie, zatrzymajmy się, by otrzymać światło pozwalające poznać, jaka jest wola Boża. Nawet, jeśli nie otrzymamy jasnego rozeznania, to nie można pomijać praktyki zatrzymania się i rozeznania, jaka jest wola Boża, bo Bóg na swój sposób pokieruje naszym działaniem.

Św. Tereska z Lisieux, jako mistrzyni nowicjatu zawsze udzielała trafne uwagi swoim siostrom. Na pytanie, skąd czerpie inspiracje, odpowiedziała, że przed wypowiedzeniem trudnego słowa, zawsze wzywała na pomoc Najświętszą Pannę. Gdy miała zwrócić uwagę prosiła o taką podpowiedź, by jej krytyczne zdanie przyniosło, jak najwięcej dobra. Czasem była zdziwiona, czego nauczała młodsze siostry.

Przyjmując akt zawierzenia się Maryi, też jesteśmy zobowiązani do tego, by pytać się Jej o zdanie, oddawać Jej wszystko, chcieć tego, co Ona chce. Ile kłótni jest w rodzinach, ponieważ jej członkowie bardzo są przywiązani do własnego zdania i nie chcą ustąpić, nie modlą się wspólnie, by Ona w nich działała. Akty czystej miłości więcej są warte przed Bogiem, niż najwspanialsze czyny. Idąc drogą maryjną stajemy się idealnym materiałem do umieszczenia nas w formie Dei (w formie Bożej). Uformowani na wzór Maryi stajemy się tymi, co przemieniają świat. Tacy ludzie są ważni dla swoich rodzin i dla całego świata.

Małe Ciche, 3 lipca 2024

ks. Janusz Kopczyński

Dar przyjaźni ze zranionymi sercami Jezusa i Maryi.

Łatwo nawiązać dobre relacje z ludźmi pozytywnie nastawionymi do nas. Kiedy ktoś nas zrani, obrazi, skrzywdzi, więc nie chcemy mieć z nim nic do czynienia. Św. Dominik Savio (1842 - 1857) potrafił nawiązywać dobre relacje się ze swoimi przeciwnikami, którzy go zranili. Miał taki dar od Boga, żeby odnosić się przyjaźnie do człowieka mu nie życzliwego.

Fulton Sheen (1895 – 1979) podzielił się spostrzeżeniem, że grzech Adama i Ewy w raju sprawił, że cały ogród sprzedali za jedno jabłko. . Czasem się zdarza, że rodzice przekazują swojemu dziecku cenną rzecz, a ono sprzedaje je poniżej wartości, za bezcen. Cały majątek za jedną przyjemność.

W Ewangelii św. Łukasza zapisane jest, że do Jezusa zbliżali się celnicy i grzesznicy, by Go słuchać, a On ich nie odrzucał lecz chętnie przebywał z nimi i jadał z nimi. Jezus chce odzyskać cały ogród i oddać go na nowo ludziom. Niektórych to oburzało. Byli to faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy stawiali granice, by grzesznicy i celnicy nie mieli dostępu do zbawienia.

Bóg chce odkupić człowieka. Ale zły duch robi wszystko, aby człowiek zlekceważył zbawienie, nie nawrócił się i nie uznał swojej grzeszności, by tak jak on, cały czas trwał w postawie odrzucenia Boga.

Do ks. Bronisława Bozowskiego (1908 - 1987), który posługiwał przy kościele sióstr Wizytek w Warszawie przyszedł młody człowiek, który miał problemy z uzależnieniem. Ksiądz w czasie rozmowy z nim wyjął zakrwawioną koszulę – relikwię innego chłopca, powstańca, który w czasie powstania warszawskiego miał tyle lat, co on, a oddał życie w obronie ojczyzny. Dla uzależnionego człowieka było to wstrząsające doświadczenie. Zobaczył miłość stąpającą po ziemi. Jeden młody człowiek zginął, żeby drugi mógł żyć, a jego nie stać na zrezygnowanie z nałogu?

Św. Jan Vianey (1786 - 1859) mawiał, że kiedy grzeszymy, wciągamy Jezusa na krzyż, a kiedy żałujemy za grzechy, to zdejmujemy Jezusa z krzyża. Powinniśmy jak najszybciej wracać do Boga i odpowiadać na miłość Bożą miłością. Pomimo, że męka i śmierć drogo Jezusa kosztowała, to On nie unikał jej podjęcia. Był gotów zabrać natychmiast do nieba skruszonego człowieka wiszącego obok na krzyżu. Stojąca pod krzyżem Matka słyszała złośliwe i bluźniercze słowa wypowiadane ze strony złowrogiego tłumu, jednak sama nie złorzeczyła. Zjednoczona była ze swoim Synem, współcierpiała wraz z Nim chciała tego samego, co On, aby dokonało się zbawienie człowieka, nawet za cenę taką, jaką płacił Jezus i Ona.

Jezus wylewa swoje łzy, pot i krew, Maryja wylewa swoje łzy, byśmy zostali obmyci z naszych grzechów i stali się na nowo dziećmi Boga. Kiedy udzielane jest nam rozgrzeszenie myślmy o krwi Chrystusa, która spływa na naszą duszę i ją obmywa z grzechów. Kiedy zranimy Jezusa grzechami, to jak najszybciej wróćmy do Boga, wyznając grzechy w sakramencie spowiedzi. Jezus bierze te grzechy na siebie, by nie było bariery między nami, a Bogiem.

W pewnej rodzinie doszło do kłótni pomiędzy mężem, a żoną. Kiedy awantura nasiliła się i mąż zamachnął się, by uderzyć żonę, nagle zza drzwi wyskoczył syn. Stanął pomiędzy rodzicami i został uderzony w policzek przeznaczony dla jego matki. Podobnie jest z nami. Kiedy za popełnione grzechy mamy otrzymać karę, ale żałujemy i wyznajemy je w spowiedzi, wtedy Jezus nadstawia policzek i zostaje zraniony za nas. Kierujmy oczy ku Bogu. Krzyżując Jezusa grzechami, nie zatrzymujmy się na tym, lecz przychodźmy do Niego wyznając swe winy. Inicjatorem przyjaźni między nami a Bogiem jest zawsze Bóg. Kiedy Go zranimy przychodźmy do Niego, bo On chce budować z nami więzy przyjaźni. Zraniony Bóg, pomimo wszystko, otwiera nam drogę do bliskości ze sobą.

Ks. Walter Ciszek (1904 - 1984) zauważył w więzieniu, że jeden z żołnierzy spieszył się do domu, do żony i dzieci. Ułatwił mu wcześniejsze wyjście do domu. Następnego dnia wdzięczny żołnierz przyniósł mu kanapkę zrobioną przez żonę. Doświadczenie okazanego serca sprawiło, że otworzyło się serce wrogo nastawionego człowieka.

Zbawić nas może tylko Jezus, zaś Judasz chciał się ratować sam. Żałował za swój czyn i na własny sposób odpokutować chciał odpokutować. To tak, jakby topielec chciał wyciągnąć się z głębokiej toni chwytając się za własne ręce. Ratować się trzeba chwytając za ręce Jezusa, tylko On może wyciągnąć nas z grzechu. On chce byśmy chwycili się Jego ręki, dotknęli Jego ran, podobnie jak św. Tomasz dotykał. Trzeba doświadczyć miłości, by na nią odpowiedzieć miłością. Bóg widzi nasze zmagania i chce byśmy zwrócili nasze serca i oczy na Niego.

„Nie takiego mamy Arcykapłana, który by nam nie mógł współczuć, gdy przeżywamy słabości, ale doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15). On widzi naszą biedę, gdy sprzedajemy cały ogród za jedno jabłko. On chce nas odkupić, a my widząc Jego cierpienia zdejmujemy Go z krzyża. Kiedy grzeszymy, wyciągajmy do Niego nasze ręce, wołając: Jezu, zlituj się nad nami. Oddając Jemu nic nie warte jedno jabłko, odzyskamy cały ogród.

Małe Ciche, 4 lipca 2024

konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Maryja cię potrzebuje, by ratować świat.

Kilka lat temu do parafii Świętej Rodziny w Warszawie został zaproszony ks. Arcybiskup Henryk Hoser (1942 – 2021), który wcześniej pracował jako misjonarz w Afryce i pracował w Watykanie w Komisji do spraw Misji. Grupa, która go zaprosiła na pewnym etapie swojej formacji miała podjąć misję. Misja polegała na odwiedzaniu parafian w domach. Przed rozpoczęciem misji biskup udzielił im swoje błogosławieństwo i wyjaśnił, w jakim celu mają się udać do domów. Słowo biskupa było oparte na Ewangelii o posłaniu przez Pana Jezusa 72 uczniów po dwóch do miejscowości, do których później miał zamiar się udać. Tam, gdzie pójdą mają pamiętać, by nie skupiać swojej uwagi na tym, co mają powiedzieć, ani na tym, co usłyszą, ale by pamiętali o słowie Pana Jezusa, że idą tam, gdzie Jezus zamierza przyjść. Zadaniem misjonarzy było opowiedzieć o swoim doświadczeniu działania Boga w ich życiu i wysłuchać odwiedzanych. Z błogosławieństwem biskupa i z zaświadczeniem od proboszcza ruszyli do wyznaczonych domów. Po dwóch latach misji okazało się, że słowa arcybiskupa Hosera, były dla nich umocnieniem i siłą. Nie było ważne jak zostali przyjęci, ale to, że Jezus w te miejsca zamierza przyjść, a nawet tam jest.

Jesteśmy zaproszeni, by wypraszać łaski dla tych, których spotkamy na drodze życia. Zostaną oni obdarowani przez Jezusa, ale też misjonarz może mieć udział w tym obdarowaniu. Nieraz są to osoby, których misjonarz nigdy później nie spotka. Dzięki ofierze swojego życia, posłani otrzymują strumienie łask. Takie było też doświadczenie św. Teresy od Dzieciątka Jezus (1873 - 1897), karmelitanki, która sama fizycznie nie wyruszyła na misje, a stała się patronką misji.

W różnorodny sposób może się dokonywać obdarowywanie łaskami. Widać to wyraźnie na przykładzie Ewangelii o uzdrowieniu paralityka. Kilka osób z wiarą przyniosło chorego. Jezus chciał przede wszystkim uzdrowienia jego duszy, więc udzielił mu łaski przebaczenia grzechów, a znakiem przebaczenia było u zdrowienie ciała z paraliżu. Łaska Boża przemieniła go wewnętrznie, tak, że mógł chodzić, modlić się i wielbić Boga.

W 1830 roku św. Katarzynie Laboure (1806 – 1876) ukazała się Maryja i prosiła, aby ludzie nosili medalik z Jej podobizną, na którym będzie umieszczony napis: „Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami grzesznymi, którzy się do Ciebie uciekamy”. Na wizerunku Matki Bożej widać, że ma Ona na palcach pierścienie, z których wypływają promienie. Jedne promienie są wyraziste, jasne, inne blade. Jaśniejsze promienie oznaczają łaski, o które prosimy z wielką wiarą, a blade oznaczają łaski, o które prosimy z małą wiarą. Wezwanie na medaliku oznacza, że zwracamy się do Maryi jako grzesznicy do Tej, która jest poczęta bez grzechu. Możemy mieć udział w tym, by strumienie łask były jasne i obfite, hojne i wyraziste.

Św. Jan Paweł II wyznał, co się z nim działo, kiedy po konklawe wchodził na balkon, gdzie miało być ogłoszone, że został wybrany papieżem. Bóg go prowadził wewnętrznie, a współbrzmiało to z tym, co działo się na zewnątrz. Na filmach widzimy, że idzie pewnym krokiem, a on sam później wyznał, że przeżywał w czasie obawy i odczuwał lęk. W pewnym momencie wewnętrznie usłyszał słowo – „Nie lękaj się”. I za chwilę dzielił się tym słowem ze wszystkimi: „Nie lękajcie się”. Nasze życie wewnętrzne nie jest tylko dla nas. Jego naturalnym przedłużeniem jest spotkanie z innymi i dzielenie się swoim doświadczeniem, bo „z obfitości serca mówią usta”. (Łk 6, 45)

Bóg powierzając nam swoje dzieła, np.: misje, najpierw kształtuje nas wewnętrznie. Dzieła są czymś wtórnym do tego, co On sprawia w naszym wnętrzu. Tak właśnie Bóg przygotował do pracy misyjnej św. Pawła i Barnabę. Ich przygotowanie do misji trwało wiele lat. W tym czasie Kościół dotarł do pogan. Barnaba sprzedał swój majątek, a pieniądze złożył u stóp apostołów. Dzięki temu był dyspozycyjny dla apostołowania. Wysłany do Antiochii odkrył, że wśród pogan Duch Święty z mocą działa. Przypomniał sobie o Pawle, który przez 6 lat oczekiwał, aż Barnaba wprowadzi go w posługę misyjną. Paweł po swoim nawróceniu został odrzucony przez zwolenników i przyjaciół z którymi zwalczał wcześniej Kościół, a w Kościele spotkał się z wrogością i brakiem zaufania, bo pamiętano, że był ich prześladowcą. Czasami przygotowania do misji muszą trwać długo, wymagają wiary, ofiary, uległości, współpracy, by wszyscy mogli ze sobą w zgodzie współpracować.

Gdy się podejmujemy budowania Kościoła, to niebezpieczeństw jest tak wiele, że modlitwa zawierzenia staje się konieczna. Kiedy apostołów nie chciano słuchać w synagodze, to punktem wyjścia była modlitwa zawierzenia. Św. Paweł nie czuł się lepszym od tych, którzy go odrzucali, bo mógł sobie przypomnieć, że on też kiedyś nie chciał słuchać nauki Chrystusa. Ale kiedy z ufnością zwrócił się do Jezusa o łaskę, mógł dziękować za łaski otrzymane dla zbudowania siebie i innych, bo dzieło zbawienia się dokonuje.

Każde wydarzenie można odczytywać w kluczu 4 przepaści, by prosić, ufać i dziękować, że realizuje się owoc wiary. Kiedy Pawła i Barnabę chciano uczynić bogami, oni nie zgodzili się na to, bo wiedzieli, że byłoby to bluźnierstwo. W innym czasie Duch Święty nie pozwolił Pawłowi działać i głosić Ewangelii. Gdy dajemy się Duchowi Świętemu prowadzić, a pomocą jest dla nas modlitwa zawierzenia czterech przepaści. Taka jest droga dla ratowania świata, na którą jesteśmy zaproszeni.

Małe Ciche, 5 lipca 2024

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Matka łączy nas w jedną rodzinę.

Sami nie potrafimy żyć w jedności duchowej. Maryja jest dla nas pomocą w udzielaniu daru zbawienia. Jezus i wszystkie łaski przychodzą do nas przez Maryję. Wszyscy święci otrzymywali łaski przez Maryję. Nie możemy przyjąć Jezusa bez Maryi, nawet łaski Miłosierdzia Bożego są nam udzielane dzięki Jej pośrednictwu.

Scena z filmu „Rio Grande”:
Rewolwerowiec ma zamiar zabić człowieka.
Ofiara prosi: - Nie zabijaj mnie. Mam żonę, dzieci.
Rewolwerowiec odpowiada: - Dobrze, nie zabiję cię, jeśli zgadniesz, które oko mam prawdziwe: lewe, czy prawe? Zaznaczam, że jedno jest sztuczne, ale tak doskonale zrobione, że niczym się nie różni od prawdziwego.
Człowiek odpowiedział: - Prawe.
Rewolwerowiec się pyta: - Po czym poznałeś?
Ten odpowiada: - Bo tylko ono litościwie na mnie patrzy.
A my, które oko mamy patrzące po ludzku?

Na rekolekcjach jesteśmy jakby na pustyni. Nawet jak coś robimy, to w kontekście wiary i zbawienia. Nie uczymy się tutaj, jak zdrowo się odżywiać, ale jak właściwie patrzeć na drugiego człowieka. Uczymy się jak właściwie patrzeć na różnorodne sytuacje, by nas podnosiły i kształtowały. Nawet, jak spojrzymy lewym okiem i zaczniemy narzekać, to zaraz mamy spojrzeć prawym, by niedogodności, trudności czy niesprawiedliwość nas wewnętrznie budowały. Nie musi to nastąpić od razu. Po jakimś czasie też możemy dojść do właściwych wniosków.

W wąskim przejściu znalazło się dwóch ludzi, którzy się nie lubili. Jeden powiedział, próbując wymusić pierwszeństwo: - Głupcom się nie ustępuje. Drugi, ustępując powiedział: - Wprost przeciwnie, właśnie głupcom się ustępuje. Ta sytuacja pokazuje, że nawet możemy ustąpić, byleby racja była po naszej stronie. Rozmawiamy z ludźmi, chcemy ich poprawiać i coś wiemy. Co nami kieruje, na podstawie jakich przesłanek myślimy inaczej? Która racja jest właściwa? Tylko Boża racja jest właściwa. Mądry jest tylko Bóg, a nam jest to trochę dane.

Otrzymaliśmy różnorodne talenty, może trochę lepiej się uczymy, potrafimy coś zrobić, co innym się nie udaje. Lecz to nie my układamy nasze życie. To, że coś otrzymaliśmy stało się tak bez naszej zgody i udziału. Dary i zdolności zostają przez nas przyjęte na skutek naszego wysiłku i pracy. Czasem więcej jest tej pracy niż talentu. Ale wysiłek, cierpliwość, wytrwałość też są talentami. Niekiedy otrzymujemy zdolności, choć się o nie nie staraliśmy, a czasem prosimy o nie i je otrzymujemy z miłości i życzliwości od Boga. Trzeba się tylko zwrócić, wypowiedzieć od siebie: proszę.

Jeśli się zrażamy się, że nasza prośba jest niespełniona, to pamiętajmy, że Bóg w ten sposób uczy nas cierpliwości i większego zaufania. Kiedy trasa jest trudniejsza, niż to przewidywaliśmy, to możemy pomyśleć, że trudności zostały nam dane w bonusie. Bóg je daje, by nas uczyć zaufania do siebie. Mamy jedno oko wyostrzone, drugie widzi nieostro. Przez to widzimy wszystko, jak w krzywym zwierciadle. Nie chcemy patrzeć miłosiernie. Bóg obdarza nas osobami trudnymi, czasem niewygodnymi dla nas. Kto jest twardy trafi na twardszego, bo inaczej nie naprawi się. Bóg wie kiedy, w jakich okolicznościach i kogo nam dać na naszej ścieżce życia.

Walter Ciszek (1904 - 1984), amerykański ksiądz, jezuita, polskiego pochodzenia, podpisał dokumenty podsunięte mu przez przesłuchujących, w których przyznał się do nieprawdziwych zarzutów. Potem został zesłany na Sybir na wiele lat. W trudnych warunkach zgadzał się z wolą Bożą. Na Syberii otaczał opieką innych więźniów, nawracał do Boga spotkanych ludzi.

W domu będziemy wspominać rekolekcje, jak było nam na nich dobrze. Wszędzie jest dobrze, jeśli będziemy zwracać się do Matki Bożej, jeśli będziemy uniżali się przed Bogiem. Kościół jest wspólnotą nieudaczników, grzeszników, a nie skłóconych mądrali.

Św. Benedykt widząc tonącego brata wysłał jednego z uczniów, Placyda, by wyciągnął go wody. Placyd udał się ratować biedaka idąc po wodzie. Potem powiedział do św. Benedykta: „Twoja modlitwa sprawiła, że szedłem po wodzie”. Na to odpowiedział święty: „Nie bracie. To twoje posłuszeństwo sprawiło, że szedłeś po wodzie”. Ktoś nas niesprawiedliwie oceni, zostaniemy potraktowani zbyt surowo, wtedy przypomnijmy sobie, jak kiedyś sami byliśmy niesprawiedliwi dla bliźnich, którzy byli niewinni.

Małe Ciche, 6 lipca 2024

Homilia na zakończenie rekolekcji.

Ks. Andrzej Mazański

W tym świecie dar Nowego Życia jest zagrożony, tak jak zagrożone było życie małego Jezusa w Betlejem. Nowe Życie powierzone trosce Maryi i św. Józefa i w ten sposób zostało ochronione przez Boga. Ewangelia pokazuje, jak Bóg działa w udzielając wprost zaleceń Józefowi. Maryja się chętnie temu podporządkowuje. Jeśli małżonkowie chcą pełnić wolę Bożą, to Bóg może udzielić swojego światła jednej osobie, a drugi współmałżonek od razu pojmie, że to Bóg przemawia. W ten sposób oboje podporządkowują się Bogu, słuchają tego, komu objawia się Bóg. Więź, dzięki działaniu Boga, pomiędzy małżonkami staje się głęboka i obejmuje różne dziedziny życia.

Pamiętając, że Bóg nas ochrania możemy wyruszyć w drogę, podejmować nowe wyzwania i pójść tam, gdzie Bóg nas potrzebuje. Drogą Nowego życia nie można iść po staremu, tak jak nie można wlewać nowego wina do starych bukłaków. Nowe Życie, to osobista relacja z Jezusem, Oblubieńcem, z którego miłością się spotkaliśmy i odpowiedzieliśmy na Jego wezwanie, by pójść za Nim.

W ten sposób będziemy troszczyli się o Nowe Życie i uczestniczyli w jego darach. Maryja i Józef troszczyli się o Nowe Życie, czyli o Jezusa.