mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

29 kwietnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. ojca Pio z Grochowa

Zagubieni w czynności własnej. Konf. 18 02.2025

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze 18.02.2025 r.

Zagubieni w czynności własnej

Temat konferencji zwraca uwagę, że możemy być zagubieni, ale nie tylko osobiście lecz także we wspólnocie. A już dwie osoby to wspólnota. Sam Pan Jezus mówi, «Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich» (Mt 18, 20). Jednak zdarza się raczej, że gromadzimy się bardziej w imię tego świata, a wtedy Pan Jezus, chociaż też jest blisko, to jest jakby powstrzymywany w swoim działaniu. Rodzi się więc pytanie: na ile ja zwracam się, pośród rozlicznych wydarzeń mojego życia, do Jezusa, Ducha Świętego, Ojca niebieskiego, Matki Bożej, świętych, aniołów? Na ile podążam za słowem Boga, Jego śladami, bo przecież czasem wypadnie za Jego przykładem nadstawić drugi policzek, albo schować miecz wrogości w sytuacji zagrożenia. Czy takich wyborów dokonuję, czy raczej chcę rozwiązywać sprawy po swojemu, inaczej niż uczy Pan Jezus?

Pewien ksiądz powiedział do parafianki: „Pani jest głucha!”, a ona na to: „To ksiądz jest głupi!”. Jesteśmy zazwyczaj przekonani o swojej własnej sprawiedliwości, a duch tego świata podpowiada nam: „jesteś mądry, zrób to po swojemu”. I przedstawia nam do wyboru 100 wspaniałych czynności własnych. Problemem jest to, którą wybrać; ile na to mamy czasu?

Przed siedmioma laty dwóch Polaków przemierzało pieszo Stany Zjednoczone, jeden ze wschodu na zachód, a drugi z północy na południe, kreśląc symbolicznie trasą pielgrzymki na mapie Ameryki znak krzyża, modląc się w intencji jej i jej mieszkańców. Jeden z nich spotkał mormona, który dowiedziawszy się o ich misji wypalił: „A to ty jesteś z tego kraju, który przeszkadza socjalistycznej Europie w zaprowadzeniu jej porządków.” A przecież żaden człowiek nie jest w stanie zrobić czegokolwiek doskonale. Nie sam człowiek też jest czy będzie dla kogoś zbawicielem.

Łatwo przychodzi nam myśleć po swojemu, a duch tego świata chce rządzić naszym myśleniem przez strach albo kłamstwo czyli manipulację. Trzeba zadawać jak najczęściej pytanie: co Ty Boże mi sugerujesz? Jest ważne usłyszeć, co mówi Bóg w danych okolicznościach, a nie co mówią ludzie. Co więc możemy zrobić? Nasze akty wiary, akty strzeliste powinny nas prowadzić do ufności. Np. modlitwa „Jezu ufam Tobie” nie tyle powinna być wypowiadana słowami, ale prowadzić do zaufania Bogu w naszych sercach. Możemy używać uznanych przez Kościół modlitw, ale ważne jest by wnikać świadomie w ich treść. Pytać na modlitwie: czego Panie Jezu ode mnie albo raczej dla mnie pragniesz? Żyć duchem wypowiadanej modlitwy, sercem zwracać się ku Sercu Boga, modlić się szczerze.

Świat nam podsuwa różne nieistotne rzeczy, którymi się zaczynamy przejmować, bać się ich, mówić o nich, postępować z nimi, tak jak nam powiedzą, może nawet modlić się, tak jak nam powiedzą. Tymczasem potrzebujemy szczerości i ufności wobec Pana Jezusa, żeby zobaczyć to co nas spotyka w prawdzie. Chrystus przez swoje nauczanie i swojego ducha będzie nas naprowadzał na właściwe myślenie. Wtedy może się okazać, że coś trudnego nie musi być nieszczęściem, tylko największym darem. Powinniśmy zwracać się do Niego z ufnością, szczególnie w trudnym doświadczeniu, kiedy sami nie jesteśmy w stanie się obronić. On jest dobrym Pasterzem, który nas odnajdzie w naszym zgubieniu, opatrzy i będzie prowadził, a jak będzie potrzeba to weźmie na swoje ramiona i przeniesie przez dolinę ciemną.

Naprawić zaniedbania w służbie Kościołowi przez akty czystej miłości. Konf. 28.01.2025

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 28 lutego 2025

Naprawić zaniedbania w służbie Kościołowi przez akty czystej miłości.

Widzimy jak wiele jest zaniedbań z naszej strony w służbie Kościołowi. Chcielibyśmy w jakiś sposób naprawić nasze zaniedbania. Ta naprawa może się dokonać przez akty czystej miłości.

Zanim Matka Boża ukazała się w Fatimie Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi mieli oni widzenie anioła. Dzieci zajmowały się pilnowaniem zwierząt oddanych pod ich opiekę. W wolnym czasie bawiły się. Modliły się po swojemu, czyli odmawiały różaniec, lecz zamiast odmówić całą Modlitwę Pańską i Pozdrowienie Anielskie mówiły tylko pierwsze wyrazy z tych modlitw i uważały, że to wystarczy. Anioł, który przed nimi stanął, zapytał się dzieci: Co robicie? Zachęcił je, aby modliły się dużo i nauczył ich nowych modlitw oraz w jaki sposób je odmawiać. Powiedział im, że Serce Jezusa i Serce Maryi chce im okazać wiele miłosierdzia. Dzieci podjęły wezwanie.

Matka Boża chce uratować świat za pomocą Nabożeństwa Pierwszych Sobót. Dostrzegamy, jaki jest stan duchowy i świata. Widzimy braki ludzi i jak bardzo są potrzebne łaski Bożego Miłosierdzia, aby przyjąć Boże zbawienie.

Zostaliśmy wezwani do podjęcia modlitwy zawierzenia, ale nie jesteśmy wierni naszemu zobowiązaniu. Zapominamy o tej modlitwie. Gdy o tym sobie przypominamy, wtedy uznajemy naszą niewierność i brak współpracy z Bogiem. Zaniedbywanie modlitwy zawierzenia powoduje, że Kościół jest pozbawiany szczególnych łask.

Nie wystarczy uznać się za grzesznika. Bóg chce, by zło braku modlitwy zawierzenia stało się szczęśliwą winą. Rozpoznając swoje zaniedbania musimy się zdobyć na akt ufności. Choć jesteśmy grzeszni, to Jezus chce żyć w nas i przez nas, by ocalić to, co zginęło.

Kiedy zapominamy o modlitwie zawierzenie i to uznajemy, to rodzi się nadzieja, że Jezus bierze nas na swoje ramiona, byśmy nie ulegali smutkowi, tylko z nowym zaangażowaniem podjęli modlitwę zawierzenia. Prośmy o akty czystej miłości, by naprawić zło, nawet największe. Jeśli akty czystej miłości nie zaistnieją, to Kościół nie będzie ratowany od zła i skutków zaniedbania modlitwy zawierzenia.

Jezus widząc taką postawę, będzie sam odbudowywał Kościół, a my będziemy tego świadkami. Postawa: do niczego się nie nadaję – jest złą postawą. Uznanie swojej winy jest jednocześnie wezwaniem do natychmiastowego powrotu do modlitwy zawierzenia przez akty czystej miłości, a Chrystus będzie odbudowywał, to co zostało zniszczone.

Taką postawę warto w sobie ugruntować szczególnie wtedy, kiedy w jakiś sposób rozliczamy się z tym, co wydarzyło się w naszym życiu. Niech Maryja poprowadzi nas przez to doświadczenie.

Zło zaniedbania w służbie mistycznemu Ciału Chrystusa. Konf. 21.01.2025

Konferencja ks. Emila Adlera

Zacisze, 21 stycznia 2025

Zło zaniedbania w służbie mistycznemu Ciału Chrystusa.

Jeżeli Matka Boża ukazuje komuś wartość modlitwy zawierzenia, to dlatego, że chce pozwolić temu narzędziu współuczestniczyć w budowaniu i umacnianiu mistycznego Ciała Chrystusa. Prawdziwość tego stwierdzenia widać wyraźnie we fragmencie z Ewangelii według św. Jana, w którym opisany jest cud uzdrowienia paralityka przez Pana Jezusa.

Dom w Kafarnaum jest oblegany przez spragnionych słuchania słów Jezusa, w tym gronie są uczeni w Piśmie i faryzeusze. Dom jest przepełniony, tak że nikt już nie może się dostać do środka, a tu czterech przyjaciół niosących sparaliżowanego człowieka próbuje się dostać się przed oblicze Jezusa. Kiedy okazuje się to niemożliwe, wykazują się pomysłowością i sprytem. Zdejmują dach domu i przez utworzony otwór spuszczają na noszach chorego. Jezus widząc wiarę czterech przyjaciół zwraca się do sparaliżowanego człowieka: Ufaj synu, odpuszczają się twoje grzechy. Sam sparaliżowany jest w takim stanie, że nie jest w stanie ani prosić, ani nawet mówić. Może jest nawet zrezygnowany, bo już nawet niczego nie pragnie, nie może się ruszyć. Wstępem do modlitwy zawierzenia jest pragnienie, a on jakby umarł.

Czterech przyjaciół, to jakby obraz Kościoła. Wspólnota osób zjednoczonych wiarą w Boga i przynoszących innych do Chrystusa. Jezus widzi ich wiarę. Wiara nie jest darem tylko dla nas, ale również dla innych. Gdy przechodzimy z wiarą do Jezusa, to On zrobi resztę. Tłum jest blisko, słucha i czeka, skupiony na cudzie uzdrowienia fizycznego. Nie domyśla się, że problemem chorego nie były sparaliżowane nogi, ale sparaliżowane serce.

Każdy może być człowiekiem sparaliżowanym. Także my, dlatego potrzebujemy kogoś, kto będzie się za nami wstawiał i potrzebujemy Tego, który będzie nas uwalniał od tego, co nas paraliżuje. Może są to nasze błędy, może grzechy, może choroby, albo ból doświadczeń, które nam sprawiają inni bez naszej winy. Potrzebujemy kogoś, kto nas uwolni od tego paraliżu.

Przebaczenie grzechów przez Jezusa nie znajduje zrozumienia wśród uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Oni są zgorszeni. Dopóki Jezus mówił o Bogu, wzywał do nawrócenia chętnie Go słuchali i przytakiwali. Ale kiedy przekroczył granicę i wszedł w kompetencję Bożą przebaczając grzechy oburzyli się.

Jesteśmy częścią Kościoła. Dajemy temu wyraz przez modlitwę osobistą, udział we Mszy świętej, uczestnictwo w spotkaniach Ruchu. Jesteśmy częścią mistycznego Ciała Chrystusa. Nam Jezus odpuścił grzechy, otrzymaliśmy Boże miłosierdzie. Uwolnił nas od paraliżu serca, paraliżu ducha. Dzięki temu jesteśmy wezwani do przekazywania tego doświadczenia. Nie musimy wiele mówić, ale dzielić się doświadczeniem uwolnienia od zła. Kościół tak działa od wieków i my mamy przyprowadzać innych do Chrystusa. Nie chodzi o zewnętrzne znaki. Bóg jest pomysłowy. Jezus widząc wiarę czterech przyjaciół, odpuścił grzechy sparaliżowanemu.

Jezus widząc wiarę Maryi, przychodzi do nas przez Nią i nas uzdrawia. Daje nam łaski, a widząc Jej wiarę, odpuszcza nam grzechy. Nawet, kiedy nikt nie modli się za nami, to Ona jedyna modli się za nami.

Jesteśmy powołani, by jak ci przyjaciele sparaliżowanego: kreatywni, wytrwali, nie zniechęcający się trudnościami i przyprowadzali do Chrystusa naszych bliźnich, a On zrobi resztę. Gdy będziemy dla bliźnich jak przyjaciele sparaliżowanego, to będą się działy cuda.

Maryja mówi do nas, jak do sług z wesela w Kanie Galilejskiej: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Posłuszeństwo tym słowom jest sprawdzianem naszego chrześcijaństwa. Mamy słuchać Jezusa i wprowadzać Jego polecenia w czyn. Tak uczynili św. Antoni Pustelnik i św. Franciszek z Asyżu. Gdy usłyszeli polecenie Jezusa, natychmiast wprowadzili je w czyn. My też mamy słuchać i wypełniać słowa Jezusa. Nie wystarczy tylko analizować, medytować słowa Chrystusa, ale też wypełniać je w swoim życiu. Przez to nasze życie nie będzie zmarnowane.

Prośmy Maryję, byśmy dzięki Jej wierze, byli przyprowadzani przez Nią do Jezusa mimo naszych ograniczeń. Byśmy będąc w Jej ręku, stali się narzędziem przyprowadzających innych do Jezusa. My sami nie możemy nic zrobić, ale zawsze możemy się modlić. Przypominajmy sobie często obraz czterech przyjaciół, bo jest to obraz wspólnoty i naszej posługi wobec naszych bliźnich. Maryja niesie nas do Chrystusa i czyni z nas narzędzie przyprowadzające innych do Chrystusa.

Duchowa odpowiedzialność za Kościół i świat. Konf. 14.01.2025

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 14 stycznia 2025

Duchowa odpowiedzialność za Kościół i świat.

Kto dzisiaj rządzi światem? Jedni powiedzą, że światem rządzi ważny prezydent, inni powiedzą, że pieniądz, jeszcze inni powiedzą, że zły duch. Jednak naprawdę światem rządzi Bóg. To samo pytanie można postawić odnośnie Kościoła. Kto rządzi Kościołem? Jedni powiedzą, że ludzie pobożni, albo ludzie szukający kariery, albo ludzie szukający władzy nad innymi w ruchach, w parafiach czy w diecezjach. Jednak naprawdę Kościołem rządzi Bóg.

Jak jest rozumiana odpowiedzialność? Wśród młodych nie jest ważnym problemem. Czasem o odpowiedzialności dowiadujemy się w mediach, w gazetach. Tam o odpowiedzialności mówi się jako o obciążeniu, jako czymś zbędnym, chociaż odpowiedzialność jest cechą dojrzałego człowieka.

Duchowa odpowiedzialność za Kościół i świat jest odpowiedzialnością za zbawienie człowieka. Rok święty teraz ogłoszony przez papieża Franciszka jest rokiem odpowiedzialności za Kościół i zbawienie ludzi. Osobistej wiary nie można budować i pogłębiać jedynie przez prywatny dialog z Jezusem, bo wiara ma wymiar komunii i również w tym wymiarze ma się rodzić i rozwijać. Wiele osób zaangażowało się i działa w parafialnych radach ekonomicznych i duszpasterskich i dzięki temu ma własne indywidualne poczucie odpowiedzialności za Kościół i świat. Mają własne i bardzo indywidualne wizje i plany, jak najlepiej zarządzać w ramach tych odpowiedzialności. Jednak powinni oni pamiętać, że Bóg ma również plany i wizje na swój Kościół i powinni się Go pytać, jak mają postępować w ramach swojej odpowiedzialności, której się podjęli.

Stanowimy swoisty system naczyń połączonych. Każde dobro albo zło ma wymiar społeczny i wpływa na innych. Jako członkowie Kościoła przez własną modlitwę wzbogacamy lub zubożamy Kościół. Modlitwa, aby oddziaływać na innych nie musi mieć wyraźnie charakteru wstawienniczego. Wystarczy, że wzrasta w nas wiara, nadzieja i miłość, by Kościół Chrystusa mógł odczuć jej dobroczynny, zbawienny wpływ. Im więcej w nas dobra, im większa wierność łasce, tym nasze oddziaływanie na innych będzie skuteczniejsze.

G. K. Chesterton zauważył, że Kościół przechodził przynajmniej 5 razy swój pozorny zgon. Jednym z tych dramatycznych okresów były czasy św. Franciszka z Asyżu. O trudnym okresie Kościoła świadczą liczne bulle papieża Innocentego III piętnujące gorszące nadużycia: lichwę, sprzedajność, obżarstwo, pijaństwo, rozpustę. W odpowiedzi na ten upadek pojawiło się w tym czasie wiele fanatycznych i agresywnych herezji, które omal nie zniszczyły chrześcijaństwa. Wiele złego zadali chrześcijaństwu wędrujący kaznodzieje, którzy krytykowali duchownych.

Św. Franciszek nikogo nie krytykował, ani swojego ojca, ani biskupów, ani Kościoła. Uważał, że jeśli jest wiele zła wokół niego, to on przede wszystkim musi się nawrócić. Jeśli panoszy się przepych i rozwiązłość, to on musi stać się radykalnie ubogim i czystym, bo to on jest temu winien. Święci tym się różnią od twórców herezji, że nie tyle chcą nawracać innych, co siebie. Ostrze krytyki święci kierują ku sobie, żeby świat był lepszy. Podobnie myślał św. Antoni z Padwy, przyjaciel św. Franciszka. Im więcej św. Franciszek dostrzegał wokół siebie zepsucia i skandali, tym bardziej pragnął upodobnić się do Chrystusa czystego pokornego i ubogiego. Historia przyznała mu rację. Gdy Franciszek nawrócił się, wtedy Europa zaczęła się dźwigać ze swojego upadku. Spełnił się sen papieża Innocentego III, w którym widział on, jak postać podobna do Franciszka wspierała chwiejące się mury Bazyliki Laterańskiej, zwanej „matką i głową wszystkich kościołów” i ocaliła ją.

Od czasów św. Franciszka minęło 800 lat. Co możemy zrobić, by nasze życie było święte, wierne Ewangelii? Czy chcemy się nawrócić? W dzisiejszych czasach dzieje się podobnie jak w XII wieku za czasów św. Franciszka. Wielu jest „wędrujących kaznodziejów” krytykujących Kościół, duchowieństwo, papieża. Rzucane są często fałszywe oskarżenia, bo krytykuje się ludzi Kościoła za czyny, które nie popełnili. Św. Franciszek stał się rzeczywistym odnowicielem Kościoła, bo podtrzymał kolumny Bazyliki i dźwignął Kościół z jego „zgonu”. Św. Franciszek miał wpływ nie tylko na ludzi, których spotykał osobiście, ale również na tych, co z nim nie mieli kontaktu. Jego słowa, nauczanie, życie było wzorem dla licznych pokoleń. Tak działała łaska Boża.

To jest nadzieja dla nas. Chciejmy uchwycić się Chrystusa, naszej nadziei i za Nim pójdźmy. Niech Matka Boża pomoże nam w podjęciu duchowej odpowiedzialności za Kościół i za świat.