Modlitwa karmelitańska II - rekolekcje wielkopostne 24.03.2015
METODA KARMELITAŃSKA MODLITWY MYŚLNEJ (2)
4. Rozmowa z Panem, dialog miłości
Czwarty etap modlitwy terezjańskiej to miłosna rozmowa z Panem, rozmowa „serce do serca”, dialog miłości, czy kontemplacyjne zapatrzenie! Wszyscy podkreślają, że jest to główny, charakterystyczny i centralny moment modlitwy terezjańskiej. To on powinien zajmować najwięcej miejsca i czasu podczas naszej modlitwy. Ten moment jest decydujący dla kontemplacyjnego ukierunkowana modlitwy karmelitańskiej.
Św. Teresa mówiąc o modlitwie, odwołuje się do ludzkiej przyjaźni. „Modlitwa myślna nie jest niczym innym – moim zdaniem – jak nawiązywaniem przyjaźni, podejmując wielokrotnie nawiązywanie jej sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje” (Ż 8,5). Dla niej być człowiekiem modlitwy znaczyło tyle, co być przyjacielem Chrystusa. Akcent osobowy jest bez wątpienia najbardziej rzucającą się w oczy cechą tego określenia. Na modlitwie człowiek nigdy nie jest sam, ponieważ modlitwa zawsze jest relacją, jest przynajmniej trwaniem w obecności Boga.
Na modlitwie mamy przede wszystkim i na wszelkie sposoby okazywać Bogu swoją miłość! To serce terezjańskiej modlitwy!
„Nie wszyscy mają wyobraźnię zdolną do medytacji, natomiast wszystkie dusze są zdolne z natury do miłowania” (F 5,2) – pisze św. Teresa. Zresztą jak sama wyznaje, nie dał jej Bóg talentu do rozmyślania za pomocą rozumu, ani zdolności do korzystania z pomocy wyobraźni” (Ż 4,7). Na podstawie własnego doświadczenia stwierdza, że „pożytek duszy nie tkwi w tym, aby wiele rozmyślała, ale w tym aby wielce miłowała” (F 5,2; por. Tw IV 1,7).
Człowiek, który kocha, nie tyle chce jak najwięcej wiedzieć o ukochanej osobie, ale chce przede wszystkim być blisko niej, chce się z nią spotykać. Takie spotkanie oznacza radość, podziw, patrzenie z miłosną uwagę na ukochaną osobę. Miłość z natury dąży do tego, by spotkać się z Umiłowanym, by być w Jego obecności, aby zjednoczyć się z Nim.
Podczas modlitwy należy więc czynić wszystko, co pomaga zachowywać żywy kontakt z Jezusem i podtrzymywać tę miłosną relację: „Czyńcie wszystko to, co bardziej będzie was przebudzać do miłowania” (Tw IV 1,7) – to najważniejsza rada św. Teresy.
Modlić się to odkrywać ciągle na nowo, że jest się miłowanym; to kontemplowanie Boga, który jest Miłością, który mnie miłuje… Świadomość bycia kochanym to istotny element modlitwy, który św. Teresa wprowadza do swojej definicji modlitwy: „modlitwa to relacja przyjaźni….., z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje (Ż 8,5). Modlitwa jest więc nieustannym odkrywaniem, żywym doświadczeniem tego, że Bóg nas kocha… Ta miłość jest tym, co przezwycięża wszelkie opory i trudności, które są wynikiem naszej grzesznej kondycji… Ta teologiczna pewność, że Bóg nas kocha, podtrzymuje nas w modlitwie, pomaga przezwyciężyć zniechęcenie i trudności…
Miłość to pierwsza i najważniejsza rzecz, której uczy nas i objawia nam Jezus, nauczyciel modlitwy.. Całe życie i nauczanie Jezusa jest nastawione na to, aby nas przekonać o miłości, którą nas umiłował…. Wiedzieć, wierzyć, doświadczyć, że jesteśmy kochani! Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam – pisze św. Jan Ewangelista (1 J..). Wbrew pozorom, to nie takie łatwe ani proste zadanie… Nieraz bardzo trudno nam uwierzyć w miłość, że jesteśmy kochani. Jednakże jest to absolutnie konieczne dla każdego, kto pragnie prawdziwie żyć ….„Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa”- te natchnione słowa napisał św. Jan Paweł II w swej pierwszej encyklice Redemptor Hominis.
W modlitwie wszystko musi pozostać ukierunkowane i podporządkowane odkrywaniu tej miłości, jaką Bóg na umiłował.. „ ..zawsze, gdy myślimy o Chrystusie przypominajmy sobie o miłości, z jaką uczynił nam tyle darów”(Ż 22, 14).
Modlitwa, każda modlitwa powinna być ześrodkowana, skupiona na miłości, którą Bóg nas obdarza. Dlaczego św. Teresa tak bardzo na to nalega? Odpowiedź jest prosta i krótka: ponieważ „miłość wyzwala miłość” (Ż 22,14), ponieważ świadomość bycia kochany, pobudza nas do kochania… Świadomość bycia miłowanym rozbudza miłość, otwiera nas na życie…Świadomość bycia miłowanym rozbudza w człowieku, to co w nim najpiękniejsze i najszlachetniejsze…Dlatego rada św. Teresy: „Czyńcie wszystko to, co bardziej będzie was przebudzać do miłowania” (T IV 1,7) – jest najważniejsza. Czy naprawdę można kochać Boga, nie widząc Go i czy można nakazać miłość? - pyta Ojciec św. Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est i odpowiada, że „Bóg nie jest dla nas całkowicie niewidzialny. W Jezusie możemy oglądać Ojca. Istnieje wiele możliwości widzenia Boga: w całej historii Zbawienia, historii Kościoła, w Słowie Bożym, w Sakramentach, w sposób szczególny w Eucharystii. Bóg nieustannie wychodzi nam naprzeciw, miłuje nas jako pierwszy. Możemy odczuć jego obecność i rozpoznać Go w codzienności. On nas kocha i pozwala odczuć Jego miłość, a z tego może narodzić się, jako odpowiedź, nasza miłość”. Z tego doświadczenia miłości, poznania miłości Boga, może w nas narodzić się miłość.
Ten etap modlitwy nazywamy miłosnym zapatrzeniem w Jezusa. Tajemnicą modlitwy karmelitańskiej, która jest całkowicie ukierunkowana na kontemplację, jest właśnie pełne miłości zapatrzenie się w Pana. Teresa pragnie nieustannie wpatrywać się w Tego, którego miłuje. Dlatego pisze do swych córek w Karmelu: Nie żądam od was o Nim rozmyślań ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i uczucia - żądam tylko, byście na Niego patrzyły (D 26,3).
To zapatrzenie można porównać do sytuacji, gdy ktoś w trakcie oglądania z uwagą wielu obrazów, zatrzymuje się na jednym z nich, od którego na chwilę nie odrywa oczu i rozmiłowuje się w jego pięknie.
Patrzeć z miłością na Jezusa, patrzeć jak On z miłością spogląda na nas – to tajemnica prostej modlitwy skupienia, ukierunkowanej kontemplacyjnie. Dlatego św. Teresa zachęca: Patrzcie na Pana przy słupie…, patrzcie na Pana obarczonego Krzyżem…, zobaczcie jak spogląda na was tymi pięknymi, litościwymi, łzami zalanymi oczami.. (D 26,4-5).
Istotą tego zapatrzenia nie jest zmysłowe przedstawienie za pomocą wyobraźni, ale intuicyjny akt wiary, skupiający naszą uwagę na Bożej obecności. „Wpatruję się w Niego, a On we mnie” – mówił do swego świętego proboszcza wieśniak z Ars modlący się przed Najświętszym Sakramentem.
Takie kontemplacyjne zapatrzenie, spojrzenie wiary utkwione w Jezusa, należy przeplatać miłosną rozmową. „Pragnijcie nie tylko na Niego patrzeć, ale ukoić własną duszę przez rozmowę z Nim – pisze św. Teresa. Ta rozmowa nie ma się dokonywać „przez recytowanie ustalonych formułek modlitewnych, lecz przez wypowiadanie słów płynących prosto z cierpiącego serca, bo takie On wysoko ceni” (D 26,6).
Bóg bardzo ceni modlitwę szczerą, prostą, spontaniczną. Dlatego nie ma tu mowy o używaniu gotowych formułek, czy o „górnolotnych i uczonych rozważań”. Nasza modlitwa ma być jak najbardziej autentyczna i osobista. Teresa chce nas uchronić od pokusy zakładania „maski” na modlitwie, pokusy ubierania „odświętnego stroju”, czy od pragnienia stawania przed Panem ze „szlachetną twarzą” pomijając to, co jest w nas słabe, nieczyste czy grzeszne.
Na modlitwie mamy stawać w całej prawdzie o sobie, zarówno o tym, co jest w nas piękne i szlachetne, jak również o tym, co jest w nas brzydkie i grzeszne. „Możemy […] mówić do Niego, prosić Go o to, czego nam potrzeba, dzielić się z Nim naszymi trudami, cieszyć się wspólnie z Nim naszym szczęściem, nie zapominając przy tym Jego samego, a w tych rozmowach nie szukać gotowych modlitw, lecz słów zgodnych z naszymi pragnieniami i potrzebami” (Ż 12,2). Osoba modląca powinna otwierać przed Bogiem swoje serce i, często w sposób nieuporządkowany i spontaniczny, przedstawiać to, co się w nim nagromadziło i co dzieje się w danej chwili pod natchnieniem Ducha Świętego…
Wszelka autentyczna modlitwa musi angażować całą osobę, z całym jej światem pragnień, tęsknot, uczuć i lęków. Dlatego nie może odbywać się w izolacji od naszego konkretnego życia. Bóg objawia się i zbawia nas w naszej konkretnej historii. Nie mogę więc uciekać od swojego życia i marzyć o innym. Nie może istnieć podział na doświadczenie życia codziennego, czasem twardego, trudnego, a czasem pięknego i radosnego oraz na doświadczenie modlitwy, ponieważ stanowimy jedność.
Modlitwa życiem polega na włączeniu w dialog z Bogiem tego wszystkiego czym żyjemy, czego pragniemy, za czym tęsknimy i czego się boimy. „Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca – pisał św. Jan Paweł II w Redemptor Hominis – musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, przybliżyć się do Chrystusa”. Z tym wszystkim mamy stanąć przed Chrystusem. Mamy zaprosić Go, aby wszedł w nasze życie, w to wszystko co w nas słabe, kruche i zranione, aby rozświetlał to światłem swojej łaski i przemieniał mocą swojej miłości.
Nasza modlitwa ma być modlitwą w Duchu i Prawdzie, a więc taką, jakiej oczekuje od nas Jezus… Prawda oznacza uczciwość duszy, która nie ukrywa nic ze swojej słabości, pragnień, potrzeb, wiedząc że Pan zna każdy sekret jej serca i kocha ją pomimo wszystko… Ty Panie znasz mnie i przenikasz..- mówi psalmista. Jeśli modlitwa, zdaniem Teresy, nie jest niczym innym, jak nawiązywaniem przyjaźni, to powinna być szczera, prosta i autentyczna, jak rozmowa pomiędzy dwoma przyjaciółmi, którzy się doskonale znają i rozumieją. Dlatego nie muszą niczego przed sobą ukrywać ani udawać.. Nie muszą na każdym kroku uważać, aby się przypadkowo nie zranić, ponieważ wiedzą o wzajemnej miłości i życzliwości.. Na spotkanie z przyjacielem nie układamy gotowych przemówień, nie planujemy przebiegu spotkania, tak jak na oficjalnym spotkaniu urzędowym czy dyplomatycznym… Spotkanie dwóch przyjaciół jest żywe, szczere i spontaniczne. To serce dyktuje im to, co mają mówić.
Miłość, prawda i wolność to trzy najważniejsze cechy - wartości, których wymaga Teresa podczas naszej rozmowy „sam na sam” z Panem.
„Mój Bóg – pisze Teresa – nie jest przewrażliwiony, ani przesadnie drobiazgowy[…], przyzwyczaja się do wszystkich naszych zachowań (D 23,3; por. Ż 37,8). Sama rozmawia z Nim w bardzo poufnym i przyjacielskim tonie. „On bardzo lubi, kiedy się do Niego szczerze zwracamy”; kiedy mówimy do Niego prosto i jasno, z pełną szczerością, daje nam zawsze więcej niż to, o co Go prosimy (D 37,4)
Wspaniałym sposobem na przebudzenie własnej woli jest wzbudzanie w sobie od czasu do czasu aktów wysławiania Boga, uwielbianie Go, radowanie się Jego dobrocią, widzenie Go takim, jaki jest, pragnienie Jego czci i chwały” (Tw IV 1,6). – pisze Teresa. Dodajmy jeszcze dziękczynienie.
Rozbudziwszy naszą wolę do miłowania Chrystusa, osiągamy właściwy cel modlitwy i absurdem byłoby pragnąć powrotu do „zwykłej medytacji” (Tw IV 1,6). Przypomnijmy sobie: właściwym celem modlitwy nie jest to by dużo myśleć, czy tym bardziej dużo mówić, ale jest nim rozpalenie serca miłością.
Jak widzimy, cechą wyróżniającą modlitwy terezjańskiej jest jej wyjątkowo elastyczny charakter, pozostawiający każdej osobie ogromną wolność, by czyniła wszystko to, co pobudza ją do coraz większej miłości” (T IV 1,7)
Stąd też w trakcie tej samej modlitwy możemy swobodnie przechodzić z poziomu prostego spojrzenia na poziom rozmowy „serca do serca”, czy też wspomóc się w skupieniu i rozbudzeniu woli czytaniem i rozważaniem fragmentu Pisma Świętego. Te etapy, układ metody terezjańskiej jest tylko pomocą, podpowiedzią. Nie należy ich się trzymać w sposób sztywny i niewolniczy.
To właśnie dla zachowania tej wolności wewnętrznej, tak koniecznej w miłości, Teresa mocno podkreśla, aby nie ciągnąć duszy na siłę, ale prowadzić ją łagodnie, dla jej większego rozwoju” (Ż 11, 6).
5. Dziękczynienie.
Modlitwa skupienia, kontemplacja przechodzi naturalnie w dziękczynienie. Polega ono na uznaniu dobrodziejstw otrzymanych z ręki Boga, do których należą dzieło stworzenia, dzieło odkupienia i inne szczególne dobrodziejstwa.
Wdzięczność jest fundamentalną, naturalną postawą osoby wierzącej. Jest cechą charakterystyczną modlitwy Kościoła. Eucharystia, która jest szczytem modlitwy Kościoła, jest dziękczynieniem.
„W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5, 18) – przypomina nam św. Paweł Apostoł. „dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Ef 5, 20). Wdzięczność sprzeczna jest z pychą, chlubieniem się z tego, co mamy. Zakłada, że wszystko, co posiadamy pochodzi od Boga: „Cóż masz, czegoś byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?” (1 Kor 4, 7). Wdzięczność zakłada pokorę. Pobudza nas do miłości i ufności oraz otwiera na hojność Boga. Nasza wdzięczność porusza serce Boga i pobudza Go do dalszego obdarowania nas łaskami.
6. Prośba
Modlitwa prośby oddaje prawdę o tym, że jesteśmy stworzeniem całkowicie zależnym od Boga; nie jesteśmy panami swego losu, nie my decydujemy o początku naszego istnienia, ani nie stanowimy dla siebie celu.
Prośba o przebaczenie jest pierwszą formą modlitwy. Poprzedza ona właściwą modlitwę, zarówno liturgiczną jak i osobistą. Prośba chrześcijańska skupia się na pragnieniu i poszukiwaniu Królestwa niebieskiego. Istnieje hierarchia próśb: najpierw królestwo Boże, następnie to, co jest konieczne, by je przyjąć i współdziałać w jego przyjściu. Przedmiotem prośby może stać się każda potrzeba. ( KKK 2629-2633).
Prośba powinna być pokorna i ufna. Ten, kto prosi powinien uznać swoją niegodność i swoją słabość oraz to, że nie zasługuje na uzyskanie żadnego daru. Pokorze powinna towarzyszyć ufność, dzięki której nabieramy odwagi do proszenia o to, czego potrzebujemy, zgodnie z tym, co Jezus powiedział: o cokolwiek poprosicie Ojca mojego w imię Moje, będzie Wam dane.
Modlitwa prośby powinna być wytrwała i zaangażowana. Musi jej towarzyszyć żarliwość i płomienne pragnienie uzyskania tego, o co prosimy. Jeśli prosimy w sposób oziębły i obojętny, to znaczy, że nie zależy nam tak bardzo na przedmiocie prośby. Taka obojętność i niezdecydowanie nie zasługuje na to, abyśmy zostali wysłuchani.
7. Zakończenie (postanowienia, ofiarowanie się)
Ostatnia część modlitwy zawiera podsumowanie i postanowienie. Przypominamy sobie to, czym zajmowaliśmy się w trakcie modlitwy, a szczególnie, co najskuteczniej pobudzało naszą wolę i oddziaływało na naszą świadomość. Postanawiamy również praktykować dobre pragnienia, których doświadczyliśmy na modlitwie.
Na tym etapie modlitwy możemy przeprowadzić krótką analizę modlitwy, aby przeprosić Boga za ewentualne rozproszenia i postanowić poprawę w czasie następnej modlitwy oraz aby zapamiętać to, o czym chcemy porozmawiać z kierownikiem duchowym.
Można również przypomnieć sobie słowa, które najskuteczniej oddziaływały na mnie w trakcie modlitwy, aby zapamiętać je i nosić je w sercu oraz powziąć niewzruszone postanowienie wprowadzenia w czyn tego, do czego Pan pobudził mnie na modlitwie.
Podsumowując terezjańską metodę modlitwy myślnej, należy stwierdzić, że może być ona pomocą dla tych, którzy rozpoczynają drogę modlitwy lub przeżywają na niej trudności. Konkretne punkty i etapy należy jednak traktować z dużą wolnością, robiąc na modlitwie wszystko, co pomaga nam bardziej miłować Boga.
Rekolekcje wygłosił ojciec karmelita bosy Roman Hernoga