mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Byliśmy w Kamieńczyku - 2014

W sobotni poranek 21 czerwca 2014 w parafialnym kościele w Kamieńczyku miało miejsce diecezjalne spotkanie RRN diecezji warszawsko-praskiej, będące zakończeniem roku formacyjnego 2013/2014. Na zaproszenie ks. Kazimierza Sztajerwalda przybyło ok. 50 osób.

Chociaż w chwili rozpoczęcia się naszego spotkania rozpętała się burza i spadł ulewny deszcz, to my bezpieczni w kościele, mogliśmy trwać przed Najświętszym Sakramentem na adoracji.

Później miała miejsce Msza święta, w czasie której homilię wygłosił ks. Andrzej Mazański. Ksiądz Moderator przypomniał słowa z dzisiejszej Ewangelii: „Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam przydane.” Przypomniał, aby zgodnie z wezwaniem Pana Jezusa powinniśmy kierować się radykalizmem wiary, który wyraża się w dążeniu do świętości. Człowiek kierujący się radykalizmem wiary, podejmuje decyzje jednoczące go z Bogiem i przez to buduje Królestwo Boże. Przeciwieństwem radykalizmu jest dziwactwo, które ma pozór pobożności. Dziwactwo nie ukierunkowuje na Boga i nie pociąga do Niego nikogo, ale eksponuje osobę prezentującą taką postawę. Granica pomiędzy radykalizmem wiary a dziwactwem jest bardzo cienka, dlatego warto wiedzieć, jaka jest między nimi różnica. Pomocą mogą być dla nas święci, którzy nie kierowali się względami ludzkimi, ani poczuciem swojej wyjątkowości czy szczególności. Powinniśmy zabiegać, aby docierała do nas przede wszystkim łaska Boża, niż na siłę pobudzać w sobie pobożne uczucia, które w sumie mogą zasłaniać Boga. Ksiądz Andrzej dał tu przykład fałszywych proroków ze Starego Testamentu, którzy gotowi byli tańczyć, skakać lub ranić się prosząc swoje bożki, aby zapaliła się samoistnie ich ofiara . Zaś prorok Eliasz nawet polał swoją ofiarę wodą, aby widać było bardziej interwencję Boga, niż jego działanie. To jego ofiara została przyjęta i ogień Boży ją zapalił. Nie chodzi o sztuczne podtrzymywanie uczuć, przeżyć ale, by prawdziwy ogień w nas płonął i otwierał nas na łaski Boga.

Konferencję wygłosił gospodarz parafii ksiądz proboszcz Kazimierz Sztajerwald. Ksiądz powiedział, że każdy z nas ma ojca, który ma swoje imię, a Bóg Ojciec też ma swoje Imię, które brzmi MIŁOŚĆ. To jest prawda, do której powinniśmy się zawsze odwoływać. On zawsze kocha, a my samych siebie nie potrafimy tak kochać, jak On. My często czujemy się, jak dzieci adoptowane, nieszczęśliwe, bo brakuje nam relacji z Bogiem. Prawda jest taka, że przez chrzest mamy przywróconą godność dzieci, jesteśmy dziedzicami nieba. Dzisiejsza Ewangelia zachęca, aby nie troszyć się zbytnio, ale ufać, jak dziecko. Ile potrzeba walki duchowej, by mieć serce dziecka. Nie trzeba się zamartwiać, bo Bóg bierze w swoje ręce moje sprawy. Należy tylko Mu za wszystko dziękować. Według świętej Tereski, być dzieckiem Boga, to: zbytnio się nie troszczyć, nie zniechęcać się swoimi upadkami,oczekiwać wszystkiego od Boga.

Czy podporządkowujemy swoje życie Temu, który nas kocha? Czy pozwalamy, by On nami się posługiwał? Największy ból możemy Bogu sprawić brakiem zaufania. Grzechy niewierności wynikają z braku zaufania i z egoizmu.

Matka Boża sama będąc dzieckiem Boga i chce pomagać nam zrealizować nasze powołanie bycia dziećmi Bożymi. Chce byśmy w naszych wyborach wewnętrznych, życiowych ufali Bogu. Będziemy dziećmi, gdy uznajemy przed Bogiem, że jesteśmy twardego karku, i trudno nam należeć do Boga. Nie umiemy sami z siebie żyć postawą ufności i pokory, dlatego dana jest nam Maryja, prawdziwa Matka. Niech Ona kształtuje nasze serca i poddaje Jezusowi na wzór Swojego Serca. Najlepszym przygotowaniem się na przyjęcie daru dziecięctwa jest uznanie swojej słabości. Nasze życie duchowe polega na zmaganiu się ze sobą samym, ze swoją pychą. Droga dziecięctwa jest niezrozumiała dla szatana. Pokorny wymyka się mu, nie umie „popsuć” takiego człowieka. Gdy mamy serce dziecka, jesteśmy odporniejsi na pokusy złego. Bóg chce widzieć w nas dziecko, chce relacji z dzieckiem. Gdy dziecięctwo Boże w sobie zachowamy, będziemy się rozwijali w dobrym kierunku.

Pomimo wcześniejszej burzy, niebo rozchmurzyło się, więc udaliśmy się na plac przed plebanią na wspólny posiłek. Były pieczone kiełbaski, grill, ciasto i słodycze. Barszcz czerwony i krokiety przygotowali dla nas i przywieźli pp. Grażyna i Andrzej Naumowiczowie. 

Spotkanie zakończyło się wspólnym odmówieniem Koronki do Miłosierdzia Bożego.

Rekolekcje Wielkopostne 2014

Rekolekcje wielkopostne 2014

Trzydniowe rekolekcje wielkopostne w tym roku przygotował i wygłosił ks. Krzysztof Husak. Każdego dnia przed rozpoczęciem konferencji wspólnie modliliśmy się, by Matka Boża pomogła nam zrozumieć to, co Pan Jezus chciał nam przekazać, a szczególnie byśmy właściwie patrzyli na krzyż Jezusa i własny krzyż.

Teraz pisząc tę relację z naszych rekolekcji, też zwracam się do Matki Bożej, aby pomogła mi z zapisanych notatek wydobyć i przekazać najistotniejsze myśli i przesłanie, które poprzez księdza Krzysztofa skierował do nas Pan Jezus. Tym bardziej, że konferencje były bogate dygresje, przykłady i anegdoty. Część z nich została w tym tekście zapisana.

Na zakończeniu tych konferencji znajduje się link muzyczny.
Utwór "Zdumienie" pochodzi z " Tryptyku rzymskiego".
Autor tekstu: Jan Paweł II
Muzyka: Piotr Rubik
Wykonanie: Janusz Radek

 

Dzień I – poniedziałek 31 marca 2014 r.

Konferencję poprzedziła pieśń „Zbawienie przyszło przez krzyż” wykonana przez młodzieżową grupę RRN. Ksiądz powiedział, że Duch Święty zainspirował młodzież i księdza, gdyż nie konsultując się wcześniej ze sobą, podejmują ten sam temat.

Ksiądz przywołał słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, który w 1997 roku powiedział: „Na całym świecie stworzonym z miłości, musiał Ktoś odpowiedzieć Bogu miłością.” Tą osobą był Jezus. Jak mam patrzeć na krzyż Jezusa i swój ? Co ma do powiedzenia Bóg o krzyżu Jezusa i o moim krzyżu? Pan Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto nie bierze swojego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien" oraz „Kto chce pójść za Mną, niech zaprze się samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje!”

Jezus nie mówi tutaj o swoim krzyżu, ale naszym. To uczniowie i my mamy brać swój krzyż i naśladować Mistrza. Św. Paweł w jednym ze swoich listów napisał, że on w swoim ciele dopełnia udręk Chrystusa. Jezus znalazł sens każdej niedogodności, którą przeżywał. Nie mówił, że jakoś to zniesie, weźmie tabletkę przeciwbólową. Wiedział, że ma zbawić świat. Naszym zadaniem jest naśladowanie Jezusa. Ludzie wierzący dzielą się na uczniów i sympatyków. Czy my z sympatii przyszliśmy na Mszę św? Nie raz się słyszy, jak ktoś mówi, że jest katolikiem „z dziada pradziada”. Albo ma pretensję, że budował kościół, a teraz bolą go nogi. Pewnie myśli, że udział w budowie kościoła powinien go zabezpieczyć przed chorobą.

Słyszy się często z ust osób starszych słowa, że „Panu Bogu nie udała się starość”. A jednak to przemijanie ma sens. Papież Jan Paweł II nie koncentrował się na swoim bólu i cierpieniu, nie robił grymasów. Nie demonstrował swoich dolegliwości, chociaż bardzo cierpiał. (Zwłaszcza po 1996 roku, kiedy to po złamaniu nogi, każdy jego krok był naznaczony bólem). Papież podał intencje cierpienia. Były to prorocze intencje. Cierpienie ofiarował za rodziny i za pokój. Papież dopełnił w swoim ciele udręk Chrystusa. Wokół nas jest wielu cichych i pokornych świętych.

 Patrząc na Chrystusa na krzyżu, wydaje się nam, że nie cierpiał. On pomimo bólu i uczucia duszności nie mówi o sobie, nie skarży się, ale myśli o innych:
„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”,
„Zaprawdę powiadam ci, jeszcze dziś będziesz ze Mną w raju”,
„Niewiasto, oto syn Twój”,
„Oto Matka twoja”
„Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił” to początek psalmu 22. Modlitwa słowami tego psalmu wyraża wielką ufność wobec Boga w obliczu zagrożenia i nadzieję, że Bóg uratuje z zagrożenia. Nie jest to psalm cierpiętniczy czy opuszczenia. Jezus panuje nad sytuacją. Nikt Go nie zabił. On sam wybrał krzyż. Wcześniej chciano Go zabić, strącić ze skały, ale nikomu nie udał się ten zamiar. Jezus oddał swoje życie, kiedy sam chciał. Jednak to nie umiejszało cierpienia Jego i Maryi. Często na ikonach przedstawia się Jezusa na krzyżu w złocistej szacie i w koronie na głowie. Ikona w sposób symboliczny pokazuje istotę rzeczy. Jezus panuje, króluje.

Cierpienie staje się zbawcze, gdy naśladujemy Pana Jezusa. Gdy ofiarujemy swoje niedogodności za innych. Powinniśmy mówić chorym, by nie zmarnowali swojego cierpienia. Chorzy są największym skarbem Kościoła. Dla Jana Pawła II, sparaliżowany ks. biskup Deskur, był ważną osobą, dlatego odwiedza go w szpitalu natychmiast po swoim wyborze. Później mianuje na kardynała Kościoła Katolickiego. Cierpienie ks. kardynała Deskura było ściśle związane z pontyfikatem papieża.

Nie każde cierpienie jest krzyżem. Ludzie, którzy atakują Kościół też cierpią, ale na swój sposób. Cierpienia nie ofiarowują Panu Jezusowi za innych. Czasem chwalą się, że gdy byli zdrowi, przewrotnie wypełniali przykazania: zabijając, kradnąc, kłamiąc, mówiąc fałszywe świadectwa. Świat jest bezczelny, bo proponuje eutanazję starszym osobom, a nawet dzieciom. Szatan ma teraz swoje pięć minut i my karmimy tego diabła brakiem zaufania Bogu, nawet wtedy, gdy mówimy, że: „ Bogu nie udała się starość”. W ten sposób dokładamy się do posiewu nieufności zasianego przez diabła.

Po zakończeniu pewnych rekolekcji przyszli do księdza młodzi z zapytaniem, czy mogą żyć w czystości do czasu ślubu, bo wcześniej żyli ze sobą. Ksiądz im odpowiedział, że to wspaniałe postanowienie. Jeśli będą czyści, to skutki tej czystości będą błogosławieństwem dla nich samych, dla ich małżeństwa, dzieci i wnuków.

Także po rekolekcjach, przed samym zamknięciem kancelarii przyszedł ojciec z synem i zapytał, czy kancelaria jest otwarta. Lubię się czasami podroczyć, więc odpowiadam, że kancelaria jest zamknięta, ale Kościół jest otwarty, lub, że kancelaria jest zamknięta, ale ksiądz jest otwarty. Wtedy ojciec mówi, że chciałby się ochrzcić razem z synem. To są błogosławione owoce rekolekcji.

Mamy dopełnić udręk męki Chrystusa i z Nim cierpieć. Gdy przyjdzie choroba, mamy powiedzieć „błogosławiony bracie raku”. Pewna młoda osoba zachorowała na białaczkę, a wcześniej miała mnóstwo planów na przyszłość. Gdy dowiedziała się o swojej chorobie powiedziała do Jezusa: „Teraz Ty Jezu możesz planować moją przyszłość”. Egzorcyzm humoru może być uzdrawiający. „Teraz Ty Jezusie zajmuj się mną”. Zachorujemy, jak nie na raka, to na co innego. My mamy się przygotować do cierpienia i umierania, które ma sens. Dzięki krzyżowi nie jesteśmy bezradni. Ciężko chorzy mogą ewangelizować zdrowych. Tak, jak Jezus ewangelizował niewiasty płaczące na Jego drodze krzyżowej. W czasie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania wszystko się zaczęło, a nie skończyło, dla Pana Jezusa i dla nas. Moja wola i plany nie są istotne, ważne jest to, co Ty chcesz Boże ze mną zrobić. Tak samo w modlitwie, nie chodzi o moje plany, ale by Bogu pozwolić działać. Należy wsłuchać się w głos Boga.

Papież Franciszek powiedział: „U stóp krzyża stoi Niewiasta Bolesna otwarta na tajemnicę większą niż cierpienie”. Gdy umarł Jezus, Maryja mogłaby powiedzieć, że obietnice ze Zwiastowania nie były prawdziwe. Lecz Ona wierzyła i z nadzieją patrzyła na przyszłość Boga. Jedyna lampka, która się świeciła w grobie Jezusa, to nadzieja Matki.

Spróbujmy z nadzieją czekać na jutro Boga, na przyszłość, która do Niego należy i dziękujmy za Jego działanie.

 

Dzień II – wtorek 1 kwietnia 2014 r.

Ksiądz Krzysztof poprosił nas w dniu wczorajszym, abyśmy w domach przeczytali z uwagą psalm zaczynający się od słów: „Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił”, którym Jezus na krzyżu modlił się. A dzisiaj dla wszystkich przeczytał głośno jeszcze raz tekst tego psalmu.

Pan Jezus, pomimo że był unieruchomiony na krzyżu i bardzo cierpiał i ledwie mógł mówić z powodu duszności, to jednak panował nad sytuacją. On na krzyżu był dlatego, że sam tego chciał. Z wysokości krzyża ogarniał swoim sercem wszystkich ludzi, jak matka, która dba o wszystkie swoje dzieci. Zatroszczył się o dobrego łotra, o swojego ucznia Jana, o własną Matkę, a także o ludzi wrogo do niego usposobionych: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Kiedy przyjdą trudności w życiu należy sobie przypomnieć, że Jezus też cierpiał. Pod krzyżem stała Matka Bolesna otwarta na tajemnicę większą niż cierpienie. Tak samo, każdy człowiek nie powinien skupiać się tylko na swoim cierpieniu, ale ofiarować je Jezusowi. Człowiek cierpiący staje w prawdzie o sobie samym, już niczego nie udaje. Ma okazję stanąć w prawdzie przed Bogiem. Ważne jest prawdziwe życie. „Prawda nas wyzwoli”. Wszystko w naszym życiu ma być robione naprawdę.

Powinniśmy pozbyć się tego, co nam przeszkadza żyć na 100%, i oddać się Jezusowi. To tajemnica wielka: żyć naprawdę i kochać naprawdę. Matka Boża pod krzyżem nic nie mówiła, bo gdy się kocha naprawdę, to się milczy. Jak miała tłumaczyć innym kobietom, co się stało, że Jej ukochany Syn umiera? Kiedy Jezus umiera, a ja nie milczę, to znaczy, że Go nie kocham naprawdę. Może poruszam w sobie tylko emocje np.: w czasie nabożeństwa Gorzkich Żalów, wzruszam się słuchając słów lub melodii, a nie uświadamiam sobie, jak bardzo jestem kochany. To, co wydarzyło się na krzyżu Jan Paweł II określił słowami: "Z wdzięczności za dar stworzenia, musiał Ktoś odpowiedzieć Bogu miłością na miłość." Nikt Jezusowi nie zabierał życia. On sam oddał je dla ciebie. Ciebie widział, umierając na krzyżu.

Jezus mówił do św. Faustyny: „ Powiedz ludziom, że jestem prawdziwy, że nie jestem przedmiotem. Moje serce jest bijące”. Nie jesteśmy mistykami. Nie słuchamy Boga, lecz ludzi. A ludzie nie mówią nic mądrego. Przy coraz bardziej zaawansowanej technologii, w telewizji nie ma nic ciekawego do oglądania. Można wyrzucić telewizory z domów. Ale nie róbcie tego, ze szkodą dla rodziny, bo gdy będzie mecz, mąż pójdzie do sąsiada. W czasie egzorcyzmów diabeł, wychodząc z opętanego człowieka powiedział: my niedługo będziemy w każdym domu, a nasze rogi będą na każdym dachu. Można się domyślać, że chodziło o telewizory, które teraz ludzie posiadają w swoich domach.

Wierzący są z innego świata, mają zakasać rękawy i zbawiać świat przez swój krzyż. Trzeba zaprzeć się samego siebie, nie dla doskonałości własnej, ale ze względu na miłość do Jezusa. Mamy przyjąć cierpienie, dlatego, że kochamy. Nie pytaj, za jakie grzechy, ale przyjmuj. Krzyż może być znakiem twojej miłości. Gdy czyny podejmujemy z pragnienia doskonałości, zaczynamy rywalizować między sobą, a nawet możemy się pokłócić. Mamy wszystko to robić z miłości. Każdy z nas i na każdym poziomie. Każdy może zatrzymać się pod krzyżem w milczeniu. Wtedy Bóg może ci coś powiedzieć.

(Miałem sprawdzać czas, czy nie za długo mówię, więc zdjąłem zegarek z ręki, a potem...schowałem go do kieszeni :))

Nie możemy, jako chrześcijanie żyć, tak jak inni ludzie. Nie jesteśmy zwykłymi zjadaczami chleba. My mamy zbawiać ten świat, nauczając wszystkie narody. Mam żyć naprawdę. Poznać w pełni Boga. Jedna jest prawda, (choć różne są jej interpretacje). Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem – tak powiedział o sobie Pan Jezus. Jest to prawda o Bożym miłosierdziu i prawda o ludzkiej kondycji. Pewien człowiek umierał na raka. Rodzina wezwała księdza zbyt późno i chory nie był w stanie się wyspowiadać. Powiedział tylko „ Boże mój kochany”. Na stole w pokoju leżały lekarstwa, jakaś świeczka i wypełniony kupon totolotka. Czy to było jego zajęcie przed śmiercią? Toczy się walka o duszę człowieka, a oni chcą grać w totolotka. Nie możemy przyjścia Boga wymusić, ale On przychodzi sam. Jakie są moje pragnienia? Czy naprawdę chcę tego, co deklaruję? Czy może chcę mieć te miliony w totolotku, a nie myślę o zbawieniu? Zapytałem się dzieci, czy chciałyby, bym wygrał w totolotka 10 milionów. Odpowiedziały, że tak. Wtedy powiedziałem, że gdybym wygrał, zapomniałbym o Bogu, drżałbym o pieniądze, jak je zagospodarować, zabezpieczyć. Mamy żyć naprawdę i dziękować za to, co mamy. Za to, że wodę mamy czystą, a nie każdy ją ma. Nie potrzebuję cudownej techniki. Czego innego potrzebuję do życia.

Na prośbę o głośniejsze mówienie do mikrofonu, ksiądz odpowiedział: „Jak ktoś nie słyszy, to znaczy, że ma nie słyszeć. Słowo Boże jest ważne, komentarz jest nie ważny, tylko zaciemnia Ewangelię”

Autostopem zabrała się ze mną pewna dziewczyna, która wcześniej była na Mszy św. Wtedy była czytana Ewangelia o spotkaniu Pana Jezusa z Samarytanką przy studni. Zapytałem dziewczynę: „czy ty pragniesz tej wody żywej, tak naprawdę?” Odpowiedziała mi patrząc się w oczy, że tak. Powiedziałem jej: „To zaproś kogoś, to będziemy kopać studnię.” I ona tak zrobiła. Już od 10 lat pije wodę żywą. Bojaźń Boża jest początkiem mądrości. Poznałem tę mądrość na Ukrainie i na Łotwie u babinek niepiśmiennych.

Matka Boża pod krzyżem jest otwarta na tajemnicę większą niż cierpienie. Każdą niedogodność można wykorzystać, by zaprzeć się siebie. Nie jest istotne, co ja chcę, ważna jest wola Boga, to co On chce. Mam Boga kochać i wierzyć w Jego miłość do mnie.

Do zobaczenia, do jutra.

 

Dzień III – środa 2 kwietnia 2014 r.

Dzisiaj jest ważny dzień, bo 9 lat temu umarł papież Jan Paweł II. Tego dnia odbywała się pielgrzymka RRN na Jasną Górę, a kilka dni wcześniej rozpoczęły się rekolekcje kapłańskie. Nie mieliśmy świadomości w jakim stanie jest Ojciec Święty. Pamiętam, że o godz. 15.00 rozpoczęła się Msza święta z udziałem wszystkich pielgrzymów z RRN w intencji Papieża. A później wieczorem Papież umarł. Gdy wróciłem do domu okazało się,że parafianie włamali się na plebanię, aby zabrać klucze do kościoła, by móc się modlić. Później nastąpiło kilka dni wspaniałych rekolekcji dla wszystkich Polaków. Wiele osób chciało pojechać na pogrzeb papieża i prosiło mnie o pomoc w wyczarterowaniu samolotu, bo wszystkie planowe rejsy były już zajęte. Lecz, gdy emocje minęły, wszystko wróciło do normy, jakby zapomnieliśmy. A nawet było gorzej, bo wszyscy się pokłócili i nastąpił podział. Jakie to śmieszne kłócić się o władzę... Nie potrafimy zagospoarować czasu, tego daru, który został nam dany.

Modlitwa za umierających jest bardzo ważna. Ktoś usilnie modlił się za umierającą osobę, o jej uzdrowienie. A kiedy umarła, przyszedł do mnie i powiedział, że Bóg go oszukał. Odpowiedziałem: „ Mój Bóg nie oszkuje. Skoro twój bóg cię oszukał, to przyjdź do mojego Boga.” Ta osoba nie mogła nadążyć z rozumem i z wiarą za Bogiem i za sensem umierania.

Matka Bolesna pod krzyżem milczała. Gdy człowiek umiera nie ma co mówić, słowa są zbędne. Po projekcji filmu „Pasja” Mela Gibsona, wracałem samochodem wraz z grupą osób (trasa liczyła 25 kilometrów)– nikt nie odezwał się w czasie podróży. Wszyscy byli zamyśleni i pod wrażeniem tego, co zobaczyli. Każdy miał ściśnięte gardło i serce. Na naszych krzyżach w domach, Jezus nie ma innych ran, niż te na nogach i dłoniach. A tak naprawdę ciało Jezusa było skatowane, całe było w ranach.

Papieża Jan Pawł II w swojej encyklice napisał: „Matka Boża jest najbardziej osobistym darem Jezusa dla jego uczniów”. Uczniowie, to ci, którzy przyjmują z wiarą tajemnicę Chrystusa, Słowa Wcielonego i Odkupiciela świata... ale zarazem szukają w Maryi oparcia dla swojej wiary.

Szukajmy oparcia naszej wiary, w wierze Maryi. Możemy zacząć się modlić na różańcu, godzinkami lub odmawiać litanię. Ale mamy przede wszystkim, modlić się z wiarą. Może to być początek mądrości. Później nasza wiara stanie się jak ziarnko gorczycy. Są takie sytuacje ekstremalne w życiu, gdy stwierdzamy, że chociaż próbujemy się modlić z wiarą i wypowiadamy akty strzeliste, to nie wystarcza. Wtedy spróbujmy szukać oparcia dla swojej wiary, w wierze Maryi. Jej wiara była większa, niż wiara wszystkich proroków razem wziętych. Większa niż wiara Apostołów i wsystkich świętych ze wszystkich wieków. Ona jest osobistym darem Boga dla nas, ludzi. Powinniśmy Ją „zagospodarować” w naszej duchowości, bo może się okazać, że nasza pobożność na nic się nie zda. Bóg jest miłością. „ Ukochałem cię miłością odwieczną”. Nie ma drugiego takiego Boga, który by tak kochał. Inni bogowie wymagają miłości, ale nie kochają. W ostatecznych czasach, Bóg przemówił przez Syna. Tego Syna mamy pytać, także w czasie rekolekcji, jak mamy Jemu ofiarować nasze cierpienia, plany. Mamy nie tyle prosić Boga, ile zgadzać się na Jego wolę w naszym życiu. Nasze pomyłki życiowe wynikają z buntu, błędu, zagubienia drogi. Czasem w dobrej wierze idziemy w złą stronę. Tak, jak pielgrzymi idący na spotkanie z papieżem w 1979 roku triumfalnie szydzili z milicjantów pilnujących porządku. Nie dali przykładu miłości bliźniego.

Na pewnym filmie przedstawiony jest świat po katastrofie. Wszędzie panuje mafia. Aby uprawomocnić swoją dominację mafia poszukuje księgi Pisma Świętego. Okazuje się, że zachował się tylko 1 egzemplarz Pisma. Właściciel przez 2 lata broni jej zażarcie, choć nigdy do niej nie zajrzał. Później okazało się, że Pismo Święte było napisane brajlem, pismem dostosowanym dla osób niewidzących... Jeśli nie wyrzuciliście telewizora, obejrzyjcie ten film. (Niestety nie usłyszałam tytułu filmu).

Pewna osoba skarżyła się, że wnuki się jej nie słuchają. Wnuki nie mają cię słuchać, lecz szanować. Czy masz coś ciekawego do powiedzenia? Dzieci mają niezwykły zmysł, nieraz są najlepszymi prorokami, dlatego Matka Boża się nimi posługuje. Czy wszyscy mają się ciebie słuchać? A, czy ty się słuchasz Boga? Raczej módlcie się za dzieci, błogosławcie je, przekazujcie im to, co ważne, wychowujcie je roztropnie, bo mogą być dla was prorokami. Czasem pytamy się wnuków: dlaczego tu jeszcze nie posprzątane? Może paść odpowiedź: babciu nie masz prawa nam rozkazywać. Sprawdźcie, czy nie są to prorocze słowa. Nie rozdrażniajcie swoich wnuków, bo uciekną w inny świat. Raczej posprzątajcie sami i zaproście je: Chodźcie dzieci, już posprzątane, można już znowu brudzić. Owoce mogą być błogosławione.

Bóg nie ogranicza się do mówienia, ale sam staje się miłością. Od momentu Wcielenia, mówi do nas osobiście, przemawia z wnętrza każdego ludzkiego doświadczenia i każdej sytuacji. Jezus ukochał nas sercem Boskim i ludzkim, ukochał miłością czułą i wytrwałą. W wychowaniu dziecka najważniejsza jest miłość i konsekwencja. Ważne jest świadectwo słowem, ale przede wszystkim życiem. Niech ktoś spojrzy ci w oczy i zakocha się w Bogu.

Bóg szczególnie ukochał grzeszników i przebacza im. On głęboko się wzrusza, jak miłosierny Samarytanin. Gdy zobaczy poranionego grzesznika, potrzebującego pomocy, przybywa na pomoc. Jak odkryjesz, że Bóg kocha ciebie grzesznika, to stwierdzisz, że żadna inna osoba nie jest w staniem, tak ciebie pokochać, jak On. Czy można żyć bez miłości? Tak, można, ale to jest wegetacja. Miłość przywraca nadzieję, godność, wolność. Eucharystia pomnaża tę miłość w nas. Miłość wzbogaca się o przyjaźń. „Już was nie nazywam sługami, lecz przyjaciółmi”. Bóg nie ukochał nas dla żartu. Co robimy, gdy jesteśmy świadomi, że Bóg nas tak ukochał? Z nadzieją pójdźmy pod krzyż na spotkanie z Panem.

Poniżej link do pieśni: "Zdumienie". Wystraczy go nacisnąć, aby odsłuchać.

http://www.youtube.com/watch?v=TNeBVHivIPY

Rekolekcje zimowe dla rodzin Czarna Góra 2014

 

czarna góra plakat  

  

          W dniach 16-22 luty 2014 w Czarnej Górze koło  Białki Tatrzańskiej odbyły się rekolekcje dla rodzin pod hasłem "Nadzieja zawieść nie może", które prowadzili ks. Mieczysław Jerzak i ks. Kazimierz Sztajerwald. Wzięło w nich udział blisko 170 osób, z czego ponad setkę stanowiły dzieci. 

Z rana odprawialiśmy medytację w oparciu o tajemnice światła Różańca Świętego, uczestniczyliśmy w codziennej Eucharystii i dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami duchowymi w małych grupkach. Dzieci i młodzież miały swoje programy realizowane w grupach wiekowych. Wieczorem słuchaliśmy konferencji i uczestniczyliśmy w adoracji Najświętszego Sakramentu. Rekolekcje miały charakter duchowo – rekreacyjny – po obiedzie korzystaliśmy z pobliskich stoków narciarskich. Pomimo dodatnich temperatur śniegu nie zabrakło!

Nowenna przed złożeniem Aktu zawierzenia RRN Matce Bożej

NOWENNA

Nowenna poniższa była propozycją modlitwy dla członków RRN przed pielgrzymką na Jasną Górę na adwentowy dzień skupienia i złożeniem Aktu zawierzenia RRN Matce Bożej dnia 30-11-2013 r.

1. dzień

Jednym z najwznioślejszych przejawów duchowości św. Ludwika Marii Grignion de Montforta jest utożsamienie człowieka wierzącego z Maryją w Jej miłości do Jezusa i służbie Jemu. Rozważając znany tekst św. Ambrożego: „Niechaj w każdej (duszy) będzie dusza Marii, aby wielbiła Boga; niech w każdym (duchu) będzie duch Marii, aby radował się w Bogu”, Ludwik Maria pisze: „Jakże szczęśliwa jest dusza, która… cała jest opanowana i owładnięta duchem Maryi, który jest słodki i mocny, gorliwy i roztropny, pokorny i mężny, czysty i płodny” (Traktat, 258). Mistyczne utożsamienie się z Maryją jest ukierunkowane całkowicie na Jezusa, jak wyraża to w modlitwie: „W końcu, moja najdroższa i najukochańsza Matko, spraw, jeśli to możliwe, abym nie miał innego ducha, jak tylko Twojego, do poznania Jezusa Chrystusa i Jego boskiej woli; abym nie miał innej duszy, jak tylko Twoją, do chwalenia i wysławiania Pana; abym nie miał innego serca, jak tylko Twoje, do kochania Boga miłością czystą i żarliwą jak Ty” (Tajemnica Maryi, 68)

Jan Paweł II, List do rodzin montfortańskich, 8.12.2003, nr 5

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

2. dzień

Najświętsza Maryja Panna jest Matką pełną łagodności i miłosierdzia, której nikt nie zdoła prześcignąć w miłości i hojności. Gdy Ona widzi, że ktoś oddaje się Jej całkowicie, by Ją czcić i Jej służyć, ogołacając się ze wszystkiego, co mu najdroższe, by Ją tym przyozdobić – również i Maryja oddaje się całkowicie i w sposób niewysłowiony temu, kto Jej oddaje wszystko.

Zanurza go w morzu swych łask; przyozdabia go swymi zasługami; wspiera go swoją potęgą; oświeca go swym światłem; napełnia swoją miłością; udziela mu swych cnót: pokory, wiary, czystości itd.; staje się jego rękojmią, dopełnieniem i jego „wszystkim” u Jezusa. Wreszcie, ponieważ taka osoba należy zupełnie do Maryi, to i Maryja należy całkowicie do niej, tak, iż o takim doskonałym słudze i dziecku Maryi można rzec to, co św. Jan Ewangelista mówi o sobie, iż obrał Najświętszą Dziewicę jako całe swe dobro: uczeń wziął Ją do siebie.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 144

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

3. dzień

Skąd bowiem bierze się to, iż większość nawróconych grzeszników nie potrafi wytrwać? Skąd bierze się to, że tak łatwo znów popadamy w grzech? Skądże pochodzi, że większa część sprawiedliwych, zamiast postępować w cnocie i wzrastać w łasce, częstokroć traci tę odrobinę posiadanych cnót i łask? Jak wykazałem poprzednio, nieszczęście to pochodzi stąd, że człowiek – przecież tak bardzo skażony, słaby i niestały – przecenia siebie samego, opiera się na własnych siłach i sądzi, że sam zdoła zachować skarb łask, cnót i zasług.

Przez to nabożeństwo Najświętszej Dziewicy, która jest wierna, powierzamy wszystko, co posiadamy; uznajemy Ją za Powiernicę wszelkich naszych dóbr natury i łaski; zawierzamy Jej wierności; opieramy się na Jej potędze, na Jej miłosierdziu i miłości, ażeby to Ona zachowała i pomnażała nasze cnoty i zasługi – wbrew diabłu, światu i ciału, czyniących wszystko, by je nam odebrać. Człowiek mówi do Maryi jak dziecko do matki, jak wierny sługa do swej pani: Strzeż depozytu mego. Moja dobra Matko i Pani, uznaję, że dotąd za Twoją przyczyną otrzymałem więcej łask od Pana Boga, niż na to zasługiwałem, a smutne doświadczenia, jakie zdobyłem, pouczyły mnie, że skarb łaski noszę w bardzo kruchym naczyniu i że jestem zbyt słaby i nędzny, by go sam zachować… Błagam Cię więc: wszystko, co posiadam weź w depozyt, i zachowaj Swą wiernością i potęgą. Jeśli Ty będziesz się mną opiekować, nie stracę nic; jeśli Ty mnie podtrzymywać będziesz, nie upadnę; jeśli Ty mnie osłaniać będziesz, uchronię się przed nieprzyjaciółmi.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 173.

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

4. dzień

Należy spełniać swe uczynki przez Maryję, to znaczy, trzeba we wszystkim i we wszelkich okolicznościach życia być posłusznym Najświętszej Dziewicy i pozwolić kierować się we wszystkim Jej duchowi, którym jest Duch Święty… Powiedziałem, że duch Maryi jest Duchem Bożym, gdyż Maryja nigdy nie kierowała się własnym duchem, lecz jedynie Duchem Bożym, który tak Ją opanował, że stał się Jej własnym. Dlatego mówi św. Ambroży: Niech dusza Maryi będzie w każdym z nas, by wielbić Pana; duch Maryi niech będzie w każdym z nas, by radować się w Bogu.

Aby duszą kierował duch Maryi, powinna ona zanim cokolwiek postanowi, wyrzec się własnego ducha, własnego światła, własnej woli…, gdyż słabość naszego rozumu, złośliwość naszej woli i naszego postępowania, gdybyśmy się nimi kierowali, stawiłyby zapory duchowi Maryi, choćbyśmy je nawet uważali za dobre.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 258n

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

5. dzień

Bóg Duch Święty… z Nią i w Niej, i przez Nią ukształtował swe Arcydzieło – Boga Wcielonego i aż do końca świata codziennie kształtuje wybranych i członki Mistycznego Ciała Chrystusa. Toteż, gdy odkrywa On Maryję, swą umiłowaną i nierozłączną Oblubienicę, w jakiejś duszy, tym silniej i skuteczniej działa na nią, by ukształtować w owej duszy Jezusa Chrystusa, a duszę w Jezusie Chrystusie. (20)

Jednym z powodów, dla których tak mało dusz dochodzi do pełni wieku Chrystusa, jest to, że Maryja, która była i jest zawsze Matką Syna i Oblubienicą Ducha Świętego, nie jest dostatecznie ukształtowana w ich sercach. Kto chce mieć owoc dojrzały i o pięknym kształcie, powinien mieć drzewo, które go rodzi. Kto chce mieć owoc życia, Jezusa Chrystusa, powinien mieć drzewo życia, którym jest Maryja. Kto chce doznać w sobie działania Ducha Świętego, powinien być zjednoczony z Jego wierną i nierozłączną Oblubienicą, z Najświętszą Maryją, która Go czyni urodzajnym i płodnym, jak to już wcześniej zostało dowiedzione. (164)

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny.

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

6. dzień

Ponieważ cała nasza doskonałość polega na tym, by upodobnić się do Jezusa Chrystusa, zjednoczyć się z Nim i Jemu się poświęcić, dlatego najdoskonalszym nabożeństwem jest bezsprzecznie to, które najwierniej upodobnia nas do Jezusa, najściślej z Nim jednoczy i poświęca nas wyłącznie Jemu. A ponieważ ze wszystkich ludzi najbardziej podobna do Jezusa jest Najświętsza Maryja Panna, stąd wynika, że spośród wszystkich innych nabożeństw, nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny najbardziej jednoczy z Panem Jezusem duszę naszą i sprawia, że staje się Jemu najbardziej podobna. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest Panu Jezusowi.
I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi to nic innego, jak doskonałe i całkowite poświęcenie się Najświętszej Dziewicy. I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej stanowi tylko doskonałe odnowienie ślubów i przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św…

Z powyższego wynika: Ofiarujemy się równocześnie Najświętszej Maryi Pannie i Jezusowi Chrystusowi: Najświętszej Maryi Pannie jako doskonałemu sposobowi, który Pan Jezus wybrał chcąc zjednoczyć się z nami, a nas z Sobą, i Zbawicielowi, jako ostatecznemu naszemu celowi, któremu zawdzięczamy wszystko, czym jesteśmy, jako naszemu Odkupicielowi i Bogu.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 120.125

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

7. dzień

Przez nabożeństwo to bowiem ćwiczymy się bardzo skutecznie w miłości bliźniego, oddając przez ręce Maryi naszym bliźnim to, co mamy najdroższego, co stanowi wartość wynagradzającą i wstawienniczą wszystkich naszych dobrych uczynków, nie wyłączając najmniejszego nawet przebłysku dobrej myśli lub najdrobniejszego cierpienia…

Czyż nie jest to doskonała miłość bliźniego? Czy nie tak powinien postępować prawdziwy uczeń Chrystusa, którego po miłości bliźniego poznaje się? Czyż nie jest to doskonały środek nawracania grzeszników - bez obawy narażania się na niebezpieczeństwo próżności - i wybawiania dusz z czyśćca, przy czym: nie robi się prawie nic ponad to, co każdy w swym stanie czynić powinien?...

Należy jednak zauważyć, że nasze dobre uczynki dzięki przejściu przez ręce Maryi nabierają większej czystości, a tym samym, większej zasługi oraz wartości zadośćczyniącej i wstawienniczej. Gdy idzie o pocieszenie dusz w czyśćcu lub o nawrócenie grzeszników, są one skuteczniejsze niż gdyby nie przechodziły przez dziewicze i szczodre ręce Maryi. Ten niewielki dar, który dajemy przez Najświętszą Dziewicę dobrowolnie i z bezinteresownej miłości, staje się w rzeczywistości dobrem tak potężnym, że uśmierza gniew Boga i sprowadza Jego miłosierdzie. I, być może, w chwili śmierci okaże się, iż osoby bardzo tej praktyce wierne w taki sposób uwolniły niejedną duszę z czyśćca, nawróciły niejednego grzesznika, choć niby spełniały tylko najprostsze obowiązki związane ze swym stanem życia.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 171

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

8. dzień

Wybrani są ulegli i posłuszni Najświętszej Dziewicy, swej ukochanej Matce, na wzór Jezusa Chrystusa, który z trzydziestu trzech lat, jakie przeżył na ziemi, poświęcił trzydzieści, by przez doskonałe i całkowite posłuszeństwo swej świętej Matce wielbić Boga swego Ojca. Są Jej posłuszni i postępują dokładnie według Jej wskazówek, jak mały Jakub wobec Rebeki, gdy do niego powiedziała: Synu mój, posłuchaj mego polecenia, lub jak słudzy na godach w Kanie Galilejskiej, do których Najświętsza Dziewica zwróciła się ze słowami: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Dzięki temu, że był posłuszny Matce, Jakub otrzymał błogosławieństwo w sposób zaiste cudowny, jakkolwiek naturalnym biegiem rzeczy nie powinien był go otrzymać. Podobnie słudzy w Kanie Galilejskiej, którzy usłuchali wskazania Najświętszej Dziewicy, dostąpili zaszczytu ujrzenia pierwszego cudu Jezusa Chrystusa, który na prośbę Matki Najświętszej przemienił wodę w wino. Tak samo wszyscy ci, którzy do końca czasów będą otrzymywać błogosławieństwo Ojca Niebieskiego i godni będą cudów łask Bożych, otrzymają je nie inaczej, jak tylko dla doskonałego posłuszeństwa względem Maryi.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 198

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.

9. dzień

Po pierwsze, że Maryja otrzymała od Boga wielką władzę nad duszami wybranych. Inaczej nie mogłaby w nich czynić sobie mieszkania, co nakazał Jej Bóg Ojciec; nie mogłaby ich kształtować, karmić i jako Matka rodzić do życia wiecznego; nie mogłaby uważać ich za swoje dziedzictwo, nie mogłaby kształtować ich w Jezusie Chrystusie ani Jezusa Chrystusa w nich, nie mogłaby zapuszczać w ich sercu korzeni swoich cnót i być nierozłączną towarzyszką Ducha Świętego we wszystkich dziełach łaski; nie mogłaby Ona, powtarzam, czynić tego wszystkiego, gdyby nie miała prawa i władzy nad duszami mocą osobliwej łaski Najwyższego, który dając Jej władzę nad swoim Jedynym i rodzonym Synem, dał Jej także władzę nad swymi przybranymi dziećmi, nie tylko co do ciała, bo niewiele by to znaczyło, ale także co do duszy.

Maryja jest Królową nieba i ziemi dzięki łasce, podobnie jak Jezus Chrystus jest ich Królem ze swej natury i jako zdobywca. Królestwo Jezusa Chrystusa istnieje głównie w sercu i we wnętrzu człowieka, według słów Pisma Świętego: Królestwo Boże pośród was jest, tak samo i Królestwo Najświętszej Dziewicy rozwija się głównie we wnętrzu człowieka, to znaczy w jego duszy. Dzięki temu, Maryja otrzymuje wraz z swym Synem więcej chwały w duszach niż we wszystkich stworzeniach widzialnych. Dlatego wraz ze świętymi możemy Maryję nazywać Królową serc.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 37n

Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu.